Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  960
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.12.2010
  • Status:  Offline

RAW może dupy nie urwało, ale było solidne. Zaczynam tęsknić za powrotem 2 godzinnego RAW, wtedy wszystko trzymało się kupy. Przydałoby się też, żeby zawodnicy ze Smacka siedzieli na Smacku i na RAW się nie pojawiali. Walka Ziggler vs. Del Rio z tego właśnie RAW spokojnie mogłaby być Main Eventem ( dobrym Main Eventem ) Smacka. Ale bookerzy wolą tam upychać tag teamy matche...

Na RAW oprócz wspomnianej walki Show Off'a z Meksykaninem podobał mi się segment początkowy, ale dodanie stypulacji rozwiązałbym inaczej, np. poprzez Beat the Clock : kto wygrwa wybiera stypulację. Last Man Standing jest OK, ale wolałbym Tables Match. Już widzę te zrywy Dżona przy odliczeniu do dziewięciu...

Sandow dostał 20 sekund na "piosenkę" i zrobił lepszą robotę niż Sheamus i Mark Henry w około 5 minutowym segmencie. Facet zasługuje na push, i już teraz wiem, że będe miał dylemat podczas Money In The Bank gdy w jednym meczu zobaczę Cesaro i właśnie Sandowa. Pozostając w temacie szwajcara - koniec loosing streaku. Wiadomo, że Ryder to nie jest obecnie wielkie "trofeum" ale liczy się powrót na ścieżkę zwycięstw :) No i dochodzimy do najważniejszego punktu poniedziałkowej tygodniówki - wideo Brocka z siedziby WWE. Dobra roboota, od razu pomyślałem, że Trajpel wreszcie zaczął normalnie promować ten feud, a nie przez swoje nudne i nic nie wnoszące proma. A tutaj bęc. Wódz Wielki Nochal we własnej osobie na RAW, jak zwykle zanudził. W promach HHH jest coś odrzucającego, on chyba nie umie dobrze wyliczyc czasu proma, bo zawsze jest za długo i mało konkretnie. Tym razem nie było inaczej, ale i tak jestem optymistą jeśli chodzi o Steel Cage match, i czekam na niego z niecierpliwością.

1161423919541b3db89050d.jpg


  • Posty:  10 277
  • Reputacja:   291
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Szkoda tylko,że walka na Extreme Rules będzie Last Man Standing.O ile dobrze pamiętam,WWE nigdy nie dawało jakichś wyśmienitych walk w tym gimmick matchu.

 

Serio? A mi się zawsze wydawało, że LMS to ten typ gimmick matchu, który w 99% wychodzi Vince'owi wręcz wyśmienicie i na palcach jednej ręki nieostrożnego stolarza, można policzyć mcmahonowe Last Man Standingi, które w WWE nie wyszły.

 

Zack człowiek legenda podobno kiedyś wygrał walkę.

 

No pewnie, że wygrał. Z Cesaro. Na HS w Łodzi! :twisted:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Znowu oglądam RAW na raty, więc najlepszy punkt programu czyli demolka w wykonaniu Lesnara przede mną. Pewnie ten segment podniósłby ogólną ocenę tygodniówki z miernej na 3=.

 

Póki co za jedyny plus ostatniego RAW uznaję (chyba) tatuaż jednej z Bellasek, którego skrawek wystawał znad linii jej gatek :shock: :lol: Taki widok daje do myślenia-jak wygląda reszta :twisted:

 

Reszta, ogólnie rzecz ujmując, była słaba.

Nie zawiodła walka Del Rio z Zigglerem. Alberto i Dolph pokazali kilka fajnych spotów. Interwencja i dominacja Swaggera sugerują, że to nie on podczas Extreme Rules ściągnie pas.

Żałośnie wypadł Y2J, który w odróżnieniu od Rocka nie łapie kontaktu z publicznością za sprawą swojego przedpotopowego catchphrase`u (Welcome to RAW is Jericho).

Może 13 lat temu mówienie Kirk Angel zamiast Kurt Angle było zabawne, ale dziś Jericho przez notoryczne przekręcanie ksywy Fandango naraża się na śmieszność :roll:

 

Pomijam mdłych Ortona i Sandowa oraz atak zza winkla na tego pierwszego w wykonaniu Big Showa. Tradycyjną wygraną zanotowali Ambrose i spółka :neutral:

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg


  • Posty:  55
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.07.2010
  • Status:  Offline

* Nie porwał mnie segment z Ceną... Komicznie może brzmiało "Yes" oraz "No", ale ja tego za ani jednego centa bym nie kupił. Można powiedzieć że Jasiu jest "zablokowany" w swoich speech'ach, a powodu konkretnego nie ma. Ryback zaczyna się podobać za tym mikrofonem, a sam Last Man Standing nie powinien być nużący - w końcu WWE robi dobre walki tego typu, a po drugie będzie lekkie oszczędzanie Johna i jego nóżki.

 

* Gdyby Sandow dostawał takie segmenty/wejścia jak ten z Raw to ja bym się zajarał jego postacią. Według mnie to on skradł spotlight przy tej poniedziałkowej rywalizacji z Ortonem. Ten feud Showa i Ortona mnie ani nie ziębi, ani nie grzeje. Slow-motion by Big Show górowane.

 

* Na myśl widoku Jericho zapachniało mi Highlight Reel, ale brak materiałów typowych dla tego "show" nie było, a samo ocenianie było jakieś ni jakie. W dodatku Tons of Funk jako jury... Dziwi mnie dlaczego tak a nie inaczej skończyła się walka. Zauważyć można było, że "jury" i Truth nie wiedzą co robić. Skrypt jebut?

 

* Lubię starcia pomiędzy Del Rio a Zigglerem. To starcie także oglądało się przyjemnie, tempo było odpowiednie, oboje dopasowywali się razem. Przeszkoda jaką był Swagger i Colter nie przeszkadzała w oglądaniu walki. Feud między nimi się rozkręca, ale jakoś Ziggler wg mnie zostaje w tyle.

 

* Cesaro dostał mica na Raw? Nie wierzę, ale w końcu muszę jednak w to uwierzyć. Może w przypadku jego postaci nie jest nic stracone, a "kreatywni" w końcu przebudzą się z zimowego snu i przemyślą na spokojnie pomysł na postać Claudio.

 

* Mamciu. Ten segment oglądało się świetnie i sam był świetny. Lesnar nie ma żadnych oporów, a tutaj też nie było tego widać. "One punch knockout" :D Heyman zachowywał się jakby był u siebie, a jego komentarze były świetne. Myślę, że feud uderzył w samo sedno tego, co trzeba było zrobić.

 

* Main Event jakoś mnie nie zajarał. Mamy tematykę Shield/Hell No i Ryback/Cena. Ciekawe było, że Ryback najpierw wyjebał Shield z ringu, a potem się zabrał za Cene. Zobaczymy na Extreme Rules, co ciekawego wyniknie z LMS (oby nie slow-motion).


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Ja oglądając Johna Cenę miałem wrażenie, że on sam nie był pewien, czy z tym "yes" i "no" to był dobry pomysł. Wydaje mi się, że i tak z tym stonował widząc (i słysząc) kiepską reakcję publiczności. Generalnie przykro się ogląda te segmenty z Januszem, który musi na głowie stawać, żeby pozyskać jakieś pozytywne reakcje. Co do parodiowania Rybacka, to nie ma się co osrywać. Sparodiować Skipa jest bardzo łatwo.

 

Cesaro dostał pop od Atti w Łodzi, a Ryder został zjechany niczym najgorszy pizdeusz. I tym razem mamy po prostu squasha na korzyść Castagnoliego. :D A tak na poważnie to tak się zastanawiam, czy naprawdę europejska trasa nie pomogła Szwajcarowi. W podsumowaniu wystąpił wszak John Cena i właśnie on. I tak sobie myślę - czy to tylko dlatego, że jest Europejczykiem, czy może zebrał pozytywne reakcje i szefostwo WWE stwierdziło, że szlaban na zwycięstwa należy ponownie otworzyć i promować go jako ukłon w stronę widzów ze Starego Kontynentu.

 

Wycieczka Heymana z Lesnarem do biura Triple H była najfajniejszym momentem tego RAW. Ten obrazek z walki z Takerem mogli panowie jednak jakoś sprofanować. "Ty jesteś ładniejsza od Stephanie"... Kurcze... Po takich tekstach Paula coraz bardziej zaczynam wierzyć, że jednak Hunter znowu pokona Lesnara.

 

A o reszcie szkoda pisać. Who cares.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Randy Orton vs Damien Sandaw

 

Krótka piosenka Sandowa przed walką niezła. Pojechał w niej Ortonowi i musze przyznać że to była pierwsza wypowiedź Sandowa, która mi się podobała. Oczywiście ten pojazd solidnie zdenerwował Randyego i musiał spowodować jego zwycięstwo. I dobrze, bo jak dla mnie nieważne kto, ważne że pokona Sandowa. Tak jak poprzednim razem, tak i teraz Show wyłonił się z zaplecza, tylko teraz postanowił znokautować Ortona, czego niestety nie dano nam zobaczyć.

 

Fandango vs R- Truth

 

Krótka walka zakończona ucieczką tancerza. To zakończenie w połączeniu z całym tym picem z ocenianiem to tylko marnowanie czasu antenowego. Mogliby dać jakąś dłuższą walkę a nie takie pajacowanie.

 

Alberto del Rio vs Dolph Ziggler

 

Trzecia walka była w końcu na tyle dobra, że można było ją obejrzeć w całości. Było kilka ciekawych akcji i botch, w którym del Rio spadł na głowę Dolphowi. Tylko dlaczego takie walki tak często kończą się przez DQ? To co się działo po walce podkręca tylko emocje związane z nadchodzącym PPV.

 

The Shield vs The Usos & Kofi Kingston

 

Shield musiało wygrać I tutaj nie ma co się rozwodzić. Ale rywale sprawili im zaskakująco duże trudności. Myślałem że to będzie krótka walka, a tymczasem Ambrose i spółka musieli się sporo natrudzić żeby wygrać.

 

Zack Ryder vs Antonio Cesaro

 

Krótka walka. Ryder wyszedł na ring żeby jak zawsze dać się obić. Przynajmniej tutaj wygrał Cesaro, a nie było jak na HS… A po walce Antonio fajnie i płynnie mówił. Dawać mu częściej mikrofon!

 

Filmik z Lesnarem fajnie zrobiony. Jeśli to naprawdę była siedziba WWE, to ja chcę tam pracować.

 

Mark Henry vs Wade Barret

 

Słaba walka, nic ciekawego się nie stało oprócz lania paskiem Shemusa przez Henrego niczym syna przez ojca.

 

Ryback vs Kane

 

Walka ledwo się zaczęła a oni nam serwują reklamę jakiegoś filmu. Normalnie porażka. Wygrał oczywiście Ryback, ale ta walka nie była jakaś porywająca. Zresztą jak na ME to była trochę za krótka.

28054889252fa02dfba372.jpg


  • Posty:  13
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2012
  • Status:  Offline

A mnie z Raw, konkretnie z filmu z rozwałki w gabinecie Huntera zapadło w pamięci przymierzanie się do WHC przez Brocka(szkoda, że facet ma ograniczone wystepy, bo mógłbym to potraktować jako lekki spojler jednego z przyszłych pretendentów do złota, tyle, że to już Brockowi nie potrzebne), oraz spojrzenie w strone plakatu z Rockiem, może jednak coś wycisną z Kamienia i będzie ten feud z Lesnarem.

  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Jednak segment demontażu gabinetu Huntera nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia, jakiego się spodziewałem. Samo zachowanie Lesnara w siedzibie WWE popsuło nieco jego wizerunek. Okazało się, że Brock nie jest bestią, która rozwala wszystko, co stanie mu na drodze. Jest groźny, ale w miarę opanowany i interesuje go tylko Triple H.

Spodziewałem się, że sponiewiera pracowników biura i będzie się zachowywał jak samiec alfa wobec pracownicy (tak jak kiedyś w stosunku do żony Takera przy okazji feudu w 2002 r.).

Tak w ogóle to rozwala mnie, że Brock zawsze chodzi w dresie. C`mon, czy mam uwierzyć chłop podróżuje po wszystkich United States tak samo ubrany? :roll:

 

A mnie z Raw, konkretnie z filmu z rozwałki w gabinecie Huntera zapadło w pamięci przymierzanie się do WHC przez Brocka(szkoda, że facet ma ograniczone wystepy, bo mógłbym to potraktować jako lekki spojler jednego z przyszłych pretendentów do złota, tyle, że to już Brockowi nie potrzebne), oraz spojrzenie w strone plakatu z Rockiem, może jednak coś wycisną z Kamienia i będzie ten feud z Lesnarem.

 

Jestem przeciwnikiem feudów, które zaczynają się z bzdurnych powodów typu przypadkowe szturchnięcie się dwóch wrestlerów, gdy mijali się 3 lata temu na zapleczu.

Ewentualny kolejny powrót Rocka i chęć zlania Lesnara, bo ten krzywo spojrzał na jego plakat albo postanowienie Brocka, że weźmie się za Dwayne`a, gdy załatwi już HHH, do mnie nie przemawiają :roll: Dążenie do wysokich buyrate`ów PPV i ratingów tygodniówek nie powinno zabijać resztek logiki storyline`ów.

Poza tym Brock vs Rock już było. Wtedy miało jakiś cel-wypromowanie Lesnara. Przy okazji kolejnej WrestleManii taka powtórka byłaby jednorazowym wydarzeniem, którego magia przetrwa ewentualnie do RAW dzień po WueMce.

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg


  • Posty:  367
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.12.2012
  • Status:  Offline

Z tego co czytałem to dzisiaj na Raw możemy mieć polski akcent :)

 

 

Wygaśnie

 

Przecież to jest najłatwiejszy do odgadnięcia spoiler :P

66487669857979e1f5d8b5.jpg


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

Czyli kto się ma pojawić?

 

Polka tancerka która razem z Jericho zmierzy się w pojedynku tanecznym z FanDanGo i jego partnerką.

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  10 277
  • Reputacja:   291
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Czyli kto się ma pojawić?

 

Wygaśnie

 

Maserak, który stworzy tag team z Fandango :D

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  303
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.07.2011
  • Status:  Offline

Widać Swagger bardzo stara się i ciężko "pracuje" na zwolnienie z WWE.

RAW "Go Home" przed PPV takie samo jak przez ostatnie kilka tygodni. Ciągle w kółko robią to samo, dosłownie.

Jestem ciekaw ile jeszcze będziemy oglądali Kana z Danielem i kimś dodatkowym kontra Shield. Mam nadzieje, że na tym PPV odbiorą tytuły, Ambros zgarnie US title i zaczną walki tag team a Ambros będzie solistą w tej stajni.


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Myśle że jedna część Tarczy nie zdobędzie pasa (pasów). TT Tornado Match faworyzuje Shield, jednak spodziewałbym się połączenia tych dwóch walk, a na pewno puszczenia ich jedna po drugiej, ponieważ nie wydaje mi się aby Dabju oddało 2 pasy na raz. Choć na dobrą sprawę streak Tarczy przestał istnieć (Elimination Match faworyzuje takich terminatorów jak Jaś - patrz walka z Nexusem), więc i Tarczy nie zależy teraz na wygrywaniu każdej walki - mogą chcieć pasy (taa, już widzę promo Ambrose'a mówiącego że pas to jego marzenie czy coś takiego, choć przez FCW przeszedł bez żadnego tytułu co w sumie jest ewenementem, bo każdy kto ma osiągnąć coś wielkiego w Dabju zwykle coś tam wygrywał), albo mogą zadowolić się rozwałką.

 

W końcu rozkminiłem znaczenie US Title - najmniej warty tytuł jest wprowadzeniem dla ziomków z Indysów. Danielson wygrał ten pas, Castagnoli też, w niedługim czasie może i Moxley (Rollins, Ohno czy Ex Generico też go pewnie wyhaczy). Winc pewnie nie chce pozwolić na dawanie 2-go najcenniejszego pasa (pas WHC i US to wytwory WCW więc na dobrą sprawę jasne jest że IC stoi w hierarchii wyżej; tak wiem, nie widać tego), którego miały największe legendy, dla "bękartów sceny niezależnej" (niniejsza opinia nie sprawia że wygryzłem Sherlocka z jego posady)

 

Szkoda mi trochę Edytki (trzeba odnotować - chujowo się uczesała), tak ją Michael Cole sprzedawał że taka pro kozacka tancerka z niej, a w końcu nic nie potańczyła (powinni dać najpierw Y2J-owi i Polce potańczyć, a potem dopiero Fandango robiącego swój numer z Rae i jej kostką).

 

Generalnie, podbudowa do ostatniej prostej przed PPV, ostatnimi czasy zawsze wygląda słabo, ale mi dobrze się Raw oglądało, nie nazwałbym tego "kolejnym najgorszym Raw ever"


  • Posty:  145
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.02.2013
  • Status:  Offline

Ciekawe posunięcie Vinca na początkowy segment. Fandango otwierający RAW z Chrisem nie wypadł źle na tle o wiele lepszego mówcy od niego. Curtis naprawdę mnie zaskoczył, mimo że jego przemowa była krótka, to przynajmniej była całkiem niezła. Jestem ciekaw też jak wypadnie rating na to RAW z poszczególnym rozbiciem na segmenty, szczególnie startujący gale. Tancerz atakujący Y2J'a za pleców to nie nowy widok. Na plus atakowanie... parkietem ?

 

 

Więc walka na ER już oficjalnie odwołania. Wielka szkoda, że nie ujrzymy Zigglera broniącego swojego tytułu tylko walkę o contendera. Dolph jeszcze przynajmniej miesiąc będzie musiał się męczyć z dwójką Swagger/Del Rio. Szkoda tego odwołania, ladder match mógł być showstealerem.

 

 

Podczas wejścia Shield rzucił mi się w oczy plakat : "Sandow stole my dads role" :twisted:

Kiedy w trakcie elimination matchu został tylko Cena, bałem się, że Jasiu sam poskłada całą Tarczę. Na szczęście spinował tylko Setha, ale Shield przegrało przez DQ. Nie wiem czy uznać to za koniec streaku Shieldsów. Trochę ciężko mi uwierzyć, że Shield wygra wszystkie pasy, ale jednak postawiłbym na nich.

 

 

Ostanie RAW przed Extreme Rules całkiem niezłe. Dobra podbudowa przed PPV. Zabrakło mi tylko jakieś dobrej walki. Ale ogólnie, na plus.


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

- segment dance-off'owy z dupy. Po co oni pieprzyli, zamiast tańczyć? Edzia nie za bardzo wiedziała, po co się tam znalazła - nie mam jej za złe, że prawdopodobnie nie ogarnia tego biznesu. Dobrze, że jednak potrafiła się ładnie uśmiechać. Co do tej części show - miało być fatalnie, a wyszła katastrofa.

 

- Ryback przechodzi heel turn i dostaje squash. Bezsensu ale to jest WWE i takie budowanie heel'ów jest codziennością.

 

- w kolejnym meczu było krótko i zaskakująco na koniec. Czyżby mały feud pomiędzy tymi tag teamami?

 

- nie wiem, czy coś mnie ominęło ale... co z Bookerem? Kolejny raz widzę Longa jako reprezentanta niebieskiego brandu. Jedyną zaletą tego, że Ziggler jest kontuzjowany jest to, że jego run zostanie przedłużony. Nie chciałbym jednak, aby jego feud z del Rio lub Swaggerem (stawiam na tego pierwszego ze względu na rozprawę sądową Jacka w najbliższym czasie) przerodził się w kolejną zmianę mistrza. Szkoda, że stypulacja nie jest "Submission Match", ale "I Quit" na pewno będzie jakoś nawiązywał do ich submissionowych akcji kończących.

 

- Sandow znowu dostaje mikrofon, ale nie błyszczy. W ringu to Damien był rozpisany dominująco, ale Kofi ostatecznie - i spodziewanie - odnosi zwycięstwo.

 

- to już Mark nie ma na kim pokazywać swojej dominującej siły, tylko na drobnym Matthews? Oczywiście na koniec wbija dobry dzieciak Szejmus, który robi swoje.

 

- Orton wykręcił na ostatnim Main Event dobrą walkę z Castagnoli, gdzie mieli więcej czasu. Tutaj wszystko wyglądało dobrze, ale krócej. Orton oczywiście musiał wygrać.

 

- ogłoszony preshow to walka o pietruszkę. Ciężko mi przewidzieć zwycięzcę tego pojedynku. Wydaje mi się, że po przerwie Miz wrócił nieco większy. Oczywiście, w oczy rzucił mi się również brak zarostu :P Sama walka ze Slaterem to oczywiście nic porywającego, chociaż wcale nie nudziłem się podczas oglądania go.

 

- Kane vs. Rollins to jeden z powodów, dla którego zajrzę do następnego odcinka ME. Dzisiejszą walkę odebrałem jednak słabiej, niż ostatnie show, które zwykły serwować nam obie ekipy. Nie wiem, co było nie tak, ale dłużyło mi się niesamowicie. Finisher Ambrose'a nie przypadł mi do gustu, za to końcówka meczu , gdzie we trzech niszczą samotnego Cene - już tak.

 

- Swagger prócz Langstona składa wszystkich, ale myślę, że zostanie to odbite na najbliższym PPV. Big E dostał sporo czasu w ringu i spisał się poprawnie. Fantem jego talentu ringowego nie jestem, ale póki tak będzie pracował, wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

 

- Natalya świeciła oczojebnym różem, za to Bellaski i Kaitlyn ubrały się jak należy ;) I to byłoby tyle, co było warte zobaczenia. Gdyby było mało oczopląsu, to AJ tworzy jakiś niezrozumiały dla mnie wygibas. Ważne, że skuteczny.

 

- dostajemy teoretycznie najlepsze danie na koniec. Na szczęście, Heyman nie był gaszony na mikrofonie. Nie brakło nawiązania do tego, jak świetnie sobie Lesnar radzi w klatce. Gdy doszło do samego starcia, to Brock dostał finalnie oklep - myślę, że odkuje to sobie na PPV.

 

Nie jestem zadowolony po dzisiejszym show.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      1. Jamie Hayter vs. Mercedes Moné - mocno średnia walka (zwłaszcza jak na te z Moneciarą w składzie), z bardzo dobrym finiszem. Szefowa Mercedesa została rozpisana za mocno, przez co często walka była bardzo jednostronna. Wkurwia to tym bardziej, że przecież rozpisano jej wygraną. Mocny finisz, gdzie chwilami można było się łudzić, że Hejterka to jednak ugra. Jednak nic z tego. Samochodówka oczywiście musiała zaorać kolejną rywalkę i zdobyć kolejne trofeum. Wkurwia mnie babsko straszliwie, ale nie tak heelowo (jak powinna), ale tak po prostu, normalnie - po ludzku. Mam tylko nadzieję, że nie planują zrobić z niej pierwszej laski w AEW z dwoma babskimi pasami : 2. FTR (Cash Wheeler and Dax Harwood) (with Stokely) vs. Daniel Garcia and Nigel McGuinness - słabiutka walka, przez większość czasu oparta o gnojenie Nigela i niedopuszczanie Garcii do ringu, czyli bookingową sztampę. Jedyne zaskoczenie, to to, że finalnie to Daniel jobnął, bo spodziewałem się, że od tego tu będzie Angol. Uśpiło mnie to starcie i kilkukrotnie musiałem cofać, co nie jest najlepszą rekomendacją. 3. Mark Briscoe vs. Ricochet - kolejny zmarnowany potencjał przez durny booking. Pomimo niezłych spotów i fajnych motywów komediowych, Maras przez 90% walki wycierał sobie buty Łysolem, żeby ten na koniec wygrał po dwóch akcjach z nożyczkami... Kto to kurwa rozpisuje??? Podkupili bookerów z WWE? 4. The Hurt Syndicate (Bobby Lashley and Shelton Benjamin) (c) (with MVP and MJF) vs. The Sons of Texas (Dustin Rhodes and Sammy Guevara) - walka z dupy, o randze tygodniówki, a oglądało się ją całkiem spoko. Nie była zbyt długa, były zmiany przewag, fajnie rozpisany Dustin (który z wiekiem jest jak wino) i nie przynudzała. Żaden tam wypas, ale mimo wszystko, dostałem więcej niż się spodziewałem (choć za wiele się nie spodziewałem). 5. Kazuchika Okada (c) vs. "Speedball" Mike Bailey - pierwsza, naprawdę dobra walka na tym PPV. Mocno kibicuję Karate Kid'owi od czasów TNA i tutaj także błyszczał, a walka nabierała kolorów, kiedy Bailey zaczynał ją prowadzić (bo Okada standardowo potrafił ją ringowo zamulić). Zajebiste kontry, zmiany przewag i solidnie rozpisany pretendent, który - pomimo, że nie miał prawa tego wygrać - zafundował nam kilka niezłych near falli. Fajnie się to wszystko oglądało. Akurat na Bitch'a Bailey jest obecnie za krótki (pod kątem wypromowania), ale mam nadzieję, że finalnie dostanie w AEW push adekwatny do jego skillsów. 6. "Timeless" Toni Storm (c) (with Luther) vs. Mina Shirakawa - no żesz ja pierdolę! Przecież za takie rozpisywanie walk powinny być instant wyjebki z roboty. Sikawa robi miękkim dzyndzlem Sztormiaczkę przez niemal całą walkę, kontruje, obija, ogólnie niemal ośmiesza w ringu, żeby Antośka na sam koniec miała reaktywację i po odpaleniu jednego finiszera, skradła wygraną??? To musiał bookować ten sam kretyn, co rozpisywał walkę Rico z Briscoe. Widać tą samą spierdolinę mózgową i zero pojęcia o co chodzi w tym biznesie 7. Kenny Omega, Swerve Strickland, Willow Nightingale, and The Opps (Samoa Joe, Powerhouse Hobbs, and Katsuyori Shibata) vs. Death Riders (Jon Moxley, Claudio Castagnoli, Marina Shafir, and Wheeler Yuta) and The Young Bucks (Matthew Jackson and Nicholas Jackson) - mam z tą walką duży problem. Z jednej strony 3/4 było mega chujowym chaosem, pełnym słabego brawlu i okraszonym jakimiś debilnymi przyśpiewkami i odpustową muzą lecącą w tle (serio???), co wymęczyło mnie w chuj i spowodowało permanentne odliczanie do końca. Jednak pozostała 1/4, a zwłaszcza to co działo się stricte w ringu, potrafiło diabelnie wkręcić i sprawić, że momentami można było zamarkować. Te wariackie spoty, szaleństwo i konkretny hardcore - prawie uratowały to starcie. "Prawie" robi jednak różnicę. Nie wiem czy Joe miał jakąś kontuzję, ale nie było go tu niemal widać, gdzie to on powinien poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa (powinni go uwiarygodnić), żeby na następnym PPV, mógł gładko jobnąć Mox'owi, w walce "jeden na jeden". Dziwnie to wyglądało, że Kapitan Teamu stosunkowo (do reszty) gówno tutaj zrobił. 8. The Paragon (Adam Cole, Kyle O'Reilly, and Roderick Strong) vs. The Don Callis Family (Konosuke Takeshita, Kyle Fletcher, and Josh Alexander) (with Don Callis) - nie wiem co było nie tak z tą walką, ale za cholerę nie potrafiła mnie wkręcić. Ringowo było spoko (bo oba teamy, to świetni zawodnicy), ale czułem jakby każdy odpierdalał tam swoje, bez jakiejś większej ringowej chemii. Finisz też był jak cała walka... Po prostu był, ot tak, bez jakiejkolwiek finezji. Szkoda, bo potencjał by tutaj na prawdziwego killera, a dostaliśmy walkę jakich wiele... na tygodniówkach. Swoją drogą Cole ładnie poleciał w dół w kwestii pushu. Od main eventera do udupienia w tagach. Wygląda jakby kompletnie nie mieli obecnie na niego pomysłu. 9. "Hangman" Adam Page vs. Will Ospreay - byłem podjarany wizją tej walki jak ksiądz proboszcz przed wizytą w Smyku. Finalnie powiem tak - było bardzo dobrze, ze świetnie rozpisanymi zawodnikami, kozackimi kontrami i mnóstwem near falli. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie spodziewałem się po taki składzie jeszcze więcej. Jedna rzecz była tam dla mnie jak kamyk w zajebiście wygodnych butach, a mianowicie tempo stracia. Kiedy Kowboj prowadził pojedynek, było chwilami wolno jak w walkach Reignsa, z tą jednak różnicą, że Adaś potrafi robić to na pełnej kurwie (co pokazał nie raz) w przeciwieństwie do Pięknego. Ktoś znowu rozpisał to po chuju, bookując Hangmana z "zaciągniętym ręcznym" :roll: Szkoda, bo mogli skrócić to o te 10 minut, ale pozwolić obu wcisnąć gaz do dechy, a wtedy ponowne ojcostwo już by mi nie groziło, bo urwałoby mi jaja Nigdy nie czytam innych opinii przed napisaniem własnej, ale podejrzewam, że za wynik pewnie AEW dostało mocne zjeby. Ja tam nie narzekam. Od zawsze mocno kibicuje Wisielcowi (bardzo lubię jego postać oraz ringowe skille) i cieszy mnie push dla niego. Podejrzewam, że wygrał, bo chcą jeszcze zostawić pas u Moxa (Adaś niestety nie da tutaj rady), a jak już Ospreay dostanie swoją szansę na Złoto - to ją wykorzysta. Swoją drogą Angol jest trochę rozpisywany jak Omega - potrafi przegrać z teoretycznie słabiej promowanym rywalem, ale potrafi też wygrać dosłownie z każdym, co zapewne wkurwia jego fanów, ale też powoduje, że przy jego starciach, nie można być do końca niczego pewnym. Reasumując - kolejne już PPV od AEW, które jak na ich możliwości, to dupy nie urywa. Od chuja niewykorzystanego potencjału i bookerskiej fuszerki. Tak na dobrą sprawę, to były tylko 2 bardzo dobre walki (main event i Okada z Bailey'em) i 2, które były spoko (walka o pas tagów oraz Anarchy). Cała reszta zassała w mniejszym lub większym stopniu, co jak na umiejętności AEW (a pokazali nie raz, że potrafią montować kurewsko dobre PPV's) jest jednak mocno rozczarowujące. Moja ocena: 3-/6.  
    • PTW
      GALA JUŻ W SOBOTĘ, KTO OKAŻE SIĘ PROTAGONISTĄ KOMIKSU NAPISANEGO W NASZYM RINGU? :) To tylko mała zajawka tego, co wydarzy się 31 maja w ramach pro wrestlingowej extravaganzy zatytułowanej PTW: Dzień Dziecka. Kto napisze kolejny rozdział epickiej historii, a kto utonie w falach zapomnienia? Bądź z nami i przeżywaj losy swoich ulubionych bohaterów! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Grins
      R-Truth a raczej Ron Cena to był świetny przystanek dla Cena co jak co  Wychodzi na to że Cena sam chyba sobie dobiera zawodników z którymi chce stoczyć walkę, mam nadzieje że to nie Cody będzie ostatnim przeciwnikiem Cena tylko Punk.  Bronson Reed nowy członkiem stajni Rollinsa... Najśmieszniejsze w tej całej historii jest to że Roman zniknął od tak z dupy, po prostu go nie ma i chuj... Zrobił sobie przerwę i wróci po Money In The Bank albo na samej gali ale już nie jako OTC, Trible Cheef bo to już umarło coś czuje że będzie już nowy gmmick oby nie Big Dog    
    • Grins
      Jakoś ostatnio mam mało czasu oglądać wrestling, ale obejrzałem ostatnio tą galę i ogólnie była nawet spoko tym bardziej Fatal 4 Way mocno mnie nie zawiódł ale już Main Event był nie co średni. Nie będę się tu rozczulał nad każdą walką, ogólnie przejdę od razu do Main Eventu, na prawdę to miała być ostatnia walka Cena i Ortona? Serio średnia końcówka tym bardziej, John mimo że staruje się Heelować to średnio mu to idzie, ta jego sztuczność bije po oczach, serio jak już chcieli tego turnu to mógł zmienić charakter a nie dalej wchodzi przy swojej starej muzyce, dalej w starym stroju bez sensu to jest... Ogólnie wszystkie segmenty Ortona i Cena były świetne ale sama walka to totalna klapa, szkoda mi Ortona że go tak chujowo zabookowali bo serio nie zasługuje na to.  Tyle z tego dobrego że Valkyria jest pompowana i pushowana to na duży plus, jednak powrót Becky to nie był taki zły pomysł może sama Beczka postanowi promować młodsze nabytki. 
    • KyRenLo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...