Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  434
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Bryan, Bryan i jeszcze raz Bryan ;) Podoba mnie się to, że mimo tego, iż Daniel nie jest wielki to dają mu wygrywać i czyści ring aż miło. Jest to zdrowe podejście do tematu bo pokazuje, że jak wrestler jest lepszy technicznie, szybszy i ogólnie dominuje nad przeciwnikiem to może wygrać mimo tego, że jest mniejszy. Nie zgadzam się w dużym stopniu ze zdaniem (które często można usłyszeć), że bez odpowiednich gabarytów wrestler nie ma czego szukać i zawsze musi wygrywać kantem (przeważnie jak jest heelem) albo po jakimś roll upie czy ratując się ucieczką z klatki na przykład. Oczywiście, że nierealnie by wyglądało gdyby taki Bryan w siłowych starciach wygrywał z Big Showem czy robił suplexy Henrym. Ale gdy przez cały pojedynek pokazują go jako postać, która zapieprza w ringu i ogólnie jest lepsza to nawet marki by takie coś kupiły :P Każdy kto oglądał chociaż raz jakieś MMA to wie, że rozmiar nie zawsze ma znaczenie. Liczy się technika szybkość czy doświadczenie i nie widzę przeszkód, żeby mniejszych zawodników promować jako tych bardziej walecznych, który braki masy nadrabiają w ringu. Co do walk openerowych to były dobre ale bardziej przypadła mi do gustu druga gdzie Bryan zapieprzał jakby mu silnik w tyłek wsadzili :D

 

Wartym wspomnienia jest również segment z Sandowem. Cieszyłem się gdy zobaczyłem, że znów ma czas antenowy ale po chwili zdałem sobie sprawę, że wbije rudy i zakończy się to kickiem. Tak też się stało. Wszystko dąży do konfrontacji na PPV gdzie po raz kolejny dostaniemy walkę tej dwójki i po raz kolejny blady wygra.

 

Big E i Rio nie dostali dużo czasu ale dobrze go wykorzystali. Mimo tego, że pojedynki ich widziałem w krótkim okresie już kilka razy to ta walka nie spowodowała w żaden sposób tego, że chciałbym ją pominąć.

 

Promo Curtisa nie porwało aczkolwiek było całkiem poprawne i dodatkowo bardzo fajnie podkreślił końcowe słowa. W ringu krótko ale cep w tył głowy i Perfect Plex wyszły fajnie.

 

Dewastacja Kofiego była miła dla oka. Ryback pewnie rozwali stół z użyciem Ceny na Payback ale i tak pas nie zmieni właściciela.

 

Jericho vs Rhodes niby OK ale czy ktokolwiek dawał szanse Cody'emu? Chyba nawet jego najwięksi fani zdają sobie sprawę, że obecnie jego postać jest głęboko tam gdzie światło nie dochodzi.

 

Ambrose i Orton nie zapewnili jakichś wielkich emocji ale i tak bez narzekania to oglądałem. Jak wbił Bryan to na mojej gębie pojawił się szeroki uśmiech i wyraz zadowolenia. Pięknie to rozegrali. Brawa dla WWE za to, że nie boją się tak postawić na Daniela. I jeszcze przepiękny obrazek zamykający show gdzie calutka publika świetnie "yesuje" z Dragonem. Miodzio

 

Smackdown oglądało się przyjemnie i to za sprawą dobrych walk i Daniela Bryana. Oby więcej takich :)

"Suffering is the result of the game, Victory at the cost of pain"

  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

- Rollins vs Kane, czyli mała powtórka z rozrywki. Pojedynek niczym nie zaskoczył, a nawet widziałem wiele podobnych akcji, jak na ich meczu w Main Event. Spodziewałem się jednak interwencji Bryana...

 

- za to w następnym meczu, Kane chciał pomóc koledze i wybitnie mu się nie udało. Nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć, co się szykuje na Payback... Myslę, że na Money in the Bank obejrzymy pojedynek obu panów między sobą.

 

- segment z Sandowem nawet przyjemny, chociaż kończy się zeszmaceniem. Jeśli ma to być grubszy feud z finishem na Payback, to ja za takie coś dziękuję.

 

- Axel brzmiał mniej Swagger'owato, ale nie powinien zbyt długo trzymać mikrofonu. Koleś nie błyszczy, ale póki co niczego nie spieprzył. Spodziewałem się w pewnym momencie szybkiego squasha, ale Sin Cara zdążył zaliczyć kilka swoich standardowych spotów. Wygrany tego starcia mógł być tylko jeden.

 

- dostajemy kolejną powtarzającą się walkę, jednak powód takiego zestawienia został wyjaśniony w jednym z newsów. Doszło do przewijania, ale Langston tym razem wygrywa i kto wie, czy nie skończy to minifeudu pomiędzy tymi panami.

 

- i tutaj walka potrwała kilka minut, chociaż nie samo starcie przykuło moją uwagę. Końcówka i rzucanie Kingstona trzykrotnie wyglądało okrutnie. Nie będę zdziwiony, jeśli na PPV Cena również zaliczy stół po powerbomb, po czym przyterminatorzy w Ambulance Match .

 

- chwilę czasu dostajemy również przy Jericho vs. Rhodes. Przez chwilę myślałem, że otrzymamy powtórkę z ER i Cody zaliczy codebreaker z narożnika. Kodeusz przegrywa i jedynym pozytywnym dla niego aspektem jest spędzenie kilku minut na głównej wizji.

 

- starcie mogłoby być dobre, gdyby Panowie otrzymali jeszcze więcej minut. Liczę, że tradycja walk Randalla z US Championami będzie kontynuuowana i na Main Event panowie dostaną ok 15 minut walki. Tak, jak w przypadku Rybacka, na kolana rzuciła dopiero końcówka show. W ringu rządził tylko jeden gość, który swoimi dropkickami na narożnik czy suplesem rozniósł całe The Shield. Trochę śmiesznie to wygląda, kiedy Kane bije partnerowi brawo, chociaż wcześniej się kłócili... Nie zdziwię się, jeśli Danielson - dzięki zakończeniu tego show - zgarnie nagrodę WM u nas, chociaż nie uważam, aby było to w pełni zasłużone...

 

Samo show było typowe dla SD, z kilkoma ciekawymi elementami. Czekam na RAW.


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

* Całe MizTV po raz kolejny skradł Bryan sprzeczką z Kanem i Ortonem (nawet Miz jako prowadzący nie odegrał tu jakiejś znacznej roli) chyba najgoręcej dopingowany przez publikę podczas speechu :)

 

* Axel z Jericho dali całkiem niezły pojedynek a Heyman robił swoje na stołku komentatorskim (podobał mi się motyw gdy wszedł na stół i zaczął krzyczeć "it's clobberin time!"). Ciekawy pomysł z wykorzystaniem muzyki CM Punka (publika naprawdę uwierzyła że Brooks za chwile wyjdzie na arenę :) ), ale ja nie miałem wątpliwości że na SD na pewno by nie powrócił...

Szkoda tylko że nie pojawił się Triple H (mógł np wściekle zaatakować Curtisa po walce i zostać szybko odciągniętym przez sędziów)

 

* Ryback już kolejny raz wjeżdża karetką na arenę- czyżby miałby to być już stały element jego entrance'a? :twisted:

 

* Czy to był heel turn Ortona- tego nie wiem. Trzeba poczekać na poniedziałkową galę...

PS. cała hala skandująca "Let's go Bryan!"- to robiło niesamowite wrażenie

 

Ogólnie całkiem niezła wersja IC Smacka w tym tygodniu (Heyman i Bryan wypadli dzisiaj najlepiej)


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

- Panowie z THN się znowu kłócili, Orton coś tam się odezwał, a Miz odegrał epizodyczną rolę w tym przedstawieniu. MizTV nie zachwyciło mnie.

 

- następna walka to tylko potwierdzenie opinii nt. Jericho, którą czytałem ostatnio w newsach. Rzeczywiście ciężko, aby Chris dał słabą walkę ze strony ringowej, a do tego dochodzi żywiołowo reagująca pubiczność. Heyman świetnie odgrywał rolę komentującego menagera, a jego mina przy próbie submissiona ze strony Y2J - bezcenna!

Znaczącym faktem jest, że Axel po raz kolejny nie wygrywa czysto i póki co, jedynym takim skalpem jest Sin Cara. Przy titantronie Punka, publiczność oszalała - chciałbym, aby takie reakcje dostawał jeszcze przez długi czas (co oczywiście wiązałoby się z faceturnem).

 

- te regularne wjazdy na halę karetką dają mi myśleć, że Ryback jest leczony psychiatrycznie - chociaż po jego zachowaniu, wcale tego nie widać ;) Sama walka bez szału i Kane staje się kolejną ofiarą demolki związanej ze stołami.

 

- walkę już widziałem wcześniej i trzymała swój dobry poziom. Podczas pierwszego oglądania, gwizdy widzów po akcji Ortona zrobiły na mnie większe wrażenie. Tutaj, wyglądało to dosyć przeciętnie. Jeśli to był efekt zmiany scenariusza, to prawdopodobnie miało to zachęcić widzów to sięgnięcia po poniedziałkowe RAW, gdzie tam może wiele się wyjaśnić.

 

Oglądałem tylko skróconą wersję, a nie jestem zadowolony. Czekam na RAW


  • Posty:  254
  • Reputacja:   16
  • Dołączył:  27.12.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Jasny

(...) (Heyman i Bryan wypadli dzisiaj najlepiej)

 

Od kilku miesięcy oni + Kane i Shield są dla mnie jedynymi w WWE warci oglądania. Zdarzają się sporadycznie jakieś lepsze pojedynki, ale przewagę mają albo odgrzewane kotlety albo feudy bez podłoża albo jobberka. Nawet Lesnar mi się już przejadł.


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Zdarzają się sporadycznie jakieś lepsze pojedynki, ale przewagę mają albo odgrzewane kotlety albo feudy bez podłoża albo jobberka.
Nie można tego nie zauważyć. Już przecież po raz enty dostajemy Del Rio vs Langston (ciekawe ile jeszcze? :roll: ). Natomiast z tymi feudami to problem istniejący w WWE nie od dzisiaj. Naprawdę rzadko zdarzają się jakieś ciekawe historie (jak kiedyś storyline z AJ/Punkiem/Bryanem/Kanem, sytuacja z CM Pukiem sprzed dwóch lat czy choćby sformowanie się Team Hell No) a większość feudów montowana jest na zasadzie: atak A na B bez powodu lub z jakiegoś totalnego absurdu (np ostatnio Ryback że mu Cena nie pomagał gdy był bity przez Shield)...

 

Zmieniając temat: zważywszy że Shield całkowicie zdominowali dywizję Tag Team to strasznie mnie ciekawi nadchodzący wielkimi krokami debiut Wyatt Family. Czy będą heelową stajnią czy może już na starcie dostaną feud z Shield o Tag Team Titles? Chłopaki nie mają się o nie z kim bić bo jest mało wiarygodnych teamów (niby odkurzono specjalnie dla nich braci Uso ale raczej nikt nie ma wątpliwości że ten ich program nie potrwa długo i zostaną szybko rozbici w drobny mak by z powrotem zlecieć do jobberki lub na Superstars)...


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie można tego nie zauważyć. Już przecież po raz enty dostajemy Del Rio vs Langston (ciekawe ile jeszcze? :roll: ).

 

Akurat to jest fajne (mi się podoba), bo każda ich walka kończy się inaczej, co chwilę wygrywa ktoś inny, a wygrane często są fuksiarskie lub przez kant (i to ze strony tak face'a, jak i heela). Powiem nawet więcej, szkoda, że WWE nie zrobiło tego oficjalnie serią walk między panami, czyli czymś w stylu Best of 7 Series.

Najbardziej w serii tych walk podoba mi się to, jak wypromował się na nich Big E. Przecież on mógłby spokojnie odwrócić się od Dolpha i startować do jego pasa i chyba nikt nie mógłby narzekać, że Big E jest niewiarygodnym pretendentem do pasa.

A Big E nie dość, że pokonuje aktualnego pretendenta do pasa, to jeszcze prezentuje się naprawdę dobrze. Facet robi niesamowite postępy. Miejmy nadzieję, że jego dobra predyspozycja to nie tylko zasługa tego, że walczy z Del Rio i z innymi rywalami też zobaczymy te postępy.


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

maly619, ja nie mówię że ich walki są złe itp. Po prostu odwołuję się do słynnego stwierdzenia Ravena "Pizza którą większość ludzi uwielbia, żarta codziennie w końcu spowoduje że człowiek będzie nią rzygał". Więc może Tobie ta pizza Langstonowoalbertowa smakuje, mimo że jesz ją już parę tygodni ale mi się już ona dawno przejadła i zjadłbym coś innego z udziałem Big E i Del Rio :)

 

[ Dodano: 2013-06-07, 11:48 ]

Przecież on mógłby spokojnie odwrócić się od Dolpha i startować do jego pasa i chyba nikt nie mógłby narzekać, że Big E jest niewiarygodnym pretendentem do pasa.
Jeśli miałoby to do tego prowadzić to jestem za (Big E bijący się o pas= zawsze coś nowego) choć pewnie i tak większe szanse on ma na jakiegoś US czy IC Title'a (przy okazji przydałaby się tutaj zmiana mistrza bo Barrett jest okropnie nijaki- gdyby Big E miał przejąć IC to byłaby najlepsza decyzja)

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

maly619, ja nie mówię że ich walki są złe itp. Po prostu odwołuję się do słynnego stwierdzenia Ravena "Pizza którą większość ludzi uwielbia, żarta codziennie w końcu spowoduje że człowiek będzie nią rzygał". Więc może Tobie ta pizza Langstonowoalbertowa smakuje, mimo że jesz ją już parę tygodni ale mi się już ona dawno przejadła i zjadłbym coś innego z udziałem Big E i Del Rio :)

 

I tak jesteś wytrwały, że to jeszcze oglądasz Taker. Ja te walki przewijam. Od samego właściwie początku ochoty na ten rodzaj pizzy nie miałem. ;)

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  254
  • Reputacja:   16
  • Dołączył:  27.12.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Jasny

Ja te walki przewijam.

 

Otóż to! W początkowej fazie "fajności" po faceturnie Alberto był do przełknięcia, ale postać zaczyna już mdlić jak Blady. Ja już standardowo przewijam walki:

  • Bladego (i tak wygra po standardowym movesecie)
    Big Showa (stary już i nie robi fajnych walk)
    Alberto (nie pasuje mi jako face)
    Ortona (i tak wygra po standardowym movesecie)
    Dolpha (cipowaty mistrz co rzadko sam wygrywa)
    Tons of Tłuszcz i inne jobberki


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Otóż to! W początkowej fazie "fajności" po faceturnie Alberto był do przełknięcia, ale postać zaczyna już mdlić jak Blady. Ja już standardowo przewijam walki:

  • Bladego (i tak wygra po standardowym movesecie)
    Big Showa (stary już i nie robi fajnych walk)
    Alberto (nie pasuje mi jako face)
    Ortona (i tak wygra po standardowym movesecie)
    Dolpha (cipowaty mistrz co rzadko sam wygrywa)
    Tons of Tłuszcz i inne jobberki

 

No to możemy sobie przybić piątkę. SD na przewijaczu to u mnie norma. Zresztą z RAW jest niewiele lepiej. Co do Alberto to mam podobne odczucia. Aczkolwiek uważam, że do poziomu chujowatości Sheamusa jeszcze mu sporo brakuje.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

A ja powiem coś zupełnie odwrotnego, oglądam tygodniówki od Dabju bez przewijania. I bynajmniej nie dlatego że są dobre czy coś (bo nie są), ale dlatego że jeśli nie ma się pod reką myszki to się o tym tak nie myśli. Wystarczy stworzyć sobie jakiś dystans od kompa i od razu są efekty (metoda jak najbardziej chujowa, ale koniec końców w zupełności wystarczy).

 

Samo SD było niezłe, swojego poziomu nie podniosło ale do rzeczy.

 

Daniel Bryan dalej miażdży cyce, a Orton wypłaca mu RKO... chciałbym ich walkę na Payback, to będzie dobra próba dla reputacji Danielsona (Ambrose miał delikatne problemy z Randym, więc możemy uznać tą walkę jako swego rodzaju wyznacznik), a także przy sprzyjającym wyniku dobre nabicie momentum przed MitB.

 

Feud Jericho z Paulem Heymanem się pogłębia, po reakcji na Cult of Personality, możemy być pewni że przeciwnik Chrisa na pewno zrobi trochę hałasu w Chicago (albo mocny cheer, albo jeszcze większy heat)

 

Ryback i Kane dali niezłe starcie, zaczyna mi się coraz bardziej podobać entrance z karetki Rybacka.

 

Wersja IC wystarczy do szczęścia, ale Fulla też jeszcze zobaczę albowiem czytałem o mocnych reakcjach fanów z Long Island na Fandango czy Rydera.


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

A ja powiem coś zupełnie odwrotnego, oglądam tygodniówki od Dabju bez przewijania. I bynajmniej nie dlatego że są dobre czy coś (bo nie są), ale dlatego że jeśli nie ma się pod reką myszki to się o tym tak nie myśli. Wystarczy stworzyć sobie jakiś dystans od kompa i od razu są efekty (metoda jak najbardziej chujowa, ale koniec końców w zupełności wystarczy).

 

Można jeszcze poprosić kogoś, żeby przywiązał do krzesła i odpalił SD. Wtedy nie masz wyboru - musisz obejrzeć! :twisted:

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Z aż tak drastycznych środków raczej nie skorzystam, natomiast dzięki za radę :lol: :twisted:

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

TakerFanKrk napisał/a:

maly619, ja nie mówię że ich walki są złe itp. Po prostu odwołuję się do słynnego stwierdzenia Ravena "Pizza którą większość ludzi uwielbia, żarta codziennie w końcu spowoduje że człowiek będzie nią rzygał". Więc może Tobie ta pizza Langstonowoalbertowa smakuje, mimo że jesz ją już parę tygodni ale mi się już ona dawno przejadła i zjadłbym coś innego z udziałem Big E i Del Rio :)

 

 

I tak jesteś wytrwały, że to jeszcze oglądasz Taker. Ja te walki przewijam. Od samego właściwie początku ochoty na ten rodzaj pizzy nie miałem. ;)

_________________

Oglądam tylko i wyłącznie dla AJ jako że towarzyszy Big E pod nieobecność Zigglera (akurat zawsze kamerzysta zrobi jakiś fajny najazd na nią- albo na części jej ciała :D )

 

Można jeszcze poprosić kogoś, żeby przywiązał do krzesła i odpalił SD. Wtedy nie masz wyboru - musisz obejrzeć! :twisted:
Dobra metoda na nielubianą osobę ze szkoły/pola (sorks ale bycie krakowianinem zobowiązuje :D) czy rodziny która jest jednocześnie zagorzałym antyfanem wrestlingu :twisted:

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Jeffrey Nero
      Ja chciałbym żeby to był np. powracający/debiutujący Matt Cardona, który z miejsca po wygraniu takiego turnieju dostał by kopa w górę nawet jakby ujebał z Jasiem finalnie mógłby sporo ugrać.
    • MattDevitto
      ,,Za moment'' rusza turniej, który wyłoni ostatniego przeciwnika Ceny w WWE. Znanych jest już kilku jego uczestników, resztę poznamy z czasem...                                                                                                              Kto jednak według was powinien być tym ostatecznym rywalem?
    • Grins
      @ Nialler  Coś czuje że na trzeźwo nie da rady obejrzeć tego ostatniego starcia Cena  No chyba że szajba albo Miz tam będzie to zwrócimy honor, kurwa szczerze stoję jak na szpilkach boje się jak chuj kogo mu dadzą na tą ostatnią walkę  Nienawidziłem Jaśka a teraz boje się o jego ostatniego przeciwnika, kurwasz wafel mać zasługuje na kogoś konkretnego a nie na jakiś syf oby Sheamus, Miz albo nie wiem nawet Matt Cardona do chuja ale nie Gunther ani Dom  
    • MattDevitto
      Nie zapominajmy, że po drugiej stronie barykady był gościu, który jak się dowiedział, że w wrs też czasem trzeba oddać pas tracił dziwnym trafem uśmiech
    • StuPH
      Na takie rzeczy to sobie możesz pozwolić jak jesteś Hulksterem* czy Nashem w WCW, a nie jakimiś pizdami w AEW a.d. 2025.   *nie dotyczy Bash at the Beach 2000.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...