Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  maly619 napisał(a):
Spoko, tylko my tu mówimy o wrestlingu, który dla mnie (może Ty masz inne zdanie na ten temat) nie jest sportem.

Wrestling jest serialem, który - i tu następuje słowo-klucz - symuluje sport. Myślałem, że to dość oczywiste i nie trzeba tego specjalnie podkreślać, ale skoro tak, to proszę bardzo: skoro ma on za zadanie symulować prawdziwą rywalizację, to powinien być do niej zbliżony, po to, by nie zatracić na swojej wiarygodności. Skoro fighter w UFC musi więc traktować każdą swoją następną walkę jak tę najważniejszą, to nie rozumiem, czemu Balor miałby z góry zakładać, że jedne może sobie olać, a drugie nie.

  maly619 napisał(a):
Widzisz, tylko WWE (podobnie jak ja i może ktoś jeszcze) wcale nie uważa, że Balor pojawiający się od czasu do czasu to oznaka, że jedno jest lepsze, a drugie gorsze.

No tak, raz na cztery tygodnie gość jest super-duper-wykurwistym demonem z niesamowitą wejściówką, a na każdej innej gali cruiserem w majtach. Ale co tam, jedno wcale nie jest przecież gorsze od drugiego... :roll:

 

Myślę, że nawet WWE zdaje sobie z tego sprawę. 10-letni mark zdaje sobie z tego sprawę. Kiedy zobaczył Balora-Demona na ostatnim RAW i w takiej wersji ujrzy go również na SummerSlam, a potem Finn powróci do wyglądania jak jobber, to nawet on sobie w myślach zada pytanie: "Ale co do chuja?" (być może odrobinę innymi słowami, ale jego sens pozostanie taki sam).

 

Jedynym powodem, dla którego Finn gra dwie postacie i który w miarę potrafię zrozumieć jest to, że - jak to kiedyś było podane w newsach - bardzo trudnym logistycznie zadaniem byłoby przygotowanie postaci Demona na każdą tygodniówkę. Z tego co pamiętam wyciekła wtedy informacja, że nakładanie "barw" na Finna trwa dobre sześć godzin i nie chce im się tego robić na każdej gali. I to by było w sumie dla mnie jedyne w miarę sensowne wytłumaczenie dwóch gimmicków, problem w tym, że tu znowu powracam do mojego argumentu o wszechobecnym lenistwie osób odpowiedzialnych za dzisiejszy produkt. Na live eventach niech sobie nawet wychodzi w stroju kurczaka pożyczonym od Schoopa, ale na galach telewizyjnych Dablju powinno sobie zadać jednak to MINIMUM trudu - i nawet jeśli nie siedzieć tydzień w tydzień nad tymi malunkami sześć (lub więcej) godzin, to przygotować jakiś sposób na szybsze je nakładanie. Lub zwyczajnie zrobić je odrobinę mniej widowiskowe. Serio, cokolwiek. To ogromna organizacja i takie rzeczy nie powinny stanowić problemu.

  maly619 napisał(a):
Ale dlaczego wyjebane? Skąd od razu tak drastyczne, i skrajne emocje? Gość po prostu nie ma potrzeby ciągłego zakładania swoich "barw wojennych" i tyle. Zakłada je w skrajnych przypadkach, w ostateczności. Co niby jest w tym złego?

Ale to nie są "tylko" barwy wojenne. To jest również całkowite przemodelowanie wejściówki, w której Finn zachowuje się w sposób ZUPEŁNIE inny niż w przypadku jego jobberowego alter-ego ( :twisted: ). Dlatego dalej upieram się, że to nie jest JEDYNIE założenie "barw wojennych", to - niemal ze swojej definicji - INNY GIMMICK. Kejpel użył ładnego porównania w ShoutBoxie, że to jak Clark Kent i Superman. Przepraszam, ale ja na galach chciałbym mimo wszystko oglądać walczącego Supermana, nie walczącego Clarka Kenta.

  maly619 napisał(a):
dla mnie ciągle pojawiający się Brock straciłby na mocy. Zakładam więc, że byłby mniej fajny.

Czy ciągle pojawiający się Austin stracił na swojej mocy? Rock? Tryplak? Taker? A może - będący najlepszym w tym przypadku porównaniem do obecnej sytuacji Lesnara - Goldberg?

  maly619 napisał(a):
Nigdy nie uważałem się za osobę o dużych wymaganiach wobec wrestlingu

Widzę właśnie. Określiłbym to wręcz jako wymagania minimalistyczne, niemal coś takiego jak powiedzenie: "dajcie dwóch wrestlerów i sędziego na ring i jestem zadowolony". :roll:

  maly619 napisał(a):
najwyraźniej masz takie wymagania, że dla Ciebie produkt jest mega gówniany

Nie, mam takie, które ta federacja spełniała jeszcze kilka(naście) lat temu. Nie są one więc w żaden sposób wygórowane. To po prostu równanie przeze mnie do poprzeczki, którą WWE kiedyś samo sobie zawiesiło. I uważam, że każdy z nas powinien patrzeć na produkt z takiej perspektywy.

  maly619 napisał(a):
Ja mam "niezbyt wygórowane"

"Minimalistyczne". :twisted:

  maly619 napisał(a):
więc uważam że produkt jest ok.

To rzeczywiście ciężko nam się będzie dyskutowało, bo ten produkt jest najgorszym od 95. roku.

  maly619 napisał(a):
Posługując się twoim argumentem, powiem, że wystarczy trochę kreatywności, by zrobić dobre show bez ciągłego wykorzystywania Demona Balora lub Lesnara

Czyli rozumiem, że wolisz dobre show bez Demona Balora i Lesnara od dobrego show z Demonem Balorem i Lesnarem? :lol:

  maly619 napisał(a):
I wtedy można sobie ich zostawić na lepszą, bardziej wyjątkową okazję.

Jak wspomniałem już wcześniej - w WWE od zawsze obecna była myśl, że w każdej chwili może stać się coś wiekopomnego, co zmieni oblicze produktu na następne kilka miesięcy (jeśli nie lata) i coś, o czym będziemy pamiętali na zawsze. ODWRÓCENIEM TEGO jest koncepcja, o której piszesz Ty - że oto mamy parę większych gal w roku, więc wszystko co najlepsze zostawimy sobie na nie. W tym momencie nasuwa mi się więc jedno pytanie: czy Ty naprawdę aż tak bardzo nie lubisz być niczym zaskakiwany? :roll:

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  hadaszyszek napisał(a):
Ale to nie są "tylko" barwy wojenne. To jest również całkowite przemodelowanie wejściówki, w której Finn zachowuje się w sposób ZUPEŁNIE inny niż w przypadku jego jobberowego alter-ego ( :twisted: ). Dlatego dalej upieram się, że to nie jest JEDYNIE założenie "barw wojennych", to - niemal ze swojej definicji - INNY GIMMICK. Kejpel użył ładnego porównania w ShoutBoxie, że to jak Clark Kent i Superman.

Ja bym raczej powiedział, że ta wejściówka to jakby taniec wojenny. Coś jak haka Usosów. Nie od razu zmiana gimmicku, w końcu w ringu gość się nic a nic nie zmienia.

 

Jak dla mnie nie musi tego robić przed każdą walką. Tylko przed ważniejszymi. Inna sprawa, że te ważniejsze mogą się też odbywać na Raw, nie tylko na PPV :)

Edytowane przez aRo

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  hadaszyszek napisał(a):
Ale NIE co do tego, że powinniśmy zachowywać lepszy gimmick Balora tylko na "duże" gale (sam nie wierzę, że to piszę - dla was naprawdę RAW nie jest dużą galą?)

 

Had, jak dla mnie to Balor powinien biegać cały czas w gimmicku Demona. A powinien, bo:

a) jest wówczas ciekawszą postacią

b) chcą tego fani

c) pozwala to ukryć jego niedociągnięcia ma micu

d) pod nieobecność Takera, jedna cartoonowa postać nie stanowiłaby jakiegoś wielkiego face palmu

e) byłoby to dosyć logiczne (uniknęlibyśmy tłumaczenia czemu dzisiaj Finn to „facet w galotach”, a jutro – Demon)

Nie ma co tego „dawkować” fanom, bo skoro chcą oglądać Demona – to powinni go dostać, aż do „sytości”. A jeżeli im się on przeje? (Taker jakoś się nie przejadał przez lata, nawet kiedy występował regularnie) To zmienią Balorowi gimmick i albo wówczas da radę bez malowania mordy (w końcu czasu na podszlifowanie mic skillsów dostałby sporo), albo utonie. Just like that.

 

  hadaszyszek napisał(a):
3. Logika. Kurwa, ja wiem, że to wrestling i jesteśmy w stanie dużo wybaczyć, ale... serio? Podawałem już to porównanie, ale widzę, że zostało ono zignorowane, więc je powtórzę: czy jeżeli Undertaker pojawiałby się tylko na SummerSlam i WrestleManii, a na wszystkich innych galach występował jako Mark Calaway, to bylibyście w stanie to kupić? Byłoby to dla Was satysfakcjonujące? Z pewnością jakbyśmy zachowywali postać Dead Mana tylko na "specjalne okazje", to byłaby ona bardziej wyjątkowa, problem w tym, że NIE MIAŁOBY TO KOMPLETNIE SENSU.

 

Takie coś jak obecnie byłbym jeszcze ewentualnie (bo ogólnie i tak wolałbym Balora-Demona na co dzień) w stanie kupić jeżeli Vince’owi chciałoby się to solidnie podbudować gimmickowo. To co zrobił teraz, jest ni chuja nie satysfakcjonujące (na co dzień „facet w gaciach”, a od Święta – killer-malowaniec? Bo… tak? What?) i nielogiczne. Co zrobiłbym ja? Ja przedstawiłbym (gimmickowo) Balora jako kolesia, który ma problemy z osobowością i kiedy się maksymalnie wkurwi, przechodzi metamorfozę (maluje się w barwy wojenne i ma +100 do agresora oraz siły, ale bez żadnych tam hokus-pokusów, jak w przypadku DeadMana) niczym berserkerzy, kiedy zwykłych wikingów nawiedzał duch Odyna i wpadali w szał bojowy (albo mówiąc prościej, jak komiksowy Hulk :wink: ). Balor byłby taką chodzącą bombą zegarową, która nie wiadomo kiedy wypierdoli. Potrafiłby się wkurwić i pojawić jako Demon na zwykłej tygodniówce – rozwalając jobera, ale także np. wystąpić jako zwykły Finn-W Gaciach na PPV, przeciwko main eventerowi. Byłby tweenerem, bo w gimmicku Demona nie panowałby nad sobą i potrafił dojebać zarówno face’owi jak i heelowi (jako „galociarz” grałby oczywiście pure-face’a). Nigdy nie wiadomo by było, kiedy poziom wkurwienia przywoła w nim berserkerską przemianę, przez co fani mieliby element niepewności w kwestii jego postaci, oraz logiczne wytłumaczenie, czemu Finn biega raz w gaciach, a raz wytapetowany jak pióracz szykujący się na MetalManię :D

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

  hadaszyszek napisał(a):
Skoro fighter w UFC musi więc traktować każdą swoją następną walkę jak tę najważniejszą, to nie rozumiem, czemu Balor miałby z góry zakładać, że jedne może sobie olać, a drugie nie.

 

Pewnie dlatego, że fighter UFC walczy kilka razy w roku, a wrestler w WWE 100-200? Może więcej ...

 

  hadaszyszek napisał(a):
No tak, raz na cztery tygodnie gość jest super-duper-wykurwistym demonem z niesamowitą wejściówką, a na każdej innej gali cruiserem w majtach. Ale co tam, jedno wcale nie jest przecież gorsze od drugiego...

 

Tu nie jest problemem, to że demon pojawia się za rzadko, tylko że jego alter ego, gość w gaciach jest zbyt miałkie. Gdyby miał przy sobie jakąś stajnię, menadżera, mentora to miałbyś zupełnie inne zdanie. Club potrzebny jak nigdy.

 

  hadaszyszek napisał(a):
bardzo trudnym logistycznie zadaniem byłoby przygotowanie postaci Demona na każdą tygodniówkę. Z tego co pamiętam wyciekła wtedy informacja, że nakładanie "barw" na Finna trwa dobre sześć godzin i nie chce im się tego robić na każdej gali.

 

Koło 3 godzin trwa jego malowanie, ale to jest faktycznie największy problem tego gimmicku. Przecież jakby malował się na każde RAW i występy w TV to musiałby się też malować na Live Eventy. Chyba każdy czuł się zawiedziony jakby widział live tego gościa w gaciach a nie demona.


  • Posty:  142
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.08.2014
  • Status:  Offline

Na zamiennik malowania daliby mu na tygodniówki ring gear i maskę z wzorami "barw wojennych".

12435838605753d0d95e3a2.jpg


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline

Joł ja mam pytanie? Gdzie był Hadaszyszek przez ostatnie miesiące? Jego wypowiedzi się świetnie czyta i dzięki niemu temat o RAW jest żywy cały tydzień. Nieźle :D .

"Nie mam czasu na spodnie"

~Johnny Mundo 2017

13924869559388e42a4721.jpg


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  Johnny Ryper napisał(a):
Joł ja mam pytanie? Gdzie był Hadaszyszek przez ostatnie miesiące?

 

Bookował Superstars u Vince'a, ale już wrócił :D

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  aRo napisał(a):
Ja bym raczej powiedział, że ta wejściówka to jakby taniec wojenny. Coś jak haka Usosów. Nie od razu zmiana gimmicku, w końcu w ringu gość się nic a nic nie zmienia.

Ale u Usosów to rzeczywiście wygląda jak taniec wojenny, u Balora to jest zamiana w marvelowego Venoma. Jak dla mnie istnieje tu dość spora różnica.

  aRo napisał(a):
nie musi tego robić przed każdą walką. Tylko przed ważniejszymi. Inna sprawa, że te ważniejsze mogą się też odbywać na Raw, nie tylko na PPV

I znowu - nie jestem fanem koncepcji, że wrestler może sobie wybierać, która walka jest dla niego ważniejsza, a którą może mieć w dupie.

  -Raven- napisał(a):
Had, jak dla mnie to Balor powinien biegać cały czas w gimmicku Demona.

Oczywiście, że tak, pisałem o tym przez ostatnie trzy strony :twisted: . Z całą resztą Twojej wypowiedzi również się zgadzam. Argument, że "coś się znudzi" i dlatego trzeba to dawkować tylko na duże gale jest bardzo słaby - jak się znudzi, to będzie to trzeba po prostu zmienić i tyle. Natomiast co do Twojej koncepcji o Balorze-schizofreniku - tak, jest ona naprawdę spoko. Jakby Balor został przedstawiony w taki sposób to bym w sumie nie narzekał, bo te dwie postacie byłyby jednak zmielone w jedną, sensowną i - co najważniejsze - ciekawą całość. Teraz jednak, powtórzę się, dostaliśmy zwyczajnie dwa różne gimmicki, gdzie jeden ogląda się bardzo fajnie, a drugi jest absolutnie zjebany.

  Susek napisał(a):
Pewnie dlatego, że fighter UFC walczy kilka razy w roku, a wrestler w WWE 100-200? Może więcej ...

Logika powinna tu być taka, że każda jego następna walka może być tą ostatnią, nieważne ile ma ich nasranych w kalendarzu.

  Susek napisał(a):
Tu nie jest problemem, to że demon pojawia się za rzadko, tylko że jego alter ego, gość w gaciach jest zbyt miałkie.

Wracam do postu Ravena - jakby zrobili postać schizofrenika albo jakkolwiek sensownie wytłumaczyli obecność Supermana i Clarka Kenta w jednej osobie, to nie miałbym nic przeciwko. NIE ROBIĄ TEGO. W takim wypadku nie rozumiem więc logiki trzymania Demona tylko na specjalne gale. Jest to zwyczajnie głupie, z powodów, o których już wspomniałem.

  Susek napisał(a):
Club potrzebny jak nigdy.

Nie wiem jak było w Japonii, ale Club w Dablju ssie z połykiem.

  Susek napisał(a):
Przecież jakby malował się na każde RAW i występy w TV to musiałby się też malować na Live Eventy.

Nie. Tak jak pisałem - na live eventach mógłby nawet pożyczyć stój kurczaka od Schoopa i w nim występować. Live eventy są poza storyline'owym kanonem - to jedynie pewnego rodzaju próby przed galami telewizyjnymi, co Vince wielokrotnie zresztą udowadniał.

  Cytat
Chyba każdy czuł się zawiedziony jakby widział live tego gościa w gaciach a nie demona.

Ktoś już o tym wspomniał - dać mu maskę/strój/zrobić uboższy malunek. I tyle.

  Johnny Ryper napisał(a):
Joł ja mam pytanie? Gdzie był Hadaszyszek przez ostatnie miesiące? Jego wypowiedzi się świetnie czyta i dzięki niemu temat o RAW jest żywy cały tydzień. Nieźle

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

Nie miałem czasu. Studia. Teraz mam wolne, ale od października pewnie znowu sobie zrobię albo całkowitą przerwę, albo będę po prostu mniej pisał (liczę na to, że to drugie). Tak czy inaczej - dzięki! :)

  -Raven- napisał(a):
Bookował Superstars u Vince'a, ale już wrócił

Jakbym bookował Superstars u Vince'a to to show byłoby w tym momencie oglądane chętniej od RAW. :twisted:

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

  hadaszyszek napisał(a):
Wrestling jest serialem, który - i tu następuje słowo-klucz - symuluje sport. Myślałem, że to dość oczywiste i nie trzeba tego specjalnie podkreślać, ale skoro tak, to proszę bardzo: skoro ma on za zadanie symulować prawdziwą rywalizację, to powinien być do niej zbliżony, po to, by nie zatracić na swojej wiarygodności. Skoro fighter w UFC musi więc traktować każdą swoją następną walkę jak tę najważniejszą, to nie rozumiem, czemu Balor miałby z góry zakładać, że jedne może sobie olać, a drugie nie.

 

Masz rację, choć ja troszkę inaczej na to patrzę. Dla mnie wrestling (w WWE) od zawsze był przede wszystkim teatrem, serialem. Aspekt sportowy jest gdzieś tam na szarym końcu. Zresztą ciężko mi brać na poważnie wrestling, gdy zawodnicy odwalają w tydzień tyle walk co prawdziwi sportowcy w rok. Po prostu - najpierw teatr, potem walki (dlatego dla przykładu w ogóle nie oglądam walk na tygodniówkach - ew. same końcówki).

 

  Susek napisał(a):
Tu nie jest problemem, to że demon pojawia się za rzadko, tylko że jego alter ego, gość w gaciach jest zbyt miałkie.

 

I z tym się zgadzam. Nie zgadzam się natomiast, że by zmienić taki stan rzeczy potrzebna jest zmiana Balora w demona na stałe. Sam hadaszyszek jedziesz po bookerach WWE za głupotę. Dlaczego więc nie czepiać się bookerów za słabe bookowanie Balora, a nie za nie wprowadzenie postaci Demona na stałe?

 

Zresztą pisałem o tym wcześniej, do czego się odniosłeś:

 

  hadaszyszek napisał(a):
Czyli rozumiem, że wolisz dobre show bez Demona Balora i Lesnara od dobrego show z Demonem Balorem i Lesnarem? :lol:

 

Nie ma to dla mnie znaczenia. Dobre show to dobre show. Ale...

 

  maly619 napisał(a):
wtedy można sobie ich zostawić na lepszą, bardziej wyjątkową okazję.

 

podchodząc do tego czysto matematycznie.

 

Dobre show z Balorem i Lesnarem = dobre show bez nich

A więc ich pojawienie się przy jakiejś innej okazji zwiększa jej jakość. Mając ich na stałe wyzbywamy się tego.

Oczywiście, ktoś może stwierdzić, że Show z Balorem i Lesnarem na pełen etat zawsze będzie lepsze od show bez nich. Tyle, że wtedy ponownie wyzbywamy się tego "efektu wow" gdy już się pojawią. A jak już wcześniej wspominałem, wolę dostać słabsze gale w tygodniu by potem raz na jakiś czas otrzymać ten moment. Niż przez dłuższy czas lecieć na jednym poziomie.

 

Tak BTW. to wspomnę, że kompletnie nie wierzę by Demon Balor i Lesnar na pełnym etacie jakoś znacząco zwiększyli jakość produktu.

 

  hadaszyszek napisał(a):
Jak wspomniałem już wcześniej - w WWE od zawsze obecna była myśl, że w każdej chwili może stać się coś wiekopomnego, co zmieni oblicze produktu na następne kilka miesięcy (jeśli nie lata) i coś, o czym będziemy pamiętali na zawsze. ODWRÓCENIEM TEGO jest koncepcja, o której piszesz Ty - że oto mamy parę większych gal w roku, więc wszystko co najlepsze zostawimy sobie na nie. W tym momencie nasuwa mi się więc jedno pytanie: czy Ty naprawdę aż tak bardzo nie lubisz być niczym zaskakiwany? :roll:

 

Kompletnie mnie nie rozumiesz. Przecież nie twierdzę, że Demon Balor i Lesnar mają być TYLKO I WYŁĄCZNIE na powiedzmy galach wielkiej czwórki. Przykład z niedawna - atak Lesnara na SD!. Przecież to było świetne i oczywiście zaskakujące. I tak właśnie powinno być. Pojawienie się któregoś z nich powinno być zaskakujące i "z pierdolnięciem". W moich oczach oglądanie ich z tygodnia na tydzień to "pierdolnięcie" niweluje.

 

Dla mnie generalnie wrestling opiera się na momentach. Spytaj mnie o ME tegorocznej WMki, albo o wymienienie paru walk. Bez sprawdzenia na wikipedii tego nie zrobię. Doskonale pamiętam za to skok Shane'a z klatki. Idąc dalej, doskonale pamiętam swoją pierwszą WMkę a jej najlepsza walką: Taker vs Batista na zawsze będzie w moim TOP5 walk ever. Nie będę natomiast w stanie Ci podać paru zeszłorocznych WMek, bądź podam tylko pewne (znów) momenty: wygrana Bryana, cash in Rollinsa, koniec streaku. Dla mnie to są rzeczy które dają mi radość z oglądania tego.

 

  hadaszyszek napisał(a):
Czy ciągle pojawiający się Austin stracił na swojej mocy? Rock? Tryplak? Taker? A może - będący najlepszym w tym przypadku porównaniem do obecnej sytuacji Lesnara - Goldberg?

 

Tyle, że dla mnie to jest trochę inna sytuacja. Lesnar po pokonaniu Undertakera stał się inną postacią - rozpierdalatorem na którego nie ma bata. I takiego go lubię i takiego chcę go oglądać. Nie wierzę natomiast by pozostał taki będąc na stałe na RAW. Bo jak to teraz wygląda? Lesnar pojawia się raz na jakiś czas, wybiera sobie cel i jedzie z koksem. A jak miałoby to wyglądać gdyby był na stałe? Co tydzień Suplex City? I zgoda, że wszystko sprowadza się do bookerów. Problem w tym, że ja kompletnie nie wierzę by byli oni w stanie to zmienić. Przypomnij sobie czasy gdy Lesnar bił się o pas, a wiadomo było, że nie może go wygrać. Jak bookerzy kombinowali i wymyślali jakieś dziwne zakończenia by tylko wilk był syty i owca cała. Lesnar na stałe, to moim zdaniem taki booking co tydzień - chyba że zmienią Lesnara, czego po prostu nie chcę. Więc znów, wolę takiego Lesnara raz na jakiś czas niż innego na stałe.

 

  hadaszyszek napisał(a):
To rzeczywiście ciężko nam się będzie dyskutowało, bo ten produkt jest najgorszym od 95. roku.

 

Nie wiem jaki był w 95, bo jak wspominałem to nie moje czasy, a do starych gal nie wracam. Nie zgadzam się jednak z tym, że aktualny okres to najgorszy od lat. Dzięki napływowi świeżej krwi i spadku w hierarchii takiego Ceny czy Ortona ogląda się to ciekawiej (w porównaniu z okresem, gdzie ci wspomniani Cena i Orton dominowali, a na horyzoncie nie było następców).


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  maly619 napisał(a):
(dlatego dla przykładu w ogóle nie oglądam walk na tygodniówkach - ew. same końcówki)

No widzisz, ja tak samo. Bo nieważne, że sprowadzili Owensów, Zaynów, Neville'ów, Rollinsów i Balorów - te walki nie mają żadnych stawek, są o nic i nie są interesujące, więc nie chcemy ich oglądać. Piszesz mi, że dla Ciebie produkt jest ok, po czym sam przyznajesz się do tego, że oglądasz go na w chuj dużym przewijaku (bo czerwona tygodniówka to teraz w 75% SAME walki, na dodatek niemające żadnego znaczenia i z bookingiem 50/50, co zabija po kolei wszystkie postacie). Przecież to tak samo jak powiedzieć, że "Trudne sprawy" są zajebistym serialem gdyby tylko nie brać pod uwagę zjebanej gry aktorskiej i sztampowego scenariusza... :twisted:

 

Co do tego, że wrestling to przede wszystkim teatr, a dopiero potem symulacja sportu - spoko, też tak na to patrzyłem. Szkoda jedynie, że aspekt teatru został w chuj ograniczony, a jeżeli się już pojawia, to w 95% jest zwyczajnie nielogiczny. I w tym wypadku to Ty powinieneś być jeszcze bardziej wkurwiony na ten produkt niż ja...

  maly619 napisał(a):
Dlaczego więc nie czepiać się bookerów za słabe bookowanie Balora, a nie za nie wprowadzenie postaci Demona na stałe?

Bo to, co oni próbują odpalić mija się z celem i im się to nie uda. Gdyby byli w połowie tak kreatywni jak Raven i ogarnęli chociażby takie coś, co przedstawił on w swoim poście, to - jak już pisałem - nie narzekałbym na to, bo połączyliby dzięki temu te dwa różne gimmicki. Skoro wiadomym jest jednak, że to dla nich coś zdecydowanie zbyt ambitnego by dobrze zostało rozpisane, to wybrałem o wiele łatwiejsze i o wiele bardziej nasuwające się wyjście - jedna postać jest do dupy, druga jest dobra, więc używajcie tylko tej dobrej. I na tej podstawie podałem szereg argumentów dlaczego powinni to zrobić i dlaczego byłoby to lepsze wyjście.

  maly619 napisał(a):
Dobre show z Balorem i Lesnarem = dobre show bez nich

I tu Cię nie potrafię za cholerę zrozumieć. Czy w erze Attitude dobre show ze Stonce Coldem i The Rockiem = dobre show bez nich? Nie, to drugie - mimo, że "dobre" - było gorsze, bo nie zawierało dwóch zajebistych postaci, które przynoszą tonę rozrywki.

 

Im mniej Lesnarów i Balorów tym więcej Zaynów, Cesarów, Sheamusów i Neville'ów i walk-zapychaczy. Jak dla mnie całkiem jasno kalkuluje się tu co w takim wypadku wolałbym zobaczyć.

  maly619 napisał(a):
A więc ich pojawienie się przy jakiejś innej okazji zwiększa jej jakość. Mając ich na stałe wyzbywamy się tego.

Nie potrafię zrozumieć tego argumentu, przykro mi. Bo jeżeli chcesz odsunąć od tygodniowego show dwóch main eventerów i serwować ich postacie tylko na większych galach, to dlaczego by nie zrobić tego samego ze wszystkimi main eventerami? Niech na tygodniówkach walczą ze sobą przez pięć godzin nic nieznaczący jobberzy i midcarderowcy i nie przemęczajmy prawdziwych gwiazd, bo dzięki temu ich pojawienie się jest czymś "specjalnym". :roll:

 

To logika WWE dotycząca ostatnich paru WrestleManii podniesiona razy dziesięć. W trzech najważniejszych walkach na najważniejszej gali w roku bierze udział trzech part-timer'ów - i generalnie takie coś było (i jest) w środowisku smartów dość mocno krytykowane. Rozumiem, że Ty nigdy nie miałeś nic przeciwko?

  maly619 napisał(a):
A jak miałoby to wyglądać gdyby był na stałe? Co tydzień Suplex City? I zgoda, że wszystko sprowadza się do bookerów. Problem w tym, że ja kompletnie nie wierzę by byli oni w stanie to zmienić.

Oni niestety też nie, przez co - między innymi - oglądamy, tak jak Ty to wolisz, Lesnara w roli part-timer'a. Tylko, że to jest coś, za co powinniśmy produkt WWE krytykować i ganić, a nie tego oczekiwać.

  maly619 napisał(a):
Przypomnij sobie czasy gdy Lesnar bił się o pas, a wiadomo było, że nie może go wygrać. Jak bookerzy kombinowali i wymyślali jakieś dziwne zakończenia by tylko wilk był syty i owca cała.

No, kombinowali i wymyślili Lesnara jako mistrza, który nie pojawiał się na żadnych galach. W praktyce na większości RAWów w trakcie RTWM 31 nie było więc obecnego World Heavyweight Championa. :twisted:

  maly619 napisał(a):
Nie wiem jaki był w 95, bo jak wspominałem to nie moje czasy

Moje też nie.

  maly619 napisał(a):
a do starych gal nie wracam.

Ja to parę razy zrobiłem, no a poza tym oglądając różnorakie okołowrestlingowe dokumenty lub podcasty z osobami odpowiedzialnymi za tworzenie tego biznesu - siłą rzeczy uczę się przy okazji jego historii.

Ale nieważne - jak nie wiesz jak wyglądał wrestling z 95. roku, do którego przyrównuję ten obecny i jak wielką jest to obrazą... to proszę bardzo:

http://www.youtube.com/watch?v=SY8Bd9vNVbUp

 

:twisted:

 

  maly619 napisał(a):
Dzięki napływowi świeżej krwi i spadku w hierarchii takiego Ceny czy Ortona ogląda się to ciekawiej (w porównaniu z okresem, gdzie ci wspomniani Cena i Orton dominowali, a na horyzoncie nie było następców).

Nie zgodzę się. W czasach Ortona i Ceny obecne były - często słabe, ale jednak - jakieś historie (aspekt teatru, który tak bardziej cenisz sobie od aspektu sportowego). Teraz te historie nawet nie tyle, że są gówniane - ich na show NIE MA. Więc mimo, że lata dominacji Ortona i Ceny były słabe, to i tak z czysto storyline'owego punktu widzenia były one lepsze niż to, co dostajemy dzisiaj.

 

Co do tego, że Orton i Cena spadli w hierarchii - zgoda. Szkoda tylko, że nikt nie potrafił zająć dobrze ich miejsca :twisted: .

Zaraz pewnie ktoś mi wyskoczy z Rollinsem albo Ambrosem. Ten drugi (o czym wspomniałem w temacie o Smacku) jest prowadzony w idiotyczny sposób i z bookingiem 50/50 i jedyne co sprawia, że jest main eventerem, to jego pas mistrzowski, ten pierwszy zaś szuka Demona za drzewem i pod firankami gabinetu GMa RAW. Żaden z nich nie dostarczył chociażby porównywalnego momentu do tego, co zrobił Orton w 2008 z McMahonami, sorry. :roll:

I mógłbym tak praktycznie z każdym main eventerem. Więc mimo, że Cena i Orton spadli w hierarchii, to żaden wrestler "Nowej Ery" nie wskoczył do tej pory godnie na ich miejsce.

 

Ringowo nowa gwardia może i jest lepsza (a nawet na pewno jest lepsza), co niby jest plusem. Co z tego jednak, skoro walki tak straciły na jakiejkolwiek wartości, że nie chce się ich oglądać? :lol:

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  142
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.08.2014
  • Status:  Offline

Co do WhatCulture to niestety, ale to łatwa do zmanipulowania banda debili, która wchodzi w dupę IWC i chwali wszystko tylko dlatego, bo robi to reszta. Ciągle tylko "O paczajta Balor z indysuf! Demon! Zajebysty! Japonia! Najlepszy od najlepszych!". To tylko przykład geniuszu "Starego" i Tryplaka... Zaślepić fanów gimmickiem i gadką jaki on to nie zajebisty, bo walczył w salach gimnastycznych przed 50 osobową publiką, czy tam w "DŻAPAN".

Steen jest kompletnym przeciwieństwem Finna...

12435838605753d0d95e3a2.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

  hadaszyszek napisał(a):
No widzisz, ja tak samo. Bo nieważne, że sprowadzili Owensów, Zaynów, Neville'ów, Rollinsów i Balorów - te walki nie mają żadnych stawek, są o nic i nie są interesujące, więc nie chcemy ich oglądać. Piszesz mi, że dla Ciebie produkt jest ok, po czym sam przyznajesz się do tego, że oglądasz go na w chuj dużym przewijaku (bo czerwona tygodniówka to teraz w 75% SAME walki, na dodatek niemające żadnego znaczenia i z bookingiem 50/50, co zabija po kolei wszystkie postacie). Przecież to tak samo jak powiedzieć, że "Trudne sprawy" są zajebistym serialem gdyby tylko nie brać pod uwagę zjebanej gry aktorskiej i sztampowego scenariusza... :twisted:

 

Uwaga, plot twist. Przez te ok. 10 lat jak oglądam wrestling chyba tylko przez rok oglądałem tygodniówki w całości (i nie było to na początku mojej przygody z WWE).

 

  hadaszyszek napisał(a):
Szkoda jedynie, że aspekt teatru został w chuj ograniczony, a jeżeli się już pojawia, to w 95% jest zwyczajnie nielogiczny. I w tym wypadku to Ty powinieneś być jeszcze bardziej wkurwiony na ten produkt niż ja...

 

Ale tak nie jest ;) i w sumie czytając twoje posty wiem dlaczego. Ty czepiasz się strasznie wielu rzeczy, na które ja tak naprawdę nawet nie zwracałem uwagi, bądź nie przeszkadzały mi. Przykład twój post o tego tygodniowym SD!. Sporo było rzeczy na które zwróciłem uwagę dopiero po przeczytaniu Twojego posta. Sporo było też które mi nie przeszkadzały i uznałem je za czepianie się pierdół, ale to pomińmy :P

 

  hadaszyszek napisał(a):
I tu Cię nie potrafię za cholerę zrozumieć. Czy w erze Attitude dobre show ze Stonce Coldem i The Rockiem = dobre show bez nich? Nie, to drugie - mimo, że "dobre" - było gorsze, bo nie zawierało dwóch zajebistych postaci, które przynoszą tonę rozrywki.

 

  hadaszyszek napisał(a):
Nie potrafię zrozumieć tego argumentu, przykro mi. Bo jeżeli chcesz odsunąć od tygodniowego show dwóch main eventerów i serwować ich postacie tylko na większych galach, to dlaczego by nie zrobić tego samego ze wszystkimi main eventerami? Niech na tygodniówkach walczą ze sobą przez pięć godzin nic nieznaczący jobberzy i midcarderowcy i nie przemęczajmy prawdziwych gwiazd, bo dzięki temu ich pojawienie się jest czymś "specjalnym". :roll:

 

Nadal nie rozumiesz. To nie jest tak, że jestem fanem odsuwania ważnych postaci i chcę je widzieć tylko raz na jakiś czas. Tak jest tylko w przypadku Balora i Lesnara, bo z tym (i tu jest chyba kluczowa sprawa) wiąże się ich gimmick. Po prostu, w pełni kupuję okazyjnego rozpierdalatora Lesnara i okazyjnego Demona Balora. Czy na pełen etat byliby lepsi? Może (ale wątpię). Dlatego wolę ich raz na jakiś czas, by mi się nie przejedli.

 

  hadaszyszek napisał(a):
W trzech najważniejszych walkach na najważniejszej gali w roku bierze udział trzech part-timer'ów - i generalnie takie coś było (i jest) w środowisku smartów dość mocno krytykowane. Rozumiem, że Ty nigdy nie miałeś nic przeciwko?

 

To akurat zależy. Bywały sytuacje gdzie nie miałem z tym problemu i cieszyłem się z po prostu dobrze opowiedzianej historii.

 

  hadaszyszek napisał(a):
Więc mimo, że Cena i Orton spadli w hierarchii, to żaden wrestler "Nowej Ery" nie wskoczył do tej pory godnie na ich miejsce.

 

No i to jest to czego jestem w aktualnym produkcie ciekaw. Jak będą to budować, kogo wrzucą na to miejsce i czy im się uda.

 

[ Dodano: 2016-08-19, 15:07 ]

  hadaszyszek napisał(a):
Im mniej Lesnarów i Balorów tym więcej Zaynów, Cesarów, Sheamusów i Neville'ów

 

Trochę spreparowałem Twój cytat, bo wywaliłem z niego końcówkę :P ale ja naprawdę nie widzę w tym nic złego. Brakuje mi w wrestlingu naprawdę fajnych feudów w midcardzie. I to nie znów o jakiś pas, tylko tak po prostu feud w midcardzie, który jest dobrze rozpisany, ogląda się go ciekawie i wcale nie musi grać pierwszych skrzypiec na gali. Oczywiście, żeby znów nie było, nie chcę wywalenia feudów main eventerów - broń Boże. Ale niech poza tymi ważnymi sytuacjami dzieją się też rzeczy mniej ważne.


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  maly619 napisał(a):
To akurat zależy. Bywały sytuacje gdzie nie miałem z tym problemu i cieszyłem się z po prostu dobrze opowiedzianej historii.

Ja też, co nie znaczy, że cieszyłem się z tego, że jedyne fajne historie jakie Vince potrafi jeszcze tworzyć dotyczą tylko gości pracujących na 1/10 etatu.

  maly619 napisał(a):
No i to jest to czego jestem w aktualnym produkcie ciekaw. Jak będą to budować, kogo wrzucą na to miejsce i czy im się uda.

Robią to nieudolnie od dobrych dwóch lat. I nadal jesteś tylko "ciekaw"? Bo u mnie do "ciekawości" już dawno dołączyło wkurwienie na ich ogromną nieporadność i niekonsekwencję.

 

Jeszcze a' propos midcardu:

  maly619 napisał(a):
ale ja naprawdę nie widzę w tym nic złego.

Wolisz oglądać niewypromowanych gości, którzy walczyli ze sobą dwadzieścia razy w każdym możliwym zestawieniu, od main eventu? W obecnej konwencji, którą prezentuje Vince, to ja tu widzę w chuj złego :twisted: .

  maly619 napisał(a):
Brakuje mi w wrestlingu naprawdę fajnych feudów w midcardzie.

Mnie też, oj, mnie też... :lol:

  maly619 napisał(a):
I to nie znów o jakiś pas, tylko tak po prostu feud w midcardzie, który jest dobrze rozpisany, ogląda się go ciekawie i wcale nie musi grać pierwszych skrzypiec na gali. Oczywiście, żeby znów nie było, nie chcę wywalenia feudów main eventerów - broń Boże. Ale niech poza tymi ważnymi sytuacjami dzieją się też rzeczy mniej ważne.

Zgadzam się. Skoro jednak ciekawe feudy w midcardzie nie są już możliwe do przeprowadzenia (bo powoli tracę już na to jakąkolwiek nadzieję), to niech chociaż coś się dzieje w ME.

 

Co do reszty Twojej wypowiedzi: dotarliśmy do takiego momentu, w którym ani ja nie przekonam niczym już Ciebie, ani Ty mnie. Wyczerpałem swoją amunicję argumentów i jedyne co mogę teraz robić, to je tylko powtarzać w różniącej się od siebie konfiguracji i innymi słowami, na co Ty mi odpowiesz: "Ale moim zdaniem jest inaczej".

Uwierz mi, mam w tym doświadczenie. Ile razy Ghost i ja znaleźliśmy się w takiej sytuacji... :twisted:

 

Np. to:

  maly619 napisał(a):
Po prostu, w pełni kupuję okazyjnego rozpierdalatora Lesnara i okazyjnego Demona Balora.

Co ja mam na to odpowiedzieć? Ja tego nie kupuję. Dlaczego, to już wytłumaczyłem na wszystkie możliwe sposoby.

 

Albo to:

  maly619 napisał(a):
Ty czepiasz się strasznie wielu rzeczy, na które ja tak naprawdę nawet nie zwracałem uwagi, bądź nie przeszkadzały mi.

Tu też w żaden sposób nie potrafię odpowiedzieć. Może przez lata oglądania tego samego gówna i posiadania czegoś, do czego mógłbym się odnieść, wychwytuję więcej głupot i nielogiczności i dlatego gorzej mi się to ogląda. Mogę o tym pisać na forum (i będę to robił), nie przekonam Cię jednak, ani nie nauczę - i nie mam nawet takiego zamiaru - tego, byś Ty również je wyłapywał, bo widocznie dla Ciebie nie mają one takiego znaczenia.

 

Mogę więc podawać masę argumentów na to dlaczego coś jest głupie, a Ty na to stwierdzić: "Mnie to nie przeszkadza". Ani ja nie sprawię więc, by nagle zaczęło Ci to przeszkadzać, ani Ty nie sprawisz, bym stał się na te rzeczy ślepy. I tyle. :)

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

  hadaszyszek napisał(a):
Ja też, co nie znaczy, że cieszyłem się z tego, że jedyne fajne historie jakie Vince potrafi jeszcze tworzyć dotyczą tylko gości pracujących na 1/10 etatu.

 

Nie no, to akurat oczywista oczywistość.

 

  hadaszyszek napisał(a):
Robią to nieudolnie od dobrych dwóch lat. I nadal jesteś tylko "ciekaw"? Bo u mnie do "ciekawości" już dawno dołączyło wkurwienie na ich ogromną nieporadność i niekonsekwencję.

 

Jasne niekiedy pojawia się wkurwienie, zwłaszcza gdy marnują jakąś dobrą okazję.

 

  hadaszyszek napisał(a):
Wolisz oglądać niewypromowanych gości, którzy walczyli ze sobą dwadzieścia razy w każdym możliwym zestawieniu, od main eventu?

 

Tego nie napisałem. Napisałem, że wolę oglądać dobre feudy (choćby z udziałem tych niewypromowanych gości którzy walczyli ze sobą dwadzieścia razy w każdym możliwym zestawieniu). A to już różnica.

I szczerze nie widzę w tym nic dziwnego. Nie zdarzyło Ci się, że mniejsze feudy oglądało Ci się ciekawiej od tych na szczycie? Ja mam tak bardzo często.

 

  hadaszyszek napisał(a):
Ile razy Ghost i ja znaleźliśmy się w takiej sytuacji...

 

Spoko, ja i On też :)

 

Po prostu inaczej patrzymy na wrestling i tyle ;) Ja dodam tylko od siebie, że chyba już dawno skończyłbym oglądać WWE gdybym się tak wkurzał jak Ty :D


  • Posty:  817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.12.2009
  • Status:  Offline

  maly619 napisał(a):
Nie zdarzyło Ci się, że mniejsze feudy oglądało Ci się ciekawiej od tych na szczycie?

Może i się zdarzyło, ale nawet jeśli tak, to już sobie tego nie umiem przypomnieć. Z ciekawości: jaki był ostatni midcardowy feud, który był lepszy od tego, co działo się wtedy równolegle w main evencie? Pytam się serio, bo szukam teraz w pamięci i za cholerę nic mi nie przychodzi do głowy.

  maly619 napisał(a):
Ja dodam tylko od siebie, że chyba już dawno skończyłbym oglądać WWE gdybym się tak wkurzał jak Ty

Być może mam coś w sobie z masochisty, na pewno jednak oglądam to dalej z samego przyzwyczajenia. I chęci bycia świadkiem sytuacji kiedy w końcu produkt zmieni się na lepsze. Co prawda mam na to coraz mniejszą nadzieję, ale i tak... :roll:

 

No i dodatkowo zacząłem oglądać i słuchać różnych podcastów, stwierdzając, że sprawiają mi one większą przyjemność niż same gale - jednak bez tych ostatnich mijałoby się to z celem. By w pełni cieszyć się tymi pierwszymi należy być niestety na bieżąco z tymi drugimi.

A poza tym, nie przeczę, że późniejsze przelanie moich spostrzeżeń na forumowe karty i sprowokowanie innych osób do polemiki z nimi sprawia mi przyjemność, bo choć w ostatnim czasie nie miałem na to czasu - ja naprawdę lubię dyskutować.

 

Więc jak to sobie skalkuluję, to nawet pomimo całej chujowości produktu oferowanego przez Vince'a - wychodzi mi na plus. :wink:

Edytowane przez hadaszyszek

„The optimist thinks this is the best of all possible worlds. The pessimist fears it is true.” - J. Robert Oppenheimer

 

„W krainie ślepców jednooki jest królem.”

899277064ec56dc584330.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...