TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia

[Petter]

Ceglak - o to mi chodziło, że przyjście Ceny i Ortona do TNA bez tej całej - jak sam zauważyłeś - podbudowy - niewiele by zmieniło. WWE jakoś by to przełknęło, promując nowe gwiazdy co przy ich obecnej dominacji nie byłoby wielkim problemem. Jeszcze dorzucili by jakiś powrót - Goldberg, Stone Cold - i nikt by o tych dwóch po pół roku nie pamiętał. Poszła by fama że występują w jakiejś drugorzędnej federacji w kurniku i tyle. W WCW Hogan i inne gwiazdy występowały sporo przed NWO i dopiero to trzęsienie ziemi spowodowane powstaniem stajni zapoczątkowało sukces WCW. Ale za tym poszły też pieniądze i przepych Teda Turnera. Mnóstwo wrestlerów w rosterze, 3 regularne tygodniówki, PPV. Nitro zapełniało olbrzymie hale. W obecnych czasach powtórzenie sukcesu WCW już chyba nie jest możliwe. Owszem, mógłby się znaleźć ktoś to kto wykupi wszystkich najlepszych, zorganizuje nową markę, świetne walki i storyline wciskający w fotel. Ale nie ma co bujać w obłokach. Dla mnie sukcesem TNA byłoby w ciągu 2 lat dojście do ratingu rzędu 1,8-2,2. Ale rynku amerykańskiego w ogóle nie pojmuję, więc może być tak że kasa pójdzie na rozwój i nic z tego nie będzie.

ArthurWF - gimmick Hogana z czasów NWO był kiepski, a już na pewno nie był to "najlepszy jego gimmick w historii". Ten człowiek jest kojarzony z hulkamanią, charakterystycznym rwaniem koszulki, baby-facem za którym szalały dzieciaki, kręcono z nim filmy, były kreskówki o Hulku i mnóstwo osób poznało dzięki niemu słowo "wrestling". Nikt bardziej od niego nie spopularyzował tej rozrywki. I to świadczy o tym że jego stary gimmick odniósł największy sukces w historii więc był najlepszy. A przynajmniej najlepiej się sprawdził. Hogan z NWO drażnił już wielu ludzi. Przy micu jeszcze jakoś dawał radę, ale nie był liderem z taką charyzmą jak choćby, nie szukając daleko - Kurt jako lider MEM. O jego ringowych wyczynach w ogóle już nie wspominając. Marne walki stały się jeszcze gorsze.

[Arthur Credible]

Mi się osobiście Hollywood Hogan podoba, a to że drażnił to chyba dobrze nie?? bo chyba taki cel miało stworzenie tego gimmicku? jak na kogoś mają gwizdać to przynajmniej niech gwiżdżą na heela a nie na face'a. Na pewno go wole oglądać jako Hollywood Hogan niż w tym cukierkowym dziecinnym gimmicku. Teraz właśnie trochę brakuje takich drażniących heelów, może tylko Jarrett czasami potrafi wkurzyć, ale teraz to już nie ten Jarrett co kiedyś, którego po prostu chciało się złapać i nakopać mu porządnie do dupy.

 

Jeśli chodzi o WWE, to się nie orientuje jak ta sprawa tam wygląda bo WWE nie oglądam już około 1,5 roku.

[1909]

Przestańcie bo wywiązała się tu kłótnia na temat gimmicków Hogana i Ceny, a nie na temat impactu -,-

[pokrytyśniegiem]

IMPACT dziś startuje o 2:00 czy 3:00? Bo nie wiem czy oglądać "na żywo".

[pokrytyśniegiem]

No to idę spać, a jutro rano spokojnie ściągnę ten IMPACT.

[1909]

Ja bym chętnie obejrzał, ale nie wiem czy warto w końcu to taping. Smacka mogę obejrzeć w nocy bo na następny dzień mam wolne, ale nie wiem czy warto poświęcać nockę na tego impacta? Może mi ktoś odpowiedzieć?

[N!KO]

Plusy:

* - Mimo, ze nic szczegolnego sie nie dzialo. Mimo, ze nie padly ciekawe teksty. Podobal mi sie poczatkowy segment.

* - Kurt podczas ceremonii, a w szczegolnosci ostatnie pytanie do ksiedza

 

Minusy:

* - Ink Inc. zblizyli sie do pasow Tag Team. Dobrze, ze nie maja zadnych szans na zloto

* - Angelina w TNA. Po co im takie posilki? To jest wierzcholek gory lodowej, bo tydzien temu wygladala na szczuplejsza, a wyszly takie grube posladki... Poza tym, Robbie E sie prawie wywalil przy wejsciu. Caly segment spisac wypada na straty

* - Pamietam jak zaprezentowali nowy pas. Wygladal jak zabawka, ale wciaz reprezentowal mistrza szanujacej sie federacji. Czemu postanowili traktowac tytul adekwatnie do wygladu? Rozdawac "na lewo i prawo" najwazniejsza rzecz w TNA, to szopka, po ktorej prestiz leci w dol. Sting wzbudzilby emocje bez tego. Nie trzeba go od razu wrzucac na szczyt (choc pewnie wynegocjowal sobie cos takiego). Kolejny pokaz braku konsekwencji w Dixielandzie.

Edytowane 4 Marca 2011 przez N!KO

[sPX]

Początkowy segment był osobiście dla mnie śmiechem na sali.

Tragiczne umiejętności aktorskie pani Carter, denerwujące gestykulacje oraz mimika twarzy Fatt'a Hardy'ego, żenujące sex insynuacje w wykonaniu Nature Boy'a itp. itd.

Jedyne co wywołało uśmiech na mojej twarzy to tekst w kierunku Dixie, iż mimo że jest kobietą to jest kobietą z jajami

 

Panowie Piwosze vs. Ochroniarze Immortal.

Nigdy jakoś nie przepadałem za Gunner'em & Murphy'm więc szczerze cieszy mnie to że Beer Money będą mieli teraz feud z INK Inc.

Szczoty jakoś bardziej pasują w walce o pasy niż jakiś tag team bez przyszłości. Liczę także na ewentualny heel turn wytatuowanych, bo jako dobrzy kolesie już dawno się przejedli.

 

Sarita vs. Velvet Sky.

Wielki minus za brak standardowego wejścia TBP, mały plusik za to że walka była tak krótka... kolejnej potyczki w wykonaniu tych pań już bym nie zniósł.

Segment po walce i wejście The Shore zasługuję na totalny facepalm.

 

Podobały mi się segmenty na linii Young/ Double J i pani J oraz motyw z twarzą Karen w torcie weselnym (!)

 

Zastanawia mnie jaką rolę obierze teraz TNA dla Andersona.

Na Enigmie już się raczej nie zemści a rewanż generalnie mu się należy, więc nie wiem za bardzo na co teraz liczyć, bo heelturn i feud ze Stingerem jakoś mi się nie widzi.

Chociaż po ME jestem w 100% przekonany że w TNA wszystko sie może zdarzyć.

Skoro odebrali pas Antychrystowi po tak krótkim czasie (wiem, wiem... pudło nad nim wisi) i oddali go na rzecz, powiedzmy sobie szczerze, faceta który powinien już sobie podarować występy w ringu (podobnie jak wiele innych "legend"), to szczerze nie chcę wiedzieć w jakim kierunku zmierza teraz Dixiel... o przepraszam, Hogansland!

Jakież CUDOWNE i SZOKUJĄCE rozwiązanie tym razem zaserwują nam oficjele TNA?

Tego nie wiem.

Wiem tylko tyle że jeśli chodzi o federację Dixie to nie ma co liczyć na jakieś elo-zajebiste niespodzianki, ponieważ po raz kolejny udowodnili swój debilizm i poszli po łatwiźnie.

 

Thank You Dixie.

Edytowane 4 Marca 2011 przez sPX

[PsychoRC]

N!KO czemu tak się uwziąłeś na Ink Inc. ? Według mnie prezentują dobry poziom w ringu, o pracy przy mikrofonie się nie wypowiem. Taka mieszanka naprawdę porządnego High Flyera (Shannon Moore) z już o wiele gorszym Jesse Neal'em (czy jak to się tam pisze) wypada wyjątkowo dobrze.

 

Impact w Fayeteville wyglądał niesamowicie. 3500 osób zrobiło swoje - efekt naprawdę świetny. Jednak całe show cierpiało na brak walk a jak już się jakieś pojawiły to jakościowo też nie były jakieś niesamowite. Segment ze ślubem był doskonały - Kurt i jego mina podczas ceremonii - to coś z czego się śmieje do tej pory. No i nareszcie twarz Karen w torcie. Na to liczyłem od początku.

[N!KO]

N!KO czemu tak się uwziąłeś na Ink Inc. ? Według mnie prezentują dobry poziom w ringu, o pracy przy mikrofonie się nie wypowiem. Taka mieszanka naprawdę porządnego High Flyera (Shannon Moore) z już o wiele gorszym Jesse Neal'em (czy jak to się tam pisze) wypada wyjątkowo dobrze.

 

Nie lubie ich. Nie przekonuje mnie ich gimmick, a najwazniejsze jest to, ze Jesse Neal jest strasznie slaby. Gdyby to zalezalo ode mnie, to ten Pan by wylecial rownie szybko, co czlowiek pokroju Cody Deanera. Nie reprezentuje soba absolutnie nic! Shannon Moore w TNA rowniez nie zachwyca, ale juz wolalbym go w dywizji X. Dobrze, ze nie poruszamy kwestii mikrofonu, bo jak na kogos, kto walkuje praktycznie ten sam gimmick od lat (Moore), powinno to wygladac troche lepiej. Gdyby Moore sie krecil w pojedynke, to bym nie mial nic przeciwko, ale w tym wymysle TNA, jest kiepsko. Umowmy sie, ze zadebiutowali juz jakis czas temu, i cud, ze jeszcze istnieja. Reakcja publicznosci na ta dwojke jest nijaka (poza ta z Impactu wczorajszego). To są typowe "zapchaj dziury", ktore teraz dostaly shota za co? (Rownie dobrze mogli EY i OJ wejsc z takim promem...)

[pokrytyśniegiem]

Na plus

- powrót Stinga

- ME na przyzwoitym poziomie

- praktycznie każdy segment był dobry

- była zona Kurta ląduje w torcie

- EJ i OJ, więcej ich w TV

- i oczywiście IMPACT na takiej hali bardzo fajnie się ogląda

 

Na minus

- walki były raczej średnie

- dziwie się TNA, że przy takiej publiczności nie wykorzystali AJ, Kazariana, Popa, Joe, Andersona czy też nikogo z X Division.

[marcel]

Plusy:

 

- Impact w hali z 3,5 tys. ludzi wyglądał imponująco. Świetnie się to oglądało i titantron zrobił na mnie wrażenie. Chciałbym żeby na stałe opuścili ten kurnik w Orlando

 

- Nie wiem czemu się tak niektórzy uczepili Ink Inc. Ja tam gości lubię, a Shannon More to niezły high-flyer. Wybranie ich na rywali Beer Money to rozsądna decyzja, bo turn trochę ich odświeży i brakuje heelowych teamów

 

- Cieszy mnie, że wszyscy z Fortune dostają mikrofon, a nie tylko AJ, który kreowany jest na lidera stajni. Widać tutaj pracę Flaira, bo każdy poprawił swoje mic skille

 

- Spodziewałem się, że ta cała ceremonia z zaślubinami wyjdzie gorzej, a dzięki Kurtowi i komicznym występkom Erica Younga oglądało się to przyjemnie. Myślałem, że za drugim podejściem Kurt też coś odpierdzieli (ten jego uśmieszek przez całą ceremonie był boski) i nie dojdzie do wypowiedzenia "tak"

 

Minusy:

 

- TNA nie okłamało nas z tym "shocking moment of the year", bo nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby Stingowi pasa. Sam powrót Icona to wielkie wydarzenie i nie musieli tego podsysać na siłę dając mu tytuł. Widocznie TNA było tak zdesperowane by ściągnąć Bordena, że zgodzili się na jego warunki (powtórka z RVD), albo dali mu pas z wdzięczności, że nie poszedł do WWE

 

- Matt Hardy strasznie mnie wkurwia tym swoim gestykulowaniem. Nie może stać spokojnie w ringu jak reszta?

 

- Obiecali odbudowę X Division, a tu któryś tydzień z kolei brak jakiejkolwiek walki. Do Victory Road został jeden Impact, więc na owej gali walki X'ów nie będzie.

 

 

No i dzisiaj z rana przeczytałem, że Shark Boy rozstał się z TNA. Wielka szkoda, bo to był jeden z TNA Oryginals. Można go było wykorzystywać w walkach typu Steel Asylum, a tak dywizja X znowu się uszczupliła.

[Grishan]

Nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak rozpaczają z powodu zdobycia tytułu przez Stingera. Rozumiem, że najważniejszy pas federacji nie powinien tak szybko przechodzić z rąk do rąk, ale co Wy macie do Bordena? Że stary? Wiek w jego przypadku nie jest zbyt istotny, jako że nadal posiada jedno z najbardziej rozpoznawalnych nazwisk w tym biznesie. To, że zdobył pas, nie jest żadną tragedią. Jestem w stanie zrozumieć budowanie prestiżu tytułu poprzez wręczanie go zawodnikom, którzy są kojarzeni przez większą rzeszę fanów. To w gruncie rzeczy proste: gdyby pas był zdobywany tylko przez "młodych perspektywicznych", to może obejrzelibyśmy więcej walk stojących na dobrym poziomie, ale paradoksalnie nie miałoby to wpływu na prestiż samego tytułu. Kiedy patrzę na historię tego kawałka metalu, widzę AJ Stylesa, Andersona albo Joe w jednym rzędzie za takimi firmami jak Foley, Angle, czy właśnie Sting. Czy to naprawdę takie złe rozwiązanie?

 

Sam jestem zwolennikiem długich title reignów, ale drażni mnie trochę ten płacz i narzekania. Starsi zawodnicy mają w TNA swoje miejsce i ich wykorzystanie jest moim zdaniem całkiem sensowne. Mam nadzieję, że najważniejszy pas federacji przestanie pełnić rolę "gorącego ziemniaka" przerzucanego z rąk do rąk, ale nie zamierzam przy tym popadać w przesadę. Z mojego punktu widzenia Sting to dobry kandydat na mistrza - raz na jakiś czas nawet status "żywej ikony" potrzebuje ugruntowania. Choćby po to, żeby Borden nie został zredukowany do roli "przebrzmiałej legendy". A tak, potrzyma trochę pas i jobbnie komuś młodszemu. W czym problem, pytam?

[SixKiller]

Mistrzowskie segmenty z udziałem Kurta! Przez całą ceremonię stał uśmiechnięty, żeby po pytaniu "ojcze, czy to już wszystko?" wyciągnąć siekierę . Jarrett świetnie odgrywał niepokój przed stojącym za jego plecami Anglem, a ten bardzo dobrze się spisał jako prześladowca Jeffa . To go poklepał po ojcowsku, to znów zbliżył się na niebezpieczną odległość - nie tracąc uśmiechu. A segment z tortem nie mógł się nie podobać, zwłaszcza jak ktoś identyfikował się z Kurtem i wczuł się w sytuację .

 

Swoje zrobili też Eric i Orlando.

 

Nie był to jednak wybitny iMPACT!. Gala była mocno średnia, choć i tak przejdzie do historii jako ta, która odbyła się przy 3,5-tysięcznej publiczności.

 

marcel_tna, nie sądzę, żeby Sting postawił sprawę tak: wrócę, jak dacie mi pas. Raczej nie był to też dowód wdzięczności ze strony TNA. Ot, po prostu, Sting został mistrzem.

[Icon]

iMPACT średni to fakt, ale ludzie robili klimat.

jak każdy iMPACT będzie odbywał sie przy tych minimum 3,5k ludzi to będzie zajebiście.

Cieszy powrót "ostatniego sprawiedliwego" + kilka fajnych txt ' ów ( "zamiast pocałować, możemy cię kopnąć w (_!_)" )

Moja ocena to 7+/10

Co jest zatrważające za tydzień mamy Victory Road, a gala jest jeszcze gorzej wypromowana niż AAO.

 

btw. wie ktoś kim był ten "asfalt" w zielonej czapeczce ?