Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Dużo czasu dostał początkowy segment, ale doprowadził do walki o pas w przyszłym tygodniu w lekko rozszerzonym składzie, ale udało im się wepchnąć tam dwa feudy Wprawdzie ten Abyssa z EY mnie nie kręci, ale ten drugi rośnie w siłę, chwalił się swoimi osiągnięciami, ale nie pajacuje tak jak kiedyś, więc prawdopodobnie w walce pas nie będzie tylko chłopcem do bicia. Przyznam że segmenty otwierające Impact są bardzo dobre i plus dla nich, bo to jest sposób na przyciąganie widzów, bo skoro początek jest dobry, to dalej też nie powinno być gorzej. No i według mnie tak jest.

 

Rockstar, tym razem z Ethanem, znów wyruszył na poszukiwania. Tym razem nie chodziło o dom AJ-a, ale o Willowa. Nie podoba mi się to story. Hardy w masce mieszka w jakiejś budzie na odludziu? Wypłaty w TNA są chyba jednak dość słabe.

 

Walka Wilków z mistrzem i Abyssem była całkiem spoko. Oczywiście głównie za sprawą tych pierwszych, bo podkręcali tempo dość mocno. Magnus wbrew pozorom dobre zrobił szybko odklepując. W końcu za tydzień ma trudną walkę o pas i lepiej dla niego żeby wziął w niej udział całkiem zdrowy. To ze tam będzie i tak próbował unikać walki to inna sprawa.

 

Walka Gunnera ze Stormem byłą dobra, choć oczywiście nie taka jak na Lockdown, ale tutaj też było trochę emocji. Rzucali się gdzie wlezie, a James tym razem nie przegrał po suplesie na krzesła, choć i tak nie uniknął porażki. Kiedyś myślałem że nie warto inwestować w Gunnera, ale facet się wyrobił i toczy ze Stormem naprawdę dobre story.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347472
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline

Jestem pod wrażeniem tego, jak prowadzą EC3 :) Świetnie wyszło im te polowania na willowa i jeżeli szykuje się ich feudzik, czy jak to Ethan pod koniec ujął "Games" to jestem jak najbardziej za. Miło również widzieć co dzieje się aktualnie z EY. iMPACT od dłuższego czasu trzyma świetny poziom! Oby tak dalej ;) Nie mam do czego się przyczepić, wszystko wyszło fajnie, przyjemnie.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347565
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Dawno nie widziałem IW, w którym aż taki nacisk położony był na walki (oczywiście nie licząc tych specjalnych odcinków jakości PPV). Między jednym, a drugim pojedynkiem były krótkie przerwy na segmenty, a reszta czasu poświęcona została zmaganiom ringowym. Już sama karta zachęcała do oglądania. Spięli się przed WM'ką, żeby o ich produkcie też było głośno. Średnio im to wyszło, bo zeszłotygodniowy Impact podobał mi się bardziej.

 

Zaczęli od całkiem fajnego tables matchu. Nie bardzo kupuję pomysł walki tag teamowej z udziałem Willowa, bo to koleś z bałaganem w głowie i nie idzie z nim dojść do porozumienia, ale w końcówe wszystko wróciło do normy, kiedy alter-ego Hardasa zajął się Spudem (kozacki garniak) i Bully został pozostawiony na pastwę losu. W tym momencie singlowa walka Raya z Roodem na Sacrifice jest oczywistością. Nie wiadomo tylko, w którą stronę pójdzie Hardy - Spud czy EC3.

 

Spodziewałem się rychłego końca historii Shawa z Andersonem, tymczasem feud trwa i rozgrywany jest w coraz to dziwniejszych gimmick matchach. Wszystko mi się u nich podoba, do momentu gongu rozpoczynającego walkę. Ich starcia są strasznie marne i to również nie odbiegało od normy.

 

Najmniej czasu dostało X Division, czyli nic się nie zmieniło, ale przynajmniej best of 3 series zapowiada jakiś zryw u latających małpek (przynajmniej na chwilę). Pierwsze starcie miłe dla oka, Tigre Uno wyrówna w kolejnym i oby przynajmniej decydująca walka nie została potraktowana po macoszemu.

 

Muszę przyznać, że podoba mi się nowa odsłona Kenny'ego Kinga. Dał niezłe promo i już widać, że jego konflikt z MVP będzie się rozwijał z tygodnia na tydzień. Cholernie podoba mi się w TNA to, że przypominają sobie o zawodnikach odstawionych na boczny tor (Spud, Shaw, Ion) i trafnie dobierają im nowe role, a ci się w nich sprawdzają. W przypadku Kinga zapowiada się na to samo.

 

4-Way wypadł przeciętnie. Cały booking walki opierał się na brawlu dwóch ludzi poza ringiem, kiedy pozostała dwójka tłukła się w środku niego. Dopiero w końcówce Young i Joe dostali swoje momenty dominacji, ale i tak nawet na moment nie zapachniało zmianą mistrza. Najbardziej rozczarowujący jest jednak sposób zakończenia pojedynku. Magnus omamił Abyssa fałszywą miłością. Będzie go tak zwodził, aż w końcu Monster się we wszystkim połapie i przejdzie enty turn. Nie jest to historia, którą chcę oglądać...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347931
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

W tym tygodniu więcej czasu przeznaczono na walki ( 45 minut plus to co nas ominęło w reklamach ), ale mimo tego nie ich poziom mnie nie zachwycił. Już na sam początek dostaliśmy walkę, którą oglądało się całkiem przyjemnie, czyli table match. Podobały mi się te akcje Bully'ego i Willowa, które zawsze pokazywali Team 3D. Dobrze, że te stoły były wykorzystywane. Zwycięstwo Roode'a i Ethana trochę mnie zaskoczyło. Straight Jacket Match autentycznie mnie znudziło. Nie lubię takich walk, w których zamiast pokazywać co się potrafi w ringu to większość czasu próbuje się kogoś w coś ubrać / wywieźć czy też wyrzucić za ring. Początkowo ten feud nawet mi się podobał, ale teraz tak jakby wszystko zgasło i nie widać nawet światełka w tunelu. Best of 3 series rozpoczęło się dość niemrawo, ale liczę na to, że w przyszłych walkach pokażą się z dużo lepszej strony i może ktoś im bezczelnie nie będzie zabierał czasu. Skoro teraz wygrał Sanada to za tydzień wygra Tigre Uno, ale finalnie i tak wygra Japończyk. Już jest zapowiadany na galę Wrestle-1, więc wątpie, aby miał stracić pas. Ciekawi mnie czy przyszłe walki to będą single matche czy może pokuszą się o jakiś ciekawy gimmick match. Walka kobiet znośna, ale tu jak zawsze nie chodziło o poziom ringowy. :D Exhibition Match kompletnie mnie nie ruszył i nie wiem czy chce oglądać ich feud. Main Event również bez jakiegoś polotu i bardziej przypominało to tornado tag team match niż 4 way. Zwycięstwo Magnusa w taki sposób nie powinno nikogo dziwić.

Ogólnie fajnie, że przeznaczono tyle czasu na walki, ale ich poziom nie był zbyt wysoki i żadna walka nie zapadnie nikomu w pamięci. W tym tygodniu chcieli pewnie nadrobić walkami, bo za tydzień większość czasu będą miały segmenty, gdyż wraca Dixie Carter... Pewnie wszyscy się cieszą. :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347949
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Impact na walkach stojący, więc i post krótszy. O ile podobał mi się Tables Match, a szczególnie totalna destrukcja Bully Raya, tak Shaw z Andersonem szybko - i brutalnie - sprowadzili mnie na ziemie. Błagam, rozdzielcie tę dwójkę, bo na to patrzeć się nie da. Druga walka, druga kaszana. To jest jakaś wrestlingowa kompromitacja.

 

Kenny King nabrał trochę kolorków, ale nie błyszczy jeszcze tak jak mu się wydaje. Oby tylko trzymał się z dala od X-Divion i skupił się na MVP. King of the Night, Sanada, Tigre Uno. Trzy nowe projekty. Co by zrobili? Wrzucili wszystkie w tytułowy obrazek. Bez podbudowania postaci, bez historii. Jedni by się cieszyli, że w X-Division się coś dzieje, inni - w tym ja - uważaliby, że taki manewr potwierdza, iż ma się ona kiepsko - byle "rookie" kręci się wokół pasa (dwóch już ciężko znosze).

 

Dixie wraca za tydzień... FUCK

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347958
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  558
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  10.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Bully dostał ostry łomot od Bobby'ego, ale z pewnością to tylko element konfliktu prowadzącego do walki na Sacrifice. W związku z tą walką jak zwykle mam pretensje o postać Willowa, bo jednak nie tego się spodziewałem. O ile jego proma wyglądały bardzo fajnie i klimatycznie to teraz totalnie to zepsuli i chyba nie za bardzo mają pomysł w co go uwikłać.

 

Walki Sama Showa i Mr. Andersona były kiepskie i teraz nie było inaczej. Miejmy nadzieję, że to definitywnie koniec tego konfliktu. Niestety Sam oprócz bardzo wyrazistego gimmicku nie może nic zaoferować.

 

Kenny King powrócił i dosyć fajnie to wyszło, chociaż standardowo spodziewałem się więcej. Niepokojący jest fakt, że Kenny zapewne będzie obracał się w sferze X-Division i nawet po feudzie z MVP na zbyt wysoki status liczyć nie może. Szkoda, bo moim zdaniem naprawdę chłopak ma potencjał.

 

Przez segment z Kingiem i MVP Sanada i Uno dostali mało czasu przez co chyba nie ma sensu oceniać ich walki. Trochę to też godzi w obecność tych dwóch zawodników w rosterze, bo skoro są po to, aby kręcić fajne matche to powinni dostawać na to czas.

 

Powrót Beatiful People mnie jak najbardziej cieszy, chociaż gdy nie ma pasów tag team dla kobiet to ich obecność w rosterze jako team jest dosyć problematyczna, bo prędzej czy później jedna z nich będzie musiała zostać wywyższona. Inna sprawa to obecność tylko dwóch face'owych Knockouts przy czterech heelowych. Czyżby nadszedł czas na face turn Gail lub powrót Taryn? Brittany dostała swoją rolę w tej walce, ciekawe czy dalej pójdą z tematem czyt. czy Madison będzie miała do niej pretensje?

 

Magnus nadal papierowym mistrzem i tyle w tym temacie. To już robi się nudne. Dajcie chłopakowi w końcu wygrać czysto albo skończcie jego reign na Sacrifice.

 

Odnoszę wrażenie, że TNA na każdej tygodniówce chce dać za wiele przez co na wszystko jest mało czasu i poziom przez to leży. Walki o główny pas federacji powinny pozostać tylko i wyłącznie na PPV podczas gdy w TNA takie walki widzimy nadzwyczaj często.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347960
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Tables Tag Team Match

Naprawdę przyjemnie ogląda się Jeffa Hardy' ego w nowej odsłonie. Willow to taka krzyżówka Stinga z Goldustem. Poza tym Hardy dorzucił kilka akcji do swojego repertuaru. Sama walka była niezła, a postarał się o to przede wszystkim Bully Ray, nadając jej przyjemny klimat. Brawa dla niego także za udany lot obok stołu. Plus także za wydarzenia po walce, choć Ethan Carter III niepotrzebnie pomógł Bobby' emu. Niech on i Ray niszczą się sami...

 

Straight Jacket Match

Kolejna słaba walka obu panów. Gdzie była Christy Hemme, do jasnej anielki? Feud powinien się skończyć, a wraz z nim...Samuel Shaw. Wiecznie nie będzie on obijać absztyfikantów Christy. Na np. mistrzostwo świata wagi ciężkiej z kolei jest po prostu za słaby, mimo świetnego gimmicku i aparycji psychopaty...

 

Podoba mi się to, że MVP nie od razu ruszył po TNA World Heavyweight Championship, ale konfrontuje się z ludźmi ze środka karty jak Kenny King czy Abyss. Szkoda tylko, że segment czarnoskórych wrestlerów został wpleciony w walkę mistrza X Division...

 

Sanada kontra Tigre Uno

Nowe nabytki TNA zawiodły. Od takich walk zaczyna się powolny zjazd w dół. Tigre Uno momentami starał się grać heela i kto wie czy to on nie przejmie tytułu. Jeśli w kolejnej walce, panowie spiszą się równie słabo to Sanada zachowa pas, a potem pewnie straci go na rzecz Kenny' ego Kinga lub Austina Ariesa...

 

Scenkę z udobruchaniem Abyssa równie dobrze można było odegrać na zapleczu. Widok Abyssa w stroju innym niż jego płachta doprowadza mnie do białej gorączki... :D

 

MVP ma coraz więcej problemów z rosterem, Dixie Carter wraca za tydzień...Czyżby heel turn?

 

Knockouts Tag Team Match

Booking tej walki był do przewidzenia. Nowicjusz był obijany i odliczony przez powracającą Angelinę Love. Beautiful People za chwilę zaczną pewnie wygrywać o wiele ważniejsze walki, nawet o tytuł...

 

Kenny King kontra MVP

Obydwaj trochę zanudzili mnie tą walką. Ciekaw jestem, jak dalej rozwinie się konflikt na lini Kenny King - MVP. Jeśli KK i TNA się postarają to gimmick ,,King of the Night" może być lepszy od Show - Off Dolpha Zigglera. Ba, nie byłoby nic złego, gdyby Kenny przybrał charakter tweenera...

 

Tak na zdrowy rozum to EC3 powinien mieć gdzieś pomaganie Magnusowi. Dixie Carter nie ma już kontroli nad całą federacją, więc Ethan stoi obecnie w jednej linii z Brytyjczykiem. Można byłoby rozpocząć ich program, ale co wtedy z Willowem? I tak przecież w rezerwie są (byli?) Bobby Lashley i Kurt Angle...

 

TNA World Heavyweight Championship Match

W ringu nie uświadczyliśmy wirtuozów rzemiosła (nawet Samoa Joe najlepsze lata ma już za sobą), a i tak można było to rozegrać lepiej, zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia. Samoa Joe i Eric Young mogli mieć podstawy ku feudowi w przyszłości. Mogło też dojść do spięcia na linii mistrz - ochroniarz. A tak ktoś znowu wygrał Magnusowi walkę...

 

Pierwsza gala Impact Wrestling obfitowała głównie w walki, choć ich poziom nie był oszałamiający. W następnych tygodniach powinna krystalizować się karta na PPV Sacrifice. Obecnie należy spodziewać się walk EC3 kontra Willow i Bobby Roode kontra Bully Ray...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347969
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Fajnie rozegrali Tables Match. Ray nic nie stracił, bo walczył 1vs2. Willow nadal jest nienormalny. EC3 nadal niepokonany, ale zwycięski ruch wykonał Roode.

 

Myślicie, że LMS może być nudny? Zobaczcie Straight Jacket Match.

 

Kenny King wygrał Impacta. Nie spodziewałem się, że tak mi się spodoba jego powrót. Dał nam show z MVP i nadzieję na coś lepszego w X-Div.

...a Sanada i Tigre Uno mają swoje Best of 3, które gwarantuje nam Xów na kolejnych IW. I jeśli walki będą minimalnie na poziomie tej dzisiejszej, będzie dobrze.

 

Wolałbym, by tego segmentu Abyssa z Magnusem w ogóle nie było.

 

"Story Knuxa jest coraz ciekawsze".

 

Wejście Beautiful People zawsze na plus. Że w ringu nie ma tak dobrze? WHO CARES? :D

 

Exhibition Match to druga część dzisiejszego "Impact is KK". To był wrestling. Świetna sprawa. Niby za dużo nie zrobił, a już wydaje mi się lepszy i ciekawszy niż większość rosteru. No i wreszcie znaleźli mu theme song, który jest niezły.

 

ME był taki se, a Abyssa nie wykorzystali tak, jak powinni. Jedyna dobra rzecz, która wynikła z tego story, to poważny EY. I oby taki został na jak najdłuższy czas.

 

#WrathOfDixie - Jak można tak zepsuć widzom humor w ostatnich minutach? :/

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-347973
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

Jakoś, nie bardzo podobał mi się motyw z Willowem i Bullym w jednej drużynie. Alter ego Hardasa to jednak jest odludek i koleś który ma pokręcone w bani, więc nie powinien tak rozważnie teamować z Rayem :D. Potem gdy Willow został sam w ringu dało radę już dostrzec więcej z jego gimmicku a sytuacja z wejściem Rockstara... chyba lepiej by było gdyby Willow go po prostu olał wcześniej puszczając w jego stronę jakąś twisted minke ale i tak było okej. Bully leci przez stół a TNA wreszcie udało się zrobić coś fajnego na linii Ray - Roode.

 

Samuel Shaw kompletnie przestaje mi się podobać. Ringowo jest tragiczny, nie potrafi opowiadać historii, rusza się jak mucha w smole i jest mało wiarygodny w tym co robi. Dobry gimmick - zły koleś do odgrywania.

 

Kenny King był po prostu świetny. Odnalazł się w nowym gimmicku znakomicie, kupił mnie tekstem "w tym ringu nie ma żadnej prawdziwej gwiazdy oprócz mnie" - pierdoła a cieszy. Do tego zaczyna ostro bo feudem z MVPim.

 

Walkę X'ów potraktowałem strasznie po macoszemu. Już przed walką można przewidzieć że zostanie na nią przeznaczone 5 minut. Cóż, w te 5 minut TNA potrafi zrobić spory spot fest wśród X'ów ale tym razem tak nie było, zwyczajny pojedynek który po prostu się odbył.

 

Beatiful People już mnie nie obchodzą :). Zrobił się z tego zwyczajny feud + nie kupuje heelowej Velvetki która była taka milutka a nagle zrobiła się plasitkową suką bawiącą się włosami. Nie lubię tak drastycznych zmian w wyglądach postaci, jeśli już przeprowadzamy turn to postarajmy się chociaż zachować ogólne założenia postaci. I tak w ogóle to były jakieś wyjaśnienia Velvetki tego co zrobiła? Chyba nie.

 

Exhibition Match był raczej pojedynkiem mającym podkręcić problem MVPiego z Kennym Kingiem i odwrotnie. Wyszło okej, TNA ma moją ciekawość. Podoba mi się że na każdą pojawiającą się postać jest pomysł, nie ma nikogo kto wszedł i został na lodzie, każdy coś dostał za co brawa dla TNA. :)

 

Main Event się po prostu odbył. Dlaczego znowu robimy z Abyssa płaczącego misia nie wiedzącego co robić? Był bijący go lekarz, teraz jest brytol który mówi mu że go kocha (?) a Abyss znowu będzie płakał. Nie cierpie gdy TNA bookuje Abyssa w ten sposób, koleś ma być potworem...

 

#WrathOfDixie - krótko... po co? Wracająca teraz Carterówna będzie musiała z kimś dostać feud (wnioskując z tego proma na koniec Impactu, komuś się oberwie), a to oznacza że Dixie wraca do TV. Noooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-348018
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  104
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.01.2014
  • Status:  Offline

Tak jak się spodziewałem, Kenny King odnalazł się w gimmicku króla nocy kapitalnie i naprawdę świetnie się oglądało to co wczoraj wyprawiał. Mam tylko nadzieję, że jego spór z MVP nie zakonczy się na walce pomiędzy tą dwójką na Sacrifice. Lubię Montela, ale bardziej jako COO a nie jako zawodnika i jakoś nie ciekawią mnie jego pojedynki. King jest świetnym zapaśnikiem i nowy gimmick pasuje do niego totalnie. Podobało mi się, jak na początku dał dla tego typa na zapleczu kilka dolców za nic No cóż, King of The Night bardzo mnie ciekawi i intryguje. Czekam co dalej z Kennym...

 

Reszta Impaktu ciekawa, ale bardziej podłożona pod walki. Wolvesi dostaną title shota za tydzien i możliwe, że wygrają pasy. Powróci też Dixie więc to chyba ta gorsza wiadomość.

Magnus dalej nie jest mistrzem z jajami i ciekawe z kim teraz przyjdzie mu się zmierzyć, bo naprawdę kombinacji ostatnio było sporo.

 

A, Knux i jego filmiki są dla mnie chujowe póki co.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-348025
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Tables match wyszedł bardzo dobrze. Akcja szła dość szybko, a Willow i Bully ładnie bronili się wzajemnie przed upadkiem na stół, co skończyłoby walkę. Finalnie jednak pojawił się Rockstar, nienauczony tym żeby nie zadzierać z Hardym i znów został porwany. Willow zajął się kimś innym, a Bully nieźle radził sobie sam. Jednak ostatecznie zaliczył stół i to nie jeden. Jak na opener to było bardzo ciekawie.

 

Sam zrobił z Kena świra i o to właściwie w tym starciu chodziło. W sumie takie walki to zawsze odmiana od standardowych walk, ale jakoś nie przekonuje zapinanie rywala w kaftan bezpieczeństwa. Ale Sam fajnie to zrobił, bo najpierw ostatecznie uśpił rywala, a potem zapiał w kaftan, a nie szarpał się z przytomnym Andersonem.

 

Kenny King pierwszy raz w nowym gimmnicku pokazał się na ringu i dobrze mi się słuchało jego rozmowy z MVP. Zobaczymy jak wyjdzie ich walka. Po ich zejściu z ringu w końcu mogła się zacząć walka spod znaku dywizji X. A była dobra, choć zbyt krótka, bo pewnie mogliby pokazać o wiele więcej. A tak było kilka minut dobrych akcji i koniec.

 

Brittany dobrze się spisała w swojej pierwszej ważniejszej walce, w której była partnerką mistrzyni. Przez większość czasu to ona walczyła, nie będąc tylko stale obijając.

 

Walka pokazowa pomiędzy Kingiem a MVP była średnia. Nie mogli walczyć na pełnych obrotach, to skupili się raczej na technicznych akcjach. No i jak tylko zaczęli się bić bardziej intensywnie to sędzia przerwał walkę, ale mam nadzieję ze dostaną jeszcze jedno starcie, tym razem na normalnych zasadach.

 

Abyss jednak nie walczył o wygraną, tylko oddał ją Magnusowi. W sumie to starcie nie było złe, a każdy dołożył od siebie cegiełkę pozwalającą w ogóle uczynić to starcie zjadliwym. Nie oszukujmy się, Magnus i jego ziomek dobrej walki nie zrobią, EY pokazał ze dwie dobre akcje, a jedynie Joe efektownie porzucał sobie przeciwnikami. Tak więc dobrze ze pas nie zmienił właściciela, bo ta walka była zbyt słaba żeby tak ważna rzecz się w niej odbyła.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-348157
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  368
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.03.2014
  • Status:  Offline

Zbieram szczękę z podłogi, ledwo co poskładałem ją po WMce, a już TNA odpowiada własnym shockerem. Miałem obejrzeć jutro po południu, ale coś mnie korciło żeby oglądać na żywo. Nie powiem, opłaciło się.

Battle Royal na dzień dobry? Coś tu śmierdzi. Takie rzeczy zazwyczaj zachowuje się na main eventy. Skład naprawdę obiecujący, tylko Sanada nie pasował do tego grona, ale w zasadzie wskoczył w ostatniej chwili za Joe, toteż wiele nie zrobił. I w sumie bardzo dobrze. Jak na masówkę, to walka wyszła naprawdę dobrze - cały czas coś się działo, nie sposób było wytypować zwycięzcę (poza rzecz jasna Bullym i Roodem, bo mają już swoją walkę praktycznie pewną i Lashleyem, którego nikt o zdrowych zmysłach by nie zabookował na main event PPV biorąc pod uwagę obecne story). Liczyłem po cichu, że skończą udupiać Storma, ale nic z tego. Kiedy został EY z trzema heelami, już było wiadomo co się święci. No cóż, widać ostatnio panuje dziwny trend na terminatorzenie przez niewysokich, rudawych brodaczy. Z miejsca mówię, że nie mam nic przeciwko temu, bo ring skille EY jak najbardziej ma, łatkę komedianta już od niego dawno odlepiłem, a za całokształt mu się należy. Pół godziny poświęcone na walkę, która nie była w żadnym razie gniotem, mimo, że spotów w niej jak na lekarstwo.

 

EY woła MVP? W pierwszej chwili pomyślałem, że w trzy tygodniówki będą próbować budować feud, który nie ma prawa się udać, ale poszli jeszcze dziwniejszą drogą i zabookowali walkę na main event tygodniówki. Nie jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania, wolę, kiedy mistrz jest obijany co dwa/trzy tygodnie, niż kiedy walczy raz na trzy miesiące przy większych PPV, lub (o zgrozo) groteskowo promowanych "specjalnych tygodniówkach". Teraz wszystko wskazuje na częstsze obrony na tygodniówkach i PPV co 7-8 tygodni, więc nie jest źle. Przynajmniej coś się z tym pasem dzieje, a nie tylko jest i ładnie wygląda. Pierwsza myśl - genialny ruch TNA, mający na celu wyeliminować obronę pasa z Sacrifice, podbić licznik Magnusowi i powiedzieć widzom: "sorry, battle royal był dla hecy".

 

Wynik walki KO był z góry tak oczywisty, że ciężko cokolwiek o tym napisać. Ot, taki zapychacz żeby panie miały co robić za trzy tygodnie. Przynajmniej trzy z nich.

 

Patent z ciągłymi L4 BroMans to naprawdę dobre wybrnięcie z sytuacji, kiedy Wilki pasy muszą wygrać dopiero na gali, ale jakaś podbudowa też jest potrzebna. Jak po BFG pukałem się w czoło widząc Robbiego i Jessiego z pasami, tak teraz muszę przyznać, że to dobre wyjście. Ożywiają jakoś tą zahibernowaną dywizję, a jak mają to robić jak nie komedią. Jako szaraków nie ma na nich pomysłu, a w roli mistrzów uników i stealów sprawują się znakomicie. Nie wierzę, że to mówię, ale szkoda, że ich reign dobiega końca.

 

Bully wyglądał trochę jak dziecko we mgle. W zasadzie nie ma co się dziwić, kiedy koleś z jego możliwościami na micu dostaje do gadki taki "geniusz" jak Dixie, to jedyne o co można się postarać, to nie spowodowanie zaśnięcia. Ciężko się tego słuchało prawdę powiedziawszy, czekam na segmenty z Roodem. Dixie jest nie do przełknięcia.

 

W trakcie main eventu naprawdę momentami nie wiedziałem co myśleć. Z jednej strony podbudowali Erica dosyć solidnie, ale z drugiej ot tak z dupy przerwanie reignu Magnusa nie wydawało mi się możliwe. Tym bardziej, że wiele wskazuje na kolejną zmianę pasa na Destination X. Wracając do rzeczy, near fall za near fallem, odkopanie po low-blow było momentem, po którym ta walka nie mogłaby się skończyć inaczej. EY w jednej chwili został mistrzem, osiągnął Triple Crown i Grand Slam, czego Taz z Mike'm już nie byli łaskawi wspomnieć. Pytanie tylko co dalej? Jutro (albo i dziś) nagrywają kolejne dwie tygodniówki, czyżby naprawdę chcieli dopisać do streaku jednodniowych runów mistrzowskich Erica jeszcze WHC? To by było co najmniej dziwne. Parutygodniowe runy rujnują prestiż głównego pasa, a nie wyobrażam sobie, że EY mógłby go trzymać do Slammiversary/Destination X. Tak czy inaczej, kwiecień można śmiało ogłosić miesiącem brodaczy. Dawno nie było tak głupiego ruchu ze strony TNA, który wywołałby taką radochę. Eric przynajmniej wie, że pas nosi się zazwyczaj w pasie lub na leżąco wzdłuż klatki piersiowej, a nie jako szarfę.

 

[ Dodano: 2014-04-11, 05:44 ]

Zbieram szczękę z podłogi, ledwo co poskładałem ją po WMce, a już TNA odpowiada własnym shockerem. Miałem obejrzeć jutro po południu, ale coś mnie korciło żeby oglądać na żywo. Nie powiem, opłaciło się.

Battle Royal na dzień dobry? Coś tu śmierdzi. Takie rzeczy zazwyczaj zachowuje się na main eventy. Skład naprawdę obiecujący, tylko Sanada nie pasował do tego grona, ale w zasadzie wskoczył w ostatniej chwili za Joe, toteż wiele nie zrobił. I w sumie bardzo dobrze. Jak na masówkę, to walka wyszła naprawdę dobrze - cały czas coś się działo, nie sposób było wytypować zwycięzcę (poza rzecz jasna Bullym i Roodem, bo mają już swoją walkę praktycznie pewną i Lashleyem, którego nikt o zdrowych zmysłach by nie zabookował na main event PPV biorąc pod uwagę obecne story). Liczyłem po cichu, że skończą udupiać Storma, ale nic z tego. Kiedy został EY z trzema heelami, już było wiadomo co się święci. No cóż, widać ostatnio panuje dziwny trend na terminatorzenie przez niewysokich, rudawych brodaczy. Z miejsca mówię, że nie mam nic przeciwko temu, bo ring skille EY jak najbardziej ma, łatkę komedianta już od niego dawno odlepiłem, a za całokształt mu się należy. Pół godziny poświęcone na walkę, która nie była w żadnym razie gniotem, mimo, że spotów w niej jak na lekarstwo.

 

EY woła MVP? W pierwszej chwili pomyślałem, że w trzy tygodniówki będą próbować budować feud, który nie ma prawa się udać, ale poszli jeszcze dziwniejszą drogą i zabookowali walkę na main event tygodniówki. Nie jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania, wolę, kiedy mistrz jest obijany co dwa/trzy tygodnie, niż kiedy walczy raz na trzy miesiące przy większych PPV, lub (o zgrozo) groteskowo promowanych "specjalnych tygodniówkach". Teraz wszystko wskazuje na częstsze obrony na tygodniówkach i PPV co 7-8 tygodni, więc nie jest źle. Przynajmniej coś się z tym pasem dzieje, a nie tylko jest i ładnie wygląda. Pierwsza myśl - genialny ruch TNA, mający na celu wyeliminować obronę pasa z Sacrifice, podbić licznik Magnusowi i powiedzieć widzom: "sorry, battle royal był dla hecy".

 

Wynik walki KO był z góry tak oczywisty, że ciężko cokolwiek o tym napisać. Ot, taki zapychacz żeby panie miały co robić za trzy tygodnie. Przynajmniej trzy z nich.

 

Patent z ciągłymi L4 BroMans to naprawdę dobre wybrnięcie z sytuacji, kiedy Wilki pasy muszą wygrać dopiero na gali, ale jakaś podbudowa też jest potrzebna. Jak po BFG pukałem się w czoło widząc Robbiego i Jessiego z pasami, tak teraz muszę przyznać, że to dobre wyjście. Ożywiają jakoś tą zahibernowaną dywizję, a jak mają to robić jak nie komedią. Jako szaraków nie ma na nich pomysłu, a w roli mistrzów uników i stealów sprawują się znakomicie. Nie wierzę, że to mówię, ale szkoda, że ich reign dobiega końca.

 

Bully wyglądał trochę jak dziecko we mgle. W zasadzie nie ma co się dziwić, kiedy koleś z jego możliwościami na micu dostaje do gadki taki "geniusz" jak Dixie, to jedyne o co można się postarać, to nie spowodowanie zaśnięcia. Ciężko się tego słuchało prawdę powiedziawszy, czekam na segmenty z Roodem. Dixie jest nie do przełknięcia.

 

W trakcie main eventu naprawdę momentami nie wiedziałem co myśleć. Z jednej strony podbudowali Erica dosyć solidnie, ale z drugiej ot tak z dupy przerwanie reignu Magnusa nie wydawało mi się możliwe. Tym bardziej, że wiele wskazuje na kolejną zmianę pasa na Destination X. Wracając do rzeczy, near fall za near fallem, odkopanie po low-blow było momentem, po którym ta walka nie mogłaby się skończyć inaczej. EY w jednej chwili został mistrzem, osiągnął Triple Crown i Grand Slam, czego Taz z Mike'm już nie byli łaskawi wspomnieć. Pytanie tylko co dalej? Jutro (albo i dziś) nagrywają kolejne dwie tygodniówki, czyżby naprawdę chcieli dopisać do streaku jednodniowych runów mistrzowskich Erica jeszcze WHC? To by było co najmniej dziwne. Parutygodniowe runy rujnują prestiż głównego pasa, a nie wyobrażam sobie, że EY mógłby go trzymać do Slammiversary/Destination X. Tak czy inaczej, kwiecień można śmiało ogłosić miesiącem brodaczy. Dawno nie było tak głupiego ruchu ze strony TNA, który wywołałby taką radochę. Eric przynajmniej wie, że pas nosi się zazwyczaj w pasie lub na leżąco wzdłuż klatki piersiowej, a nie jako szarfę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-348826
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  58
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.02.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Alez mialem nadzieje na turn Christy! 3 minutowy fragment pokazal, ze bylaby idealna jako heelowa zdzira, z psycholem na posylki. Taka Mickie James, gdy ta byla psychofanka Trish. Shaw moze geniuszem mica/ringu nie jest, ale ma niezly gimmick, ktory swietnie do niego pasuje.

 

Niestety musieli to zepsuc :/

 

BTW - brodaty karzel wygrywa tytul na gali, gdzie walczy dwukrotnie - w pierwszej walce gali i w ME.Ma uszkodzone ramie i pokonuje mistrza osobiscie wybranego przez szefostwo. Sounds familiar? :P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-348842
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Po wydarzeniach na WM i oświadczeniu od Jarretta, TNA musiało coś zrobić, żeby o ich produkcie też było głośno, ale wyboru Erica Younga na nowego mistrza nigdy bym się nie spodziewał. Sorry, jego dotychczasowa kariera nie pozwala mi traktować tego wrestlera na poważnie. Widząc go, mam przed oczami wiecznego komedianta i nie zmieniło tego nawet to, że w ostatnim czasie zrobili z niego bardziej poważną postać. To pierwszy powód mojego niezadowolenia z tej decyzji. Drugi jest taki, że mieli na ten moment dwóch bardziej wypromowanych face'ów: Joe i Gunnera. Dlaczego któryś z nich nie przejął tytułu? Chcieli underdoga? Ok, ale mogli pomyśleć o tym wcześniej. Cała promocja EY'a odbyła się w zasadzie na jednej gali. Biorąc pod uwagę to, że wygrał dwie walki i w dodatku zapuścił kozią brodę, od porównań do Bryana się nie uwolni. Poza tym ubiegłoroczny triumf Sabina i ten Younga pokazuje, że w TNA mistrzem wagi ciężkiej może zostać każdy. Jak się musi czuć, np. taki Daniels, który wciąga obydwu ww. nosem, a nigdy tego zaszczytu nie dostąpił i już nie dostąpi, bo jest za stary. Choćby nie wiem jak się teraz starali już wiem, że nie kupię Erica Younga w roli twarzy federacji i nie zmieli tego fakt, że właśnie został czwartym Grand Slam Championem TNA (po Stylesie, Abyssie i Joe).

 

Ciekaw jestem, czym podyktowana była nieobecność Joe. Mam nadzieję, że nie strzelił focha w stylu Punka i to tylko storylinowy zabieg. Samoa sturnuje się na Youngu za to, że ten wpieprzył się w jego porachunki i po prostu skroi go z pasa. To byłoby zbawienne, bo EY jako twarz federacji to tragedia...

 

Cały Impact skupił się na tym jednym wydarzeniu i nic więcej ciekawego nie miało miejsca. Można wspomnieć tylko o BroMans, którzy nieźle kombinują na wszelkie sposoby, ale tylko odkładają w czasie to, co nieuniknione. Wilki na Sacrifice przejmą pasy.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-348858
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Gountlet Match Długa walka na początek na niezłym poziomie, to jest to czego potrzeba TNA, bo nie było nudno, a ciekawa walka na prawie 1/3 gali to jest coś, co jak widz zacznie oglądać to do zakończenia raczej takie walki nie wyłączy. Mi się to walka podobała, choć wyniku się domyślałem, bo faceebok TNA nie umie trzymać języka za zębami w pewnych kwestiach. W sumie to zrozumiałe że to Abyss został wyeliminowany przez Erica, bo była stale możliwość że to potwór wygra i walka na Sacrifice potoczy się tak, że Magnus łatwo tam wygra. A i fajnie że Masada dostał swoją wejściówkę, a mi się nie udało jej zobaczyć, tylko mszałem się zastanawiać skąd on się wziął w ringu.

 

Angelina #1 contenderem? No cóż za niespodzianka, szczególnie jeśli jako jedyna ma pomocniczkę przy ringu.

 

Błagam, niech ktoś walnie Dixie stiffowego superkicka, żeby jej się szczęka na zawsze zamknęła blokując się w jej czaszce, dzięki czemu nie będzie mogła już powiedzieć ani słowa. Dalej się nie nauczyła że nikt jej nie chce, a dodatkowo mówi od rzeczy i wraca do spraw sprzed miesiąca… I to by było na tyle przyjemnego oglądania TNA…

 

Wolves vs BroMans Tak to mistrzem można być bez końca. Popchnąć sędziego i zapewnić sobie bycie dalej mistrzem po dq. Niestety nie trwało to za długo, ale przynajmniej miałem okazję zobaczyć Wilki w akcji, a to oni znów trzymali lepszy poziom w walce z BroMans i kwestią czasu jest aż przejmą pasy TT.

 

Magnus vs Eric Young Niestety fejsbók zaspojlerował mi wynik tej walki, więc emocje były mniejsze, ale walka była spoko dzięki stypulacji, choć i tak Magnus trzasnął rywala po jajkach. Ja uważam że lepiej żeby mistrzem był Eric niż Magnus, bo przynajmniej walki będą lepsze, ale pewnie długo pasa nie potrzyma.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/492/#findComment-348859
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
    • SinMaker
      @IIL ja już jestem w tym wieku że nie pamiętam co było tydzień temu 😉
×
×
  • Dodaj nową pozycję...