Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 813
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.10.2012
  • Status:  Offline

  hadaszyszek napisał(a):
  PHG napisał(a):
Chyba oglądamy dwie różne federacje, poziom stroylineów kuleje, ale aż takiej tragedii nie ma....

Od ponad dwóch lat nie oglądałem znaczącego, dobrego, wciągającego i oryginalnego storyline'u Owszem, było parę rzeczy, które sprawiły, że podniosłem się z fotela.

Problem w tym wszystkim jest taki, że naprawdę nie ma w tym momencie żadnej ciekawej, oryginalnej historii, która wykraczałaby poza sam świat wrestlingu.

 

Styles na WM'ce został pokonany przez Jericho. Dzień później otrzymał title-shota na walkę z Reignsem. Ambrose został ROZJEBANY przez Lesnara. Teraz jest mistrzem. Bray Wyatt dostawał po dupie praktycznie od wszystkich w rosterze - i nagle teraz mam uwierzyć w to, że biedny Xavier Woods tak bardzo się go boi?

 

Ok, rozumiem, chodzi Ci bardziej nie o chujowość gwiazd, a o robienie wszystkiego na jedno kopyto - rób z nim to, co miesiąc temu robiłeś z tym innym, który teraz robi to TAK SAMO z kimś jeszcze innym - tu przyznaję Ci racje - nie zrozumiałem Cię wcześniej.

 

  hadaszyszek napisał(a):
  PHG napisał(a):
To akurat fakt.... no, może jeszcze dodałbym do wspomnianej dwójki AJ'a.

W sensie, że do dwójki Cena i Brock? No właśnie nie. O to mi chodzi. Przyszedł Styles i wygrał parę razy z Jericho. Potem przegrał z nim na SmackDown. Następnie przegrał z nim na WM'ce. Potem, z dupy i kompletnie ignorując jego przegraną z Chrisem na NAJWIĘKSZEJ GALI ROKU, dostał title-shota na pas Reignsa. Potem przegrał z Romanem na jednym PPV. Potem przegrał z Romanem na drugim PPV.

 

 

Nie podoba mi się jego przegrana, ale

1) To był Jericho, a każdy wrestler czasem przegrywa.

2) Zrobili to tylko dla publiki (głównie tej RAW po-WrestleMania'owej, więc podobnie jak "ostatnie dobre story" czyli to z Bryanem, które bronisz...

3) Wygrał Fatal 4 - tam różne cuda się dzieją

4) Co to byli za rywale? KO jest mocny, ale poza tym debiutant Zayn, który przegrał z debiutantem na NXT dwa dni wcześniej i powracający hiper mega wieczny midcarter Cesaro.... jak dla mnie AJ był tam drugim najlepiej wypromowanym wówczas gościem, patrząc od tej strony co Ty

5) Czekaj.... najpierw narzekasz, że koleś który przegrał z Jericho pokonuje w Fatal 4 dwóch zwykłych midcarterów i uppermidcartera Owensa, a potem narzekasz, że przegrał z mistrzem WWE? Gdzie tu logika??? :shock:

 

[ Dodano: 2016-07-08, 00:40 ]

  hadaszyszek napisał(a):
  PHG napisał(a):
Chyba oglądamy dwie różne federacje, poziom stroylineów kuleje, ale aż takiej tragedii nie ma....

Od ponad dwóch lat nie oglądałem znaczącego, dobrego, wciągającego i oryginalnego storyline'u Owszem, było parę rzeczy, które sprawiły, że podniosłem się z fotela.

Problem w tym wszystkim jest taki, że naprawdę nie ma w tym momencie żadnej ciekawej, oryginalnej historii, która wykraczałaby poza sam świat wrestlingu.

 

Styles na WM'ce został pokonany przez Jericho. Dzień później otrzymał title-shota na walkę z Reignsem. Ambrose został ROZJEBANY przez Lesnara. Teraz jest mistrzem. Bray Wyatt dostawał po dupie praktycznie od wszystkich w rosterze - i nagle teraz mam uwierzyć w to, że biedny Xavier Woods tak bardzo się go boi?

 

Ok, rozumiem, chodzi Ci bardziej nie o chujowość gwiazd, a o robienie wszystkiego na jedno kopyto - rób z nim to, co miesiąc temu robiłeś z tym innym, który teraz robi to TAK SAMO z kimś jeszcze innym - tu przyznaję Ci racje - nie zrozumiałem Cię wcześniej.

 

  hadaszyszek napisał(a):
  PHG napisał(a):
To akurat fakt.... no, może jeszcze dodałbym do wspomnianej dwójki AJ'a.

W sensie, że do dwójki Cena i Brock? No właśnie nie. O to mi chodzi. Przyszedł Styles i wygrał parę razy z Jericho. Potem przegrał z nim na SmackDown. Następnie przegrał z nim na WM'ce. Potem, z dupy i kompletnie ignorując jego przegraną z Chrisem na NAJWIĘKSZEJ GALI ROKU, dostał title-shota na pas Reignsa. Potem przegrał z Romanem na jednym PPV. Potem przegrał z Romanem na drugim PPV.

 

 

Nie podoba mi się jego przegrana, ale

1) To był Jericho, a każdy wrestler czasem przegrywa.

2) Zrobili to tylko dla publiki (głównie tej RAW po-WrestleMania'owej, więc podobnie jak "ostatnie dobre story" czyli to z Bryanem, które bronisz...

3) Wygrał Fatal 4 - tam różne cuda się dzieją

4) Co to byli za rywale? KO jest mocny, ale poza tym debiutant Zayn, który przegrał z debiutantem na NXT dwa dni wcześniej i powracający hiper mega wieczny midcarter Cesaro.... jak dla mnie AJ był tam drugim najlepiej wypromowanym wówczas gościem, patrząc od tej strony co Ty

5) Czekaj.... najpierw narzekasz, że koleś który przegrał z Jericho pokonuje w Fatal 4 dwóch zwykłych midcarterów i uppermidcartera Owensa, a potem narzekasz, że przegrał z mistrzem WWE? Gdzie tu logika??? :shock:


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  PHG napisał(a):
Nie podoba mi się jego przegrana, ale

1) To był Jericho, a każdy wrestler czasem przegrywa.

1) Kiedy ma to storyline'owy sens, to czemu nie. Tu tego sensu nie było W OGÓLE. Skoro AJ szedł mierzyć się z Romanem o pas to danie zwycięstwa Jericho dzień wcześniej było zwykłym idiotyzmem i tylko zabiło momentum Stylesa.

  PHG napisał(a):
2) Zrobili to tylko dla publiki (głównie tej RAW po-WrestleMania'owej, więc podobnie jak "ostatnie dobre story" czyli to z Bryanem, które bronisz...

2) Bronię story z Bryanem, ponieważ pomimo tego, że zrobili je dla publiki (czy bardziej dlatego, że owa publika je wymusiła), to zostało ono ładnie i KONSEKWENTNIE przeprowadzone od początku do końca, bez żadnych głupich zwrotów akcji czy czystego podkładania mistrza/pretendenta.

Jeżeli dablju dało Stylesowi wygraną w meczu o #1 contendera tylko dlatego, że po RAW jest taka publika a nie inna, to to i tak niczego nie zmienia - wiedzieli przecież, jak wyglądają czerwone gale po WM'ce już przedtem, a zatem podłożenie go Chrisowi dzień wcześniej tak czy inaczej było zwyczajnie głupie.

 

Jeżeli natomiast (co jest bardziej prawdopodobne) wpadli na pomysł z rzuceniem do walki o pas Stylesa z dnia na dzień, to JESZCZE BARDZIEJ pokazuje to ułomność, debilizm i niezdecydowanie osób odpowiedzialnych za storyline'y w WWE.

  PHG napisał(a):
3) Wygrał Fatal 4 - tam różne cuda się dzieją

3) Czyli chcesz mi powiedzieć, że w Fatal 4 Wayu mógł wygrać, bo tam łatwiej fuksem, ale już z Jericho nie, bo każdy wrestler przecież przegrywa? :roll:

Jeżeli chcesz to wytłumaczyć na zasadzie logiki sportowej - okej. Ale nie ma to żadnego sensu z punktu widzenia HISTORII i budowania postaci. To jest właśnie booking 50/50, który dotyka praktycznie każdej gwiazdy w rosterze w tym momencie (poza Ceną, Brockiem i Romkiem) - raz cię podłożymy, raz damy Ci wygrać, bo przecież i tak wszystkie Twoje walki są o nic i nic nie zmieniają.

 

Przecież to czystej wody idiotyzm.

  PHG napisał(a):
4) Co to byli za rywale? KO jest mocny, ale poza tym debiutant Zayn, który przegrał z debiutantem na NXT dwa dni wcześniej i powracający hiper mega wieczny midcarter Cesaro.... jak dla mnie AJ był tam drugim najlepiej wypromowanym wówczas gościem, patrząc od tej strony co Ty

4) I znowu - za mało wypromowanym na kogoś takiego jak Roman Reigns, który bił pół rosteru przez ostatnie pół roku.

  PHG napisał(a):
5) Czekaj.... najpierw narzekasz, że koleś który przegrał z Jericho pokonuje w Fatal 4 dwóch zwykłych midcarterów i uppermidcartera Owensa, a potem narzekasz, że przegrał z mistrzem WWE? Gdzie tu logika???

5) Narzekam, że przegrywał jak szmata z każdym bardziej znaczącym rywalem, co kompletnie pozbawiło go jakiejkolwiek wiarygodności, a TERAZ został wrzucony w story z Ceną, gdzie przedstawia się go jako równorzędnego przeciwnika dla Jaśka. Sorry, jego wiarygodność w tym momencie leży, kwiczy i błaga o dobicie.

 

Okej, wróćmy się, bo chyba nie za bardzo mnie rozumiesz, więc wytłumaczę to po kolei.

 

Próbujesz bronić tego, że WWE podkładało AJ'a w różnych sytuacjach i wykładasz mi, że "jakby na to spojrzeć logicznie, to w Fatal 4 Wayu dzieją się różne rzeczy..." i takie tam. Problem w tym, że wrestling to nie (czysty) sport, wrestling to serial. Żeby sprzedać jakąś postać publiczności musi być ona odpowiednio zbudowana.

 

Wyobraź sobie scenariusz, w którym nakreślę Ci jakby MOŻNA było poprowadzić postać Stylesa w TV od momentu jego debiutu, gdyby tylko w WWE nie pracowali kretyni o mentalności kapryśnej i zmiennej nastolatki, a osoby zdecydowane i z jakimkolwiek kurwa opracowanym planem.

- Royal Rumble Match - AJ wchodzi, eliminuje iluś tam ludzi, wygląda na kozaka, zostaje w ostatniej czwórce, ostatecznie ktoś go z wielkim trudem wyrzuca za ring.

- Debiutuje na RAW przeciwko komukolwiek i rozwala go w ciągu paru minut kilkoma firmowymi akcjami (niczym jego druga walka z Curtisem Axelem na SmackDown). Trwa to z dwa-trzy tygodnie na obu tygodniówkach.

- Dopiero TERAZ wchodzi story z Jericho. Na PPV dostajemy więc ich pierwszą walkę, a nie trzecią, co dodatkowo buduje napięcie przed galą (w końcu nigdy tego pojedynku wcześniej nie widzieliśmy).

- AJ pokonuje Chrisa po zaciętej walce. Feud trwa dalej.

- Dociągamy go do WM'ki. By nie powtarzać sytuacji z poprzedniego PPV można dodać jakiś gimmick match/stypulację, by było ciekawiej. AJ pokonuje Chrisa, któremu - przepraszam bardzo - wygrana na tym etapie kariery niewiele daje i który w WWE powinien siedzieć już głównie po to, by promować nowych wrestlerów.

- Styles jest dalej niepokonany.

 

I w tym momencie mamy już zbudowaną postać na miarę Jaśka lub Romka. Teraz należy zadać sobie pytanie co robić dalej - można go rzucić Romanowi, który wygrywa z nim po ciężkich bojach, tak, jak było to zrobione oryginalnie, ja jednak postarałbym się poszukać mu innego rywala, którego przez okres tych dwóch gal PPV mimo wszystko by pokonał (żeby dalej uchodził za niepokonanego). I - przede wszystkim - nie rzucałbym go w międzyczasie na pożarcie Owensowi w zupełnie niepotrzebnym i idiotycznym pojedynku, który niczemu się nie przysłużył.

 

Tak czy inaczej, dopiero TERAZ rzucamy go Cenie. I powiedz mi - jak ten feud w tym momencie według Ciebie by wyglądał? Bo dla mnie byłby to rzeczywiście pojedynek dwóch równorzędnych, dobrze wypromowanych main eventerów. Starcie, które RZECZYWIŚCIE można by było ochrzcić mianem godnego walki wieczoru WM'ki.

 

A jak jest teraz, z tymi wszystkimi porażkami, które po drodze spotkały AJ'a? Wybacz, ale na moje oko w tym momencie Styles toczy wyrównaną batalię z Ceną tylko dlatego, że ma swoich przydupasów z Bullet Clubu (więc to story znowu nie różni się od 90% innych tego typu feudów pomiędzy facem-kozakiem i heelem-pizdą), a jest over, bo jest znany w wrestlingowym świecie i smarci na widowni go lubią. Gdyby nie to - jego postać już dawno zostałaby, właśnie takim głupim bookingiem na jaki cały czas narzekam, spuszczona w kiblu.

 

Ten sam schemat tyczy się Ambrose'a i Wyattów. I naprawdę wkurwia mnie tu ta niesamowita niekonsekwencja bookerska - fakt, że Vince nie potrafi zdecydować kogo chce wypromować, a kogo nie (poza jednym kurwa Reignsem). Że żongluje tymi zwycięstwami i porażkami na lewo i prawo, mając kompletnie w dupie długofalowe budowanie postaci w jego programie. Że przez to - i znowu się powtórzę - wygrane i porażki na tygodniówkach już dawno przestały znaczyć cokolwiek.

 

Ta nieumiejętność zdecydowania kto ma być over a kto nie W NAJWIĘKSZEJ FEDERACJI WRESTLINGU NA ŚWIECIE zakrawa powoli o parodię. Fakt, że ludzie produkujący to show zmieniają zdanie z dnia na dzień jest bodaj największym grzechem dzisiejszego produktu, który krzywdzi go bardziej, niż jego wszystkie inne (a jest ich naprawdę sporo).

 

AJ nie jest wiarygodnym przeciwnikiem w storylinie z Ceną.

Bray nie jest wiarygodnym przeciwnikiem w storylinie z New Day (a przynajmniej nie na tyle, by Xavier Woods sikał w majty na jego widok).

Ambrose nie jest wiarygodnym mistrzem i DOPIERO TERAZ (kiedy kurwa ma pas!) zaczyna się go promować i dawać mu seryjne zwycięstwa.

 

Wszyscy ci wrestlerzy byliby dziesięć razy bardziej over z publicznością, gdyby rzeczywiście federacja dbałaby o ich wypromowanie i nie podkładała lekką ręką w idiotyczny sposób.

 

Teraz rozumiesz?

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  1 813
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.10.2012
  • Status:  Offline

  hadaszyszek napisał(a):
1) Kiedy ma to storyline'owy sens, to czemu nie. Tu tego sensu nie było W OGÓLE. Skoro AJ szedł mierzyć się z Romanem o pas to danie zwycięstwa Jericho dzień wcześniej było zwykłym idiotyzmem i tylko zabiło momentum Stylesa.

 

Niezabiło momentów, aczkolwiek nie mówię, że go nie przygasiło.

 

 

  hadaszyszek napisał(a):
2) Bronię story z Bryanem, ponieważ pomimo tego, że zrobili je dla publiki, to zostało ono ładnie i KONSEKWENTNIE przeprowadzone od początku do końca.

Jeżeli dablju dało Stylesowi wygraną w meczu o #1 contendera tylko dlatego, że po RAW jest taka publika a nie inna, to to i tak niczego nie zmienia - wiedzieli przecież, jak wyglądają czerwone gale po WM'ce już przedtem, a zatem podłożenie go Chrisowi dzień wcześniej tak czy inaczej było zwyczajnie głupie.

Jeżeli natomiast (co jest bardziej prawdopodobne) wpadli na pomysł z rzuceniem do walki o pas Stylesa z dnia na dzień, to JESZCZE BARDZIEJ pokazuje to ułomność, debilizm i niezdecydowanie osób odpowiedzialnych za storyline'y w WWE.

 

Fakt, jeśli chcieli to mogli dać mu wygrana, skoro miał iść na 1. contendera, aczkolwiek jest jeden problem - Vince. TNA Star nie może pokonać WWE Legends na WMce.... jeśli decyzja zapadła w poniedziałek to znowu wina Vince'a, to on jest gółównym problemem obecnego WWE.

 

 

  hadaszyszek napisał(a):
3) Czyli chcesz mi powiedzieć, że w Fatal 4 Wayu mógł wygrać, bo tam łatwiej fuksem,

Jeżeli chcesz to wytłumaczyć na zasadzie logiki sportowej - okej. Ale nie ma to żadnego sensu z punktu widzenia HISTORII i budowania postaci. To jest właśnie booking 50/50, który dotyka praktycznie każdej gwiazdy w rosterze w tym momencie (poza Ceną, Brockiem i Romkiem) - raz cię podłożymy, raz damy Ci wygrać, bo przecież i tak wszystkie Twoje walki są o nic i nic nie zmieniają.

Przecież to czystej wody idiotyzm.

 

 

Tak, tłumaczę to na zasadzie logiki sportowej - wygrał fuksem, chociaż jak o tym myślę teraz, to w sumie ok, Fatala mógł spokojnie wygrać, ale Romek powinien w 5 minut pozamiatać nim ring na PPV, no ewentualnie 10, bo można powiedzieć, że miał w tej walce większą motywację ;)

Budowanie postaci to osobna rzecz, oni tam sami nie wiedzą kogo, kiedy i jak budować.... a booking 50/50 nie dotyka paru main eventerów, ale reszty w sumie tak, i czasem jest glupi i problematyczny dla widza.

 

 

  hadaszyszek napisał(a):
5) Narzekam, że przegrywał jak szmata z każdym bardziej znaczącym rywalem, co kompletnie pozbawiło go jakiejkolwiek wiarygodności, a TERAZ został wrzucony w story z Ceną, gdzie przedstawia się go jako równorzędnego przeciwnika dla Jaśka. Sorry, jego wiarygodność w tym momencie leży, kwiczy i błaga o dobicie.

 

Ten sam schemat tyczy się Ambrose'a i Wyattów. I naprawdę wkurwia mnie tu ta niesamowita niekonsekwencja bookerska - fakt, że Vince nie potrafi zdecydować kogo chce wypromować, a kogo nie (poza jednym kurwa Reignsem). Że żongluje tymi zwycięstwami i porażkami na lewo i prawo, mając kompletnie w dupie długofalowe budowanie postaci w jego programie. Że przez to - i znowu się powtórzę - wygrane i porażki na tygodniówkach już dawno przestały znaczyć cokolwiek.

 

Może to dlatego, że ja ogladam wrestling od jakiś 5-6 lat, więc jak dla mnie od zawsze tak było (więc może nie wymagam nie wiadomo czego), ale wszyscy wiemy, że można to poprowadzić lepiej. Ja po prostu zwróciłem uwagę, że jeśli porównamy booking WWE do świni, to ona nie leży martwa, jak Ty to sugerujesz, ale co najwyżej chora na jakąś infekcję, z której łatwo można ją wyprowadzić....

 

 

 

.... szczerze mówiąc to czekam aż Vince odda władzę, bo niestety, ale ten dawny geniusz zmienił się w starego sknerę, dla którego liczą się tylko $$$$


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  PHG napisał(a):
Ja po prostu zwróciłem uwagę, że jeśli porównamy booking WWE do świni, to ona nie leży martwa, jak Ty to sugerujesz, ale co najwyżej chora na jakąś infekcję, z której łatwo można ją wyprowadzić....

Ale ja nie mówię, że ona leży martwa i nic się już z nią nie da zrobić. Byłbym głupcem uważając, że taka machina jak WWE, biorąc pod uwagę jej zasoby finansowe, nie może paroma mądrymi decyzjami zmienić swojego produktu z chujowego w całkiem dobry (lub przynajmniej w strawny). Nie zmienia to jednak faktu, że od dwóch lat praktycznie nic się w tej kwestii nie zmienia. Przedłużenie RAW do trzech godzin było chyba jedną z najgorszych decyzji, jakie Vince mógł podjąć.

 

Tak czy inaczej, powtórzę się, podczas mojego regularnego oglądania wrestlingu od ośmiu lat (i nieregularnego zapoznawania się z jego wcześniejszą historią - już nie będę przywoływać tu ery attitude, bo aż wstyd tak bardzo kopać leżącego) nie przypominam sobie tak złego okresu w tej federacji. Ba, jest to prawdopodobnie najgorszy okres nie tylko od tych ośmiu lat, ale także od czasów Gobbledy Gookerów i innych Mantaurów, co zapewne potwierdzają nawet ratingi. I to pomimo posiadania - paradoksalnie - jednego z najlepszych rosterów w historii.

 

W 1994 roku Vince był dwadzieścia lat młodszy, miał na plecach WCW kopiące jego dupsko, nie bał się zaryzykować z Vincem Russo i Edem Ferrarą i wyszło. Teraz - niestety - przez brak konkurencji nie widać na ten moment żadnego światełka w tunelu.

No, może poza, jak już wspomniałeś, raczej jeszcze dość odległą przyszłością, kiedy McMahon stwierdzi, że chce iść na emeryturę - bo pomimo jego siedemdziesiątki skurczybyk naprawdę nieźle się trzyma.

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  142
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.08.2014
  • Status:  Offline

@UP

Wy na starego narzekacie, a jeszcze zobaczycie co się będzie odp##rdalać za rządów Tryplaka... Wrestling od strony ringowej może i zna, ale "Rise and Fall of WWE" w TNA Shop(lub "NOWAKONKURENCJA" Shop) i tak prawdopodobnie zobaczymy.

12435838605753d0d95e3a2.jpg


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline

hadaszyszek, trudno się z Tobą i Twoimi ostatnimi postami nie zgodzić. WWE nie oferuje Nam obecnie (od x czasu) żadnej sensownej historii, a co za tym idzie, nie przyciąga przed ekrany.

 

Tak jak napisałeś, obecny roster jest jednym z lepszych w historii, jest do tego świeży, a Vince i spółka na przestrzeni kilku lat zmarnował zestawienia feudów, które mogły cieszyć niczym The Rock vs Austin, czy Austin vs Angle itd. (oczywiście zachowując jakiekolwiek proporcje star-poweru). Kilka przykładów...

 

Wspomniane przez Ciebie AJ vs Y2J zaczęło się dość standardowo, ale mimo wszystko solidnie i było budowane w spójną całość. Czym dalej w las, tym gorzej, zakończenie do tego kompletnie bez sensu...

 

Owens vs Zayn. Kandydat na feud roku, połączenie dwójki genialnych wrestlerów i dwóch bdb mówców (w tym jeden geniusz), a do tego historia, którą budowała się już na niezależnej. Zamiast masy fajnych scen z zaplecza, czy chociażby smaczków jak jakaś scena z odniesieniem do indysów (np. załączenie w jakimś segmencie maski Generico, zakończenie feudu poprzez Ladder Match) to dostajemy komentowanie wzajemnie swoich walk i MizTV co dwa tygodnie.

 

The Shield Three-Way... walka na Battleground? Naprawdę?! Zero segmentów? Przekrzykiwanie się na stole komentatorskim?! Litości...

 

Wspomniałeś, że ostatnią dobrą historią była droga Bryana do WM i obu pasów... cóż, zamysł genialny. Zaczęło się fajnie, apetytu narobił też Foley, który prosił i błagał aby WWE zbudowało w tej historii Dragona na SCSA obecnych czasów, a oprócz sensu nie dostaliśmy tak naprawdę w tej historii nic nadzwyczajnego. Bryan zamiast przez te kilka ładnych miesięcy odstawić na kilka miesięcy pajacowanie z "YES!" i "NO!" (zostawiając to samej publice) powinien ogolić pacynę na łyso zostawiając tylko brodę (niczym heelowy Danielson z indysów) i walczyć z Authority po początkowych upokorzeniach, gdzie mogliby go właśnie wtedy budować niczym typowego face'a pod dzieciarnię. Prosty przekaz, bycie słodkim gościem nie działa, stajemy się skurczybykiem, który walczy dla fanów. Był w tej historii zły szef (HHH), był były trener (HBK), był materiał na dobrego przeciwnika (dobrze poprowadzony Orton byłby zajebistym pupilkiem heelowej władzy). Masa segmentów, kilka dobrych walk, heroiczna walka na WM, finał historii na RAW. Z dobrej historii dało się wyciągnąć genialną...

 

Jest jeszcze masa przykładów (Lesnar vs Taker z końcem streaku, Rollins vs Ambrose, Wyatt vs Ambrose, Bryan vs Wyatt, Ambrose vs Jericho). Kandydaci na genialne feudy, potencjał poszedł się kochać...

 

To samo z obecnym The Club. Można z tego zrobić odpowiednik współczesnego NWO, a robią 3 osobową, nic nie znaczącą w praktyce stajnię...

 

Człowiek kocha ten biznes, chce go oglądać nadal, ale serce krwawi widząc zalążki genialnych feudów i ich możliwości, które są szybciutko niszczone... #FuckLogic

Edytowane przez E_9

  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  BorgNine napisał(a):
Wy na starego narzekacie, a jeszcze zobaczycie co się będzie odp##rdalać za rządów Tryplaka... Wrestling od strony ringowej może i zna, ale "Rise and Fall of WWE" w TNA Shop(lub "NOWAKONKURENCJA" Shop) i tak prawdopodobnie zobaczymy.

Mówiąc o przejęciu władzy niekoniecznie miałem na myśli Triple H'a, choć oczywiście jest on pierwszą osobą, która wystaje przed szereg. W NXT poradził sobie całkiem nieźle, co nie zmienia faktu, że pod względem kreatywnym musiałby zatrudnić kogoś do pomocy. Wszystko zależałoby więc od tego, czy uważa siebie za alfę i omegę i kogoś, kto umie ogarnąć storyline'y (wtedy prawdopodobnie rzeczywiście wszystko trafi szlag), czy może ZATRUDNI kogoś, kto dzięki odpowiedniemu przygotowaniu mu je ogarnie.

 

Z tego co słychać z różnych pogłosek, w tym momencie RAW pisze 20-30 writerów. Attitude Erę pisały dwie osoby, które z gotowym skryptem szły potem do Vince'a. Chyba nie muszę tu pisać co się lepiej sprawdzało.

 

Słucham sobie ostatnio podcastów Russo, więc wybaczcie, że będę podświadomie korzystał z jego powiedzonek i powoływał się na jego przykłady, ale gość akurat trafnie to moim zdaniem ujął: on, jako writer, nigdy nie śmiał pójść do jakiegoś wrestlera i powiedzieć mu, że bez problemu mógłby zająć się tym, co robi ten wrestler, wejść na ring i stoczyć 30-minutowy pojedynek. Obraża go więc myśl, że wrestler, który z pisaniem programów w telewizji nigdy nie miał nic wspólnego, twierdzi publicznie, że da sobie radę z kwestiami kreatywnymi.

 

Biorąc pod uwagę fakt, że dużo do powiedzenia ma Tryplak, a jednym z kreatywnych jest bodajże Road Dogg i przyrównując to do tego, co dzisiaj serwuje WWE, to trudno mi się z nim nie zgodzić. :roll:

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  142
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.08.2014
  • Status:  Offline

@UP

Najbardziej to problematyczna jest córeczka, która ma każdego w dupie i wszystko ma być tak jak ona chce, więc otacza się "dupowałazami" jak np.Laurinaitis, a wiemy, że jej pomysły są do dupy(wspominał o tym też J.R.). Więc pozostanie "Święta Dwójca" tylko w zmienionym składzie...

12435838605753d0d95e3a2.jpg


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

Tak, też o tym słyszałem z różnych wywiadów przeprowadzonych z ludźmi, którzy mieli z nią do czynienia. Całkiem interesujące, że postać Stephanie McMahon grana na RAW wcale nie jest tak daleka od tego jaką jest ona osobą w rzeczywistości.

 

Widać to zresztą choćby po bookingu. Podobno pierwszą reakcją Vince'a kiedy kreatywni przygotowywali mu jakiś angle zawsze było pytanie "w jaki sposób pomoże to wypromować tego i tego wrestlera". Po sposobie bookingu Stephanie widać, że ona nie ma na celu wypromować kogokolwiek. Chodzi tylko po zapleczu i gnoi wszystkich z góry do dołu, a jej postać praktycznie zawsze wychodzi zwycięsko (jeden wyjątek - WM'ka i spear przyjęty od Romana). Więc nawet w TV widać, że writerzy zajmujący się jej postacią muszą jej wchodzić w tyłek. Szkoda, że - znowu - nie ma to żadnego storyline'owego sensu.

 

To wszystko naprawdę robi się zabawne jak się tak o tym pomyśli. :lol:

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  691
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  30.06.2015
  • Status:  Offline

Co do bookingu. W NXt jest niby węższe grono, z tego co pamietam to są dwie główne osoby i chyba dwie pomagające. NXt ma pewne ograniczenia - mniejszy roster, czas antenowy itp. ale co do rozpisywania feudów itp. nie można się zbyt często czepiać. W tym roku był już jeden bardzo fajnie rozpisany feud w WWE. Aj vs Chris Jericho. Ciągnęli to bardzo długo, ale rozpisali to z głową. Owens vs Zayn też można zaliczać do dobrze rozpisanego konfliktu choć mogli dużo więcej. Problemem największym jest to, że przy skrypcie RAW pracuje mnóstwo osób a za tym idzie wiele niezgodnych zdań, Podejmowanie decyzji tuż przed galą lub w jej trakcie (cash in Rollinsa na WM) niezbyt dobrze swiadczy o władzach federacji. Kiedyś danego zawodnika lub feud rozpisywali na pare tygodni w przód, teraz wręcz przeciwnie. Myślę, że HHH dużo lepiej poradziłby sobie z kierowaniem galami, gość nie boi się zaryzykować, potrafi dać swobodę zawodnikom w ringu czy na majku. Widać to w NXT oraz po programach typu WWE24.

24571150556b9ddab2c677.jpg


  • Posty:  3 410
  • Reputacja:   845
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  BorgNine napisał(a):
@UP

Najbardziej to problematyczna jest córeczka, która ma każdego w dupie i wszystko ma być tak jak ona chce, więc otacza się "dupowałazami" jak np.Laurinaitis, a wiemy, że jej pomysły są do dupy(wspominał o tym też J.R.). Więc pozostanie "Święta Dwójca" tylko w zmienionym składzie...

Także spotkałem się z opiniami, że to właśnie Stephanie jest najgorsza pod tym względem, a co jest jeszcze gorsze ona sama wierzy i wmawia, że jest inaczej. Nie tak dawno było Q&A na temat bodajże jej książki w którym to m.in powiedziała, że jej celem jest promowanie innych. Według niej jej postać przyczynia się do promocji innych wrestlerów, ale tego nie widać. Spear od Romana to chyba zbyt mało w tym względzie. Hunter też ma swoje za uszami, ale jednak w NXT pokazał/pokazuje, że ma pomysł na kolejne lata i nie zamyka się przed nowymi opcjami. Nie chcę nawet myśleć co będzie jak Stephanie przejmie stery w WWE.

 

 

 


  • Posty:  142
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.08.2014
  • Status:  Offline

  hadaszyszek napisał(a):
writerzy zajmujący się jej postacią muszą jej wchodzić w tyłek.

Chyba postaram się o robotę w Creative Team. Obowiązki takie fajne... xD

12435838605753d0d95e3a2.jpg


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Dzisiejszy booking w WWE. Temat stary jak świat... Wiem że miałem tego nie robić ale muszę przyznać że poziom dzisiejszych feudów jest tak słaby że gdyby nie obecność Sashy w WWE, prawdopodobnie już bym tego nie oglądał. Zresztą żeby nie było że wszystko co z nią związane przyjmuję bezkrytycznie, to też serce mi krwawi jak widzę że Sasha pomimo że jest w założeniach swojego gimmicku arogancką dziewczyną to zwraca się do swoich przeciwniczek "sweetheart" albo innymi tego typu słowami. Naprawdę nie mogłaby choć raz użyć jakiś bardziej ostrych słów, choćby "bitch" (już nawet nie proszę żeby pokazywała środkowe palce)? Tak, wiem miałem już o niej nie mówić w tematach wrestlingowych ale wkurza mnie to "bycie grzecznym" dla swojego oponenta. Dosyć podobnie jest u facetów. W zasadzie każdy feud opiera się na zasadzie komentowania swoich walk i tłuczenia się nawzajem, z przerywnikiem na wizytę w MizTV. Nawet "wkurzony" Jericho bardziej śmieszy niż budzi respekt. "Apologize! Now" :roll:

  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

Dysputa o tym jak słaby booking jest teraz a jak świetny był kiedyś jest stara jak świat. Niestety to fakt, że teraz jest gorzej niż kiedyś, ale nie ma co demonizować współczesny wrestling(WWE), którego głównym problemem jest to, że jest go zwyczajnie za dużo. NXT śledzę od 2 lat i są słabsze momenty, ale ta federacja regularnie buduje nowe gwiazdy. Robią to bo mają spory napływ sił z zewnątrz, rozsądne story i rozsądną długość trwania programu i przede wszystkim nowe twarze.

 

Od jakiegoś czasu oglądam RAW od 2003 roku, gdzie w ciągu pierwszych 4 msc do federacji wrócili do aktywnego wrestlingu HBK, The Rock, STSC, Kevin Nash, Goldberg a pas trzymał Triple HHH, startowało Evolution, Booker T dostał swój push, w obwodzie był Jericho, RVD, Kane, Dudleye, Jeff Hardy + dywizja kobiet z Trish na czele. To wygląda naprawdę mocarnie a były to tylko 4 msc materiału, które były okraszone najlepszym GM w WWE Bischoff'em. Piszę to głównie dlatego, żeby pokazać jak dużo osób było na 90 minut show co tydzień. Teraz nie ma takich gwiazd, nie ma takiego bogactwa zasobu ludzkiego a to przekłada się na zainteresowanie. RAW osiągnęło w tym tygodniu 2.6 mln widzów co jest tragedią.

 

Obecnie writerzy nie skupiają się na niczym konkretnym, historie są rozwlekane, oglądamy ciągle te same walki a zawodnicy w zasadzie mają jeden feud i nie mieszają się, co sprawia że story jest bardzo przewidywalne i nudne. Baron Corbin czy Apollo Crews weszli do rosteru i nawet nie dostali szansy, pierwszy utknął z Zigglerem i nic a drugi utknął z Rudym i nic. Od 2010 WWE, nie wykreowało dużej gwiazdy, Bryan i CM Punk odpadli. Są Romuś, Rollins i Ambroży ale oficjele obstawili innego konia aniżeli publiczność, więc mamy impas.

 

Czy jest coś co warto napisać o tym RAW? Tak jak napisałem fatalne wyniki oglądalności bo 4 lipca.

Klasyczny segment z walką na żarcie, który naprawdę mi się spodobał. Szczególnie Owens był genialny, będą 2 pasy w WWE to gość po prostu musi któryś zgarnąć.

Ru Ru pięknie zdmuchnął Tytusa. Booking Bułgara pokazuje, że to zawodnik buduje pas a nie pas zawodnika. Tak zawsze było, jest i będzie. New Day nie powinno się rozpadać, chyba że to kopia tego story z Bryan'em. Walka Team US vs Team International była śmieszna. W USA nie ma podziału na heel'ów czy face'ów wszyscy łączą się w słusznej sprawie a u imigrantów jest oczywiście brak zgody. To największy zarzut wobec tego pojedynku. Crews'a słabo wykorzystali, a zwycięstwo dla Ryder'a to jest największy zapytajnik, bo gość przecież znów coś gładko uwali. Część gali mi się podobała, większa część do zapomnienia.


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  Susek napisał(a):
Klasyczny segment z walką na żarcie, który naprawdę mi się spodobał.

Serio?

 

Nie chcę kogoś krytykować za gusta, bo każdy może mieć swoje i każdemu mogą się podobać różne rzeczy, ale po prostu nie rozumiem, jak ktoś w 2016 roku może chwalić walkę na żarcie w jakimkolwiek programie w telewizji. To trochę tak jakbyś powiedział, że gag z poślizgnięciem się na skórce od banana jest śmieszny.

Po prostu chciałbym poznać argumenty, które stoją za tym, że ten segment "naprawdę Ci się spodobał".

  Susek napisał(a):
Szczególnie Owens był genialny

Ale co w tym było genialnego? Rozpisanie jak się schował pod stołem? Czy jak dostał plackiem w twarz (i jak przez sekundę przed tym dostaliśmy w mordę - dosłownie - kiczowatym ujęciem kamery z perspektywy jego oczu)? Jego reakcja w postaci krzyków i wpierdalania ciasta z twarzy?

 

Serio - co w tym segmencie było takiego fajnego? Jeżeli chcesz usunąć wszystko inne, cały badziewny kontekst i to jak został on zrealizowany, to zgaduję, że można pochwalić samą grę aktorską Owensa i fakt, że starał się mimo wszystko coś tam z tego gówna ukręcić. Tylko, że sama ta gra również z pewnością nie zasługuje na określenie jej mianem "genialnej". To po prostu było tak durne i kiczowate, że nawet jakby tam wystąpił Al Pacino, to końcowy efekt byłby tak samo chujowy.

 

Jak dla mnie to to coś było rozpisane dla przedszkolaków i nawet dziesięcioletnie dzieci powinny to uznać za zbyt dziecinne, już nie mówiąc o 23-letnich dorosłych :roll: .

 

W porównaniu z tym co odwaliło Impact z The Final Deletion, które co prawda nie było perfekcyjne, ale które starało się wprowadzić jakąś tam innowację do świata wrestlingu, to ten segment jest dla WWE wręcz wstydem. Jeremy Borash i Hardasi skopali McMahonowi dupsko, pokazując jak bardzo to show jest przestarzałe i jak bardzo siedemdziesięcioletni dziadek, który nim zarządza, kompletnie nie ma pojęcia o współczesnej telewizji.

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...