WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia

[Pavlos]

"Tonight Santino Marella is in Charge". Wait, what?

 

Pierwsza walka - Intercontinental Championship: Dolph Ziggler vs Luke Harper

Krótko i nudno. Harper już drugi raz chyba sięga po nieczystą zagrywkę. Mam nadzieję, że na TLC ich walka będzie znośna do oglądania.

 

Segment z Sethem Rollinsem, Kanem i Big Showem

Znośny. Powiedzieli, co mieli powiedzieć i tyle. Przy okazji poznajemy ME. Świetnego pojedynku nie będzie, ale obejrzę.

 

Druga walka - Cesaro & Tyson Kidd vs Kofi Kingston & Xavier Woods

Newy Day wygrywa, ale Cesaro i Tyson zostają drużyną ot tak... .

Odpowiedź Goldusta napawa mnie optymizmem. Mogą włączyć nową stajnię do feudu o pasy tylko pytanie kogo z tej trójki?

 

Trzecia walka - Dean Ambrose vs Rusev

Do walki nawet nie doszło. Czekałem na następne RAW w związku z laniem jakie Dean spuścił Brayowi, a tutaj dostajemy odpowiedź na niebieskiej tygodniówce. Wyatt doprowadza do opuszczenia areny przez rywala na noszach, co może skutkować że nie zobaczymy go na RAW. Chociaż z drugiej strony jednotygodniowa absencja byłaby nie wiem czy nie byłaby za krótka.

 

Czwarta walka - The Miz vs Jey Uso

Tak jakby Mizanin chciał odbić Naomi. Wątek się dalej pociągnie.

 

Piąta walka - Naomi vs Brie Bella

Nic, czego byśmy nie widzieli wcześniej. Nawet botch się trafił.

 

Santino i Królik odbywają motywującą dyskusję, a ostatni biastion Authority szykuje się do walki... .

 

Szósta walka - Ryback & Eric Rowan vs Seth Rollins & Big Show

Pin na Rollinsie i tak musiał kiedyś nastąpić. Authority przegrało, jest w rozsypce i mamy okres, gdzie dostają na każdym kroku. Może się to nie podobać, ale taki jest scenariusz. Seth dużo tym nie straci, bo i tak wszystko zależy od TLC.

 

Troszkę wnieśli na tym Smacku do programu. Marella nie był wcale taki zły jako menadżer.

[N!KO]

Oh shit. Widziałem promo Ascension ze SmackDown i ... spóźnili się o jakieś 30-lat. Wyglądali jak uboga wersja Demolition z północnej Dakoty, gdzie wrestling dopiero raczkuje. Nie wiem, jak to się sprawdzi w dniu dzisiejszym, ale jakoś ta wersja z NXT mi pasowała bardziej. Ta oryginalna z FCW mogłaby być zbyt kiczowata na główny roster (z drugiej strony, to też lekkim kiczem zalatuje)

[aRo]

"The future is not now, the future is not Sunday, hell, the future ain't even next year, because JOHN CENA IS HERE!" - brawo, Jasiu, sam bym tego lepiej nie podsumował Ale poza tym, niezłe promo.

 

Legion of Doom? Demolition? Kratos? Nie, to The Ascension. Nie wiem, czy trzeba jeszcze było majstrować przy ich wyglądzie. Zresztą - czego by im nie zrobili, to będą mistrzowie TT w 2015.

[Kowal]

Promo Ascension takie jak oni sami ostatnio, czyli bez emocji. Wydukali kilka zdań w swoim stylu i tyle. Ja na ich debiut nie czekam, jedyny plus związany z ich pojawieniem się jest taki, że rzadziej będziemy musieli oglądać walki z udziałem Usosów, Dustów czy Mizów ze sobą.

 

Całe SmackDown do ogarnięcia w kwadrans, z czego większość czasu zabiera segment otwierający. Później szukałem czegoś ciekawego, ale niestety nic takiego nie znalazłem. Co do segmentu Ceny z Rollinsem to jak na Setha wypadło to nawet dobrze. Wprawdzie te słowa Ceny o tym że przyszłość w WWE nie nadchodzi dlatego że Jasiu tam jest to podsumowanie wielu momentów, kiedy wschodzące gwiazdy z nim przegrywały. No ale z Rollinsem nie będzie podobnie, bo w jego przypadku chyba mało kto spodziewa się wygranej i odebrania Jasiowi shota na pas. No i Seth jest już wystarczająco mocno podbudowany żeby mu ta jedna porażka mocno zaszkodziła.

[Aquino]

Skusiłem się ,bo to ostatnie SmackDown przed PPV i powiem szczerze ,że było słabo. Początek gali ratował ogólny odbiór gali.

 

Myślałem ,że połączenie Tysona i Cesaro w drużynę może im tylko pomóc to teraz jestem zawiedziony ,że nawet w drużynie Cesaro dostaje oklep. Story Naomi i Mizów i Usosów ni poszło nic do przodu wałkują to samo.

 

New Day na fali przed PPV. Mimo to jakoś nie jestem pewien czy wygrają na TLC.

 

Swagger rzeczywiście jak równy z równym może kiedyś bym uwierzył ,że wygra z Rusevem. Ale nie w tym wcieleniu.

 

Bez względu na rozstrzygnięcie to budowanie tych walk na PPV większością sześcioosobowych walk to przesada. Na koniec fajny spot Dolpha z drabiny.

 

Co do Ascension nie grzeje mnie to ale trochę różnorodności w drużynach się przyda.

 

Tak jak Kowal napisał tygodniówkę można przelecieć w parę minut.

[Pavlos]

Przemowa Johna Ceny

Po raz kolejny Jasiek dał przykład prawdziwego wojownika, kierującego się sercem. "Nie będzie przyszłości, bo ja tu jestem", "to jest moje życie i jeśli myślisz, że mnie stąd wyrzucisz to się mylisz". Dawno nie słyszałem jeszcze tylu bohaterskich zwrotek w jednym segmencie, ale podobało mi się to. Cena jest stworzony do tej roli.

 

Serio to wygląda jak Road Warriors V 2.0... Może wypali... .

 

Pierwsza walka - Cesaro & Tyson Kidd vs The Usos

Sam pojedynek można obejrzeć. Cesaro i Tyson oficjalnie drużyną. Zrobioną ot tak.

 

Już myślałem, że nie pociągną wątku Miza i Naomi. Chociaż dostaliśmy segmenty gdzie Mizanin wciąż miesza w głowie dziewczynie, a Usos kipi od środka.

 

Druga walka - Nikki Bella vs Alicia Fox

Wygrana Nikki bez niespodzianki.

 

Trzecia walka - Big E vs Goldust

Tym razem walka singlowa. Wisiało w powietrzu, że zmierzą się na PPV. Dobrze, że w Preshow... .

 

Czwarta walka - Tytus O'Neil vs Jack Swagger

Znowu pomniejszy feud potraktowany po macoszemu. Najpierw rywal do pokonania, a potem Rusev tylko żeby się pokazać.

 

Ambrose ze swoim promo zawsze na propsie.

 

Piąta walka - Dolph Ziggler, Erick Rowan & Ryback vs Luke Harper, Kane & Big Show

Niby push Rybacka wstrzymany, ale póki, co to on kończy nam pojedynki. Nie dość, że Heele przegrywają same walki to jeszcze teraz również brawl po niej. Trudno mi uwierzyć, że dadzą wszystkim Heelom wygrać na PPV, ale może... .

 

Słabo. Właściwie nic takiego nie wnieśli do nadchodzącego TLC&S.

[Edgar]

"Dopóki Cena będzie tutaj, nie pozwoli przyszłości wspiąć się na szczyt" - to chyba najważniejsze przesłanie całego segmentu i w pewnym stopniu odzwierciedlenie tego co oglądamy w TV. Takie słowa, wyrwane z kontekstu, mogą powodować naprawdę złe wrażenie. Już zostawiając w tyle to zdanie, twierrdzę, że było to całkiem przyjemny segment. Cena w zasadzie powiedział niewiele nowego, trzymał się swojej idei Never give Up ale to na co chcę zwrócić uwagę to kolejny progres Setha Rollinsa. Wreszcie potrafił dotrzymać kroku Cenie.

 

Początkowo byłem zdania, że Cesaro i Kidd to team z dupy, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Dalej tak twierdzę, ale po tym krótkim mini promie jakie dali przed walką pokazał się błysk nadziei. Jeżeli tylko dostaliby więcej czasu i konkretny booking, spokojnie można z nich zrobić wiarygodnych pretendentów. Catsaro to ciekawy projekt ale wreszcie muszą zacząć wygrywać.

 

Road Warriors, ewentualnie Demolition. Po tym promie skojarzenia nasuwają się same. Nie wiem czy był sens aby wprowadzać jakieś poprawki do tego gimmicku. Zdecydowanie bardziej wolałem ich jako TT, który niewiele mówi, których gimmick jest bardziej mroczny. Victor mówił bardzo dużo ale większość z tego brzmiała strasznie sztucznie. WWE powinno pozwolić rozwinąć im skrzydła w takim gimmicku w jakim pracowali dłuższy czas.

Plus jest natomiast taki, że być może dzięki temu gimmickowi staną się bardziej agresywniejsi bo to co prezentują w ringu NXT nie napawa optymizmem.

 

Więcej rzeczy nie pamiętam...lub też pamiętać nie chce. Kolejne six man TT matche, kolejny feud Ruseva ze Swaggerem czy też Miz robiący podchody w kierunku Naomi, to nie to co chciałbym oglądać.

[aRo]

Po co był repackage dla Fandango? Żeby było kogo podłożyć Reignsowi?

 

Miałem nadzieję, że odpuszczą feud Ruseva z Rybackiem. To się dobrze nie skończy.

 

Kolejny Tombstone dla zająca Może pod maską jest Pete Rose?

[N!KO]

Po co był repackage dla Fandango? Żeby było kogo podłożyć Reignsowi?

 

Bo nie mieli gdzie dorzucić Rosy, a jest za ładna, żeby ją trzymać na zapleczu. No i Cha Cha La La już coraz mniej osób śpiewało - szydzę, ale wcale bym się nie zdziwił, jakby takie były powody. Alberto ostatnio opisywał, że Mendesową chcieli dorzucić jemu, ale po pytaniu "po co?", sensownych odpowiedzi brakowało. Curtis nie zapytał...

[Kowal]

Roman powraca do akcji i na początek dostaje łatwego rywala do pokonania. Krótka i mało interesująca walka, ale czego innego się spodziewać po walce Romana z Fandango?

 

Jak zdrówko Dean? Twarz cała, oczy w porządku? Bo jakoś nie widać efektów wybuchu telewizora przez który przegrałeś walkę. No ale jak widać nie odechciało mu się Wyatta i znów będziemy ich razem oglądać. Szkoda tylko że mając w pamięci zakończenie niedzielnej walki.

 

Czwarta walka w trzy dni i w końcu wygrał! Jakby i to starcie Rowan przegrał to można by mu buło zacząć liczyć anty streak.

 

Szybkie obicie Rybacka i do domu, do Moskwy. Rusev to ma klawe życie. Szkoda że to się skończy jak będzie musiał stoczyć z Rybackiem walkę, w której nie zaatakuje go od tyłu na samym początku.

 

RIP Króliczku. Kicaj w spokoju.

[-Raven-]

Szkoda że to się skończy jak będzie musiał stoczyć z Rybackiem walkę, w której nie zaatakuje go od tyłu na samym początku.

 

Nie skończy. Nie po to tak mocno promują Ruseva żeby podłożyć go "jakiemuś tam" Wędkarzowi. Rusev straci dziewictwo w starciu z konkretnym main eventerem (Cena? Romeo?), a nie uper midcarderem, na dokładkę co do którego Vince ma nie do końca sprecyzowane plany w kwestii pushu.

[Pavlos]

Pierwsza walka - Fandango vs Roman Reigns

Szczerze to bałem się, że potrwa krócej. Przynajmniej zadbali o pozory, że "tancerz" może mieć jakieś szansę na wygraną z powracającym Romkiem.

 

Przemowa Deana Ambrose'a

Żadnych śladów na twarzy po wybuchu monitora. Ci to mają zaplecze medyczne. W sumie nic nadzwyczajnego. Dean jest zdrowy i pragnie dorwać Wyatta, Wyatt w swoim stylu z zaplecza. Segment jakich wiele.

 

Druga walka - The Usos & Erick Rowan vs The Miz, Damien Mizdow & Luke Harper

W końcu Rowan może się cieszyć. Znowu przewija się wątek zazdrosnego Jimmy'ego o żonę.

 

Atak Ruseva na Rybacka na dobre rozkręca ich feud. Jeśli Ryback ma przegrać to znaczy, że zastopują, jednak jego push. Przez moment widziałem w nim potentata, ale chyba passa Bułgara potrwa do WM'ki.

 

Przemowa Seth'a Rollinsa

Dolph dostaje konfrontację słowną z Sethem. Cieszę się, że w końcu jest na dużej fali. W porządku segment, gdzie oboje wypadli całkiem dobrze.

 

Trzecia walka - Diva's Championship: Naomi vs Nikki Bella ©

Naprawdę poszli tą drogą? Kochający mąż przeganiając potencjalnego wielbiciela swojej małżonki psuje jej shota na pas, który z resztą dostała tylko po to żeby mieć powód do focha. Myślałem, że tak oklepanym motywem nie pójdą.

 

Czwarta walka - Kane vs Adam Rose

To teraz Kane będzie feudował z Rose'm?

 

Segment z Rhodesami "Grinch: Świąt nie będzie"... .

 

Rollins jest tak oddany Authority, że po powrocie go pewnie uhonorują winem i dziewicami.

 

Piąta walka - Dolph Ziggler vs Seth Rollins

Dosyć długi pojedynek i całkiem znośny do oglądania. Dolph cały czas pnie się w górę, a Rollinsowi wciąż... pod górę.

 

Tradycyjnie Smack posłużył na małe szczegóły.

[Edgar]

Reigns wraca - pierwsza oficjalna walka z dawno niewidzianym Fandango i szybka wygrana. Poprawy nie widzę. Jest silny, jest umięśniony ale jak był drewniany tak jest. Czekam na coś więcej niż Samoan Drop - superman punch - spear.

 

Dean jak zawsze nieźle, Bray podobnie. Mam jednak dwa zastrzeżenia. Po pierwsze to mimika Ambrose'a - mam wrażenie, stara się na siłę grać psychola chociaż grać nie musi. Po drugie zaczyna mnie irytować Wyatt. Chodzi mi tutaj głównie o sam styl wypowiadania się. Mówi coraz ciszej a to odbija się na odbiorze jak i zrozumieniu tego co mówi.

No i to dziwne uczucie gdy nie wiesz, czy segment to promocja ich kolejnej walki na PPV czy walki na TTT.

 

Ryback ma wygrać z Rusevem? Przecież to jest niemal niemożliwe. Biorę ten feud w ciemno bo pomimo, że ringowo może wyjść katastrofa to Rusev odchaczy kolejnego rywala, mam nadzieję, że nastąpi to również stosunkowo szybko. Bardzo szybko zmieniają się priorytety. Przed SS wydawało się, że Ryback będzie kimś w rodzaju uppermidcardera, teraz walczy o pas US a za jakiś czas może zniknąć ponownie.

 

Jakoś nie jara mnie ten trójkącik na linii Jimmy - Naomi - Miz. W zasadzie to Naomi ma do zaoferowania tylko tyle ile powie o niej Miz. Nie oglądałem tego MizTV z Main Event ale z tego co zdążyłem wyczytać to Naomi nie wypadła tam rewelacyjnie. Podobnie było w walce. Możliwości ma ale umiejętności jeszcze brakuje, przydałoby się kilka miesięcy treningu w Performance Center. Poza tym nie wiem jak to ugryźć. Z jednej strony to Miz jest tym złym ale to co działo się podczas walki pań każe wskazywać na coś innego.

 

Jeżeli chodzi o main event to warto wspomnieć o dwóch sprawach. Pierwsza to sprzedawanie trudów pojedynków przez Rollinsa. Mial za sobą dwie ciężkie walki w dwa dni i autentycznie było to po nim widać. To nie Cena, który mimo, że powinien ledwo żyć, wbiega na ring z gracją sarenki.

Druga sprawa to sam wynik.Wygrana Zigglera cieszy podwójnie. Po pierwsze - pas wreszcie coś znaczy. Po drugie - liczę, że na tym zwycięstwie się nie skończy.

[Kowal]

Mimo natłoku gwiazd początkowy segment okazał się słaby. Dawać Rollinsa na wymianę zdań z Hoganem to nie jest dobry pomysł, dobrze chociaż że rozmawiał z samym Hulkiem, a nie Ho Ho Hoganem. No i kolejny raz niczego ważnego się nie dowiedziałem, a i wydarzyło się to czego nie lubię, czyli do segmentu dołączają kolejne osoby i albo nie mówią nic albo bardzo mało. Jak już daja im wejść to powinni sklecić kilka zdań, a nie że wchodzi Roman i cisza, zresztą z Showem było podobnie. Dobrze że w przyszłym tygodniu będą inni General Menagerowie i powinno być lepiej.

 

Ryback wygrał z Kane'm w miarę łatwo, więc istanieje możliwość że jednak dalej w niego wierzą, bo pokonać Kane'a kiedy próbuje ci jeszcze przeszkodzić Rusev, to nie jest łatwe zadanie. No ale Ryback musi pokazać że jest mocny, jeśli nie chce podzielić na kolejnym PPV losu Swaggera...

 

Całkiem dobry pojedynek o pas Ju...Najted. Oczywiście Deanowi jego zdobycie potrzebne nie było, a i przegrywać z Rusevem nie powinien, więc wysłali Wyatta. Jednak to była jedna z lepszych walk Ruseva jaką pamiętam, choć wiadomo że w dużej mierze za sprawą Deana.

[aRo]

Krótko: nie ma po co tego Smacka w ogóle odpalać. Nic nie stracicie. A walka US, jaka by nie była, zakończenie ma oczywiste. Nikt tu nie mógł przegrać czysto... Nienawidzę takich zestawień.