Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  359
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Poza ty skoro Foley był na zapleczu (przecież pojawił się skądś na tej rampie) to czemu Abyss o tym nie widział, choć (przynajmniej) od początku iMPACT! przebywał na terenie Universal Srudios, albo Jarret nie pisnął o tym ani słowa (przecież się kumpluje z Mickiem).

Rozłożyłeś mnie tym na łopatki. :lol: . Równie dobrze mogę napisać, że Foley dojechał na sam koniec gali, wcześniej go nie było i nikt nie wiedział, że pojawi się tam pojawi. Jest to tak samo głupie i pozbawione sensu jak twoje zarzuty (nie obraź się, ale piszesz jak osoba oglądająca pierwszy raz tego typu show).

 

IMPACT dobry.

- chyba pierwszy raz obejrzałem całą walkę pań

- powrót Kevina, szkoda, że nie przy kawałku Wolfpack. Przy okazji, zauważcie jak wiele fanów podniosło wilczka.

- szybka wygrana Popa plus interwencja nawróconego Andersona

- świetna walka BM i MCMG

- końcówka tylko bardziej nakręca na kolejną tygodniówkę. Kilku wrestlerów dołączyło do chłopaków z ECW (min. RVD). Ciekawe co wydarzy się za tydzień.

 

Szkoda że Flair dostał tak mało czasu. Mógłby wyjść z tego zabawny segment.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192361
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  113
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.03.2010
  • Status:  Offline

fakt segment z flairem zdecydowanie za krótki i sumie, zaczynam "kupować" AJ 'a jako tego złego, może ten TT z Kazem bedziesz czymś naprawde wielkim.

a i taka mala sprawa ciekawe czy Desmond bedzie teraz jobbował Brutusowi :P

 

i takie pytanie do pań jak się wam Brutus teraz podoba ?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192367
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  755
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.02.2009
  • Status:  Offline

Rating 1.1 jest bardzo, bardzo, bardzo zły.

 

A sam Impact średni, 3/6. Nie będę dzisiaj oceniał wszystkich segmentów bo nie robiłem żadnych notatek. No chyba, że zapamiętałem wszystkie, co jednak jest możliwe.

 

Impact otworzyło przedstawienie listy contenderów. Rob Terry na 10 miejscu. Co on tam robi? Nie wiem. Nie istniał 2 miesiące w TNA, ale co tam, ten ranking jest dowodem na to, że tu nie liczą się zwycięstwa i porażki. Abyss, Hardy i Anderson na szczycie - mieli swoją szansę, przegrali na PPV, nie powinno ich w ogóle być w rankingu. Rozumiem, że chcą pociągnąć ten storyline, ale ten ranking jest głupi i nielogiczne jest dawanie w nim Abyssa znowu na 1 miejscu.

 

Abyssa, który zjadł surowe mięso krowy. Nie zdziwię się jeśli gdy wypłynie rating po kwadransach Impact otworzy się 1.21, a drugi kwadrans 1.05 albo czymś podobnym. Niech Abyss przyjdzie, pogada, a nie przynosi mięso i urządza sobie ucztę.

 

Sarita vs Taylor Wilde. Gdybym nie robił i nie czytał newsów nie wiedziałbym czemu dziewczęta ze sobą walczą. Słychać było, ze publika w Impact Zone też nie za bardzo wiedziała. No i Sarita po walce pokazała w swojej radości taki piękny, babyface'owy ogień. Problem jest jeden - ona jest heelem. Ale pewnie nawet one nie wiedzą kto jest kim. TNA musi zatrudnić Scotta D'Amore, który był świetnym road agentem Knockouts. I kogoś kto w creative teamie poprowadzi tą dywizję, bo to co teraz się dzieje jest tragedią, jaka nigdy wcześniej nie spotkała kobiecej dywizji TNA.

 

Brooke Adams pojawiła się na ekranie, to jest plus, wykazała więcej zaangażowania niż Eric Bischoff i umówiła się na bliskie spotkanie z Big Sexym.

 

Williams vs Kendrick... Dobra walka, ale TNA musi się pozbyć debilizmów bookingowych. To jest priorytet, bo bez tego będą takie ratingi jak 1.09. Tydzień temu nie było debilizmów i był lepszy rating, a skończyli program z 1.21. Te głupoty to jeden z czynników przez które od 3 lat siedzą na Spike z tym samym ratingiem. Mają star power, mają roster pełen talentów, mają rating 1.1. Coś tu nie tak.

A wracając do walki. Kendrick pokonuje Williamsa, bo czemu nie. W I Quit Matchu jest ropebreak, też czemu nie. Kendrick nie może być over, bo zostaje zabity przez Nasha. Czemu nie?

 

Nash wygłosił fajne promo.

 

Niezły 3 Way Match, mało Terry'ego. Komentarz Brutusa Magnusa mógł się podobać i ten gimmick jest lepszy niż najeźdźca z Anglii czy gladiator. Magnus też chyba czuje się lepiej jako taki Sexy Boy wprost z Londynu. BTW, czy komuś jeszcze on przypomina z twarzy Christiana? Szkoda, że tylko z twarzy.

 

Motor City Machine Guns toczą z Beer Money kolejny blisko cztergwiazdkowy pojedynek, ale oczywiście zakończenie walki musi odrzucać potencjalnych widzów. Sabin zdejmuje pas, ale oczywiście jeden z sędziów nie żyje, a drugi podbiega mu pomóc więc Storm wali Sabina w butelką w łeb i odbiera mu kontrakt. Drogie TNA, to nie sprawia, że Beer Money są przez to bardziej nienawidzeni. To sprawia, że ludzie przełączają ze Spike'a na program z telenowelami. Tam przynajmniej wiadomo kto jest zły, a kto dobry. Tak jak na PPV. Fuck you Vince Russo, just fuck you.

 

Abyss zabił Arbuza.

 

Pope wygrał z Morganem, ale tu nikt nie może być over więc Morgan go zabił po walce. Anderson go uratował, a cała ta szopka po to, żeby pokazać, że Pope nadal nie lubi Andersona. Do cholery, czy wy panowie wiecie, że istnieje coś takiego jak tag team match? Pope, Anderson i Hernandez vs Morgan i 2 innych heeli. Pope i Anderson sobie nie ufają w tej walce. To jest proste i można zrobić takie coś zamiast pogrzebu Pope'a po wygranej walce.

 

Rayne, Beautiful People, Love. Ten zestaw w obliczu tego co dzieje się ostatnio brzmiał jak chodząca tragedia. Zdziwiłem się, bo to był naprawdę dobry segment. Rayne powiedziała, że decyzja z niedzieli to bullshit i miała rację. TNA to jedyna federacja, w której heele, którzy przegrali i mówią, że to przekręt mają rację w każdym takim przypadku. Nawet Taz widzi debilizm tych decyzji i o nich mówi. Dobry motyw z pozwaniem TNA, ogólnie dobry segment i zxapowiedź problemów między Bjutifulkami.

 

Lethal na PPV pokonał Rica Flaira, ale w TNA nikt nie może być over(który to już raz w tym poście?) teraz przegrywa z Hardym. Hardym nad którym nadal wisi groxba więzienia. Gratulacje dla TNA.

 

Segment z Fairem był i znikł. Wielki plus dla Wolfe'a za nazwanie AJ'a i Kaza wankers.

 

Inwazja ECW o której wszystko zostało powiedziane, dobry cliffhaneger w postaci Dixie mówiącej, ze to ona ich zaprosiła. Szkoda, że prawdopodobnie nikt tego już nie oglądał.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192381
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  484
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline

Przed chwilą obejrzałem IMPACT!,więc się wypowiem.

 

Dobry początek z Abyssem, obrzydliwe było to jedzenie tego mięsa.Ale podkreśliło to jego rolę 'Monstera'.Czekam aż uzyje deski.

 

Porządna walka Sarity i Taylor Wilde.Tylko trochę za długi pojedynek,ale walka wyszła dość dobrze.

 

Niech się już skończy ten feud między Brytolem i Kendrickiem.Nie chce mi się już patrzeć na ich walki.Niech Doug rozpocznie z kimś innym program o X-title.Kendrick nic nie pokazuje.Nudzą mnie ich walki.

 

Fajnie,że powrócił Kevin Nash.Dał niezłe promo.

 

Walka Wolfe vs Joe vs Terry dość dobra.Wkurza mnie już ten Rob,często jest na antenie a gówno pokazuje.Desmond ostatnio wszystko przegrywa,a powinien być w main evencie.Każda jego ostatnia walka to w dupę dla niego.TNA go szmaci takiego zawodnika.

 

Świetny Ladder match.Szkoda,że Gunsi przegrali w taki sposób.Sędzia nie wie co się dzieje i Piwosze zgarniają kontrakt.Ale pojedynek wyszedł bardzo dobrze.

 

TNA mogłoby dać więcej czasu na walkę The Pope vs Matt Morgan.Zdecydowanie za krótka.Mr.Anderson chciał się pogodzić.Wkurza mnie to,że Anderson ze wszystkimi chce być przyjaciółmi.Feud Morgan kontra Mr.Anderson byłby ciekawy.Obaj świetni przy mikrofonie.W ringu gorzej,ale i tak by coś ciekawego z tego wyszło.

 

Bardzo dobry segment w wykonaniu TBP i Love.Znów ten motór.Zobaczymy co będzie dalej.

 

Pojedynek Lethal vs Hardy niezły.Jeff rzeczywiście musi się wziąść za siebie,Dużo przytył i mu sadełko wisi. :D

 

Niezły też segment z Riciem,Wolfem,Kazem i AJ.

 

Końcówka najlepsza.Mick powrócił,bardzo się z tego cieszę.Rozpierdol był super.Momentami tego wszystkiego nie ogarniałem.Kto kogo lubi,kogo nie lubi.Duże zamieszanie. :grin:

 

IMPACT! wyszedł dobrze.W skali szkolnej 4+/6.Już się nie mogę doczekać następnego.

 

;-)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192390
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  224
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline

Jeśli chodzi o Abyssa , to jest Monster !! fajnie było z tym mięsem .. popatrzcie na Kane w WWE on jest takim Monsterem za światów co jest nie realne , a Abyss gra Monstera , który do tego jest chory psychicznie.. !! Szkoda że nie ma tego Monstera co nie mówił tylko robił rozpier** a teraz na odwrót mówi dużo a nic nie robi.. mam nadzieje że sie to zmieni :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192396
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  576
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.04.2010
  • Status:  Offline

Jeff Jarrett dodał kolejne zdjęcie, tym razem jest to płyta, czytając komentarze jest kilka propozycji :

 

- na płycie widać też usta, co sugeruje kobietę, tak więc podejrzenia padły na Maria oraz Mickie James

 

- kolejne przypuszczenie to "CD = Christopher Daniels"

 

Nie wiem co o tym myśleć, oby nie okazało się, że chodzi o ślub Karen z Jeffem, bo wtedy to będzie klapa. Być może będzie to kilka osób, i to oni okażą się "they". Czytając różne komentarze wychodziłoby na taki skład :

 

JBL(Jet, Beach, Light), Shark Boy(skrzydło samolotu-płetwa, light-wyrazista postać), Jimmy Wang Yang(1 zdjęcie-ktoś z poza ameryki, 2 zdjecie-high flyer, w zdjęciu z radiem jest też napis "FH" - może mamy to rozumieć jako flying high?), może to mieć jeszcze jakieś powiązanie z Steinerem, o którego powrocie się mówiło, możliwe, że do TNA dołączy także Helms, który ponoć miał już się pojawić na VR, zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192402
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  224
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline

Wydaje mi się że będzie to Jimmy Wang Yang lub Shark Boy :D tak mi go brakuje ..:D Miejmy nadzieje że niedługo się przekonamy kim są they i o co chodzi Double J :D
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192404
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  386
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

dla mnie oczywiste jest ze chodzi o ślub... nie róbcie sobie nadziei...
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192440
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  224
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline

Możliwe ; ), ale fajnie by było zobaczyc Sharkyego :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192441
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 615
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2006
  • Status:  Offline

Wypluwanie wypowiedzi przez gościa post wyżej w tempie większym niż wymyślanie nowych wyzwisk na naszej scenie politycznej zaczyna mnie przerażać.

 

Oglądając końcówkę walki między MCMG a Beer Money poczułem się jakbym się cofnął o 12 lat wstecz. Tak głupiej końcówki nie powstydziłoby się WCW w swoich najlepszych latach. Ja rozumiem, że heele powinni wygrać przez oszustwo ale chociaż niech to TROCHĘ ma w sobie jakąkolwiek logikę.

 

Tak swoją drogą to Jeff Hardy wygląda obecnie jak wrak człowieka, aż przykro na niego patrzeć porównując to do jego występów z końcówki WWE. Albo po prostu zazdrościł figury bratu, kto wie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192442
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  224
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline

Figury nie ma , chłopak jest rozbity ta cała sprawa z Narkotykami grozi mu więzienie. ja mam nadzieje że oddalą zarzuty i Jeff weźmie się za siebie , teraz to jego cień jest w ringu , wolny przewdiywalny i nudny ...
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192443
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 615
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2006
  • Status:  Offline

Gość jest nie do zatrzymania bardziej niż Hogan w latach 80, serio.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192445
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  224
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2010
  • Status:  Offline

No teraz nie jest taki jak kiedyś .. a pamiętam Monsters Ball 2005 ah.. co to było za widowicho Hardy z 10 metrów na Abyssa , wgl. wtedy do był wydaje mi się w najlepszej formie ; )
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192447
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Gość jest nie do zatrzymania bardziej niż Hogan w latach 80, serio.

 

Xero, ale mówisz o Hardym czy o Point? ja stawiam na tego drugiego :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192462
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  110
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.10.2009
  • Status:  Offline

No teraz nie jest taki jak kiedyś .. a pamiętam Monsters Ball 2005 ah.. co to było za widowicho Hardy z 10 metrów na Abyssa , wgl. wtedy do był wydaje mi się w najlepszej formie ; )

Pewnie że w najlepszej, prochy robią swoje.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19846-tna-wrestling-dyskusje-spoilery-wra%C5%BCenia/page/41/#findComment-192463
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      Obawiam się, że opcją #2 jest Cody vs. The Rock na WM (bo jak dla mnie jeśli walka Rocka na WM-ce, to tylko z Romkiem)
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Kingdom 19 - 04.01.2025 r. Ladder Match for the IWGP Junior Heavyweight Tag Team Titles - Intergalactic Jet Setters (c) Vs Bullet Club War Dogs Vs Catch 22  Vs Ichiban Sweet Boys: Całkiem niezły skład, ale powiedzmy sobie szczerze – to klasyczny przykład "wrzućmy ladder match, żeby upchnąć jak najwięcej ludzi na karcie". Ladder matche są fajne, ale ile razy można oglądać to samo? To się tak wyeksploatowało, że już nawet mnie to nie ekscytuje. Mamy tutaj oczywiście stół, który nie chce pęknąć (wiadomo, Japonia, nawet się uśmiechnąłem), trochę chaotycznych akcji i standardową paradę high spotów. Przyznam jednak, że sporo z nich wyglądało całkiem solidnie, a publika się bawiła. Skoki z drabin, wariatkowe double teamy – chaos w najlepszym wydaniu. Doceniam, że wszyscy zawodnicy bardzo dbali o siebie nawzajem. To miłe, bo jednak takie spoty łatwo mogą kogoś połamać. Minusem jest jednak to, że trzeba było sporo ustawiać, żeby wszystko wyszło bezpiecznie. I wiecie co? Japońska publika wkręcona w ladder match – coś ciekawego, bo jeszcze w latach 90. raczej by to nie przeszło. Końcówka – Fujita i Akira biją się na szczycie drabiny, Fujita zgarnia pasy i Ichiban Sweet Boys zostają mistrzami. Naprawdę, ile można tych ladder matchy wciskać? Multi-person tag w zupełności by wystarczył, byłoby bezpieczniej i mniej niszcząco dla ciał. Jeśli chodzi o samą walkę – to była solidna reprezentacja tego gatunku, ale ta stypulacja jest tak przemielona, że nie byłem w stanie się tym podekscytować. Takie mamy czasy, że ladder matche już nie robią takiego wrażenia, przynajmniej na mnie. 3/5. IWGP Women’s Title Mayu Iwatani (c) Vs AZM: Przyznaję, Joshi to nie jest coś, co oglądam na co dzień, więc liczyłem, że Charlton i Stewart na komentarzu ogarną mnie w temacie. Na szczęście wyjaśnili to całkiem sensownie – Mayu generalnie miała przewagę nad AZM w przeszłości, ale ta młodsza w końcu wyrwała ważne zwycięstwo w 2024, co dało jej szansę na ten pojedynek. Prosty, logiczny booking – szacun. Tempo? Dynamiczne. AZM od razu bierze inicjatywę i leci z dużym nurtem w początkowej fazie. Mamy szybkie ruchy, energię i tłum w Tokyo Dome, który całkiem fajnie na to reaguje. No i powiem tak – 8 minut to naprawdę mało czasu, pewnie na Stardom dostałyby więcej, ale zrobiły co mogły. Chemia między nimi? Na poziomie, i to konkretnym. Timing? Niemal idealny. Przy tak dynamicznej walce łatwo coś schrzanić, ale tutaj wszystko wychodziło naprawdę gładko. Było kilka absolutnie szalonych akcji, jak ta wersja Canadian Destroyera połączona z Pedigree, która tutaj służyła jako zwykły przejściowy ruch. Absurd, ale kto by się tym przejmował, skoro fajnie wyglądało. Końcówka – AZM próbuje łapać Mayu w różne roll-upy, ale ta ostatecznie odpowiada potężnym piledriverem, a potem Moonsaultem. No dobra, skoro tak, to dorzuciła jeszcze high-angle Dragon Suplex, który wyglądał jakby AZM miała wylądować na innej planecie. I to wystarczyło. Na szczęście. Jeśli lubisz stopniowe budowanie walki to możesz kręcić nosem. Ale jak wyłączysz tę część mózgu fana wrestlingu i po prostu dasz się ponieść pokazowi fajerwerków, to było to naprawdę przyjemne 8 minut. 3,25/5 NJPW World Television Title “Souled Out” Ren Narita (c) Vs “The Grip” Ryohei Oiwa Vs “The Headbanga” El Phantasmo w/ Jado Vs Jeff Cobb: El Phantasmo wraca po przerwie zdrowotnej, żeby zgarnąć pas, więc mamy gościa z mocnym motywem. Oiwa wrócił z NOAH, dołączył do ekipy Zacka Sabre’a Jr. (TMDK) i wygląda na solidnego. Cobb to dosłownie filipiński czołg z United Empire, a Narita przeszedł na ciemną stronę mocy i wylądował w House of Torture, które, jeśli dobrze rozumiem, nadal jest odłamem Bullet Clubu (jak coś się zmieniło, poprawcie mnie). Narita wcześniej oszukał Cobba, żeby zabrać mu pas, więc Cobb ewidentnie chce mu teraz zrobić krzywdę. Mamy 15 minut na walkę w formule "wszyscy legalni, pierwszy pin/sub wygrywa". No i standard – dwóch w ringu, dwóch gdzieś poza nim się walą, czekając na swoją kolej. Cobb w pewnym momencie odpala TOPE CON HILO (przypominam: to czołg!), co, jak można się spodziewać, rozwala publikę. Oiwy za bardzo nie kojarzę, ale w tej walce wygląda solidnie – wiadomo, młodziki NJPW zawsze są technicznie ogarnięci, a Oiwa wpisuje się w ten schemat. Narita? Klasyczny, kombinujący złol. Próbuje oszukiwać na różne sposoby, w tym używa ceremonialnego kija jako broni, ale Jado wkracza i neutralizuje jego próby. To prowadzi do akcji między trzema pozostałymi, co jest naprawdę dobre. Oiwa dostaje swoje momenty z popisami siły – tłum szaleje, gdy udaje mu się wykonać Doctor Bomb na Cobbie. Narita jednak wyciąga sędziego z ringu (oczywiście, że tak) i atakuje Oiwę kijem. Cobbowi udaje się złamać kij i blokuje atak Narity, ale ten w odpowiedzi bije go poniżej pasa (klasyk House of Torture, serio). Cobb mimo to odpala Tour of the Islands na Naricie, ale ELP wbiega, przerywa pin i robi wjazd na Naricie, zgarniając pas. Na plus – przynajmniej przypiął mistrza, bo gdyby mistrz stracił pas bez przypięcia, to byłoby tania zagrywka, której za bardzo nie lubię, bo to zawsze prowadzi do rewanżu do odbębnienia (choć czasem da się to zrozumieć). Dobre czteroosobowe starcie, w którym każdy miał swoje momenty, ale show skradł wedle mojej opinii Cobb. Oiwa wyglądał solidnie, a Narita idealnie odegrał rolę knującego złoczyńcy. ELP może nie błyszczał przez całą walkę, ale skoro miał wygrać, to postawili bardziej na innych. Rozumiem zamysł, ale fajnie, że zakończyli to, przypinając mistrza. 3/5 Lumberjack Death Match: EVIL vs. Hiroshi Tanahashi: EVIL, lider House of Torture, kontra Hiroshi Tanahashi, prezydent NJPW, który od dawna walczy z HoT. EVIL zawsze ma swoich ziomków (Dick Togo, Kanemaru, Sho i Yujiro) na ratunek, ale tym razem lumberjack ma temu zapobiec. Tanahashi nie jest sam – ma wsparcie Tiger Mask IV, Toru Yano, Boltina Olega i Mastera Wato. No i cała ta walka ma taki fajny vibe: Tana kontra HoT to jak NJPW kontra wszystko, czego fani nienawidzą w tej frakcji. Walka zaczyna się od typowej bijatyki lumberjacków, co oczywiście rozprasza sędziego, a EVIL od razu leci z krzesłem w Tanę, bo czemu nie. Potem dostajemy klasyczne EVIL-owe oszukiwanie w stylu 1970’s Memphis Heel. Tanahashi to jednak mistrz sprzedawania, więc dało się to oglądać. Muszę przyznać, że po trzech szybkich walkach opartych na szybkich ruchach i high spotach, ten powolniejszy storytelling był nawet miłą odmianą.nTana zaczyna wracać do gry z Dragon Screw'ami, a EVIL próbuje się ewakuować, ale Oleg go łapie i wraca do ringu. Oczywiście mamy ref bump, więc HoT wchodzi i demoluje zarówno Tanę, jak i jego lumberjacków. Tak na marginesie, Hiroshi, następnym razem dobierz lepszą ekipę, bo ci twoi wyglądali jak totalni frajerzy. Dopiero pod koniec Tiger Mask IV, Yano i spółka trochę się rehabilitują – Oleg robi wielki suplex na Sho i Kanemaru, a Wato leci z dive'em na heelów. Przynajmniej coś. W końcówce zostajemy z EVILem i Taną w ringu. EVIL dostaje near fall po clothesline, ale Tana odpowiada STO (to przecież finisher EVIL-a! Śmiercionośny jak DDT Dreamera) i serią ruchów kończących, z Frogsplash’em na czele. Ale zaraz – zastępca sędziego też dostaje knocka, a Togo rzuca sól w oczy Tanahashi'ego. EVIL dokłada Darkness Falls, ale tylko dwa! EVIL przechodzi do Scorpion Deathlock, ale Tana nie pęka. EVIL odpuszcza, odpala Everything Is Evil i wydaje się, że to koniec, ale Tanahashi jako stary wyga kontruje OUTTA NOWHERE jakimś pinem i zgarnia zwycięstwo. To było okej. Typowe EVIL-owe kombinowanie nie każdemu podejdzie, ale opowiedzieli sensowną historię, a Tanahashi jak zwykle sprzedawał wszystko na najwyższym poziomie. Po walce EVIL i HoT atakują Tanahashi’ego, ale na ratunek wpada Katsuyori Shibata (w bluzie AEW!) i rzuca wyzwanie Tanie na Wrestle Dynasty 5 stycznia. 2,75/5 Double Title Match - AEW International Champ: “The Alpha” Konsuke Takeshita w/ Don Callis Vs NEVER Openweight Champ: “Rising Dragon” Shingo Takagi: AEW kontra NJPW o podwójne złoto, z Takeshitą i Shingo w rolach głównych. Liczyłem na to, że Shingo to wygra, bo serio, nie potrzebujemy kolejnego pasa w AEW TV, a NEVER Title mógłby tam całkiem łatwo zaginąć w tłumie. Jak można było się spodziewać, dostaliśmy tu pierwszą dużą mordownię Wrestle Kingdom – pełną stiffowych ciosów i ciężkiego arsenału ofensywnego. Nie tracili czasu na żadne powolne tempo, tylko od razu ruszyli na pełnym gazie – nawet z wizytą na gołej podłodze, gdzie Shingo zaserwował Takeshicie Spicolli Driver na matę. W środku ringu było jeszcze lepiej – festiwal suplexów, po których obaj padali wykończeni. W ogóle cała walka była brutalna, a echo ich uderzeń niosło się po wielkim Tokyo Dome. Takeshita często korzystał z łokcia jako swojego tajnego oręża – Shingo ewidentnie miał problem, żeby się przed tym obronić. Do tego dostaliśmy kilka momentów podwójnego nokautu, co podkreślało, jak destrukcyjna była ofensywa obu gości. Mimo że walka była wyrównana, Takeshita wydawał się mieć lekką przewagę. Był jednak też niepokojący moment, kiedy próbował wykonać Last of the Dragon (Fireman’s Carry w Michinoku Driver), ale chyba miał problem z wysokością Takeshity i… cóż, wyglądało, jakby Takeshita dostał na głowę. Na szczęście nic mu się nie stało i walka toczyła się dalej.  Ostatecznie jednak, Takeshita wrócił do swojego MVP tego starcia – łokcia. Po jednej z ran, dołożył jeszcze kolejne łokciowe KO i wykończył Shingo Spinning Falcon Arrowem, zgarniając NEVER Title. Świetna historia z łokciem Takeshity jako tajną bronią, której Shingo nie mógł się przeciwstawić. Nawet kiedy przetrwał ten cios, to był na tyle rozbity, że Takeshita mógł go wykończyć czymś większym. Były drobne niedociągnięcia przy head-drop spotach, które wynikły prawdopodobnie z różnicy wzrostu, co trochę psuło ogólny odbiór. Mimo to, było to emocjonujące i brutalne starcie, które zbudowało Takeshitę na realne zagrożenie dla każdego przeciwnika. Świetny sposób na pokazanie go jako nowego Championa, ale serio, po co ten pas w AEW jest potrzebny? Mam nadzieję, że nie będzie się tam pojawiał z tym pasem i nie będzie tam broniony, ale szczerze w to wątpię. 3,25/5 IWGP Junior Heavyweight Title - Douki (c) vs. El Desperado: El Desperado miał życiowy run do momentu, gdy kontuzja kolana zmusiła go do oddania pasa, a Douki przejął pałeczkę na czas jego nieobecności. Obaj byli dawniej kolegami z frakcji, co nadaje tej walce dodatkowego emocjonalnego ciężaru. Douki miał naprawdę niesamowity moment wejścia z pomocą Shido Nakamury, słynnego aktora teatralnego – typowe dla Wrestle Kingdom widowisko, które wywołało entuzjazm tłumu. Niestety, cała magia prysła, gdy Douki doznał poważnej kontuzji. Po obiecujących pierwszych pięciu minutach Douki dał nura na zewnątrz ringu, co skończyło się złamaniem ręki. Walka została natychmiast przerwana, a El Desperado został ogłoszony nowym mistrzem na skutek technicznej decyzji. Naprawdę ciężko ocenić tę walkę, bo robienie tego wydaje się wręcz nieodpowiednie. To tragiczny sposób na zakończenie wielkiego starcia na Wrestle Kingdom, ale z drugiej strony można być wdzięcznym, że kontuzja dotyczyła ręki, a nie kręgosłupa czy szyi. Takie dive'y zawsze niosą ryzyko, a tutaj widać było, że już od początku przestrzeń przy ringu była problematyczna. Desperado w jednym z wcześniejszych spotów sam uderzył kostkami o barierki i głową o podłogę, co tylko pokazało, jak ryzykowne były te ruchy. Z całym szacunkiem dla obu zawodników, to nie była kwestia błędu Desperado, a bardziej ograniczeń przestrzennych przy ringu. Nurkowanie Doukiego przypominało coś w stylu "seated senton" w rogu, gdzie Desperado nie miał wystarczająco miejsca, żeby przyjąć ruch bezpiecznie. W efekcie Douki wylądował tak, że doszło do złamania ręki. Wielkie brawa dla sztabu medycznego i organizatorów za szybkie zatrzymanie walki, co prawdopodobnie zapobiegło dalszym uszkodzeniom. To smutny koniec dla Doukiego, szczególnie po tak epickim wejściu, ale mam nadzieję, że wróci do zdrowia i jeszcze pokaże, na co go stać. Wszystkiego najlepszego i szybkiego powrotu do formy, Douki! IWGP Global Heavyweight Title - ,,The Rebel King" David Finlay (c) vs. ,,Gene Blast" Yota Tsuji: Finlay jest liderem swojej własnej wersji Bullet Club, podczas gdy Tsuji zrobił ogromne wrażenie po powrocie z wycieczki do zagranicznych federacji, dołączając do Los Ingobernables de Japon. Global Belt wydaje się być nowym zamiennikiem pasa US w New Japan, a to Finlay był tym, który wyeliminował Willa Ospreaya z New Japan i przejął pas. Ciekawe jest też to, że New Japan współpracuje z Tekken 8 w kwestii corporate synergy, a Finlay postanowił nawiązać do postaci Bryana Fury w swojej walce, co dodaje trochę "głębi" tej walce. Muszę przyznać, że nie za dużo grałem Bryanem, ale ta dziewczyna z Peru, co pije kawę, to całkiem fajna postać, przypomina mi Eddy'ego Gordo, ale bez tego kołowrotka po wciśnięciu Xa haha. I tak na zawsze King w moim sercu co widać po avku. Finlay stawia na rolę Heela i całkiem nieźle sobie z tym radzi, ale muszę przyznać, że nigdy nie pociągała mnie aż tak jego postać. Z kolei Tsuji naprawdę ma charyzmę i świetnie sobie radzi w ringu, co widać od samego początku. Przez większość czasu Tsuji góruje nad Finlayem, ale walka szybko przenosi się na zewnątrz, gdzie Finlay rzuca Tsuji'ego przez stół, zdobywając kontrolę. Tsuji świetnie wyczuł moment na tease'owanie liczenia, udając, że jego noga utknęła w kablu, co dało całkiem fajną dramaturgię. Finlay później zaserwował Tsujiemu trzy Dominatory, ale Tsuji mimo wszystko udało się zaskakująco wykopać z tego. Cała ta sekwencja była dość płynna i wyglądała naprawdę dobrze, nie jestem pewien, czy to wszystko Finlay zdziałał sam, czy Tsuji trochę pomógł, ale i tak to wyglądało świetnie. Czuć było, że Finlay ma naprawdę niesamowitą siłę i mógł by odrzucić go w każdej chwili. Tsuji zresztą nie tylko dobrze wygląda fizycznie, ale okazał się też bardzo zwrotny, wykonując Top-rope Double Stomp na Finlayu, co też dało mu całkiem dobry near-fall. Cała historia walki była skonstruowana w ten sposób, żeby pokazać siłę Tsuji'ego, który pomimo ogromnej ilości ciosów nie poddaje się i walczy dalej. Choć całkiem to działało, muszę przyznać, że po pewnym momencie zaczynało to wyglądać trochę dziwnie – Tsuji tak bardzo bronił się przed Finlayem, że zaczynało się wydawać, iż to Finlay nie ma dość siły, by dokończyć pojedynek, mimo że ciągle atakował. Gdyby nieco ograniczono liczbę tych wielkich akcji, historia mogłaby być bardziej przekonująca, ale mimo wszystko była to bardzo przyzwoita walka. A jeśli chodzi o samą postać Tsuji'ego, to zdecydowanie "ma to coś" i New Japan będzie budować na nim przez najbliższe lata, a ten tytuł Global to dopiero początek jego drogi. 3/5 Tetsuya Naito vs. Hiromu Takahashi: Sekwencje kontr były naprawdę fajne, bo czuło się, że ta walka jest bardzo osobista. Widać było, jak dobrze znają się nawzajem i jak precyzyjnie potrafią przewidywać swoje ruchy. Walka nabrała tempa, gdy Takahashi wykonał swoją mocniejszą wersję Time Bomb II, która mogła dać mu zwycięstwo. Jednak Naito udało się przeżyć i pokazał, że nadal ma siłę do walki. Jednym z lepszych momentów w tej walce było, kiedy Takahashi powstrzymał Naito przed wykonaniem jego Stardust Press, wyraźnie nawiązując do faktu, że Naito nie powinien wykonywać tak ryzykownego ruchu z uwagi na swoje problemy ze wzrokiem. To była naprawdę przyjemna walka, która idealnie pasowała do czasu, jaki miała. Nie była to długa epicka walka, co moim zdaniem wyszło na korzyść, biorąc pod uwagę problemy zdrowotne Naito. Zajęła około 17 minut, co pozwoliło utrzymać tempo, nie nadużywając fizycznych możliwości Naito. To była solidna walka, która pokazała mocne strony obu zawodników, z Takahashim, który pokazał odwagę i determinację, a Naito wykorzystał swoje doświadczenie i spryt, by zwyciężyć. Publiczność była zaangażowana, a choć nie było to arcydzieło z Tokyo Dome, to było dobrze zrealizowane starcie, które opowiedziało ważną historię. Takahashi zdecydowanie prezentował się mocno przez całą walkę, ale ostatecznie to Naito, dzięki doświadczeniu, zdobył zwycięstwo. 3/5 IWGP World Heavyweight Title - Zack Sabre Jr (c) Vs “Roughneck” Shota Umino: Od samego początku psychologia tej walki była bardzo wyraźna. ZSJ, mimo że jest zimnym i sadystycznym technikiem, początkowo nie koncentrował się na już kontuzjowanych częściach ciała Umino. Z kolei Umino, z agresją i niezłomną postawą, wydobył z ZSJ bardziej honorową stronę. Umino nie wahał się używać brutalnych metod, aby zdobyć przewagę (np. atakując ZSJ poza ringiem), co kontrastowało z bardziej wyważonym podejściem ZSJ, który wstrzymywał się od wykorzystania kontuzji swojego rywala. Z biegiem czasu Umino udowadniał swoją niezłomność, walcząc z bólem i nieprzychylnością części publiczności. Mimo że walka trwała ponad 40 minut, nie sprawiała wrażenia, jakby się dłużyła, a to w walkach ZSJa jest u mnie prawie niemożliwe. Rozwój postaci Umino był kluczowy. Pomimo tego, że był wygwizdywany przez publiczność, pokazał, że ma serce do walki. Jego wytrwałość i determinacja były wyraźnie widoczne, a jego związki z mentorem, Jonem Moxleyem, były świetnie podkreślone, zwłaszcza przez użycie Death Ridera. Z kolei ZSJ ukazał się jako bardziej honorowy mistrz, który zamiast od razu atakować kontuzjowaną nogę rywala, poczekał, aż sytuacja stanie się naprawdę krytyczna. ZSJ, jako mistrz świata, zaprezentował się na naprawdę wysokim poziomie. Jego techniczna biegłość była widoczna na każdym kroku, ale również świetnie potrafił sprzedać emocje w tej walce. Jego selling, zwłaszcza podczas końcowej fazy walki, był fantastyczny, a moment, w którym w końcu postanowił zaatakować kontuzjowaną nogę Umino, był świetnym zwrotem akcji. To była naprawdę świetna walka. Mimo że trwała 40 minut, nie czuło się, że to za długo. Umino, mimo że był traktowany jako "zły" przez część publiczności, naprawdę pokazał, że ma serce do walki i potrafi wciągnąć kibiców do swojego występu. ZSJ natomiast zaprezentował klasę mistrza świata, dostarczając świetnego widowiska. Naprawdę warto obejrzeć ten pojedynek, bo jest to przykład świetnego storytellingu i dobrze wykonanego wrestlingu. ZSJ pokazał się jako dojrzały mistrz, a Umino, mimo kontrowersji, dał świetny występ, który dobrze przygotował go na przyszłość. 4,5/5 za postęp Umino i ZSJa o dziwo. Podsumowując galę Wrestle Kingdom 19, naprawdę mamy do czynienia z solidnym wydarzeniem, które zaspokoiło wielu fanów, niezależnie od preferencji dotyczących stylu wrestlingu. Zgadza się, że nie było tutaj żadnych "złych" momentów, choć kilka rzeczy mogło nie przypaść do gustu każdemu, zwłaszcza jeśli chodzi o kontekst kontuzji Douki'ego. Trzeba jednak pochwalić New Japan za szybkie zakończenie walki i pomoc udzieloną zawodnikowi. Mam nadzieję, że Douki wróci szybko do zdrowia. Ocena poszczególnych walk może zależeć od gustu fanów, zwłaszcza w przypadku takich pojedynków jak otwierająca walka z drabinami czy Women's Title match, które miały specyficzny charakter. Dla niektórych takie spoty mogą być strzałem w dziesiątkę, a dla innych – przesadą. Niemniej jednak, całość była dobrze zbalansowana, a różnorodność walk pozwoliła zadowolić szeroką publiczność. Najważniejszy pojedynek, czyli Main Event, był zdecydowanie najlepszym momentem gali. Walka o tytuł świata była fantastycznym zakończeniem i warta była uwagi każdego fana wrestlingu. Z kolei reszta karty była równie przyjemna do oglądania, oferując mix hard-hittingowej akcji, spotów z użyciem broni itp. Wrestle Kingdom 19 to gala, która bez wątpienia zasługuje na polecenie – była to solidna produkcja, którą można obejrzeć bez poczucia zmarnowanego czasu. Więcej niż solidne wydarzenie, które zaspokoiło fanów zarówno tych szukających emocji, jak i tych preferujących storytelling. Tym co nie oglądają NJPW na codzień (w tym ja) też to polecam, na WK zawsze warto było rzucić okiem.  
    • Jeffrey Nero
      U mnie bez zmian tak jak w 2024 będę oglądał AEW w całości(każde Dynamite i Collision) oraz WWE( RAW i SD na przewijaczu z wyjątkami i bez NXT i innych dodatków a PPV oczywiście całe), TNA( Impact na przewijaczu plus z reguły całe PPV) i wybrane walki z PPV ROH.
    • MattDevitto
      To prawda, choć 2/3 fedki na bieżąco da się spokojnie oglądać, szczególnie jeśli bierzemy pod uwagę te pochodzące z USA. WWE/AEW plus coś mniejszego to dobry układ, bo tygodniówki można obejrzeć naprawdę bardzo szybko
    • KyRenLo
      Dobrze się stało. Potwierdził to czego większość się spodziewała. Dla mnie niespodzianką byłby jego brak, a tak wszystko jasne. Pytanie, czy to samo pojawienie się dla pojawienia, a może swój dalszy ciąg będzie to miało już na Wrestlemanii.  Wybieram opcję numer dwa. Roman vs. The Rock na WM. Ależ to będzie tygodniówka. Nakręcony jestem jak cholerka. Wyjścia nie ma i trzeba zobaczyć na żywo. Oby wszystko ładnie zagrało. Szkoda, że pewnie Liv straci swoje złoto, ale co poradzić. No jakoś to będzie. Najważniejsze, żeby ta ślicznota się pojawiła: I ja jestem spełniony. Życzę wszystkim oglądającym pozytywnych wrażeń.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...