Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Salon Attitude


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

Wielu młodych ludzi odwraca się od Boga, smutne to niezmiernie, ale wytłumaczalne - element buntu przeciw narzucanym z góry zasadom. Równie smutne, ale niewytłumaczalne jest to jak wielu młodych ludzi odwraca się od dóbr kulturalnych, które nie narzucają zasad, ale pomagają w życiu i bez wątpienia rozwijają inteligencję. Nie sposób tego nie odnieść do przepełnionych błędami ortograficznymi i stylistycznymi postów naszych userów. HoF miało na celu piętnowanie głupoty, natomiast Salon Attitude ma nawracać tych, którzy zboczyli na ową ścieżkę głupoty. Nie liczymy, że będzie ich zbyt wielu, ale będziemy niezmiernie zadowoleni jeżeli jedna na dziesięć osób przeczyta polecany przez nas artykuł, obejrzy film czy przeczyta książkę. Nie chcemy broń boże narzucać swego światopoglądu czy gustów i dlatego też zachęcamy wszystkich, którzy się z nami nie zgadzają do uczestniczenia w debacie, udowadniania swoich racji i krytykowania recenzji.

 

Czego dokładnie możecie się spodziewać ? Spieszę z odpowiedzią :

 

- przegląd tygodników opiniotwórczych

- recenzje książek, filmów i seriali

- przegląd serwisów internetowych

- zapowiedzi wydarzeń kulturalnych

- oraz wszystkiego czym sami nas uraczycie

 

 

Podpisano, wielce uniżeni johniss & nasjazz. ;D

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg

  • Odpowiedzi 11
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • nasjazz

    8

  • luki

    1

  • thejehmes

    1

  • Krotos

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

[ Dodano: 2010-03-17, 14:21 ]

http://www.salonkulturalny.pl/wordpress/wp-content/uploads/2010/01/zaginiony-symbol.jpg

 

* Autor: Brown Dan

* Język oryginału: angielski

* Język wydania: polski

* Data premiery: 2010-01-27

 

Na początku warto zapytać - "W czym tkwi fenomen Dana Browna?". Pytanie to jest bardzo istotne, bo bez niego nie będę mógł napisać do kogo skierowana jest recenzowana książka. "Wszystkie opisy dzieł sztuki, obiektów architektonicznych, dokumentów oraz tajnych rytuałów zamieszczone w tej powieści odpowiadają rzeczywistości", ot co. To jedno zdanie w połączeniu z kontrowersyjną tematyką nakłania rzeszę głodnych kontrowersji czytelników do sięgnięcia po jego dzieła. W rzeczywistości jednak jest ono tak obłudne jak motto Super Expressu, który rzekomo występuje w obronie bezbronnych obywateli. Bo liczba pojęć i symboli jakich użył autor jest imponująca, ale jeżeli są one w rzeczywistości prawdziwe gdzie są dowody ? Gdzie jest bibliografia ? Na moje oko wygląda to jak zbiór stereotypowych myśli połączonych z symbolami ze wszelkich możliwych starożytnych cywilizacji. Oczywiście - nie jest to literatura faktu i nie czepiałbym się do tych szczegółów gdyby autor nie bawił się w fałszywe stwierdzenia tylko jasno uświadomił czytelnikowi, że jego książka jest kryminałem, który należy traktować z przymrużeniem oka. Ja Zaginiony Symbol tak traktuję tylko, że bez mrużenia oczu - to płytki kryminał oparty na kontrowersyjnym temacie, którego zakończenie jest oczywiste już po przeczytaniu 1/4 książki. Idealny dla niewymagającego czytelnika-pozera, który chce zabłysnąć wśród stroniących od książek znajomych imponując im, że przeczytał książkę autora, który jest na topie. Jako, że od książek oczekuję czegoś więcej ocena Zaginionego Symbolu nie może być inna.

 

OCENA : 3/10

 

 

 

 

Newsweek 12 2010 - "Bij policjanta!", autor: Violetta Ozminowski

 

Newsweek jako pierwsza gazeta podjął się chłodnej analizy coraz częstszych ataków na policjantów. Zabójstwo Andrzeja Struja poruszyło opinię publiczną, ale nikt w sposób tak małostkowy nie zdecydował się na poszukiwanie przyczyn tego morderstwa. W artykule "Bij policjanta!" ukazane zostają motywy, młodych, ziających nienawiścią do policjantów i działających z premedytacją przestępców. Dla większości z nich inspiracją są teksty grup takich jak Firma czy Hemp Gru, które otwarcie nakłaniają do jebania policji i kpienia z ustalonych zasad. Autorzy ci nie biorą jednak odpowiedzialności za interpretację swych tekstów, Wilku lider HG mimo, że w swych utworach nakłania do ulicznych samosądów wypiera się tego, że dotyczy to atakowania policjantów, którzy zresztą są niesprawiedliwi i bez powodu pobili jego biednych rodziców. Ta propagowana na szeroką skalę nienawiść nakłania młodych ludzi do ataków, przez które trafiają do więzienia, ale mają też profity - podziw w swoim środowisku - od blokowisk po fora internetowe. Violetta Ozminowski w swoim tekście podaje również przykłady kilku napaści i stosunek policjantów, którzy są bezsilni w moralizowaniu. Morał, w którym autorka mówi o tym, że podniesienie kar powinno zapobiec napaściom zupełnie do mnie nie przemawia. W chwili obecnej są one dość surowe, ale to nie odstrasza złoczyńców. Idą do więzienia z przekonaniem, że są męczennikami w imię lepszej rzeczywistości. Wiele z tych osób żyje obecnie w warunkach porównywalnych do tych więziennych więc brak telewizora też nie jest zbyt skutecznym straszakiem. Jedynym efektywnym środkiem, wydaje się być karanie artystów, którym powodzi się jak najlepiej, a swoje pełne nienawiści teksty układają w apartamencie w najbogatszej dzielnicy Warszawy. Nie jest to jednak możliwe z jednego powodu - każdy ma prawo do swego wyrażania opinii, a atak na artystów uznany zostałby jako cenzura. W ten sposób zrodziłby się kolejny powód do jebania systemu. I koło się zamyka.

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg


  • Posty:  1 274
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.10.2007
  • Status:  Offline

I poprzez ten artykuł, można jasno wywnioskować, że prawo w Polsce jest zbyt łagodne dla wszystkich "ziomków JP". Przytoczę zdanie z tego artykułu: "Za podobną piosenką "Kill a Cop" zamieszczoną na portalu MySpace 20-letni amerykański raper Antavio Johnson dostał w zeszłym roku dwuletni wyrok i poszedł siedzieć. Jeśli po wyjściu z więzienia zdecyduje się zaśpiewać ją jeszcze raz, dostanie 25 lat albo dożywocie." A u nas? Żadnych kar dla nakłaniających do nienawidzenia policji. A co najlepsze, kara do 25 lat za zabicie policjanta (10 luty, Warszawa. Zabicie Andrzeja Struja). Polskie prawo jest śmieszne.

  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

Swego czasu niejaki raper Hukos z Białegostoku (Bóg zapłać, że nie miałem okazji jegomościa poznać) nagrał piosenkę pt. "Panie Prezydencie", w którym znalazły się takie oto słowa - "Pan prezydent, ja dzisiaj zabiję go, bo pan prezydent w tym kraju to całe zło". Oto jak sprawę skomentował członek Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka prof. Zbigniew Hołda

 

W tekście nie ma żadnej groźby karalnej, która mogłaby być zrealizowana. Czy ktoś uwierzy, że ten raper naprawdę zabije Lecha Kaczyńskiego?

 

Oraz karnista prof. Marian Filar

Są granice cywilizacyjne i dobrych obyczajów, ale za ich przekroczenie w demokratycznych krajach się nie karze.

 

Jakie działania można podjąć w sytuacji gdy przedstawiciele prawa wykazują się taką ignorancją ? Gdyby raper nie był przedstawicielem głębokiego podziemia i miał szeroką rzeszę słuchaczy jak Firma czy HG jestem niemal pewien, że znalazłby się fanatyk, który podjąłby próbę tego zamachu. Po jednej piosence. Zespoły, które wymieniłem wyżej zorganizowały długotrwałą kampanię na szeroką skalę. Pokusiłbym się nawet o porównanie do faszyzmu, którego ideologia była utopijna i przepełniona nienawiścią do określonej grupy osób.

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg


  • Posty:  151
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.11.2008
  • Status:  Offline

Swego czasu niejaki raper Hukos z Białegostoku (Bóg zapłać, że nie miałem okazji jegomościa poznać) nagrał piosenkę pt. "Panie Prezydencie", w którym znalazły się takie oto słowa - "Pan prezydent, ja dzisiaj zabiję go, bo pan prezydent w tym kraju to całe zło". Oto jak sprawę skomentował członek Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka prof. Zbigniew Hołda

 

Hmm To tylko Bragga i aż Bragga bo jak napisałeś zawsze może znaleźć się jakiś debil który weźmie sobie do serca albo co gorzej weźmie jakoobowiązek zabic prezydenta bo tak mówił jego ulubiony raper...

Pamietamy kretyna ktory pokazwal faki do Rapera na scenie :lol:

Pamietam całą akcję w w bodajże Telexpresie było głośno o tym całym Hukosie ja tez slyszalem ten kawalek pare razy ale nie wykrylem zadnego znaku czy argumentacji do zabicia prezydenta. raper pokazal tylko w tym kawalku zazenowanie do wladz raczej ogolnie niz do glowy panstwa...

9118604194b92af51af97c.jpg


  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

http://2.bp.blogspot.com/_7mf7aPg_12M/SYNheMg8bCI/AAAAAAAAAdY/Pg81zDIMb1w/s1600/Wodehouse-dewiza.jpg

 

Na wstępie warto powiedzieć kim jest Sir Pelham Grenville Wodehouse. Nasza rodzima wikipedia mówi o nim tylko tyle, że jest angielskim pisarzem i satyrykiem. Ja muszę jednak zadać to pytanie - gdzie podział się epitet "WYBITNY" ? Po przeczytaniu drugiej z kolei książki (niestety Dziękuję Jeeves jako egzemplarz z roku 1930 leży tylko w bibliotece narodowej) opowiadającej perypetie młodego, przygłupiego arystokraty Bertiego Woostera oraz jego wielce inteligentnego służącego Jeevesa mogę czystym sumieniem stwierdzić iż Wodehouse w swojej książce zawarł humor angielski najwyższych lotów. Dzieło te przesycone jest sarkazmem i serią zupełnie absurdalnych sytuacji, których rozwiązania nie powstydziłby się sam Hitchcock (choć Jeeves z pewnością dorównuje mu geniuszem). A o czym dokładnie jest owa książka ? O walce o złotą krówkę na mleko. O despotycznych ciotkach. O podejrzliwym sędzi, który tylko czyha, aby oskarżyć przygłupiego Bertiego o jakiś występek, a kiedy go już ma z opresji ratuje swego pracodawcę niezawodny Jeeves. Chaotyczne ? Niebywale, ale tak dużo motywów sprawia, że trudno odłożyć książkę na półkę. Ja nie potrafiłem tego zrobić dlatego też pochłonąłem dzieło te za jednym razem i jestem pewien, że podobnie zachowa się każdy kto pod wpływem tej chaotycznej recenzji sięgnie po tą kwintesencję angielskiego humoru.

 

Ocena: 8 / 10

 

 

 

Wielce zobowiązany, Jeeves

 

Jako, że ogólną charakterystykę dzieł autora przytoczyłem w poprzedniej recenzji tym razem przejdę od razu do fabuły. W co tym razem wkopał się kochany Bertie ? Zaręczyny z kilkoma niezbyt przez siebie lubianymi kobietami, podejrzenie o kleptomanie i wspieranie kampanii wyborczej przyjaciela z dawnych lat. Co może stać się w chwili gdy za kampanię bierze się taki nieudacznik i kurzy móżdżek jak Bertie ? Nic wielkiego do chwili gdy ma przy sobie Jeevesa i dopóki Jeeves jest członkiem klubu lokajów, w którym na każdego obywatela Wielkiej Brytanii są jakieś haki. Dzieło to poziomem nie odbiega od poprzedniej książki z serii - są i powalające dialogi, niesamowicie zabawne przemyślenia Woostera oraz absurdalne sytuacje, w których tle wita jest sieć intryg. Zdecydowanie polecam nie tylko wielbicielom angielskiego humoru, ale każdemu kto chce poprawić sobie nastrój.

 

Ocena: 7,5 / 10

 

 

Najbliższe recenzje -

Orhan Pamuk - Śnieg

Orhan Pamuk - Nazywam się Czerwień

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg


  • Posty:  1 776
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2007
  • Status:  Offline

za zabicie policjanta (10 luty, Warszawa. Zabicie Andrzeja Struja)
I to widać całe zakłamanie mediów. Jakie zabójstwo policjanta? Jest to "zwykłe" zabójstwo człowieka, który okazał się policjantem. To nie to samo co morderstwo mundurowego.

 

Co do Hukosa to uważam tak jak Krotos. To jest piosenka, która przedstawia żenujące realia naszego kraju. Raper na cel wziął prezydenta, bo "jest głową państwa, więc jest wszystkiemu winien". Oczywiście to wyolbrzymienie, bo (przynajmniej w naszej mentalności jest myśl, że) jedna osoba nie może wyprostować całej patologii. Zwykła rewolucyjna piosenka, jakich wiele, z (może) niepotrzebnie użytym słowem "zabić". [polecam Anatomię morderstwa]

 

niejaki raper Hukos z Białegostoku (Bóg zapłać, że nie miałem okazji jegomościa poznać)
Tak z ciekawości- ilu raperów znasz osobiście, że akurat tego nie? ;>

"Chciałbym tak zawszę, rzucić plik na brudne biurko,

Od dziś, mam nowe motto, żyję dziś, umrę jutro,

Za długo wierzyłem, że inna może być codzienność,

Kapitalizm ma to w dupie i nie zmienia nic w wzajemność"


  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

Chyba nie do końca zrozumieliście moje intencje. Nie chciałem uciekać się do spraw czysto społeczno-politycznych, bo o tym założyć można osobny temat. Moim celem było ukazanie jedynie tego co warto przeczytać, a nie walka o to czy zabójstwo policjanta jest szlachetne czy też nie.
Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg


  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

http://mbpgdynia.pl/beletrystyka%20pamuk.jpg

 

Być może nie każdy zdaje sobie sprawę kim jest Orhan Pamuk, choć niewątpliwie grzech to niebywały. Ten turecki pisarz uznawany jest w swoim kraju za jednego z najwybitniejszych inteligentów, który wyzbył się ortodoksyjnych poglądów. Za swoje zasługi w 2006r. otrzymał literacką nagrodę Nobla. W książce Śnieg trudno uniknąć porównywania postaci autora do głównego bohatera czyli poety Ka, który wyemigrowawszy z Turcji do Niemiec powraca do ojczyzny, aby rozwikłać zagadkę młodych kobiet, które coraz częściej popełniają samobójstwa. Jednak w rzeczywistości motyw ten jest tylko zalążkiem do głębokiej powieści, w której autor w sposób bezlitosny zestawia ze sobą dwie rzeczywistości - Turcji, która chce być częścią Zachodu i tej fundamentalistycznej ślepo wierzącej w Allaha i nakazy proroka Mahometa, za które jest w stanie oddać życie. I mimo, że Ka od wielu lat jest europejczykiem nie opowiada się po żadnej ze stron - staje się łącznikiem pomiędzy dwoma skrajnymi ugrupowaniami. Rozmawia zarówno z terrorystą Granatowym jak i stojącym na rozdrożu, niedawnym demokratą burmistrzem Karsu, byłym mężem Ipek - wielkiej miłości Ka, którą spotkał po latach i dąży do poślubienia jej, lecz ona za nic nie chce opuścić swego ojca. Baśń. Malownicza opowieść, w której tytułowy śnieg oddziela miasteczko Kars od reszty świata, a mające w niej miejsce wydarzenia ukazują, że Turcja choć uznawana za jedne państwo jak niegdyś Niemcy podzielona jest na dwa bloki. Tu jednak rolę muru odgrywa obyczajowość i tradycja, a nie ustrój polityczny.

 

Ocena : 8,5/10

 

 

 

http://historyczneczytanie.blox.pl/resource/nazywamsieczerwien.jpg

 

"Nazywam się Czerwień" to z pozoru powieść zupełnie inna od uprzednio opisywanej. Akcja toczy się w XVI wiecznym Stambule gdzie czterech miniaturzystów - Motyl, Elegant, Bocian i Oliwka - pracuje nad dziełem, które miałoby uwieczniać potęgę panującego sułtana. Władca jednak zażyczył sobie, aby obrazy zostały wykonane w stylu europejskim co mogłoby wywołać oburzenie w kraju. Dlatego też prace prowadzone są w ścisłej konspiracji. Już na początku okazuje się iż wśród artystów jest fundamentalista, który zamordował Eleganta. I to właśnie wokół poszukiwania winnego wśród trzech pozostałych skoncentrowana jest książka. Przynajmniej przez pewien czas... Mniej więcej w połowie wątek ten się rozmywa, a najważniejszy element pełni tu zakazana miłość powracającego Czarnego do swej kuzynki Sekure, która formalnie jest jednak zamężna choć jej mąż zaginął 10 lat wcześniej na polu bitwy. Kiedy jednak ofiarą miniaturzysty pada ojciec Sekure, wybranka Czarnego stawia mu warunek - wyjdzie za niego jeśli znajdzie mordercę jej ojca i dokończy zaczętą przez niego księgę. Kolejna baśniowa powieść Pamuka, która jest o wiele trudniejsza aniżeli Śnieg. Bynajmniej nie dlatego, że autor zagłębia się w niej w skomplikowane metafory czy filozoficzne zagadnienia. Dywagacje bohaterów na temat tworzenia miniatur, technik i stylów ich kreacji oraz przedstawianie różnic pomiędzy sztuką europejską a arabską to rzecz do przebrnięcia dla przeciętnego czytelnika zwyczajnie trudna. Kolejnym wydaje mi się, że zbędnym elementem są arabskie legendy, które mają niewiele wspólnego z fabułą książki i w żaden sposób nie można ich potraktować jako przepowiedni czy czegokolwiek co posuwa ją do przodu. Kwestią sporną są różnorakie smaczki historyczne na temat Turcji i sytuacji politycznej, która ma tam miejsce. Co prawda to również fabuły do przodu nie posuwa, ale wiele osób lubi takie dodatki. Na zdecydowany plus należy zaliczyć coś co nawet nie wiem jak nazwać więc będzie to definicja bardziej opisowa - książka zbudowana jest z wielu krótkich rozdziałów, a w każdym z nich rolę narratora pełni inny bohater. Nie spotkałem się z czymś takim nigdy wcześniej, tak więc ta oryginalność w sposób znaczący urozmaica tą 600-stronicową opowieść. Można ją z czystym sumieniem przeczytać, ale w moim osobistym rankingu Śnieg znajduje się jednak oczko wyżej.

 

Ocena : 7 / 10

 

 

 

Następne recenzje :

Orhan Pamuk - Biały Zamek

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

Po stosunkowo długiej przerwie (brak czasu na czytanie jakichś książek) powracam z nową recenzją (mam nadzieję, że czas wolny niebawem mi się jakoś ustatkuje).

 

http://www.empik.com/b/o/a9/8a/a98a9b70bec52fe864d15aa23df17722.jpg

 

Mario Puzo to człowiek jednego dzieła - przynajmniej według niektórych krytyków. O jakim dziele mowa ? Oczywiście chodzi o Ojca Chrzestnego, który odniósł wielki sukces zarówno na płaszczyźnie literackiej jak i filmowej. Dlatego też gdy zobaczyłem w bibliotece "Sześć grobów do Monachium" nie omieszkałem przeczytać i ocenić. Największy wpływ miała zresztą stosunkowo niewielka objętość (nieco ponad 200 stron sporą czcionką). Książka opowiada historię szyfranta aliantów, który został pozbawiony przez faszystów żony i własnych atutów (geniuszu). Za wszelką cenę chce więc po 10 latach, gdy wygrzebał się z dołka i stał się milionerem zemścić się na swoich oprawcach. Akcja rozpoczyna się po dokonaniu już dwóch morderstw, kiedy to bohater napotyka na swojej drodze pogrążoną w chorobie psychicznej prostytutkę (która obsługiwała cały garnizon żołnierzy), która towarzyszy mu w dalszej podróży. Dalej mamy bardzo szybką akcję przewlekaną wstawkami z przeszłości, eliminowanie kolejnych nazistów i specyficzny koniec (z jednej strony przewidywalny i oklepany, z drugiej dzięki prowadzonej akcji trochę niespodziewany). Muszę jednak powiedzieć, że po twórcy tak głębokiej powieści jak Ojciec Chrzestny spodziewałem się trochę bardziej rozbudowanej psychologii postaci i w ogóle dzieła ponadprzeciętnego. Dobre jest i owszem, lecz nic niezwykłego.

 

 

Ocena: 6 / 10

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  1 197
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.03.2009
  • Status:  Offline

Creative Fatal1ty HS-1000

http://hyy.pl/images/55fatal1ty_hs_1000_gamin.jpg

Słuchawki może i nie są nowością na rynku, ale Ja dopiero teraz je kupiłem, ponieważ wcześniej miałem wystarczające słuchawki za 40zł, lecz cały czas szukałem czegoś idealnego i nie drogiego do gier.

 

Trochę o wyglądzie:

Słuchawki są wykonane bardzo dobrze, kolory również świetnie ze sobą współgrają, a sam napis autograf Jonathana ''Fatal1ty'' Wendela prezentuję się powalająco. Rozmiar słuchawek jest dopasowany to każdego kształtu głowy i słuchawki same potrafią się uregulować na każdej głowie. Do pozytywnych rzeczy można również zaliczyć Mikrofon, który w każdej chwili możemy wyjąć i ponownie włożyć. Z tego faktu dowiadujemy się o tym, iż słuchawki świetne są do słuchania muzyki oraz do gier. Mimo wszystko nie ma rzeczy, która byłaby idealna i ta nie jest. Na pewno błędem jest to, że kabel jest bardzo długi i cienki, a lekkie przerwanie może mieć fatalne skutki, a więc trzeba być bardzo ostrożnym. Regulator głośności jest zamieszczony w odpowiednim miejscu, ponieważ nie musimy się schylać do kolan jak to w niektórych słuchawkach jest, aby wyłączyć majka lub poprawić głośność. Warto również zwrócić uwagę na białe pioruny na nausznikach. Wiele osób mówi, że głowa boli po pewnym czasie gry. Autorzy bardzo dobrze, że pomyśleli o gąbkach na głowę oraz uszy, które niestety trochę uciskają.

 

Gry, muzyka:

Słuchawki kupiłem przede wszystkim do tego, aby mieć świetne efekty w grach i słyszeć bardzo dużo i pod tym względem na pewno się nie zawiodłem. Jakość dźwięku jest krystaliczna, gdy odpaliłem Counter Strike'a to widziałem tak znaczną różnicę między tymi słuchawkami, a starymi, że aż chciało się grać. Dla zaawansowanych graczy bardzo łatwo jest wiedzieć gdzie znajduję się przeciwnik, bo każdy najmniejszy ruch słychać bardzo dobrze. Drugą grą jaka została przetestowana przez te słuchawki jest FIFA 2010 World Cup, która ledwo co pojawiła się na wyprzedaży. Grając obojętnie jaką reprezentacją można poczuć się jak na stadionie, bo doping kibiców na trybunach, komentarz i efekty ruchów zawodników są bardzo realne, a to jest oczywiście duży plus. Ogólnie mogę stwierdzić, że słuchawki świetnie sprawdzają się w grach i oto właśnie mi chodziło.

 

Co do muzyki to również jest dobrze, ale gorzej niż w grach. Nie wszystkie piosenki są dobrze odbierane, ponieważ jeżeli piosenkarz śpiewa głośniej to zaczynają boleć uszy, a jeżeli cicho to znowu chcemy

pogłośnić, jednak przy odpowiedniej konfiguracji słuchawek jest bardzo dobrze odtwarzana muzyka.

 

Zapomniałem jeszcze o mikrofonie, który świetnie sprawdza się zarówno w grach jak i chociażby na popularnym programie jakim jest Skype. Głos jest bardzo czysty, lecz musimy trochę oddalić mikrofon od buzi, bo jeżeli będzie za blisko to wtedy trochę trzeszczy. Widać również przy mikrofonie, że głos się zmienia na lepsze w porównaniu do słuchawek za 40zł.

 

Podsumowanie:

Ostatecznie muszę powiedzieć, że jestem zadowolony, iż kupiłem właśnie ten model słuchawek, ponieważ nie zawiodłem się, słuchawki są bardzo głośne, a dźwięk wydalany przez nie jest niesamowity i nawet co niektóre Razery mogłby się przy nich chować. Cena to 100.00zł, a więc nie jest dużo jak na tak super słuchawki dla graczy. Szkoda trochę, że po ok. 60-90min gry zaczyna boleć głowa, lecz to nie jest spotykane u wszystkich, bo wiele zależy od przemęczenia itp, a nie od słuchawek. Polecam je wszystkim bez wyjątku. Jeżeli miałbym oceniać słuchawki to z czystym sercem dałbym 8/10, bo jest w nich bardzo mało wad.

 

Dla zainteresowanych przedstawiam dane techniczne:

 

Słuchawki

Przetworniki: Magnes neodymowy 40mm

Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20kHz

 

Mikrofon

Kondensator z technologią redukcji szumów

 

Pasmo przenoszenia: 100Hz ~ 18kHz

 

Złącze: wtyk USB typu A

 

 

Jeżeli zły temat to usuńcie.

  • 4 tygodnie później...

  • Posty:  2 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2007
  • Status:  Offline

http://www.czarne.com.pl/img/main/strategia.jpg

 

Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego. I edycja. Od razu zaznaczę, że do tej pory reportaże omijałem szerokim łukiem. Zupełnie nie wiem dlaczego. A może i wiem... Od zawsze utożsamiałem reportaże z książkami podróżniczymi, a tego gatunku naprawdę nie lubię. Nie lubię czytać o fermentacji alkoholu w ustach chłopek, nie lubię poznawać sposobów przyrządzania pawianów i nie lubię opisów przyrody. Strategia Antylop jest innym typem reportażu. Brutalnym. Wywołuje wyrzuty sumienia. Przywołuje pytania, gdzie były cywilizowane kraje gdy w Rwandzie przez 3 miesiące zabijano maczetami 50tys. Tutsich ? Jak można było przez trzy miesiące ukrywać się na bagnach drżąc codziennie o swoje życie? Jak można po takiej masakrze wrócić do normalnego życia i podawać na ulicę rękę oprawcy brata, matki, żony? Ta książka odpowiada na te pytania. Choć czy naprawdę to dzieło książki? Autor spisał jedynie słowa ludzi. Świadków tych wydarzeń. Zabójców i ocalonych. Choć to szokujące nie próbują niczego ukrywać, mówią otwarcie o swoich uczuciach. O żalu, strachu, które nie odstępują ich na krok mimo upływu tylu lat. Trudno pisać recenzję, bo trudno tu cokolwiek kwestionować. Trudno doszukiwać się roli autora, bo w rzeczywistości to nie Jean Hatzfeld jest jej autorem. Jej autorami są Tutsi i Hutu. Czy mam prawo wystawiać ocenę ich świadectwu?

Nie płakałem po CM Punku

18909757064dbdb1458cbe1.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Grins
      R-Truth a raczej Ron Cena to był świetny przystanek dla Cena co jak co  Wychodzi na to że Cena sam chyba sobie dobiera zawodników z którymi chce stoczyć walkę, mam nadzieje że to nie Cody będzie ostatnim przeciwnikiem Cena tylko Punk.  Bronson Reed nowy członkiem stajni Rollinsa... Najśmieszniejsze w tej całej historii jest to że Roman zniknął od tak z dupy, po prostu go nie ma i chuj... Zrobił sobie przerwę i wróci po Money In The Bank albo na samej gali ale już nie jako OTC, Trible Cheef bo to już umarło coś czuje że będzie już nowy gmmick oby nie Big Dog    
    • Grins
      Jakoś ostatnio mam mało czasu oglądać wrestling, ale obejrzałem ostatnio tą galę i ogólnie była nawet spoko tym bardziej Fatal 4 Way mocno mnie nie zawiódł ale już Main Event był nie co średni. Nie będę się tu rozczulał nad każdą walką, ogólnie przejdę od razu do Main Eventu, na prawdę to miała być ostatnia walka Cena i Ortona? Serio średnia końcówka tym bardziej, John mimo że staruje się Heelować to średnio mu to idzie, ta jego sztuczność bije po oczach, serio jak już chcieli tego turnu to mógł zmienić charakter a nie dalej wchodzi przy swojej starej muzyce, dalej w starym stroju bez sensu to jest... Ogólnie wszystkie segmenty Ortona i Cena były świetne ale sama walka to totalna klapa, szkoda mi Ortona że go tak chujowo zabookowali bo serio nie zasługuje na to.  Tyle z tego dobrego że Valkyria jest pompowana i pushowana to na duży plus, jednak powrót Becky to nie był taki zły pomysł może sama Beczka postanowi promować młodsze nabytki. 
    • KyRenLo
    • VictorV2
      Oooof. To będzie ciekawe.  LoF - Legacy of the Future. Organizacja założona przez 3 wychowanków dawnego GWA (Global Wrestling Alliance), założone i prowadzone przez Victor'a Velasquez'a. Zamknięte w okolicy roku 2012-2013 i "odrodzone" jako LoF w 2023. Skupiona na promowaniu, scout'owaniu i szkoleniu młodych talentów z pomocą niektórych uznanych weteranów.  Drogą wyjaśnienia, wszystko co będzie tu dodane było napisane przeze mnie, oryginalnie opublikowane w innym miejscu ale w celu prezerwacji i chęci kontynuowania pomyślałem że czemu nie spróbować dodawać tego tutaj. Jeśli któryś z moderatorów potrzebowałby dowodu oryginalności twórczej, jak najbardziej mogę przekazać detale na PW. Nie jestem pewny czy otwarte promowanie innej strony w tym przypadku będzie ok czy nie.  W pierwszym poście zamieszczę roster, pasy mistrzowskie i pozostałe elementy, razem ze streszczeniem pewnych aspektów które są istotne/będą istotne a wydarzyły się na oryginalnym miejscu twórczym. Pewne skróty, nazwiska i wydarzenia do których będą odniesienia wydarzyły się 10lat+ temu i dokopanie się do większości oryginalnego tekstu jest niemożliwe. Postaram sie uwzględnić wszystko żeby chronologia wydarzeń była zrozumiała a ważniejsze motywy wyjaśnione. Podejrzewam że będę robił to na bieżąco, pod każdą galą gdzie potrzebne jest wyjaśnienie, albo przed nią a potem na bieżąco będę edytował pierwszy post i zbierał "encyklopedię" pojęć i wydarzeń gdyby ktoś chciał wrócić do czegoś. Koniec końców, zrobi się z tego pewnego rodzaju "micro-verse" całego świata który razem z innymi budowaliśmy kilka lat. Na potrzeby Attitude będę musiał przebudować sposób w jaki mam zbudowany roster (Excel file), zapewne zrobię to jako google doc. Albo zrobię to jako dwa (Roster LoF + Zawodnicy z poza LoF którzy w ten czy inny sposób są istotni) albo jeden, odpowiednio oddzielony.  W przypadku jeśli ktoś byłby zaznajomiony z pierwotną wersją LoF, gale mogą się nieco różnić od oryginalnie wrzuconego tekstu. Powód jest prosty - większość show musi zostać zachowana, żeby wszystko miało sens chronologicznie, aczkolwiek pewne zmiany kosmetyczne/formatowe mogą się pojawić żeby ułatwić czytanie. Główną zmianą będzie format pisania walk. Oryginalnie każda walka była rozpisana od gongu do gongu - ale w pewnym momencie zmieniłem to na kilkuzdaniowy opis, poza main event'ami i w jakiś sposób istotnymi walkami. Wczesne gale również będą miały taki format, żeby ułatwić czytanie i ukrócić bardzo powtarzalne teksty z typowymi spotami. O ile lubię je pisać, tak zdaje sobie sprawę że czytanie po raz 15 "skontrował Irish Whip swoim Irish Whipem" może być nudzące. Tyle chyba tematem wstępu, jeśli ktoś będzie miał jakieś pytania - znajdziecie mnie na PW i w odpowiedziach Każda recenzja/sugestia/opinie jest mile widziana, szczególnie ta krytyczna. Jestem jedną z tych osób która uważa że krytyka, tak długo jak uzasadniona i uargumentowana, jest tym co popycha proces twórczy i jego jakość najbardziej. Chciałbym tylko zaznaczyć, że podobnie jak IRL, czasami coś co teraz wydaje nam się nie mieć sensu, może się wyjaśnić i pokazać swój sens kilka show później, jedyne co chciałbym żeby trzymać w pamięci.  Pierwsze show są krótsze. Chronologicznie, organizacja zaczęła od streamowania show na swojej stronie z Raleigh, NC. Dopiero od któregoś show Strike pojawiło się na TNT, razem ze swoimi PLE, co powiązane jest z pojawieniem się pierwszych prawdziwych weteranów. W związku z tym pierwsze kilka show jest wolniejszych, wypchanych nowymi, oryginalnymi zawodnikami których jeśli damy sobie czas żeby poznać, z pewnością pokażą że są warci śledzenia Tyle tytułem wstępu. Pora przedstawić mój projekt oraz pierwszych aktorów. Na razie zamieszczę krótki opis zawodników biorących udział w pierwszym show, kiedy skończę poprawiać i edytować roster, zedytuje post i dodam całość. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Hierarchia LoF: Christopher "Thunder" Rodriguez - były 3-krotny mistrz GWA X-Division, jeden z czołowych wychowanków oryginalnej rozwojówki GWA - GWYG (Global Wrestling Young Generation). Obecnie jeden z trzech założycieli LoF, pełniący głównie rolę GMa.  "Unstable Beast" Jamie Nealson - kolejny z wychowanków GWYG, który zajmuje się głównie trenowaniem młodych wychowanków LoF. Znany ze swojej przeszłości w GWA, gdzie był niekontrolowaną bestią która nie zatrzymywała się przed nikim i dla nikogo.  Jeff Bryson - trzeci z "Wielkiej Trójcy" GWA/LoF. Wychowany w Filadelfi, wielki fan ECW co odzwierciedlał w swoim stylu, zarówno przy wejściach jak i w trakcie walk. Jego głównym zadaniem w LoF jest wyszukiwanie młodych talentów, pasujących do LoF.  Pasy mistrzowskie: LoF Heavyweight Championship - [Vacant] LoF Cruiserweight Championship - [Vacant] LoF Tag Team Championships - [Vacant] Roster:  [TBA] ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Zawodnicy występujący na Strike #1: ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Pojęcia potrzebne dla kontekstu: Wydaje mi się że to tylko FWC - Future Wrestling Champions. Cytat twórczości osoby odpowiedzialnej za FWC, dla skrócenia przedługiej i imponującej historii  Znana z bardzo twardego, brutalnego stylu oraz żmudnego procesu szkolenia zawodników, aczkolwiek jeśli ktoś przebrnął, to pieczątka "wychowanka FWC" otwierała bardzo dużo drzwi.    ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Przed rozpoczęciem gali, kiedy widzowie już weszli - do ringu weszli założyciele organizacji. Thunder, który trzymał na ramieniu GWA X-Division Championship, Jamie Nealson i Jeff Bryson, stojąc przy 3 podestach zasłoniętych materiałem. Kiedy cheer publiczności wreszcie ucichł, spojrzeli po sobie po czym Thunder podniósł mikrofon.   Christopher Rodriguez: Uff…nie wiem nawet…od czego zacząć. Dalej nie mogę uwierzyć że jednak to robimy. Nie wiem dlaczego ktoś nam w ogóle na to pozwolił.   Zaśmiał się, patrząc na pozostałą dwójkę.    Rodriguez: Dla tych którzy mnie nie znają, nazywam się Christopher Rodriguez. Miałem przyjemność, honor i zaszczyt być jednym z pierwszym którzy dostali się do Global Wrestling Young Generation. Były GWYG West Coast Tag Team Champion…były GWYG West Coast Heavyweight Champion…i jak widać, ostatni GWA X-Division Champion.   Powiedział, wznosząc pas do góry, dając fanom okazję do kolejnej fali cheeru.    Rodriguez: I to wszystko wygląda cudownie, na papierze. Młody chłopak z Kalifornii, którego jedyną szansą było zawierzenie swojej przyszłości nowej, nie sprawdzonej organizacji która zaczynała z szalonymi ambicjami, które przerastały kogokolwiek. Ilość pracy, trudu, potu i łez które spłynęły w tamtych budynkach…nie wiem czym moglibyśmy to zmierzyć…ale udało się. Wbrew wszystkim i wszystkiemu, grupa młodych, nieznanych zawodników udowodniła że nie trzeba być Hoganem, Rockiem czy Austinem żeby zmienić historię.    Odwrócił się w stronę pozostałej dwójki.   Rodriguez: Dzięki ludziom takim jak Jeff i Jamie, dzięki ludziom takim jak JJ McKnight, Jack Adams, Eric Raynes, Jonathan Hawke, C.B. Lyon, Steve Fox i wielu, wielu innych…udało się. Razem dostaliśmy szansę i możliwość. I o ile dostaliśmy tą szansę…to nie od nas zależy jej sukces.    Chris wziął głęboki oddech, patrząc na widownię.   Rodriguez: Nie, ten sukces zależał od was. Od każdego z was i każdego kto w przeszłości stwierdził że jesteśmy warci waszego czasu i uwagi.   Po chwili rozległy się chanty “You deserve it!” i widocznie, cała trójka zaczyna mieć problemy z kontrolowaniem emocji.   Rodriguez: Za każdym razem kiedy zaczynało się show, kiedy zaczynała się nasza muzyka, wasze emocje, wasze oddanie i wasz udział był tym co pchało nas żeby zaryzykować wszystko co mieliśmy.  I za to, jesteśmy i będziemy wam zacznie wdzięczni.    Fani wciąż chantowali “You deserve it”, dając trójce możliwość złapania oddechu.   Rodriguez: Ale o ile my byliśmy fundamentami na których powstało GWA, to nie my zbudowaliśmy tą organizację to takiego momentu. Jak widzicie, mam ze sobą pamiątkę ze starych dobrych czasów   Zdjął pas z ramienia i spojrzał na niego   Rodriguez: Nawet nie chce pamiętać przez co musiałem przejść, żeby go zdobyć. I dlatego właśnie chcemy zachować tą część historii. Historii która była, jest i będzie częścią naszego życia. Dlatego chcieliśmy zachować i raz jeszcze uhonorować osobę bez której nie byłoby nas tutaj. Kogoś, kto być może nie zaczął swojej kariery w GWA - ale bez którego GWA nie byłoby tym czym było. Kogoś kto oddał i zaryzykował wszystko, żeby osiągnąć swój cel. Kogoś kto nie bał się i nie boi się dalej robić tego co kocha. Panie i Panowie, Prosze was, raz jeszcze - pomóżcie mi przywitać ostatniego i obecnego posiadacza GWA World Junior Heavyweight Championship. Griff. Grifffiiiiiiin!    Kolejna fala cheeru, kiedy theme song luchadora zaczął lecieć w arenie a on sam pojawił się na rampie, wznosząc w górę wspomniany tytuł i schodząc do ringu i po wejściu do niego, uściskał całą trójkę i wziął mikrofon od Thundera, czekając aż widownia ucichnie.    Griff: wow…Jeśli jest jedna rzecz której się nie spodziewałem.    Luchador rozejrzał się wokół, kiedy widownia chantowała “Welcome back!”    Griff: Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o pomyśle występów w GWA, nie spodziewałem się tego co się wydarzyło. Organizacja która miała tak dobrze zbudowane zaplecze, jeśli chodzi o szkolenie nowych talentów i promowanie ich…potrzebuje mnie? Szczerze mówiąc, spodziewałem się krótkiego epizodu żeby zrobić trochę szumu w mediach. Jeden czy dwa matche…tymczasem…   Griff spojrzał na tytuł mistrzowski raz jeszcze   Griff: Mistrz Świata, huh?    Zaśmiał się i poprawił pas na ramieniu.   Griff: Fani GWA zawsze witali nas ciepło, zawsze podziwiali to co robimy…i zawsze mieli odwagę wybuczeć nas z budynku, jeśli daliśmy z siebie mniej niż 100%. Ale to właśnie sprawia że fani wrestlingu tworzą tak cudowną atmosferę. Zaakceptowaliście każdego z nas i szanowaliście nas, tak długo jak my szanowaliśmy was, dając z siebie wszystko. Nawet kogoś takiego jak Max.    Griff nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.    Griff: Nie martwcie się, podobnie jak wy, on też się nie zmienił, dalej jest równie irytujący jak zawsze.    Fani zaczęli chantować na zmianę “Let’s go Griffin! Let’s go Max!”   Griff: Nie wiem co jeszcze mnie czeka w mojej karierze, ale wiem że czas jaki spędziłem z wami będzie zawsze jednym z najlepszych okresów w mojej karierze. Dziękuję wam za wasze wsparcie, za waszą krytykę i każdy cheer jaki kiedykolwiek od was otrzymałem.    Wzniósł jeszcze raz, pas mistrzowski w górę, oddając mikrofon Thunder’owi.   Rodriguez: Teraz, chcielibyśmy oficjalnie zakończyć czas pasów GWA, żeby móc rozpoczą-...   OOOOOOOWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW! Wolfpac is back causin' a mass destruction Guess who's here? The bad boys of wrestling   Wycie wilków rozniosło się po budynku i fani ożywili się po raz kolejny. Po kilku chwilach na rampie pojawili się Andrew Jays i Dominique - obaj mieli na ramiona GWA World Tag Team i GWA Tag Team titles. Obaj mieli ze sobą swoje trademarkowe czarne kije baseballowe, Andrew trzymał go na ramionach, owijając wokół niego ręce, podczas gdy Dom powoli machał nim, trzymając go w opuszczonej ręce. Duet zszedł powoli do ringu, w którym pozostała czwórka cofnęła się robiąc im miejsce. Obaj wzięli do rąk mikrofony.   Andrew: Moment…bo chyba o czymś zapomnieliśmy.   Dom: Tak…tak jakby poza Griffem był ktoś jeszcze kto pomógł zbudować GWA/   Andrew: Ktoś kto sprawił że Tag Team wrestling był kojarzony z GWA…tylko kto…   Dom: Priceless?   Andrew: Naaah…skopaliśmy ich. Czekaj…McDolby i Griffin?   Andrew spojrzał na luchadora w ringu, który nie mógł ukryć śmiechu   Dom: Naaaah, ich też skopaliśmy. The Age of ITS NOT A PHASE MOOOOM? Emo duo - Tyler Black i Jimmy Jacobs?   Andrew: Naaah, nie pamiętasz? Ich też postawiliśmy do pionu. Wiem! Jak mogliśmy zapomnieć? Youngblood Mafia!    Dominique spojrzał na niego, jakby go nie poznał:   Dom: Kto? O kim ty teraz mówisz? Nie pamiętasz z kim mieliśmy największe wojny, o których dalej fani rozmawiają? To o nich musieli zapomnieć, jeśli chodzi o osoby które pomogły zbudować GWA, tak?   Andrew: Quinter’s Factory?   Fani ożywili się raz jeszcze, chantujac “One more match! One more match!” Wszyscy obecni w ringu wydawali się świetnie bawić, kiedy nagle Andrew wyciągnął swój kij i wymierzył nim w Thundera   Andrew: Mam nadzieje że nie miałeś w planie zapomnieć o najlepszy Tag Teamie jaką ta organizacja miała, prawda? The ones, the only, Unified GWA World Tag Team Champions? Hmmm?   Andrew przez chwilę wydawał się śmiertelnie poważny, po czym zaczęli się śmiać i wyściskali się. Thunder podniósł mikrofon jeszcze raz.   Rodriguez: Więc…jak mówiłem zanim mi…brutalnie przerwano.    Powiedział, patrząc na Wolfpack, którzy teraz siedzieli na narożnikach, udając że nie wiedzą o co chodzi.   Rodriguez: GWA World Junior Heavyweight Championship, GWA X-Division Championship oraz GWA Unified World Tag Team Championships oficjalnie przechodzą dziś na emeryturę. W ich miejsce nowe pokolenie, które nie może się już doczekać żeby zacząć swoje pierwsze show będzie rywalizować o to.   Jeff, Jamie i Griff zdjęli materiał z podestów w ringu, pokazując nowe pasy mistrzowskie z literami LoF.   Rodriguez: LoF Heavyweight, Cruiserweight oraz Tag Team Championships. I mamy nadzieję że dzięki wam i oddaniu tych którzy czekają po drugiej stronie kurtyny, te tytuły przerosną te, które przechodzą dziś do historii. Jeszcze raz, z całego serca i w imieniu każdego z nas który kiedykolwiek stanął w ringu GWA. Dziękujemy wam bardzo za wasze wsparcie i oddanie, mamy nadzieję że kolejne pokolenie zrobi wszystko żeby sprostać waszym oczekiwaniom. Więc bez zbędnych przedłużeń, zapraszamy do pierwsz-...    Cut my life into pieces, This is my last resort. Suffocation, No breathing, Don't give a fuck if I cut my arm bleeding.   This is my last resort.   Jeszcze jeden theme song przerwał Thunder’owi i jeśli wcześniej publiczność była głośno, to teraz absolutnie stracili kontrole, kiedy na rampę powoli wyszedł Torn - absolutnie największy fan favorite w historii GWA. Powoli zszedł w stronę ringu, witając się z fanami. Wskoczył na ring i wszedł do środka, witając się ze wszystkimi. Jego muzyka nie cichła, wymienił kilka słów z Wolfpack, którzy wskoczyli na narożniki, wznosząc swoje pasy do góry, podczas gdy Torn wszedł na środkową line, pozując razem z nimi, wśród dzikiego wiwatu tłumu.   To zakończyło “nieformalną” część show. Cała ekipa pożegnała się z fanami, Wolfpack nie omieszkało przebiec się przez widownie, podczas gdy ring był sprzątany i przygotowywany do show. Energia jednak nie cichła i widać było że fani nie spodziewali się takiej grupy. Z muzyką Torna z GWA, cała siódemka stanęła na szczycie rampy, raz jeszcze kłaniając się widowni.  [Wcześniejsza część była osobno nagrana, na przyszłe potrzeby organizacji]   Jeff i Jamie zajęli miejsca przy stole komentatorskim.   Jeff: Wow. Po prostu Wow. Kto by się spodziewał…współczuje ludziom którzy nie mogli zobaczyć co wydarzyło się przed show…ale jestem pewny że prędzej czy później wydamy jakieś DVD.   Jamie: Z pewnością. Witamy, wszystkich którzy zdecydowali się spędzić z nami trochę czasu. Akcja zacznie się za chwilę, ale wcześniej kilka informacji.   Jeff: Dokładnie. Najbliższe kilka show będzie toczyło się pod dyktando dwóch turniejów - Heavyweight oraz Cruiserweight Championship, których finały odbędą się na LoF ReBirth.    Jamie: Zobaczycie zarówno nowe talenty i nowe twarze jak i być może kilka które znacie. W tym amerykański debiut dwóch zawodników  - Romeo Clemente oraz Shou Ikeda!    Jeff: O ile Romeo jest utalentowany i ludzie mieli duże nadzieje, to Shou jest absolutnie kimś na kogo fani czekali.   Jamie: Zaczniemy jednak od walki o nieco mniejszym zasięgu globalnym, ale znacznie większym zasięgu lokalnym. Cain Williamson, młoda gwiazda dokładnie z…Raleigh. North Carolina   Jeff: A jego przeciwnikiem będzie Maximillian Wallace, który również nie ma daleko - jako że pochodzi z South Carolina.    Jamie: Mam wrażenie że wiem za kim będzie widownia w tym matchu…   Match 1: Single Match Cain Williamson Vs Maximillian Wallace   Dwóch technicznie zdolnych zawodników, którzy zaczęli wolniej, ewidentnie czując presję jaką jest openen na pierwszej gali. Kilka prostych rzutów aż do momentu kiedy Maximillian zatrzymał Suplex, wymierzając swój. Przejął po tym kontrole, trzymając przeciwnika w Headlocku na macie. Wallace prowadził przez dalszą część, pracując nad plecami oponenta. Po bohaterskim powrocie lokalnego chłopaka niesionego owacją fanów, zobaczyliśmy Money Shot (Leaping Reverse STO) po którym Cain zgarnął pierwszą wygraną w historii LoF.   Zwycięzca: Cain Williamson   Jamie: Świetny występ z ich strony   Jeff: Oficjalnie, LoF jest otwarte. Mamy pierwszy match za nami i jaka historia - Chłopak z Raleigh wygrał pierwsze starcie, który odbyło się w jego rodzinnym mieście.    Jamie: Dzisiejszy wieczór będzie dla niego szczególny, brawa dla niego i oby tak dalej.   Jeff: Maximillian za to nie czuje się najlepiej. Widać że ta porażka nie leży z nim   Jamie: Nie dziwie się, nie jest łatwo być tak blisko domu i przegrać debiut…miejmy nadzieje że nie wpłynie to na niego.   Titantron pokazał backstage, gdzie Thunder rozmawiał z kimś kogo starzy fani mogą kojarzyć - T-Ash! Niestety, ich rozmowę przerwał ktoś kogo fani jeszcze nie mieli okazji poznać - James Crawford. Brytyjczyk podszedł do Thundera, ignorując Asha. Thunder spojrzał na niego, zdziwiony jego obecnością.    Thunder: Mogę…Ci w czymś pomóc?    Crawford: Tak. Jak najbardziej. Z tego co wiem, mam brać udział w turnieju o Heavyweight Championship, oczywiście. Ale do tej pory nie wiem z kim będę walczył, albo nawet kiedy. W jaki sposób mam się przygotować?    Thunder spojrzał na niego, widocznie rozbawiony.   Thunder: Nie wiedziałem że to ma jakieś znaczenie…Ash, miałeś kiedyś taki problem?   T-Ash podszedł bliżej do Anglika   T-Ash: Nie. Zakładam że mało kto ma…poza ludźmi którzy nie są wystarczająco dobrzy.   James zrobił się nieco bardziej czerwony, robiąc krok do przodu, stając tuż przed Ashem, pokazując różnice w ich wzroście i rozmiarze.    Crawford: Tak jakbym miał się bać kogoś, kto nie może mi nawet spojrzeć w oczy bez drabiny.   Thunder wciągnął powietrze głośniej z uśmiechem.   Thunder: Uuuuu….zabrzmiało jak wyzwanie. Podoba mi się to.   Thunder klepnął James’a w ramię, który nie wydawał się zadowolony z gestu.   Thunder: Właśnie rozwiązałem twój problem. Twoim przeciwnikiem będzie T-Ash. A jeśli chodzi o to kiedy…nie ma lepszego czasu niż teraz, prawda? Ring jest wolny. Powodzenia.   Thunder klepnął ich obu w ramiona i odszedł z uśmiechem. T-Ash mrugnął na James’a i odszedł, kierując się w stronę ringu. James wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić.    Jamie: Ask and you shall receive. Ale nie wiem czy James wie o co poprosił.   Jeff: To jest właśnie różnica. Jak mówiliśmy, większość rosteru to nowe twarze które zaimponowały i dostały szansę…ale nie wszyscy. T-Ash, który w pierwszym roku swojej kariery wygrał nagrodę dla najlepszego talentu roku, nie jest łatwym rywalem.   Jamie: Nie było może o nim głośno, jego kariera przystopowała - ale nie dajmy się oszukać, wciąż jest groźny, szczególnie że przybyło mu dużo doświadczenia.    Jeff: James Crawford może być zdolny…ale moim zdaniem tym razem wziął więcej niż może przełknąć.    Match 2: Heavyweight Tournament Qualifier James Crawford Vs T-Ash.   Highlights: Od początku James próbował złapać mniejszego przeciwnika, ale T-Ash zwinnie unikał go, dokładając przy tym low kick, albo Forearm Smash w plecy. Trwało by to dłużej, gdyby James nie złapał wreszcie nogi Ash’a, podciął go Leg Sweep’em i wstrzymał jego ruchy Elbow Drop’em - który Ash odczuł dosyć mocno. Brytyjczyk przejął kontrolę nad walką, starając się wykorzystać swoją przewagę siłową - trzymając go w Bear Hug’u. Kiedy Ash wstał, szybko wrócił na dół - rzucony Belly-to-Back Suplex’em, po którym James wciąż starał się wycisnąć całe powietrze z płuc amerykanina. O ile młody zawodnik dominował fizycznie, tak jednak tym razem spryt zadecydował o walce. Po TTD (Lifting DDT), James za długo zwlekał z kontynuowaniem walki i dał się wciągnąć w Koji Clutch które zakończyło starcie.   Zwycięzca: T-Ash   Crawford wyturlał się z ringu, trzymając się za kark, podczas gdy Ash wskoczył na narożnika, patrząc na niego stuknął się jeszcze raz w skroń, pokazując mu raz jeszcze kto jest sprytniejszy. Brytyjczyk nie wydawał się zachwycony tym co się stało.   Jeff: Mówiliśmy że tak będzie, talent i umiejętności to jedno, doświadczenie i inteligencja, to drugi.    Jamie: T-Ash właśnie udowodnił że młode talenty w LoF mają przed sobą dużo pracy.   Jeff: Mówiąc o pracy, Shou Ikeda jak do tej pory nie miał jej za wiele poza swoim rodzinnym krajem.   Jamie: Utalentowany i udekorowany w Japonii, wreszcie postanowił pokazać się światu i sprawdzić się w rywalizacji z innymi ludźmi ze swojego pokolenia.   Jeff: To nie mała okazja, wiedząc że zgodził się na swój międzynarodowy debiut właśnie u nas. Po drugiej stronie, Romeo Clemente - dumny reprezentant Lucha Libre, który wierzy że długoletnie tradycje i technika którą otrzymał w swoim kraju, pomogą mu przywrócić chwałę swoim rodzinnym stronom.   Jamie: Nie możemy powiedzieć że są na tym samym poziomie, jeśli chodzi o rozgłos - ale z pewnością ich umiejętności są bardzo blisko siebie.    [Na titantornie puszczano highlight montage, z walk i występów Romeo w Meksyku, jak przygotowanie do Main Eventu dzisiejszego show]   Po zakończonym materiale, w ringu stał Thunder z mikrofonem   Thunder: Mam nadzieję że jak do tej pory wszyscy bawią się świetnie, oglądając starania kolejnego pokolenia.   Słyszalny cheer widowni zdaje się to potwierdzać.    Thunder: Ale…mam wrażenie że czegoś nam brakuje.Ponieważ kolejne pokolenie to nie tylko masywnie zbudowani mężczyźni, rzucający sobą w ringu, prawda? Nie zapomnieliśmy że jest jeszcze druga strona tego medalu. Dlatego właśnie postanowiliśmy zaprosić jeszcze jedna osobę, która nie tylko zna GWA - ale również kobiecy wrestling. Kogoś, kto pokieruje tą dywizję ku chwale i sławie. Panie i Panowie, pozwólcie że przedstawię nową Menadżerkę Generalną kobiecej dywizji.    Kiedy skończył, po kilku sekundach uderzył nowy theme song…a na rampie pojawiła się Downstar! Ku radości fanów, zaczęła schodzić do ringu, witając się z nimi po drodze. Kiedy dołączyła do Thundera, uściskali się, po czym drugi GM zostawił Down w ringu samą.   Downstar: Kiedy Thunder się ze mną skontaktował…nie powiem, byłam zaskoczona. To nie do końca jest…rola którą myślałam że będę miała w życiu. Praca biurowa…ludzie którzy znają mnie i moją karierę, wiedzą że moja historia ze stołami sprowadza się bardziej do ich łamania, niż siedzenia za nimi.   Down zaśmiała się, kiedy fani chantowali “We want tables!”    Downstar: Spokojnie…myślę że uda się to zorganizować w pewnym momencie. W międzyczasie, chciałam powiedzieć że włożyliśmy sporo czasu żeby upewnić się że roster który mamy jest silny i każdy znajdzie dla siebie zawodniczkę którą będzie chciał wspierać. Dlatego też poprosiłam o możliwość zaprezentowania wam przyszłości kobiecego wrestlingu. Oto pierwszy match w historii LoF z udziałem kobiet.    Downstar spojrzała w stronę rampy, na której pojawiła się już pierwsza zawodniczka - przy lekko punkrockowej melodii, do ringu zeszła Ashley a na jej rywalkę nie trzeba było długo czekać - kiedy przy bardziej agresywnej melodii na rampie pojawiła się Sarah. Downstar spojrzała na nie obie, kiedy był już w ringu,   Downstar: Historia LoF rozpoczyna się dziś. Pokażmy że kobiecy wrestling wciąż jest czymś, co ludzie powinni szanować.   I po tym wyszła z ringu, zostawiając zawodniczki gotowe do starcia.    Match 3: Single Match Ashley Vs Sarah   Highlights: Początek walki był dosyć spokojny, zawodniczki wymieniały się uderzeniami i chwytami. Ashley wreszcie zablokowała jeden z nich, po czym rzuciła rywalką Hip Toss’em, dokładając szybki Leg Drop. Sarah nie chciała jednak oddać tej walki tak szybko i kiedy Ashley ją podnosiła, Sarah odepchnęła ja i poprawiła niskim Dropkick’iem w kolano. Po tym to ona przejęła kontrolę, nie dając rywalce dużo miejsca. Kiedy Ashley starała się odwrócić sytuację, dostała DDT za swoje próby - po którym Sarah weszła na narożnik, dokładając Diving Knee Drop. Kolejna część walki była praktycznie ta sama, Sarah wykorzystywała swoją przewagę, zatrzymując ofensywę Ashley zanim ta mogła się nawet zacząć. Szybki Snap Suplex i kolejny Knee Drop nie pomogły jej. Walka wydawała się być praktycznie przesądzona w tym momencie - Ashley zerwała się jeszcze do jednej próby, ale jej Drive-By (Headlock Driver) zostało zatrzymane i po odepchnięciu jej, Sarah dodała B-Stomp (Inverted Stomp Facebreaker)   Zwyciężczyni: Sarah   Jeff: Co za match!    Jamie: Dobrze widzieć Downstar z powrotem - i dobrze widzieć że wie co robi. Świetny sposób żeby przedstawić nam kobiecą dywizje.    Jeff: Jeśli tak to będzie wyglądać, to nie mogę się doczekać co Pani GM ma w planach.   Jamie: Nasz czas powoli dobiega końca - przed nami już tylko Main Event, na który wszyscy czekają.    [Na titantornie puszczano highlight montage, z walk i występów Ikedy w Japonii, jak przygotowanie do Main Eventu dzisiejszego show]   Po materiale, widzimy na ekranie widok z backstage’u, gdzie T-Ash jest w drodze do wyjścia z areny, kiedy jego drogę zaszedł James Crawford - tym razem nie sam. Blake Stevens i Izzy Richards są razem z nim. Widać że T-Ash nie czuje się zbyt komfortowo. Blake tylko się uśmiechnął lekko.   Stevens: Spokojnie. W przeciwieństwie do ludzi z którymi zazwyczaj pracujesz, nie mamy w zwyczaju atakować kogoś w takiej…   Stevens zmierzył go wzrokiem, sugerując wzrost T-Ash’a.   Stevens: …nierównej walce. Ale nie mamy również w zwyczaju pozwalać ludziom takim jak ty, bezkarnie okazywać brak szacunku.    T-Ash zrobił krok do przodu, patrząc mu prosto w oczy   T-Ash: Duże słowa, jak na kogoś kto nie zrobił jeszcze nic, żeby sobie na szacunek zasłużyć.    Stevens uśmiechnął się znowu, Izzy parsknęła śmiechem pod nosem   Stevens: Tak…fakt, twoja lista osiągnięć jest ZNACZNIE większa. To jak ja to widzę, jesteśmy na tym samym poziomie. Różnica jest tylko taka, że jesteśmy młodsi, lepsi i…   Tu Stevens zrobił krok do przodu, odpychając Asha o krok do tyłu klatką piersiową, patrząc na niego z góry.   Stevens: …Silniejsi. Dla własnego zdrowia, radziłbym o tym pamiętać, kiedy masz do czynienia z Royalty.   Stevens jeszcze raz zmierzył go wzrokiem, po czym odszedł z typowym dla siebie uśmiechem - Crawford i Izzy poszli za nim, natomiast Ash wydawał się nieco zaniepokojony. Po tym, wracamy do akcji w ringu - gdzie Romeo Clemente już czeka a widownia wita debiutującego z Japonii, Shou Ikede.   Main Event: Cruiserweight Tournament Qualifier Shou Ikeda Vs Romeo Clemente   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu, czekając i szukając dobrej okazji do ataku. Powoli, ostrożnie złączyli ręce…i szybki Arm Drag Takedown od Romeo! Obaj szybko wstali z powrotem, Shou dał się zaskoczyć…obaj zaczęli krążyć wokół ringu jeszcze raz…tym razem to Ikeda zaskoczył rywala! Szybkie kopnięcie w żebra…jeszcze jedno…Spin Back Kick! Shou rozpędził się, odbijając się od lin…ale Clemente uchylił się przed uderzeniem - Jumping Neckbreaker jako kontra! Świetny początek dla Romeo, który jak na razie skutecznie kontroluje przebieg tej walki…szybki Armbar na macie i na ten moment akcja zwolniła, Shou próbuje się wykręcić, ale ciężko mu z tym idzie, Romeo nakłada nacisk na ramię, zmuszając Japończyka do zostania nisko na macie, żeby uniknąć większej presji…co więcej, nie zanosi sie na poprawę…Leg Drop wymierzony na ramię Shou i meksykanin wraca do Arm Baru. Ikeda uderzył kilka razy w mate, co widownia podłapała, zaczynając go dopingować…Shou przekręcił się, robiąc przewrót w przód żeby zdjąć presję ze swojego ramienia i wstał, dostarczając szybkie Enzuigiri! Romeo odszedł kilka kroków do tyłu, ogłuszony…i tym razem nie zdążył zareagować! Running High Knee! Nie zwalniając, odbija się od lin po raz kolejny - Sliding Clothesline i szybki pin! …1…2.. Nope, jeszcze nie. Romeo zdecydowanie nie do końca wie gdzie jest, ale zdołał przerwać pin. Starcie poszło od 0 do 100 w momencie, gwałtowny zryw akcji i Shou nie zamierza zwalniać, wrócił już na nogi, czekając na Romeo…Irish Whip do narożnika…i szybki Splash! Shou wskoczył na drugą linę w narożniku, podczas gdy jego przeciwnik powoli się odwraca…Missile Dropkick! Sytuacja się odwróciła, najpierw to Meksykanin był w kontroli, mając konkretny plan - teraz to on musi coś wymyślić. Shou złapał go za ramię, podnosząc go na nogi…i Romeo znalazł okazję! Jumping Double Knee Armbreaker! Ikeda szybko wyrolował się z ringu, trzymając się za ramię które swoje już wycierpiało - natomiast Romeo zyskał sobie chwilę na złapanie oddechu. I chyba ma już jakiś pomysł co dalej…Suicide Dive! Nie ma w planach wygranej przez Count Out, wrzucił go z powrotem do ringu. Sam wskoczył na kant…i dodał Slingshot Somersault Senton! Szybki pin z jego strony …1…2… I ramie japończyka wystrzeliło do góry. Romeo poirytowany, wstał powoli, wracając do poprzedniego planu, Fujiwara Armbar na tym samym ramieniu, wciąż próbuje osłabić siłę przeciwnika - i wiedząc jak dobrym strikerem jest Ikeda, ten pomysł nie jest zły. Tym razem Shou próbuje wydostać się jak najwcześniej, widać że po wszystkim co się wydarzyło, teraz jego ból jest większy…próbuje sięgnąć lin nogami, ale wciąż jest za daleko…Romeo naciska najmocniej jak może, stara się jak może żeby zmusić oponenta do poddania się…ale wreszcie sięgnął! Sędzia odlicza i Clemente wreszcie odpuścił…ale tylko chwyt! Szybki Knee Drop na to samo ramię! Shou nie może się nawet podeprzeć na tym ramieniu żeby wstać, nie jest w stanie oprzeć żadnej części swojego ciężaru - Romeo może i nie wygrał jeszcze tej walki, ale ewidentnie jego strategia zaczyna działać. Ikeda wstał z pomocą narożnika…gdzie otrzymał Running Dropkick! Romeo wspina się już na narożnik…Diving Crossbody! Udało mu się utrzymać na górze, żeby przejść do pinu! …1…2… Kick out! Shou usiadł na macie, wciąż trzymając się za ramię - Clemente stanął za nim, dokładając szybki Low Kick w ramię siedzącego oponenta. Shou odturlał się szybko, próbując zyskać sobie trochę miejsca, ale nic z tego - Romeo jest już za nim, brutalnie podnosząc go za ramię, które wykręcił…I pchnął go na liny Irish Whip’em…Shou uchylił się przed Back Elbow’em, odbijając się od lin jeszcze raz…ale tym razem High Knee nie trafia! I co gorsza Japończyk spadł na matę, prosto na ramię które było celem ataku całą walkę! Podniósł się z maty, ale Romeo nie zamierza dać mu wiele czasu - Step Up Enzuigiri! Jednak zamiast celować w głowę, pełny impakt kopnięcia trafił znowu w ramię! Kreatywne rozwiązanie, następny atak juz w drodze…Nieee! Sitdown Hip Toss od Shou! Niestety musiał użyć rannego ramienia i widać to po nim! Wreszcie przeszedł do pinu! …1…2… Dalej nic - Shou nie miał siły żeby podnieść jego nogę, dając Romeo szanse na przerwanie pinu. Ikeda czuje że nie ma dużo czasu, lepszej okazji może nie mieć - wstał już, sygnalizując White Tiger (Tiger Driver)! Podebrał obie ręce…ale nie miał siły dokończyć! Romeo wrócił na nogi, kiedy Ikeda próbował go podnieść! Romeo szybko kopnął go w brzuch i złapał za głowę - Mexican Slicer (Shiranui) w drodze! Moment…nie! RISING SUN! Romeo wyskoczył w górę - ale Shou zdołał wytrącić go z równowagi w pół drogi i kiedy Romeo spadał, wpadł prosto na kolano Ikedy! Rising Sun (Flapjack Jumping Knee Strike)! Ikeda szybko przechodzi do pinu, chroniąc sobie ranne ramię! …1…2…3! I tym razem to już jest koniec!    Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Shoooou Ikeeeeeeeda!   Jeff: Co za starcie! Shou Ikeda wygrywa swój międzynarodowy debiut - ale bądźmy szczerzy, nie był to spacer po parku   Jamie: Jak rozmawialiśmy, może i opinie są jednostronnie faworyzujące Shou, ale jeśli chodzi o umiejętności w ringu, obaj są bardzo blisko siebie - co właśnie udowodnili.    Jeff: Wow…jeśli to show jest pokazało czego możemy się spodziewać, to z pewnością będzie ciekawie. Wiedziałem że zebraliśmy bardzo zdolny roster, ale trening to jedno - prawdziwe show, to już zupełnie inny poziom.   Jamie: Czas pokaże czego możemy się spodziewać - ale zgodzę się że zobaczyliśmy tu bardzo obiecujący początek. Miejmy nadzieję że będzie już tylko lepiej.    Jeff: Jeszcze raz dziękujemy wszystkim którzy pomogli sprawić że to show powstało. Zarówno widzom zebranym dzisiaj jak i każdej osobie która w przeszłości wspierała GWA.   Jamie: Tak jak powiedział Thunder na początku - nasz sukces nie zależy i nie zależy od nas. To dzięki wam możemy robić to co robimy i mamy nadzieję że pozwolicie nam robić to dalej.    Jeff: Na dzisiaj to już koniec, serdecznie zapraszamy na kolejne show!  
    • PpW
      Po raz pierwszy ever - Gabriel Queen kontra Robert Star, na Mystic Festival 2025 🔥🔥🔥 "Polski Ogier" powracający do rodzinnego Trójmiasta pod sztandarem Ewenementu - tego pewnie nie było na Twojej wrestlingowej karcie Bingo na 2025, a jednak! 🤯 Czy ulubieniec publiki, Gabriel Queen poradzi sobie z kolosem z Gdyni na jego terenie? Przekonamy się już 5 Czerwca na More Brutal Than Metal 🔥🤟 Przeczytaj na fanpage.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...