Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 009
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.04.2011
  • Status:  Offline

Ostatnio nasunęła mi się jedna myśl:

Mówicie, że Chris Jericho bardzo straci na swojej pozycji w WWE, jeśli przegra na WM z Fandango. Otóż historia zna przypadki, gdy przegrana na Wrestlemanii wcale nie ujmuje nic wrestlerowi, przeciwnie, nawet go promuje. Jako przykład można tu podać Wrestlemanię 23. John Cena wygrywa z Shawnem Michaelsem i broni (?) pasa. Trzy tygodnie później na Raw odbywa się Wrestlemania Rematch. Wygrywa Michaels po wspaniałej, technicznej walce. I powiedzcie mi, czy HBK stracił tu cokolwiek? Nie, nie stracił.

 

Nie stracił, bo nie miał nic do stracenia? Jak ktoś może coś stracić po przegranej w walce o pas WWE? (no chyba, że bierzemy przykład kabaretu i komicznego zakończenia reignu Punka na RR, ale przynajmniej pokonało go nazwisko, więc za 5-10 lat nikt się nie będzie czepiał zakończenia walki) Poza tym HBK wtedy miał swój najlepszy rok w WWE (od 2002 roku), bo stracił Trypla, ale dostał wiele szans na walkę o pas i stoczył 5 stara z Ceną. To tak samo jakbym powiedział, że po przegranej z Rockiem Cena stracił status main eventara. Podałeś zły przykład, bo starcia "gigantów" nie mają tła promocji. Tu chodzi kto jest lepszy, a nie kto na tym zyska.

 

Albo WM X - również Michaels w roli głównej. Przegrał wtedy w świetnym ladder matchu z Razorem Ramonem.

 

Kolejny przykład starcia "gigantów". Wtedy byli liderami midcardu i znaczyli niewiele mniej niż czołowe twarze federacji. Byli rywalami i feud to była sprawa "prywatna", a nie sprawa promocji jednego czy drugiego. Wygrał "lepszy".

 

Chociaż i tak nie był w tym tak dobry, jak Mick Foley, którego budujące porażki nie odbywały się na Wrestlemanii, a raczej na galach powszechnie znanych jako King of the Ring 98

 

Tutaj trafnie zauważyłeś przykład Foleya, ale podałeś zły przykład. Taker nie potrzebował promocji. Foley lecąc z klatki sam zyskał bardzo dużo w oczach marków, bo sam Grabarz nie był w stanie go powstrzymać. Rzucał nim gdzie się dało, a ten cyborg nadal był w stanie walczyć jakby nic się nie stało. Foley promocją zajął się dopiero po 1999 roku kiedy zdobył co miał zdobyć. Wypromował Trypla, Ortona, Edga (tutaj tylko umocnił jego gimmick).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314410
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  555
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

Ghost, sprawdziłem w słowniku PWN, słowa nie było. Znam słowo hejter i wiele różnych definicji. Te, które są w internecie oraz takie, które funkcjonują na co dzień w języku podwórkowym, etc. Moja nie odbiega od używanej przez wiele osób. Nazwałem Cię tak, ponieważ, jak tłumaczyłem, doszukiwałeś nagłej zmiany zdań innych i gloryfikowania Fandango. Nie bronię innych, po prostu nie lubię, gdy ktoś wyolbrzymia na siłę, a na dobrą sprawę nie było potwierdzenia Twoich słów wśród innych userów.

 

Jeśli chodzi o moje zdanie to chcę Curtisowi dać szansę. Proma i zmiany pseudonimu sprawiły, że nie obchodził mnie zupełnie. Nawet nie zaprzątałem sobie głowy tym pomysłem, ponieważ sądziłem, że już uległ zmianie bądź zniknął z głów bookerów. Gdy już zaczął się pojawiać, wzbudził moje zainteresowanie. Był denerwujący - jak to heel, zbierał jakąś reakcję - jak to heel. Dobrze odgrywał swoją rolę, lecz bookerzy za długo sprzedawali nam tę samą śpiewkę i znów zaczął się nudzić. Wreszcie coś ruszyło, a konkretnie to Jericho na niego podczas segmentu. Na ostatnim Smacku nie wyglądał śmiesznie jak Brodus podczas swoich pierwszych kroków w WWE. Aktualnie kupuję tę postać choć nie spodziewałem się nic konkretnego po tym gimmicku. Czy zasłużył na walkę na WM-ce i to z Jericho? Nie wiem, nie potrafię jeszcze tego stwierdzić, ponieważ jest krótko i nie pokazał pewnie wszystkiego co ma do zaoferowania. Na pewno mogliby dać mu kogoś innego do podłożenia, lecz Jericho właśnie niestety po to teraz jest w WWE. Aż sam się dziwię, że wciąć go kupuję, skoro co powrót nie jest już bookowany tak jak kiedyś. Daję Fandango kredyt zaufania, niech on i bookerzy pokażą nam co można wycisnąć z tej postaci. Praktycznie co feud zdarza się sytuacja, że ktoś początkowo na coś nie zasługuje, nikt nam nie dogodzi. Staram się jednak nie krytykować zanim coś zobaczę. Podobnie ze starciem Ceny z Rockiem. Póki co nie obchodzi mnie ono w żadnym stopniu, lecz wystarczy, że zrobią mecz pełen emocji, nawet nie fajnego wrestlingu, lecz emocji, a zmienię swoje zdanie i stwierdzę, że jednak fajny pomysł.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314414
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  877
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.01.2011
  • Status:  Offline

Nie wiem czy śledziłeś wcześniej tę dyskusję, ale chodziło mi o to, że widziałbym innych wrestlerów w walce z Jericho (najlepsza opcja to Antonio Cesaro) na największej gali roku, a nie gościa, którego wyciągnęli z kapelusza w przededniu WM-ki.

 

Dobra, brak Cesaro w Nowym Yorku może boleć, promocja przez cały rok powinna zakończyć się wygraną na WrestleManii z kim znaczącym - nie mam zamiaru tego negować. Dziwi mnie jednak ta niechęć do wyciągnięcie gościa z kapelusza w przededniu WM-ki i danie mu zwycięstwa z Main Eventerem, pomysł IMHO jest świetny, wreszcie jakiś inny nie sztampowy debiut pokazujący - chłopie wierzymy w ciebie, będziesz gwiazdą! Takie wejście z buta w federacje... Kłopot w tym, że Fandango to... Fandango. I on wejść może jedynie baletką. Niemniej postawcie w miejsce Tancerza Damiena Sandowa i ja to kupuje w 100%, niech Y2J przegrywa, od tego w końcu jest.

 

Czy zasłużył na walkę na WM-ce i to z Jericho? Nie wiem, nie potrafię jeszcze tego stwierdzić, ponieważ jest krótko i nie pokazał pewnie wszystkiego co ma do zaoferowania.

 

Czyli... nie!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314419
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  191
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

Pitero - Masz rację, istnieje jednak jedno "ale". Otóż z doświadczenia wiem, że kwestia, czy walka to promocja czy "kto lepszy" jest również kwestią mark - smart. Marki prawie zawsze będą rozpamiętywały przegraną na Największej ze Scen (szczególnie Main Event) i dlatego (dla marków) w przypadku wygranej Rocka nad Ceną miesiąc poźniej Jasiu sobie odbił z Lesnarem. Oczywiście w przypadku smartów muszę przyznać Ci rację - jest to kwestia "kto lepszy".

Kiedyś mainstream wydawał się być przeznaczony dla smartów - np. rok 2001, kiedy to Steve Austin wygrał RR match, miesiąc poźniej przegrał z Triple H'em, aby po kolejnym miesiącu przejąć pas od Rocka. Jak widać, walka z Tryplakiem nie miała na celu bardziej wypromować Stone Colda.

Edytowane przez Tatanka
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314420
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

-W tym tygodniu mało było Swaggera i del Rio (tak swoją drogą gdzie był Alberto)? Wszystko skupiło się wokół feudu z The Shield i wyboru konkretnego partnera. przez ostatnie tygodnie face'owie byli kreowani na osoby, które również mogą ze sobą współpracować. Nieco dziwnie to wygląda jak to powiedział Miz " Orton jako głos rozsądku". Gra teraz największego face'a ale nieoczekiwanie przejdzie heel turn. Sam segment zdecydowanie na plus.

 

-Czekam z niecierpliwością na walkę Henryego z Rybackiem. Tutaj niepotrzebne są segmenty, wirtuozeria na micu. Wystarczy, że staną na przeciwko siebie i w taki sposób będzie to rozgrywane.. Walka napewno będzie miała swój impact. Po ostatnich porażkach Rybacka taka wygrana z niszczycielem może mu tylko pomóc. Ryback został odsunięty od walki z The Shield przez Longa. Juz od jakiegoś czasu widzimy spory pomiędzy Teddym a Bookerem, ciekawe czy prowadzi to do czegoś większego. Może heel turn Longa?

 

-Walka Kofiego z Zigglerem po mnie spłyneła, ile razy można oglądać to samo starcie. W rosterze naprawde nie ma żadnej porządnej osoby z którą można stoczyć walkę? Tak naprawdę walkę obejrzałem tylko ze względu na Aj na stole komentatorskim. Podobała mi się jej interakcja z JBL'em.

 

-Walka Jericho ze Swaggerem była dobra jednak nie było dużo różnic pomiędzy dzisiejszą walką a tą z tamtego tygodnia. Fandangoo mimo, że się świetnie porusza to niczym szczególnym się nie wykazał. Zdecydowanie bardziej zobaczyłbym walkę Jericho z Zigglerem, Cesaro lub nawet TTM z Barrettem i Mizem. Mimo, że w swojej opinii dotyczącej Fandangoo skłaniam się do tego co mówi Ghostwriter to nie będe go w tym momencie przekreślał, a nuż pokaże coś czym mnie do siebie przekona.

 

-Zbliża się Wrestlemania a kurek z pushem dla Cesaro został zablokowany. Kompletnie nie rozumiem takiego postępowania, przez cały rok był stopniowo promowany, w bardzo rozsądny sposób a teraz albo nie pokazuje się w telewizji albo jobbuje innym. Przez ostatnie tygodnie Cesaro równo jechał po Mizie a tutaj przegrywa po submissionie w 2 minuty.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314421
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

- o otwarciu zostało powiedziane już wszystko. Co tutaj dodawać? Szykuje się kolejna porażka face'ów z The Shield.

 

- kolejny szybki squash Henry'ego. Przed WM nie spodziewam się go zobaczyć w jakiejś dłuższej walce. Ryback pojawia się już obowiązkowo, ale nic ciekawego się nie stało. Raz takie ministarcie będzie dla niego, innym razem - dla Czekolady.

 

- szkoda, że tylko z Kofim i kolejny raz z nim. Ważne jednak, że Dolph też potrafi wygrywać. Najlepsza z tego starcia była konwersja między JBL i AJ, która przyćmiła to, co działo się w ringu.

 

- Fandango interweniuje w pojedynek Jericho vs. Swagger. Tancerz w końcu wykonał jakąś akcje wrestlerską... i to byłoby na tyle - niestety, pojedynek Curtisa z Krzysiem na WM staje się faktem.

No tak, zapomniałbym o tancerce - dziś nie zrobiła na mnie większego wrażenia ;)

 

- w pojedynku densajów z intelektualistami wygrywają Ci pierwsi. Nic ciekawego - fajnie byłoby, gdyby jednak siostry Bella przyczynił się do heelturnu tancerzy, chociażby poprzez skuteczne zniszczenie tancerek i odłączenie od tag-teamu tych panienek.

 

- Miz jest wszędzie i ... nigdzie. Tu niby walczy i "feuduje" z mistrzem USA, a jednocześnie przy stole komentatorskim mamy mistrza IC. O co w tym wszystkim chodzi? Nie chciałbym, aby Mike odbierał któremukolwiek pas. Jeśli musi, to mój wybór pada na Brytyjczyka.

 

- szkoda mi gadać o main-event, bo nic przyciągajacego uwagi tam nie było.

 

Nie podobało mi się.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314424
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Mówicie, że Chris Jericho bardzo straci na swojej pozycji w WWE, jeśli przegra na WM z Fandango. Otóż historia zna przypadki, gdy przegrana na Wrestlemanii wcale nie ujmuje nic wrestlerowi, przeciwnie, nawet go promuje. Jako przykład można tu podać Wrestlemanię 23. John Cena wygrywa z Shawnem Michaelsem i broni (?) pasa. Trzy tygodnie później na Raw odbywa się Wrestlemania Rematch. Wygrywa Michaels po wspaniałej, technicznej walce. I powiedzcie mi, czy HBK stracił tu cokolwiek? Nie, nie stracił. Albo WM X - również Michaels w roli głównej. Przegrał wtedy w świetnym ladder matchu z Razorem Ramonem. I również tutaj przegrana nie sprawiła, że stracił na swojej promocji. Ogólnie HBK był przykładem zawodnika, który przegrywając, wygrywał (szczególnie na WM). Chociaż i tak nie był w tym tak dobry, jak Mick Foley, którego budujące porażki nie odbywały się na Wrestlemanii, a raczej na galach powszechnie znanych jako King of the Ring 98

 

Tatanka, zawodnicy o których wspominasz, moczyli swoje walki z mocno wypromowanymi wrestlerami, po świetnych, wyrównanych starciach. Takie porażki nigdy jakoś za specjalnie negatywnie nie wpływają na pozycję danego zawodnika.

Jeżeli Jericho zmoczyłby z Fandango, to jak widzisz tą walkę? Ja stawiam w ciemno, że jako heel ze zniewieściałym gimmickiem, Curtis przez 3/4 walki będzie dostawał wpierdol, po czym jakimś kantem skradnie wygraną. Takie przegrane z rookie nigdy nie wpływają dobrze na pozycję, zwłaszcza jobującego main eventera. Chyba nikt nie sądzi, że Fandango może wygrać z Y2J'em czysto, po wyrównanym starciu?

 

Czy zasłużył na walkę na WM-ce i to z Jericho? Nie wiem, nie potrafię jeszcze tego stwierdzić, ponieważ jest krótko i nie pokazał pewnie wszystkiego co ma do zaoferowania.

 

Dlatego właśnie nie zasłużył :wink:

 

Niemniej postawcie w miejsce Tancerza Damiena Sandowa i ja to kupuje w 100%

 

Serio? Sandow dla mnie jest przereklamowany na maksa. Poza ciekawym gimmickiem (który nieźle odgrywa) i niezła nawijką, facet swoimi ring skillsami (zamula w ringu jak cholera) zasługuje max na midcard (podobnie jak Miz, który obecnie ma pozycję jaka zawsze mieć powinien) i szkoda by mu było podkładać Jericho, bo dla mnie - nie zasługuje za cholerę na main eventy (a dla mnie podkładanie main eventera ma sens tylko w przypadku zawodnika, który ma wylądować w main eventach).

Jericho na WrestleManii powinien teraz jobnąć czysto Zigglerowi, żeby faceta ponownie choć trochę uwiarygodnić jako przyszłego posiadacza Złota (to jak go bookują a'la sinusoida, stanowi zagadkę dla najtęższych umysłów). Tak wiem, że Ziggi będzie na WM-ce walczył o pasy Tag team. Tak - uważam to za gówniany pomysł (w porównaniu z czystym pojechaniem Y2J'a).

 

Znam słowo hejter i wiele różnych definicji.

 

Dla mnie jest jedna prosta definicja "hejtera". To osoba, która czepia się dla samego czepiania się, bez logicznego powodu. W przypadku Fandango i jego walki na WrestleManii, nie ma technicznej możliwości bycia "hejterem", bo:

a) walka na WrestleManii jest od lat wyróżnieniem;

b) TancMajster to całkowicie niesprawdzony rookie i nawet jeżeli ktoś po nim pociśnie, to Curtis na razie nic jeszcze nie pokazał, co mogłoby go bronić, w kontekście tego że ma zostać wyróżniony walką na WrestleManii (którą z dużym prawdopodobieństwem wygra) z main eventerem - a więc trudno jest go "hejtować dla samego hejtowania" (tu powód jest dość wyraźny).

Można co najwyżej "odmawiać Curtisowi dania szansy" (choć jednak "dawanie szansy" poprzez przetestowanie na samej WM-ce i to z tuzą pokroju Jericho, to dla mnie osobiście dość karkołomny pomysł), ale "hejtować" go w tej sytuacji nie ma jak, bo powody by krytykować jego obecność i takie starcie na WrestleMani są dość solidne i logiczne :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314452
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  555
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

Dla mnie jest jedna prosta definicja "hejtera". To osoba, która czepia się dla samego czepiania się, bez logicznego powodu. W przypadku Fandango i jego walki na WrestleManii, nie ma technicznej możliwości bycia "hejterem", bo:

a) walka na WrestleManii jest od lat wyróżnieniem;

b) TancMajster to całkowicie niesprawdzony rookie i nawet jeżeli ktoś po nim pociśnie, to Curtis na razie nic jeszcze nie pokazał, co mogłoby go bronić, w kontekście tego że ma zostać wyróżniony walką na WrestleManii (którą z dużym prawdopodobieństwem wygra) z main eventerem - a więc trudno jest go "hejtować dla samego hejtowania" (tu powód jest dość wyraźny).

Można co najwyżej "odmawiać Curtisowi dania szansy" (choć jednak "dawanie szansy" poprzez przetestowanie na samej WM-ce i to z tuzą pokroju Jericho, to dla mnie osobiście dość karkołomny pomysł), ale "hejtować" go w tej sytuacji nie ma jak, bo powody by krytykować jego obecność i takie starcie na WrestleMani są dość solidne i logiczne :wink:

 

Jasne, że powody do hejtowania są, w porządku. Ale nie widzę powodów do wczytywania się w czyjeś wypowiedzi w przesadnym stopniu, żeby tylko móc powiedzieć coś złego o Fandango. Akceptuję argumenty o, tak naprawdę, niewiadomej, jaką jest Curtis, o krótkim czasie, itd., lecz nie widzę potrzeby wyszukiwania ich na siłę.

 

Co do a) - walka na WM od lat przestaje być wyróżnieniem. Trafiały nam się segmenty trwający dłużej niż walki (tańczący Brodus), zdarzały nam się pojedynki celebrytów (to konieczność, więc można przymknąć oko), ale również komentatorów, emerytów, czy jobberów.

B) - racja.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314456
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Co do a) - walka na WM od lat przestaje być wyróżnieniem. Trafiały nam się segmenty trwający dłużej niż walki (tańczący Brodus), zdarzały nam się pojedynki celebrytów (to konieczność, więc można przymknąć oko), ale również komentatorów, emerytów, czy jobberów.

 

Wszystkie tego typu starcia znajdowały się na karcie typowo "for money" (a np. walki Div żeby i one miały choć jedna walkę na największym PPV roku), bo Vince zwąchał co chcą zobaczyć marki i za co zabulą. Osobiście nie sądzę, by walka Jericho z Fandango, robiona z dupy (feud rozpoczęty na 2 tygodnie przed PPV) budziła jakieś większe zainteresowanie czy to marków czy to smartów, dlatego też nie widzę sensu ją tam wciskać na siłę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314457
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  555
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

Wszystkie tego typu starcia znajdowały się na karcie typowo "for money" (a np. walki Div żeby i one miały choć jedna walkę na największym PPV roku), bo Vince zwąchał co chcą zobaczyć marki i za co zabulą. Osobiście nie sądzę, by walka Jericho z Fandango, robiona z dupy (feud rozpoczęty na 2 tygodnie przed PPV) budziła jakieś większe zainteresowanie czy to marków czy to smartów, dlatego też nie widzę sensu ją tam wciskać na siłę.

 

Dla pieniędzy, lecz pomijając komentatorów i inne pojedyncze wpadki. Chociaż dzieciaki chyba się interesowały ewentualną porażką Cole'a.

 

Fakt, że mało kogo może zainteresować klecenie feudu w takim tempie, więc wypada mieć nadzieję, że Vince jednak chce Curtisa promować, a nie traktuje tego jako zapchanie WM-ki, żeby Jericho się gdzieś pojawił, a reklamowany od bardzo dawna Fandango odbębnił debiut. Liczę na rozwinięcie sytuacji jeszcze po największej gali roku.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314458
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 251
  • Reputacja:   526
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

A ja bym śmiał się, gdyby walka y2j - Fandango to była jedna z tych krótkich walk, ponieważ za dużo jest pojedynków już w karcie, i zrobiliby z tego 3 minutowy squash, w którym Krzysztof uciera szybko nosa tancerzowi ku uciesze publiki :twisted:

Jak na możliwości bookerów - jest to możliwe ;) PH - Deal with it.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314459
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

Oj nie ma na to szans - takie squashe są zazwyczaj robione w walkach (nie wyskakiwać mi tu z Sheamusem i Bryanem :D ) które miejsce w karcie dostają w ostatniej chwili vide walka The Corre z resztą na WM 27 - tutaj program Fandango zaczął się już na dobra tydzień temu i po wydarzeniach ze SD! widać ze Y2J i Fandango dostaną dużo czasu w RTWM - i też należy zwrócić uwagę na dominacje ex-Curtisa w ten piątek, na pewno tego nie zrobiliby by go udupić w 3 minuty w NY.

Jak dla mnie to będzie typowy mecz Cipo-Heela z ulubieńcem publiki, gdzie ten pierwszy zgarnie lucky-win (być może pomoże mu tancerka? ) - ważne, że wygra. :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314461
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  555
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

Poza tym jaki byłby sens walki Jericho - Fandango, skoro ten pierwszy miałby wygrać w squashu? Y2J zwycięstwem nic nie zyska, Fandango nie straci, bo nie ma wykreowanej jeszcze żadnej pozycji. Toż to byłby większy zapychacz niż Vickie vs Santina swego czasu, bo tak walka miała na celu ośmieszyć tę pierwszą.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314462
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  877
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.01.2011
  • Status:  Offline

Serio? Sandow dla mnie jest przereklamowany na maksa. Poza ciekawym gimmickiem (który nieźle odgrywa) i niezła nawijką, facet swoimi ring skillsami (zamula w ringu jak cholera) zasługuje max na midcard (podobnie jak Miz, który obecnie ma pozycję jaka zawsze mieć powinien) i szkoda by mu było podkładać Jericho, bo dla mnie - nie zasługuje za cholerę na main eventy (a dla mnie podkładanie main eventera ma sens tylko w przypadku zawodnika, który ma wylądować w main eventach).

 

Sandow był jedynie wyciągniętym na szybko przykładem. Równie dobrze można by w jego miejsce wstawić Ambrose'a (jego ring skille chyba ci odpowiadają? ;) ), czy innego człeka, który już po pierwszym swoim występie zyskał sobie moją sympatie. Ale ja nie o tym...

 

Na początku - nie będę bronił umiejętności ringowych Damiena, jakie ma, każdy widzi, wirtuoz z niego żaden... ale Rave, serio? Stawiać go w szeregu z Mizaninem? Mike'a bardzo lubię, ale chłop kaleczy zapasy niemiłosiernie. Intelektualista jest przeciętny do bólu, ale przy Cenach, Ortonach, Markach Henrych, Big Showach, czy innych Rybackach występujących regularnie w walkach wieczoru nie wypada źle, rzekłbym nawet, że idzie mu tam całkiem dobrze. Mimo, że Main Eventerem jest okazyjnym.

 

Widzisz... ty zawodnika o kiepskich ring skillach skazałbyś na dożywotni midcard nie interesując się w ogóle "ciekawym gimmickiem i niezłą nawijką", ja wręcz przeciwnie. Po to oglądam Main Stream by cieszyć się właśnie tym... to co oni wyprawiają na ringu ma dla mnie raczej drugorzędne znaczenie. Wychodzę z założenia, że jak chce sobie obejrzeć świetny pojedynek to ściągam gale PWG (rulz), a jak chce obejrzeć coś lekkiego, odmóżdżającego to włączam sobie federacje McMahona. Oczywiście jak pojawia się ktoś posiadający to i to (ring i mice skille), nie mam nic przeciwko i chętnie widzie go w Main Eventach. Szkoda tylko, że takie perełki jak Ziggler, Smok, czy Ambrose znaleźć bardzo ciężko. :)

 

Oczywiście, Intelektualnego Zbawiciela widziałbym w ME. Z resztą Twojej wypowiedzi się zgadzam - gdyby podłożyli Y2J to tylko po to by wypromować Sandowa (czy tam kogoś innego) na Main Eventera... ale powinien poskładać go Ziggi.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314505
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Sandow był jedynie wyciągniętym na szybko przykładem. Równie dobrze można by w jego miejsce wstawić Ambrose'a (jego ring skille chyba ci odpowiadają? ;) )

 

Ambrose ewentualnie mógłby pasować, ponieważ pomimo, że rookie u Vince'a - Moxley jest sprawdzony na ringach Indys i wiadomo na co go stać.

Po prostu uważam, że kompletny rookie (a za takiego uważam Curtisa, który jeszcze niczego i nigdzie nie udowodnił) nie powinien dostawać na WrestleManii walki z legendą tego biznesu i (najprawdopodobniej) jeszcze jej wygrywać. Po prostu jest to dla mnie rozmienianie na drobne gwiazdy. Main eventerzy pokroju Jericho nie są po to, by improwizować z nowicjuszami ("może zatrybi z tym zawodnikiem, a może nie. Zobaczy się."). Rookie niech zapracuje sobie choć trochę na kredyt zaufania, a później możemy mu podkładać kogokolwiek. Jednak jestem zdecydowanym przeciwnikiem podkładaniu Ikon tego "sportu" totalnie "białym kartom".

 

Na początku - nie będę bronił umiejętności ringowych Damiena, jakie ma, każdy widzi, wirtuoz z niego żaden... ale Rave, serio? Stawiać go w szeregu z Mizaninem? Mike'a bardzo lubię, ale chłop kaleczy zapasy niemiłosiernie. Intelektualista jest przeciętny do bólu, ale przy Cenach, Ortonach, Markach Henrych, Big Showach, czy innych Rybackach występujących regularnie w walkach wieczoru nie wypada źle, rzekłbym nawet, że idzie mu tam całkiem dobrze. Mimo, że Main Eventerem jest okazyjnym.

 

Dla mnie Sandow to niemal to samo co Miz. Mike jest deko lepszy na micu od Intelektualisty, a Sandow ciut lepszy w ringu, choć szczerze mówiąc nie widziałem jeszcze walki Intelektualisty, którą uznałbym za chociażby dobrą, a Miz'owi się takie (rzadko, bo rzadko) zdarzały (chociażby z Mysteriuszem, czy z Kingstonem).

Porównanie Sandała do Ceny czy Ortona jest z naprawdę dalekiej piłki. Jeden i drugi w ringu konkurencji dla Danielsona nie stanowi, ale potrafili robić w swojej karierze bardzo dobre walki, a w przypadku Intelektualisty, tak jak wspomniałem wyżej, nie widziałem nawet "dobrego starcia" w jego wykonaniu (wszystko przeciętne i nic więcej).

 

Widzisz... ty zawodnika o kiepskich ring skillach skazałbyś na dożywotni midcard nie interesując się w ogóle "ciekawym gimmickiem i niezłą nawijką", ja wręcz przeciwnie. Po to oglądam Main Stream by cieszyć się właśnie tym... to co oni wyprawiają na ringu ma dla mnie raczej drugorzędne znaczenie.

 

I tu się właśnie różnimy w podejściu, bo dla mnie ring skillsy zawsze będą przed całą resztą i main eventer - nie ważne, że to main stream - powinien potrafić zrobić chociaż "dobrą walkę" (nikt nie wymaga Five Star'ów), bo w końcu nazwa "walka wieczoru" jednak zobowiązuje. Przynajmniej dla mnie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19917-wwe-smackdown-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/262/#findComment-314566
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KPWrestling
      Zobacz na YouTube
    • CzaQ
      - Kiepski ten nowy theme Omegi. Pierwsza walka po powrocie z niedocenionym Cagem. Ciekawe kto wygra Po walce atakuje ekipa Don Callisa. Jak nic otrzymamy tag team Kenny + Ospreay. W sumie fajnie, bo nie dość, że ciekawy team to jeszcze trzymają Omege z dala od pasa.  - Zobaczmy jak zaprezentuje się heelowy Rico. Feud jest ciekawy ze Swervem, w ringu powinno być jeszcze lepiej. - Hurt Syndicate vs Briscoe + Private Party - czyli jednak MVP walczy, a nie tylko menago. Shelton i Bobik czyhają na pasy TT. Musieli wygrać żeby upominać się o shota. Chyba, że chca zrobić stajnie ze złota i to Montel i Benjamin pójdą na tagi, a Gumiś na jakiegoś singielka. - Oni serio chcą tracić czas MJFa na feud z Jarrettem? Ja wiem, że legenda, ale są lepsze opcje.  - Krystian vs Hak. Muszą czymś Kryszczyna zajmować zanim nie skrobnie głównego pasa za pomocą walizki. Samoa Joe wraca. Nie tęskniłem. - Mariah May <sex> ale tylko jako spectator, Ufok <nie sex>, hejterka <sex>. Czyli staty podobne co w WWE ostatnio  A nieeee to jakieś multi-kulti. O miano pretendetki. Wygrała Toni Storm.  - Hobbs vs Mox. Wow, midcarder vs jeden z najmocniejszych zawodników w fedce, które ma ogromne plecy. Ciekawe kto wygra? Za to Marina Shafir się wyrobiła. Edż na ratunek na koniec.    Coś w tym tygodniu mamy pecha do tygodniówek eh?
    • Mr_Hardy
      Ciekawa miejscówka zorganizowania Dynamite. Tymi balkonami przypomina Hammerstein Ballroom. Szkoda, że AEW zostało zmuszone do organizacji tygodniówek w mniejszych halach, ale koniec końców lepsza pełna mniejsza hala niż większa niepełna (szczególnie tym najbardziej przejmują się ci, co nie oglądają AEW, ale "komentują" wszystko, co się w tej federacji dzieje...). Specjalną edycję Dynamite rozpoczęliśmy od walki wynikającej z wydarzeń z tamtego tygodnia: Brian Cage vs Kenny Omega. Klasycznie – wrestler wraca z kontuzji, więc jest obijanie, mocne granie, że boli bardzo itd. Fajne rzuty Omegą na stół komentatorski i na ring z rampy. Callis – cwaniaczek jakich wielu w realnym świecie. Z kolegami hojrak, bez kolegów cipka. One Winged Angel był na granicy botchu, ale koniec końców się udało Po walce powtórka z tamtego tygodnia, lecz tym razem dołącza Takeshita, i Kenny z Ospreayem nie wychodzą cali z brawlu. FUCK DON CALLIS!! FUCK DON CALLIS!! FUCK DON CALLIS!! Bardzo fajny opener tygodniówki. Kurde, kompletnie zapomniałem o tym ostatnim ataku Ricocheta na Swervie LOL. Standardowy Six-Man Tag Team Match. Jeden z mistrzów tag team odliczony – kwestia czasu, aż HB przejmie pasy. Fajna konfrontacja MJF'a z Jarretem. Dobrze mi się słucha Jeffa. No w końcu! Mega Bayne!! Brakowało mi jej, fajnie się ją oglądało w STARDOM. Casino Gauntlet Match jak Casino Gauntlet Match – sporo osób, dzieje się, jest dynamicznie. Moxley wygrywa bez zaskoczenia. Klasyczne interwencje kolegów i obijanie po walce. Solidna, bardzo dobra tygodniówka, jak zazwyczaj.
    • HeymanGuy
      Ograłem sobie ostatnio klasyk - GTA San Andreas w wersji Definitywnej, która nie przyprawia o aż tak odruch wymiotny, jak przy okazji jej premiery parę lat wstecz - ale po kolei. GTA San Andreas to klasyk, legenda, złoty graal mojego dzieciństwa. Dlatego, gdy Rockstar ogłosił Definitive Edition, poczułem jednocześnie ekscytację i niepokój. No bo jak tu odświeżyć coś, co jest świętością? Niestety, to, co dostaliśmy na premierę, było nie remasterem, a totalnym nieporozumieniem. Zamiast triumfalnego powrotu, zaserwowano nam technicznego potworka, który nawet po tylu aktualizacjach wciąż wywołuje mieszane uczucia. Ale po kolei. Pamiętam pierwsze odpalenie San Andreas w Definitive Edition. Zaczynałem pełen nadziei, że nostalgia i sentyment wynagrodzą wszelkie niedoskonałości. Ale wtedy gra zaczęła się crashować. Potem CJ zapadał się pod mapę. A gdy już jakimś cudem udało się przejść kilka misji, włączał się „tryb PowerPointa” z liczbą klatek na poziomie prezentacji szkolnej. W skrócie – tragedia. Jak to mówi klasyk: „Ten remaster nie powinien ujrzeć światła dziennego.” Na szczęście po roku i kilku aktualizacjach zaczęło być znośnie. Gra w końcu przestała się wysypywać, a ja mogłem przejść całą fabułę bez większych ekscesów. Fizyka dalej robi z siebie żart (serio, uderzenie w latarnię, która kręci się jak karuzela, to jest mem sam w sobie), ale przynajmniej teraz da się w to grać. Czy to wysoki standard? Nie, ale na tle premiery – skok jakościowy. Gdy patrzę na nowe modele postaci, mam ochotę zapytać: „Rockstar, serio?” Niektóre postacie wyglądają jak wyjęte z kreskówki, a tekstury momentami przypominają coś, co zaprojektował pięciolatek. Jasne, aktualizacje poprawiły co nieco, ale dalej zdarza się, że widzisz coś, co łamie immersję na pół. Do tego ten dziwnie podkręcony poziom trudności. NPC strzelają z dokładnością snajpera, a ja ginę, zanim zdążę się ukryć. Może to miało być „realistyczne,” ale w praktyce to tylko frustruje. A skoro już mowa o NPC – Woozie, stary, dlaczego stoisz w miejscu i psujesz mi misję? Skrypty misji są jak złośliwe duchy – nigdy nie wiesz, kiedy coś pójdzie nie tak, jednak nie przeszkodziło mi to w ukończeniu gry na 100%. Po tych wszystkich aktualizacjach Definitive Edition to już nie totalny niewypał, ale dalej nie jest to produkt, na jaki ta seria zasłużyła. San Andreas to wciąż nieśmiertelny klasyk, a nowa wersja wprowadza pewne ulepszenia (graficzne poprawki, stabilność). Ale prawda jest taka, że gdyby Rockstar od razu wypuścił coś na tym poziomie, gracze nie wylaliby wiadra pomyj. Za pełną cenę? Nigdy. Na promocji? Może. A jeśli masz abonament z grą w zestawie, to już w ogóle czemu nie – nostalgia robi swoje. Jednak, jak dla mnie, Rockstar powinien wziąć tę lekcję na klatę i pamiętać, że z taką marką nie można iść na łatwiznę. Grove Street zasługuje na więcej. Definitive Edition San Andreas to jak jazda rozwalonym BMX-em po Los Santos: niby jedziesz, niby wspominasz stare czasy, ale co chwilę coś się psuje. Jeśli masz sentyment do serii, możesz spróbować – ale na własną odpowiedzialność.
    • HeymanGuy
      Spróbuj 😏
×
×
  • Dodaj nową pozycję...