Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

You're Fired! - dyskusje na temat zwolnień


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline

Najlepszą szpilę wbił i tak Gallagher ;)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427370
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

Summer Rae - jej mi brakowac nie będzie. Zniknęła bodajże jeszcze przed Paige i tak jak Brytyjki jeszcze czasem brakuje, tak jej nieobecność jest niezauważalna. W głównym rosterze i tak nie przynosiła żadnej wartości(najlepsza chyba była jako partnerka Fandango a to o czymś świadczy bo też nie była jakaś wybitna). Fakt, pamiętam ją w NXT, miała fajny theme song, była jedną z niewielu pań, które się w tamtym okresie wśród żółtych liczyły... ale potem wrestling kobiet się zmienił i tak jak napisał Kcramsib, okazało się, że dziewczyna nie spełnia wymagań/ma braki. Pewnie kariery wrestlerki kontynuować nie będzie... ale o jej przyszłość też raczej się nie martwię, pracę w modzie pewnie znajdzie ;).

 

Emma - lubię Emmę. Już nawet nie chodzi o moją słabość do Australijek(odkrytą stosunkowo niedawno ^^), heelowy run w NXT jej bardzo pomógł, wypłynęła na powierzchnie, pokazała, że może być kimś wartościowym(do tej pory nie wiem jak ten jej pokraczny taniec w trakcie face'owego runu stał się over) i koniec końców tym co ją zabiło była chyba kontuzjogenność. Połamała się po redebiucie, z tego co mi wiadomo to po tegorocznej WM'ce znów na jakiś czas wypadła przez kontuzje. Wiadomo, częste urazy naruszają zaufanie, WWE bało się zrobić z nią coś więcej, chociaż ostatnio znów zaczęła pojawiać się częściej i w mojej opinii dany jej czas wykorzystywała dobrze(toteż jej zwolnienie trochę mnie zaskoczyło). No cóż, podobnie jak Summer Rae ma duże szansę znaleźć pracę np promując bieliznę ^^

 

Darren Young - Mr. No Days Off potrzebował parę miesięcy wolnego po bardzo brzydkiej kontuzji łokcia i kiedy już wrócił do treningów... okazuje się, że WWE dało mu jeszcze więcej wolnego :D. Nie wiem czy traktować to jako coś chamskiego(gość przez blisko rok przygotowywał się do powrotu tylko po to by powiedzieli mu papa) czy jako coś miłego jako, że wciąż mu płacili i w jakiś sposób fundowali rehabilitacje(a mogli zwolnić go wcześniej). Brakować mi go na pewno nie będzie... okres jego ważności skończył się razem ze zwolnieniem Abrahama Washingtona.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427374
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  35
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  27.12.2011
  • Status:  Offline

No i kolejna osoba poleciała z WWE. Tym razem jest to Sawyer Fulton.

 

Szczerze powiedziawszy, poza krótka, ale krótką, przygodą z SAnitY to niczym sie on nie wyróźnił. Niby był wyróźniający ale jakoś był drugim tłem dla stajni a po tym jak już Dain go zastąpił to już wogóle martwy ring był przy nim. Nie wiem gdzie trafi, ale jedno jest pewne, teraz ofert będzie miał bardzo dużo :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427523
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline

Dla mnie Fulton zawsze zostanie członkiem jednego bardziej bezużytecznych tag teamów ostatnich lat - duet z Angelo Dawkinsem (#FireStreetProfits) to dopiero było coś. Team z Wolfe przerodzony potem w SAnitY był dla niego prawdziwym (i niezasłużonym) darem z nieba, niefortunna kontuzja pogrzebała jednak wszystko... mogli pewnie jeszcze kombinować, przywrócić go do kolegów bądź kazać feudować z nimi, wybrali jednak inaczej... ot, bywa i tak. W sumie niewielka strata, lepszych "dużych gości" mają na pęczki.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427525
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 134
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.07.2015
  • Status:  Offline

Josh Bredl kolejnym zwolnionym z WWE. Legenda głosi że kiedyś go gdzieś w TV widzieli. Leo Gao też zwolniony,ale o tym chyba było w newsach
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427569
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  104
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.12.2016
  • Status:  Offline

To ten co TE wygrał? Cóż za zaskoczenie. No cóż, przynajmniej najlepszy z tej całej ferajny jest w NXT.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427571
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 236
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

What? What Winter Rae and Darren Old are doing in Impact Zone?! - :twisted:

Tej dwójki mi nie szkoda - Summer była jaka była #tylkotennos - po prostu zwykła dupera bez skilla, która gdzieś tam nie mogła znaleźć swojego miejsca.

Z Darrenem próbowali jak mogli, ale nie wychodziło - coś jak Barrett, nawet poziom umiejętności w ringu ten sam (#przeciętniacy). Trzymali go chyba tak długo ze względu na coming out, bo innej opcji nie widzę.

 

Inaczej rzecz ma się z Emmą - nie to żebym oglądał jak babki się lejo, bo w końcu jestem szowinistyczną świnią, ale trzeba przyznać, ze coś umiała, a i było na czym oko zawiesić.

 

Josh Bredl - hehe, nie pierwszy i nie ostatni gość co wygrał coś "znaczącego" w WWE idzie się kochać :D

Co najśmieszniejsze zazwyczaj ci co mniej osiągnęli w takich programach mają się lepiej w wielkim W.

 

Fulton - I don't care. Nawet aż tak bardzo go nie pamiętam, tak skutecznie Dain go wyparł. Niemca z Sanity też za bardzo nie lubię, ale ostatnio się zaczął wykazywać, więc niech jeszcze zostanie :D

 

#FireStreetProfits

 

Trzeba być chyba przewodniczącym partii rudych żeby nie dać szansy perspektywicznemu tag teamowi, który fajnie radzi sobie w ringu, ma już dużą grupę zwolenników, niezły theme song, wymyślną manierę (mieszanie bigosu i tajemniczy kubeczek "What's in the cuuuup?!") żeby chcieć ich zwolnić.

 

#FireTye

 

Tu już trzeba być papieżem w religii rudych :D Tye ma wygląd, ring skillsa co nieraz udowodnił, fani go lubią (prócz rudych :D), charyzmę, fajny chant prawie na miarę "yes!" i coś tam na majku umie.

Absolutnie nieFireTye :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427659
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 281
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Tu już trzeba być papieżem w religii rudych Tye ma wygląd, ring skillsa co nieraz udowodnił, fani go lubią (prócz rudych ), charyzmę, fajny chant prawie na miarę "yes!" i coś tam na majku umie.

 

Primo nie- fani go nie lubią, stąd ploty o jego heel turnie. To nie kurnk kukuryku gdzie sprzedaje się każde niemłode i nieperspektywiczne. Bull Dempsey miał więcej do zaoferowania.

 

Po drugie -gdzie on tę charyzmę niby ma? To od dziś durny chant wpływa na to czy zawodnika postrzegamy jako charyzmatycznego czy nie? Powątpiewam.

 

Gość jest miałki niczym Curtis czy inny Apollo. Gimmick odrealniony od wyglądu. Jeśli zaś chodzi o ring skille to kwestia sporna. Kiedy od jakąś dobrą walkę zrobił? Jeszcze pewnie przed erą klasyku Shinskie z Samim, któremu(pierwszemu)się wciąż wypomina. Tye to dno i wodorosty. :roll:

Edytowane przez Caribbean Cool
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427661
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 236
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Cóż zazwyczaj się z Tobą zgadzam i lubię Twoje posty, ale tym razem muszę się nie zgodzić.

Opinia jest jak dziura w dupie - każdy ma swoją, parafrazując - masz chujową dziurę w dupie :D

Nie no tak na serio szanuję każdą opinię (no może poza tą, że Wyatt jest dobry w ringu :twisted: ), bo sam mam niekiedy inne odczucia niż pozostali, np. Avatar to gówno (film max 5/10 za realizację i stronę wizualną), Half-Life 2 mi się nie podobał, w kazdym przypadku prócz grafiki jest gorszy niż jedynka, ale fani łyknęli go jak pelikan kluske i uważają za najlepszą strzelankę ever :roll: czy Blair Witch Project mimo bycia 83 minutową falą nudy jest dla ludzi straszny, a ja nie wiem czemu. Także odpowiem na zarzuty :

 

Primo nie- fani go nie lubią, stąd ploty o jego heel turnie. To nie kurnk kukuryku gdzie sprzedaje się każde niemłode i nieperspektywiczne. Bull Dempsey miał więcej do zaoferowania.

 

What? Fani go nie lubią? No naprawdę nikt nie wyczekiwał na niego jak wyjdzie z numerem 10 na RR i nikt nie cheerował jak pojebany jak to się stało. Nikt podczas wyliczania nie wkurwia sędziego chantem TEN? :> Fakt był miałki wcześniej jak nie miał gimmicku, ale potem się wyrobił, ba dalej może się wyrobić jeszcze bardziej tylko trzeba czasu antenowego, a tego mało mu dają...

 

Po drugie -gdzie on tę charyzmę niby ma? To od dziś durny chant wpływa na to czy zawodnika postrzegamy jako charyzmatycznego czy nie? Powątpiewam.

 

Charyzma jest o tyle pojebanym zagadnieniem, że wystarczy jeden czynnik i już ktoś jest w chuj lubiany lub nie. Daniel Bryan był miałki - był gościem w gaciach, który bronił się zajebistym skillem w ringu.. czym się wybił? Chantem yes. Proste i chwytliwe. Nakamura buja się jak jebany rezus po ringu - równie epileptyczny jest Kyle O'Reilly, ale jego już tak ludzie nie wielbią - tyle, że Kyle nie ma zajebistego theme songu. O to w tym chodzi - żeby nei być obojętnym i porwać publikę - to jest charyzma, i tak głupi chant TEN/YES/NO to potrafi.

 

Gość jest miałki niczym Curtis czy inny Apollo.

To są goście w gaciach bez reakcji. Jest różnica.

 

Gimmick odrealniony od wyglądu.

Może nie jest perfect ten, ale gość jest przystojny (minus ten robiony chujowy tatuaż, który wygląda jakby mu ktoś dziarał bez doświadczenie xD). Budowy i wymiarów może nie ma extra, ale z twarzy jest chyba okej, ale to trzeba spytać żeńskiej części Attitude. Poza tym to tylko slogan, Breeze przecież też nie jest zajebiście gorgeous, ale taki gimmick.

 

Kiedy od jakąś dobrą walkę zrobił?

Choćby ze średnim Youngiem. To chyba była jego ostatnia walka w NXT. Albo bardzo dużo wniósł do walki Corbina ze Stylesem kiedy zrobili z tego Triple Threat Match. W głównym rosterze dają mu mało czasu, często się nie pokazuje jak jakiś lowcarder, a mógłby być porządnym midcarderem.

 

Jeszcze pewnie przed erą klasyku Shinskie z Samim, któremu(pierwszemu)się wciąż wypomina.

 

zabawne, że to piszesz, bo to samo mogę napisać o Nakamurze - kiedy on coś dobrego w WWE odjebał? W głównym rosterze ani razu nie zjeżył mi włosów na jajkach, w NXT był tak jak Roode - średni, z nikim prócz Zaynem (który notabene jest w topce ringowo) niczego ciekawego nie zrobił. Mi jego walki na Takeoverach się nie podobały. A co do samej walki Naka-Sami to oglądałem ją chyba z 5 razy i za każdym razem była coraz słabsza - co wpływało na tą walkę to hajp związany z japońcem. Ta walka też aż tak dobra nie była, może 4 gwiazdki by dostała, ale na pewno nie więcej. Szczególnie, że wynik był przewidywalny. Było kilka lepszych walk w tamtym roku. Styl czy zawodnicy WWE wyraźnie nie leżą Shinsuce.

 

Tye to dno i wodorosty.

Twoja opinia, man. Poza tym jakbyś nie zauważył to poprzedni mój post miał na celu poprzekomarzać się z Kcramsibem, bo lubię się z nim przekomarzać :D Rudy :*

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427740
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  104
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.12.2016
  • Status:  Offline

Breaking News, Ellsworth zwolniony, cóż za shocker :D

 

Ale trzeba przyznać że gość i tak jest zajebisty, JEDNYM występem w squashu zyskał sobie kontrakt z WWE. Szacunek do konca życia ma.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427781
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Zaliczył fajny epizod, fajną historię, i pewnie wygrał lepsze czasy w świecie wrestlingowym (ludzie mogą być zainteresowani jego występem przez jakiś czas). Na zwolnienie nie ma co narzekać, bo to był ten sam dowcip opowiadany w kółko. Byłoby tylko gorzej. W dobrym momencie się rozstali. Bez rozmieniania.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427782
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline

Nakamura pewnie smutny, nie będzie miał bowiem z kim jeździć, sam chinless-one nie ma jednak co narzekać - jak na randoma bez wyglądu, porządnego ring-skilla i umiejętności aktorskich gość i tak wycisnął ze swoich 5 minut 300%. Swoje zarobił, przyjaźnie pozawierał, świata liznął... story Styles-Ambrose-Ellsworth to imho jedna z lepszych historii 2016 roku (spójna, oryginalna, mądrze zakończona... jak niewiele trzeba), team z Carmellą zaś... cóż, z tego można było wycisnąć znacznie więcej (momentum mieli niezłe), z durnymi pomysłami creative teamu nikt jednak nie wygra.

 

Osobiście trochę żałuję, widziałbym go teraz w komediowym tag-teamie z jakimś podupadłym destroyerem (Corbin za pół roku? Sullivan za rok?) albo na 205, zdecydowali jednak inaczej, co zrobić. A beztalencia jak Tye dalej na etacie... :roll: #fireTye.

 

Może jutro będę w końcu pamiętał, by odpisać CzaQowi ;P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427784
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  120
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2015
  • Status:  Offline

Wróci za rok. Teraz tylko nakoksować się sterydami wystarczy, pojobbować z pół roku, aż w końcu uda mu się zostać WWE Champem. :P
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427786
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

To, co? HoF za rok? :twisted:

Trzeba powiedzieć, że jeżeli faktycznie gość dostał się tu w zasadzie przez przypadek to brawo dla niego. Takiego warta pewnie zazdrościłby mu każdy. Rola komediowa, w zasadzie to był takim drugim Santino tylko w bardziej amatorskim wydaniu. Jeżeli o mnie chodzi to za wiele dla mnie tu nie wniósł. Dobre to było przez krótki moment, a już połączenie go z Carmellą moim zdaniem niepotrzebne, choć rozumiem, że musieli coś zrobić z nim do końca jego kontraktu. Bywaj.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-427792
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  35
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  27.12.2011
  • Status:  Offline

Wiem, że to głównie chodzi o wrestlerów ten temat, no ale trzeba napisać o osobie która tworzyła coś co większośc lubi i podkłada muzyki.

 

Mówie tu o Jimie Johnstonie . On został zwolniony z WWE. On tyle świetnych kawałków stworzył, theme songów, które do dziś są chętnie słuchane. Nawet ta ostatnia którą stworzył(bodajże Corbina) też niczego sobie. Teraz niestety trzeba będzie posiłkować się CFO , którym dużo jeszcze brakuje do Jima.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/20097-youre-fired-dyskusje-na-temat-zwolnie%C5%84/page/119/#findComment-428334
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...