WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia

[pawlik3213]

Podpisywanie kontraktu obu pań wyszło bardzo średnio. Z tego co pamiętam to już raz obie panie kontrakt podpisywały i tamten segment wyszedł o wiele, wiele lepiej. Sądząc po końcówce Becky powinna obronić pas. Lubię Becky ale wydaje mi się że Alexa jest aktualnie o wiele lepszym i gorącym produktem.

 

Za to segment Carmelli wyszedł nadspodziewanie dobrze, pamiętam jakiś czas temu nie poradziła sobie gdy tematem przewodnim było to że Nikki korzysta ze związku z Johnem, obawiałem się że podobnie będzie dzisiaj ale na szczęście Carmella poradziła sobie i oby triumfowała na PPV.

 

Orton i Bray idą na pasy Tag Team i bardzo dobrze. Obecni mistrzowie już dawno stracili swój hype i przydałoby się odświeżenie, a rodzinka to idealni kandydaci. Mistrzostwa w rękach, jakby nie patrzeć main event'erów zyskałyby dużo na wartości, a i historia między Randy'm i Bray'em byłaby lepsza przed potencjalną zdradą Ortona.

[Pavlos]

Podpisanie kontraktu odnośnie walki o Smackdown! Women's Championship na TLC między Becky Lynch i Alexą Bliss

Becky była górą w tym segmencie podczas gadki, bo powiedzmy szczerze iż mimo sympatii do Bliss to teksty z wymiotami i ziemniaczaną mową jakoś mnie nie urzekły. Koniec końców to Irlandka wylądowała na stole, więc powinna tytuł obronić. Osobiście dałbym go, jednak jej rywalce, bo "Harley" jest w tym momencie najjaśniejszą kobitą u niebieskich.

 

Pierwsza walka - Dolph Ziggler & Kalisto vs Baron Crobin & The Miz

Połączyli 2 feudy. Face'om się oberwało. Baron został zbudowany na jakiegoś tam kozaka i w sumie szkoda byłoby gdyby Luchador go pokonał, a na to się zanosi.

 

Przemowa Carmelli

Ponabijać się z Jaśka i dostać Spear. Nie było źle, Carmella przestaje powoli irytować jak wcześniej. Jest też szansa, że wygra na PPV, bo ostatnio to Nikki triumfowała dosyć sporo.

 

Ambrose Asylum

AJ odbił sobie porażki z Ellsworthem, więc zapewne Ambrose radzić będzie sobie sam na PPV. Mimo wszystko gwiazda ostatniej chwili ma wciąż shot w kieszeni bez względu na to kto wygra na TLC. Heel turn Ambrose'a na Jamesie nie byłby złym pomysłem.

 

Druga walka - Kane vs Luke Harper

Kane znowu lepszy. Zaczyna mi przychodzić do głowy pewien rozwój wypadków, który może być planem Ortona. Randy zjedna sobie Braya, który odtrąci Harpera widząc jego porażki jak i "potencjał" Vipera, a ten tylko poczeka na dogodną okazję.

 

Trzecia walka - o tytuł pretendentów nr. 1 do pasa SmackDown! Tag Team Championship: Bray Wyatt & Randy Orton vs American Alpha

Zwycięzcy byli znani od początku. Liczyłem, że bardziej AA nawiąże walkę, lecz tylko pod koniec przejęli na krótko inicjatywę. Nowa "rodzinka" ma potencjał zabrać pasy Rhyno i Slaterowi i zapewne to zrobi już w niedzielę.

 

Smack bez fajerwerków. Dopięli to, co mieli na PPV i tyle.

[Susek]

Tydzień 19: RAW 5 - Smackdown 11 (3 punkty nieprzyznane)

 

W moich oczach RAW na tle Smacka staje się coraz lepsze. Tak jakby WWE po początkowych tygodniach brand splitu sobie założyło, okej przez pierwsze 2-3 miesiące Smack ma wyglądać lepiej, ma być ciekawszy a potem wracamy do starej koncepcji RAW > Smack, RAW = premiere show a Smackdown niech se będzie, kto obejrzy ten obejrzy ale niech wiedzą, że RAW is number one!

 

Smackd był do bólu poprawny, niby wszystko jest podbudowane na to PPV, ale nie czuję najmniejszej ekscytacji TLC. Toż Survivor Series było ledwie 2 tygodnie temu, więc podbudowa niebieskich była na zasadzie 2 tygodnie budujemy na TLC, potem 2 tygodnie na SS, które było podbudowane dzięki RAW i teraz kolejne 2 tygodnie budowy na TLC. Poza tym niemal wszystkie walki na TLC to powtórki, powtórek lub zapomniane odgrzewki, tylko walka o pasy TT to coś nowego, swoją drogą Slater & Rhyno z najjaśniejszego punktu gali zostali z niej wypchnięci do jakiś głupkowatych segmentów/ interwencji lub walk wieloosobowych.

 

Brakuje Janusza, brakuje jakiejś wyrazistej postaci, która stworzyłaby z kimś nowy feud, bo od brand splitu ciągną w zasadzie wszystkie rywalizacje bez większych zmian personalnych i to powoli zaczyna wychodzić niebieskim bokiem.

[Mishka]

Otwarcie Smackdown przyjemne, nie wiem dlaczego, ale bardzo kibicuję Alexie, aby skradła z Irlandki pas w niedzielę. Według mnie Bliss zyskała najwięcej po splicie brandów, to ona wyrosła na mocną zawodniczkę u niebieskich. Becky może i zasługiwała na to aby być pierwszą mistrzynią, ale tak naprawdę nie daje jakiejś wielkiej rozrywki ostatnio. Na mikrofonie bardzo ciężko mi się ją słucha, a jednak to też ważny aspekt.

 

Zdenerwowało mnie rozwiązanie z Corbinem i Kalisto na Survivor Series. Mam jednak nadzieję, że Baron zwycięży w niedzielę i zacznie wreszcie być kimś, bo takich osób na Smackdown zdecydowanie brakuje. Prawda jest taka, że przy absencji Johna po prostu brakuje mocniejszych nazwisk. Randy jest zamieszany w Braya, Dean nadal buja się ze Stylesem i poza tym to niewiele się dzieje.

 

Jeśli o feudzie o główny pas federacji mowa to warto zaznaczyć, że panowie ostatnio są po prostu piekielnie średni. Niewiele się tam dzieje, a dodanie tego całego Ellswortha doprowadza mnie do frustracji. Raz można było, ale nie powinna być taka pseudo maskotka w programie o główny pas przez pare miesięcy. To kompletnie bez sensu jak dla mnie, nie wnosi on nic do tego programu.

 

Randy i Bray zdobywają tytuł pretendentów to pasów mistrzowskich - ten fakt cieszy, zawsze to coś nowego, a szansa na ograbienie aktualnych mistrzów z tytułów jest naprawdę spora. Mam nadzieję, że do tego dojdzie, bo tutaj jedynie widzę jakieś oznaki odświeżenia programów u niebieskich.

[Jack Doomsday]

Miał urok ten Smackdown - pierwszą cześć oglądało mi się stosunkowo lekko, a ME przebił moje najśmielsze przewidywania.

 

Becky i Alexa ogólnie, ze swoich dzisiejszych poczynań, powinny zadowolone. Jasne, dupy nie urwało, Bliss ostatnio sprawiała lepsze wrażenie, ale ich contract signing nie sprawił żebym czekał jakoś mniej na ich walkę (znaczy ja na całe to TLC w ogóle nie czekałem, ale to już swoją drogą ).

 

Inna temat to jest Carmella - po raz pierwszy pokazała że jej awans do SD nie był przedwczesny (choć ringowo, to obie, razem z Alexą, są wciąż marnym widowiskiem które wypadałoby "doświadczyć"). Kilka ładnych punchline'ów, widać że wyciągnęła wnioski, bo ostatnie jej promo o gold-diggerstwie Nikki to była słabizna. Brawo dla Carmelli, jakaś tendencja wzwyżkowa jest dostrzegana.

 

Bardzo podeszło mi rozwiązanie walki Miz/Corbin vs Kalisto/Ziggler - Ziggler wyłapał drabiną od Maryśki, Miz przyjął na klatę finisher, a Kalisto krzeseło od Corbina, wszystko trzymało się swojej kupy.

 

American Alpha vs Familia Pożeraczy i Wężow - dobra walka która .... utuliła mnie do snu Niestety, padnięty po pracy, przestałem ogarniać co się tam dzieje . Ale serio, Orton z American Alpha to jest nowe zestawienie, które całkiem fajnie się ogląda - ta trójka to ten sam typ atlety, wrestlera purysty (...no, Orton to raczej pro wrestler purysta aniżeli amator wrestler purysta). Wyatt to trochę inna już bajka ale to akurat dobrze, bo trochę kontrastują się z Randym. Swoją drogą ten team Wyatta z Randym to fajny pomysł na dłuższą metę - jeśli nie planują im rozpadu i walki na WM33 to śmiało mogą robić z nich Jeri-Show 2k9, team który trzęsie ziemię, nawet pod main eventerami, a i nawet ma tyle star powera by zakończyć PPV. Fajną warstwą jest też to Orton będzię trochę się zabawiał z takim niedopromowanymi ludźmi jak Alpha czy nawet ten Slater - w ringu nie będzie spoczywał na nim tak wielki ciężar jakby to było w singlu, a zawsze to podpromuje oponentów rodzinki.

 

TLC już w tą niedziele. JUŻ?! Jeszcze dzisiaj rano myślałem że wczoraj był "poniedziałek po Survivor Series" a tu już mi wypierdalają kolejnym shytem. Dobrze, że to gimmickowa gala, bo zwykłej prawdopodobnie bym nie udźwignął. Fuck. Może to lepiej - szybciej dojdzie do resetów storyline'owego.

[malkontent]

Niestety nie będzie heelturnu Deana, bo na dobrą sprawę na Smacku jedynym fejsem zostałby już tylko nieobecny Jaś i dwójka komisarzy. No i Ziggy w sumie, ale on dopiero co miał swoje momentum.

[aRo]

Początkowy segment nie trzymał równego poziomu przez cały czas, ale w sumie dało się tego słuchać. Ponoć dali im Tables Match - dobra decyzja.

 

Kto dzisiaj zaskoczył? Carmella - pięknie wybrnęła z tych Enzowych chantów. A myślałem, że to zleje, bo nie będzie wiedziała, co zrobić.

 

A jednak, Orton i Wyatt idą po pasy TT. I postawię na nich w typerze. Swoją drogą - to nawet zabawne, że doczłapią się do pasów, a Harper i Rowan nie dali rady.

 

Ellsworth raczej wykluczony z PPV. Żeby nie było, że Dean ma szanse - na sam koniec gali zaatakował mistrza, więc "logika" broni AJ'a.

[LAN]

A Ambrose nie miał mieć jakiejś przerwy przypadkiem? Jakoś parę miesięcy temu były chyba informacje o nowym filmie, w którym ma brać udział. Może na TLC wyłączą go z akcji (po jakimś bumpie), tylko wtedy w ME już naprawdę nie będzie nikogo poza Stylesem, bo Orton z Wyattem zaczęli się bawić w tag teamy. Nawet gdy informacje o Deanie są nieprawdziwe i zostaje, to na SmackDown i tak panuje posucha. Nie widzę perspektyw na następne feudy o pas WHC. Ambrose nadaje się teraz na heel-turn, którego potrzebuje także SmackDown!, bo o ile RAW miało Triple H'a czy face-turn Rollinsa, tak niebiescy jeszcze nie mieli "wstrząsu" w swoich programach (ta poprawność w storyline'ach zaczyna już denerwować).

[Kejrol]

Niestety nie będzie heelturnu Deana, bo na dobrą sprawę na Smacku jedynym fejsem zostałby już tylko nieobecny Jaś i dwójka komisarzy. No i Ziggy w sumie, ale on dopiero co miał swoje momentum.

 

Dlatego możliwym rozwiązaniem jest face turn Stylesa. Jako heel dla mnie staje się powoli karykaturalny i sztampowy (choć ogólnie daje radę w tej roli). Ludzie chcą go widzieć jako "dobregO', a Ambrose ma dużo pretekstów ostatnio by przejść na ciemną stronę.

[MSMic]

Dlatego możliwym rozwiązaniem jest face turn Stylesa. Jako heel dla mnie staje się powoli karykaturalny i sztampowy (choć ogólnie daje radę w tej roli). Ludzie chcą go widzieć jako "dobregO', a Ambrose ma dużo pretekstów ostatnio by przejść na ciemną stronę.

 

Nie ma szans na face turn Stylesa. Gość jest w federacji niecały rok i już zaliczył jeden turn. Dajmy spokój z takim turnowaniem. Chyba nie chcemy zrobić z niego Big Showa?

 

Jasiek wróci, Orton prędzej czy później wróci do bycia facem, może jakiś Nakamura wleci do rosteru i już będzie wystarczająca ilość face'ów. Na przeczekanie zawsze można puścić jakiegoś Zigglera i też będzie dobrze. Po WrestleManii pewnie dostaniemy draft (no chyba, że będą go robić rok po pierwszym drafcie) to wcale się nie zdziwię jak na SD trafi Roman Reigns i wtedy aż prosi się o heel turn Deana.

[N!KO]

Dokładnie takiego Deana chce oglądać. Ellsworth ze Stylesem mogli sobie gadać, ale tym najbardziej wymownym był właśnie Ambrose

 

Aj, Alexa, ja Cię tu chwale, że najciekawsza kobieta w WWE obecnie, że zasługuje na pas, a tu wchodzi do proma i zaczyna się zacinać. Całe szczęście, że weszła Becky - możliwe, że wcześniej niż to było planowane - a Blissówna mogła nadrobić wszystko mimiką twarzy.

 

Na Talking Smack Rhyno opuszcza Slatera. Brzmi jak oburzony Nosorożec. Czekamy na Gore kończący związek?

[Amy]

O ile nie podobała mi się ingerencja Ellswortha na TLC to całość prowadzona jest sensownie. Gamoniowi uderzyła do głowy sodówa, dzięki wygranym ze Stylesem uwierzył zbytnio w swoje możliwości i jest pewny, że może pokonać go znowu. Wszystko poskładane do kupy. Z całego segmentu oczywiście najbardziej zapamiętałam wejście Deana i Dirty Deeds.

 

Rewanż o tytuły tag team szybko odbębniony, ale w sumie nie było sensu tego ciągnąć.

 

Rozwaliła mnie nagroda od Miza (cóż za wspaniałe wykonanie), ale najbardziej chyba reakcja publiczności

 

Nie podobała mi się za to przegrana Ambrose'a z Mizem. Spodziewałam się jej, ze względu na to, że była to walka o tytuł, ale Dean przegrał kolejną walkę z rzędu, teraz na dodatek z kimś w teorii niższym rangą. Oczywiście znowu z winy Jamesa, który jest chyba niezniszczalny

[pawlik3213]

Jak bardzo narzekałem że przesadzają z obecnością Ellsworth'a w tym głównym feudzie, tak po niedzielnym TLC stwierdziłem że rozegrali to wszystko bardzo logicznie. Końcówka początkowego segmentu wyglądała tak jakby Dean zemścił się na James'ie i oddalamy tych panów od siebie. Jednak jak widać po main evencie, Ambrose dalej będzie obijał Ellsworth'a. Ciekawe jak to się potoczy dalej, bo chyba nie zobaczymy ich walki na Royal Rumble

 

Ciężko cokolwiek jeszcze napisać o dzisiejszym epizodzie. Za dużo było dzisiaj zapychaczy i niepotrzebnych walk, w tym tygodniu górą RAW.

[HBK Fan]

Story Miz - Bryan teoretycznie to Miz jest heelem, a Bryan face'em, ale w praktyce jest odwrotnie. W końcu Miz tylko broni swojego pasa, a Daniel Bryan robi wszystko by ten go stracił. Nawet nie jest mu wdzięczny, za to, że dzięki Mizowi pas IC jest dalej na smacku. Samo Miz TV dobre było, ale najlepsze to "you deserve it" od publiczności, gdy Miz wręczał te nagrodę Ambrose'owi.

[Carrik]

Zabawnie ogląda się Ambrose'a składającego na hita Ellswortha, jeszcze zabawniej ogląda się Ellswortha wychodzącego po raz kolejny na imbecyla, ale najzabawniej jest wtedy, kiedy pomyśli się, że rywalizacja Deana z Jamesem musi zakończyć się walką. Nie na tygodniówce, bo to zbyt duży kaliber na takie story... Na Royal Rumble, gali Wielkiej Czwórki! Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, chcąc nie chcąc czekając na walkę czołowej gwiazdy rosteru z jobberem wypromowanym z czystego przypadku...

 

Ten moment, gdy czyjaś rywalizacja na mikrofonach tak bardzo cię jara, ale wiesz, że do walki w ringu nie dojdzie, bo kluczową rolę odgrywają inne czynniki... Dlaczego tak bardzo promują "feud" Miza z Bryanem? Poczekajmy na kulminację storyline'u, która nigdy nie nastąpi!

 

Slater i Rhyno odhaczeni najszybciej, jak się dało, do tego szybki rozpad byłych mistrzów. Czas ruszać dalej, Rodzinko. Dalej, czyli na Gable'a i Jordana.

 

Ale ta Alexa zassała na mikrofonie... Pisałem, że się pośpieszyli z dawaniem jej pasa i potwierdzenie słuszności mojej opinii otrzymaliśmy dwa dni później.

 

Corbin znowu zabił Kalisto. Niech Luchador ucieka do swoich, a Baron idzie wyżej. Warto.