Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Przejście gwiazdy WWE do TNA


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Bonkol, po prostu nie jestem osobą, która będzie gryzła meble ze złości, że Flair wrócił ;). Na jego niekorzyść działa to, że jest jeszcze w miarę świeżym emerytem i publiczność nie zdążyła za nim zatęsknić. Gdyby na ringu stanął - nie przymierzając - Arn Anderson, to prawdopodobnie opinie byłyby inne, bo nikt go tam nie widział od wielu lat. Nie będę traktował zakończenia kariery w kwestiach honorowych, bo przecież przez jeden występ nikt nie stanie się ponownie czynnym wrestlerem. Mam duży dystans do takich słów jak "zawsze" i "nigdy" wypowiadanych przez sportowców, więc nadmierne ufanie im traktuję jako dużą naiwność.

1005187806541accfacb3d6.jpg

  • Odpowiedzi 52
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Bonkol

    7

  • Ceglak

    6

  • Spayki

    6

  • -Raven-

    4

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Też nie przywiązuje do tego zbyt wielkiej wagi, ale powiem szczerze, że byłem prawie pewny, że Flair w ogóle nie poczuje już smaku ringu mimo, ze to nie była jego pierwsza porażka po której musiał zakończyć karierę, ale ta w odróżnieniu od dziesiątek innych tego typu przypadków była bardzo specyficzna i teraz nawet fani Flaira patrzą na to przez pryzmat całej otoczki zorganizowanej przez WWE i wychodzi, że łzy były raczej sztuczne, bo Ric w podświadomości wiedział, że to jeszcze nie koniec, to takie trochę oszukiwanie fanów i mijanie się z prawdą. Oczywiście nie mogę być pewny tego, że Nejcz pojawi się czy to raz czy kilkukrotnie w ringu dlatego warto poczekać na rozwój wypadków w każdym razie nie będzie to nic przyjemnego, bo występy w WWE nikomu aż tak widocznie nie zatrzymały promocji, a czas antenowy większości old schoolu który pojawił się ostatnio w TNA może znaczyć jednocześnie zabranie czasu innym, których Dixie ciągle nieumiejętnie próbuje nam wszystkim sprzedać i Ric też się do tego przyczyni jeżeli znów rozmieni się na drobne.

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

Zostało powiedziane już praktycznie wszystko, ale pozwolę sobie dodać od siebie trzy grosze. Mianowicie, zachowanie Jeffa może zastanawiać, ale ostatecznie można je zrozumieć, ale co do Flaira, to już nie. Przyznam szczerze, że uważałem go za człowieka zdecydowanego. Miał przecież możliwość walki na RAW z Chrisem Jericho jakiś czas temu, ale uparcie twierdził, że jego kariera jest zakończona. No, ale pojawiła się możliwość zarobku, to od razu ma za przeproszeniem w dupie tą całą otoczkę wokół WM 24, tyle łez ile zostało wylanych, etc, etc i sobie wraca. Żenada dla mnie.

 

Co do Jeffa, sprawa jest bardziej rozbudowana. Szkoda, bo on mi nie pasuje do TNA. Zarówno pod względem gimmicku jak i ogólnie stylu walki, bo on jest prawdziwym face'm, bożyszczem młodzieży itp, a w TNA stawia się widowisko sportowe niż całą tą zabawę pt: "superbohater, jedyny sprawiedliwy zbawi świat". Rzecz jasna można zrozumieć jego stanowisko - dla wielu wrestling to nie tylko praca, ale również praktycznie cały świat, dla Jeffa nie. Ale po co on wszystkim wciskał kit, że jeśli wróci to tylko do WWE? A tak pocałował w nos wszystkich fanów, którzy latali za nim, skandowali "We want Jeff" i sobie poszedł do TNA, bo tam nie musi tyle jeździć.

 

Nie obraziłbym się, jakby w związku z tym Matt doczekał się pushu ze strony federacji, ale w obecnej jego dyspozycji byłoby to mocno na wyrost. Ach, i jeszcze jakby starszemu Hardy'emu zdjęli te leginsy, to byłoby już super. Obecnie to taki miś - z brzuszkiem i w różowych spodenkach.

Edytowane przez Menez

  • Posty:  530
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.09.2009
  • Status:  Offline

Obecnie to taki miś - brzuszek i różowe spodenki.

 

Dziwny dobór słów.... Misie to taka grupa gejowska która jest otyła i owłosiona :twisted: :D

 

Ja tam nie mam nic do starszego Hardy'ego i cieszył bym się gdyby dostał push. A co do Jeffreya, ciesze się że przeszedł do TNA. Może jakiś Hardcore'owy gimmick..

fin de siècle

  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

hcrusher napisał/a:

Hogan juz w WCW byl co najwyzej przecietny...

 

 

z tym że tym razem nikt nie mówi nawet o tym by wchodził na ring by walczyć, o daniu mu pasa nie wspominając. To taka mała, ale jakże ważna różnica.

 

Ceglak - na prawdę wierzysz, że pomimo całego tego Hulkowego pitolenia o zabawie w bookera, Bolea utrzyma się zdala od ringu i nie zaklepał już sobie w kontrakcie pasa (nie wierzę, że Hogan nie będzie chciał dołączyć do swojej ego-kolekcji pasa HW TNA)??? Wg mnie - na 200% zobaczymy Hulkstera i w ringu i z pasem. Kwestia tylko czasu.

 

To co piszesz odbieram jak pobożne życzenie jedynie.

 

Bonkol - zgadzam się, że teraz idą raczej chude lata dla "młodych", bo TNA aby zwiększyć ratingi pościągało dziadków ze znanymi nazwiskami a ci, jak na wytrawnych biznesmenów przystało (starzy wyjadacze, jakby nie patrzył) pewnie zagwarantowali sobie w kontraktach, że pokręcą się dookoła pasa i będą często gościć w main eventach. Niestety, dla wszystkich miejsc w main eventach nie wystarczy a tutaj dziadki będą miały obecnie pierszeństwo ze względu na to, że przyciągną nazwiskami więcej marków przed odbiorniki (a przynajmniej tak sądzi Dixie). Nawet jeżeli ma spaść przez to poziom walk w takich main eventach (odpowiadając na Twoje pytanie - tak, powinniśmy się przygotować na baaardzo czarne scenariusze i ringowy park jurajski, bo to niemal murowane. Zwłaszcza jeśli bookował będzie Hogan, który potrafi zadbać o siebie i emerytowanych koleżków).

Nie można jednak powiedzieć, że do tej pory (do momentu przyjścia Hogana) tacy wrestlerzy jak Joe, AJ, Hernandez, Morgan czy Wolfe nie byli promowani - bo byli. Po prostu obecnie przykręcono im kurek z push'em żeby zrobić miejsce dla tetryków. Niestety podczas walk o ratingi, największą rolę odgrywają znane nazwiska naganiające oglądalność (tak więc ewentualnie może jeszcze tylko AJ zdoła utrzymać jako tako swój push, bo jest kimś na kształt "twarzy TNA". Cała reszta zostanie raczej przez jakiś czas na lodzie) i takie też persony będą teraz promowane.

 

Odnośnie osoby Danielsa, to TNA nigdy nie traktowało go zbyt poważnie i chłopak, pomimo że ma umiejętności na poziomie AJ'a a mikrofonowo jest jednym z najlepszych w TNA - nigdy nie mógł się wybić ponad X-Division. To, że ostatnio wrzucono go do walki o pas ze Styles'em wynikało wyłacznie ze scenariusza i okoliczności (obaj wrestlerzy kumplują się od dawna a więc konflikt i feud między nimi był niejako naturalnym posunięciem) a nie jakiegoś pushu, bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie sądził, że Fallen Angel ma choćby najmniejszą szansę żeby pojechać w tym pojedynku AJ'a z pasa.

Podłożenia Wolfe'a Pope'owi nawet nie komentuję. Nie wiem jak ktoś mógł w ogóle wpaść na tak masakrycznie debilny pomysł i jeszcze uzyskać jego akceptację (nie ma jak booking Hogana. Pierwsze koty za płoty, Terry:>). Fajnie, że promują Dinero (bo ludziska go kupują), ale nie kosztem Nigela, do cholery!

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie można jednak powiedzieć, że do tej pory (do momentu przyjścia Hogana) tacy wrestlerzy jak Joe, AJ, Hernandez, Morgan czy Wolfe nie byli promowani - bo byli. Po prostu obecnie przykręcono im kurek z push'em żeby zrobić miejsce dla tetryków.

 

Nie no jasne, że byli. Problem w tym, że osoba promowana nie może ciągle drżeć o swoją pozycje gdy tylko do federacji przychodzi jakiś zapaśnik, który swoje najlepsze lata miał około 15 wiosen wstecz. Morgan był bardzo umiejętnie pushowany od początku roku, ale gdy przyszedł czas najważniejszych gal to jego pozycje przyćmiło odejście Stinga, a na PPV Morgan głównie przegrywał. To samo tyczy się Hernandeza, chłopak wygrał walizkę chyba tylko dlatego, żeby narobić nadziei smartom i jego fanom, bo po prostu został wyruchany gdy chciał się dostać do main eventów. Joe to jednak półka wyżej, więc o niego nie ma się co na razie bać tym bardziej, że wygrał walizkę, z kolei Desmond ma chyba za mały staż, żeby teraz ciągle zbierać push. A Fallen Angel ? O nim zostało już wszystko dokładnie napisane niestety, zarówno przeze mnie jak i przez Ciebie.

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Ceglak - na prawdę wierzysz, że pomimo całego tego Hulkowego pitolenia o zabawie w bookera, Bolea utrzyma się zdala od ringu i nie zaklepał już sobie w kontrakcie pasa (nie wierzę, że Hogan nie będzie chciał dołączyć do swojej ego-kolekcji pasa HW TNA)??? Wg mnie - na 200% zobaczymy Hulkstera i w ringu i z pasem. Kwestia tylko czasu.

 

dajmy się ponieść fantazji i uwierzmy że nie zobaczymy go przynajmniej z pasem, na razie nic nie przemawia za tym, bo Hulk nie rusza się już prawie w ogóle, co pokazał Australian Tour i chyba sam sobie z tego zdaje sprawę. A zdobycie i obrona pasa to conajmniej pare występów w ringu i z tego chyba Terry zdaje sobie sprawę.

 

 

Wręcz przeciwnie! Charyzmę definiuję wyrazistość, nieszablonowość, swoisty magnetyzm. Patrząc tylko na mid-skille: charyzmatyczny byłby np. Evan Bourne, a on jest po prostu nijaki. Zupełnie pozbawiony wyrazu. Z drugiej strony: Randy Orton nie zalicza się do grona moich ulubionych aktywnych wreslerów wyłącznie ze względu na to co pokazuje w ringu, ale - no właśnie - na tę niezwykła wyrazistość.

 

tu się chyba sam kolego trochę zakręciłeś.

Hardy to swego rodzaju fenomen charyzmy, która wykstzałciła się sama z czasem, może to po prostu nasze czasy(szczególnie osadzone na amerykańskim gruncie) potrzebują takiej postaci.

 

 

Powiem inaczej: im to w żaden sposób nie zaszkodzi. Odsetek widzów TNA, którzy nie znają WWE jest na pewno nieporównywalnie mniejszy od liczby miłośników WWE, którzy TNA kojarzą tylko z nazwy albo nie kojarzą w ogóle.

 

Nie zmieni tego przyjście jakiegokolwiek innego wrestlera do TNA. Wszak nikt w świecie tego biznesu nie jest tak rozpoznawalny jak Hogan. Wszystko rozbija się po prostu o lata zakorzeniania brandu WWE w zbiorowej świadomości (to oni - w dużym uproszczeniu - wykreowali amerykański wrestling).

 

no więc skoro WWE żyje zakorzenione w podświadomości to po co jeszcze o nim mówić? Szkoda paru cennych minut w przemowach, które mogą dać pare cennych minut na spot w walce podczas gali mocno ograniczonej czasem antenowym.

Nie rozumiem po co na głos, podczas swojej gali mowić o konkurencji nawet w sensie rywalizacji... To jest głupota.

 

 

 

A co do Flaira i jego odejścia/emerytury podczas WM. Traktujecie to wszystko za poważnie. Trzeba zdać sobie sprawę, że każda organizacja to jakby równoległy wymiar i coś co się kończy w jednej nie ma wpływu na drugą. To tylko SHOW!

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  266
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2010
  • Status:  Offline

Jeśli chodzi o kwestię zahamowania rozwoju TNA originals z uwagi na najnowsze transfery podstarzałych gwiazd, to uważam, że nie ma się czego bać. Dixie jakiś czas temu pokazała, że jest rozsądną osobą i robi tylko to, co jest dobre dla jej federacji.

Potrafiła odesłać do domu Jarreta, gdy wyszedł na jaw jego romans z byłą żoną Angle`a. Podjęła słuszną, chociaż dla mnie wówczas nielogiczną decyzję. Byłem przekonany, że nieobecność założyciela federacji będzie miała wyłącznie negatywne skutki. Tymczasem stało się inaczej.

 

W najbliższym czasie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem w TNA jest konflikt "originals i młoda gwardia vs gwiazdy sprzed lat". Na czele originalsów w roli mentora reformatora stanie Hogan. Po drugiej stronie barykady będzie Nash. Temu wszystkiemu będzie przyglądał się Sting. Niewykluczone, że w obu frakcjach znajdą się zdrajcy.

Przypuszczam, że wszystko zakończy się dobrze dla TNA, albowiem przereklamowani gwiazdorzy, liczący tylko dolary na koncie, zostaną wygnani raz na zawsze z federacji przez trio Hogan, Flair i Sting.

 

Nie jestem specem od showbusinessu, ale wiem co wpływa na zwiększanie popularności WWE. Udział gwiazd tej federacji w popularnych programach telewizyjnych, talk show, "Saturday Night Live", "występ" w "The Simpsons". To działa w drugą stronę, czego przejawem są "guest hosts".

Aby takie gościnne występy były możliwe, potrzebne są kontakty. Do tej pory TNA kontaktów nie miało. Owszem, od czasu do czasu ściągali kogoś sławnego. Kiedyś był Chris Rock, a ostatnio pojawił się Zakk Wylde. Wystąpienie tego drugiego było moim zdaniem obciachowe, gdyż zorganizowano je na poziomie, który był standardem w 1998r. (patrz-DX Band podczas WrestleManii).

Teraz wszystko może się zmienić za sprawą Erica Bischoffa. Facet ma kontakty i to takie pisane przez wielkie "K" ;) To on będąc w WCW sprowadził Rodmana i Malona. Należy przypomnieć, że to nie były przypadkowe gwiazdy koszykówki. W tamtych czasach drużyny Utah Jazz i Chicago Bulls rywalizowały ze sobą w finale NBA.

Poza tym Bischoff spopularyzował WCW nawiązując współpracę z Jay`em Leno, prowadzącym talk show. Może i Leno nie był dobrym wrestlerem, ale zaangażowanie go było sprytnym posunięciem.

Wspominam o tym, bo pamiętam te czasy i na mnie to działało. Oglądałem w kablówce na NBC "Tonight Show With Jay Leno", na TNT WCW oraz jako jedyny w klasie kibicowałem Utah Jazz.

Z perspektywy 16-latka sytuacja w której Malone z Utah spuszcza lanie Rodmanowi z Bulls na ringu WCW to było coś. Podobie wyglądała sprawa z Jay`em Leno.

 

Reasumując wątek dotyczący kierunku w jakim zmierza TNA.

Dixie nie wypadła sroce spod ogona. Zna się na robieniu interesów i raczej nie została oślepiona blaskiem Hogana, by zacząć podejmować bezmyślne decyzje. Babka wie co robi. To samo dotyczy Bischoffa. Jak śpiewał Bruce Springsteen "From small things, Mama, big things one day come".

 

Co do Jeffa Hardy to mam nieco inne zdanie. Jego obecność w TNA traktuję jako powrót syna marnotrawnego. Nie mam pojęcia czy tak właśnie jest, ale fakt, iż rozpoczął od bijatyki z Homicide`m może o tym świadczyć.

Dobrze by się stało, gdyby Hardy nie miał na wejściu statusu megagwiazdy i musiał zapracować na swoją pozycję.

Hardy to duże dziecko. Nie raz dawał ciała, gdy dostawał szansę. Mógłby wreszcie dorosnąć.

Jego charyzma przemawiała do mnie w czasie feudu z Ortonem. Później, gdy przeniósł się na Smackdown i częściej dostawał do ręki mikrofon wrażenie charyzmy opadło. Ten piskliwy głos i speeche na temat bycia sobą adresowane do małoletnich, których największym zmartwieniem jest brak akceptacji ze strony otoczenia... Jak to kiedyś powiedział Stone Cold-"Synu, dodaj trochę basu do swojego głosu, bo zaczynasz mnie wkurzać" :)

 

Tak szczerze to nie pamiętam czy i kiedy Jeff był w telewizji sobą. Przez bardzo długi okres pierwszego pobytu w WWF/WWE był tylko skocznym młodszym bratem Matta. To starszy brat kręcił z Litą,a Jeff był w cieniu. Później dostał push i nawet Undertaker przybił z nim piątkę po jakiejś walce ;) Następnie TNA (tego etapu kariery nie znam) i powrót do WWE z lądowaniem w midcardzie. Wiadomo jak to się skończyło.

Może lekki grafik i brak narzuconego wizerunku coś zmienią. W końcu z niewolnika nie ma pracownika. Jeff trzymany na krótkiej smyczy jest bardziej szkodliwy niż na wolności.

Stay negative

132907833053c542ed6bddd.jpg


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Spayki - najprostszą definicją "charyzmy" jest to, jaką reakcję potrafi wywołać dany wrestler u fanów. I nie chodzi tu tylko o mic skillsy (choć te także są ważne), bo Mysterio ma baaardzo przeciętne gadane a małolactwo i tak dałoby się za niego pokroić. Chodzi o umiejętność nawiązania "nici porozumienia" z widzem. Chodzi o to, aby dany zawodnik nie był widzowi obojętny (wygrał? Przegrał? Who carres?) - a w tej kwestii Jeff Hardy to prawdziwa tuza, bo od lat nie widziałem aby ktoś wywoływał tak dużą reakcję u publiczności. Jeff jest o tyle "wyjątkowy", że federacja nie pomagała mu zjednać sympatii fanów przez jakiś wyjątkowy winning streak (jego push był bardzo powolny, ale i systematyczny, co przełozyło się na jego wiarygodność), który zawsze fascynuje i przyciąga marków (vide: Cena - rozwalający wszystkich, czy Mysterio - świetnie radzący sobie z 2 razy większymi oponentami). Hardy nawiązał nić porozumienia z fanami poprzez swoje poświęcenie w ringu (spoty, bumpsy) i umiejętność robienia ciekawych walk. Jest on bardzo "ludzką" postacią, bo potrafi przegrać ze słabszymi zawodnikami, ale także i wygrywać z tymi najlepszymi. Takie nie-papierowe postacie będą zawsze bliższe memu sercu i będą zdecydowanie bardziej na mnie oddziaływaly niż całe zastępy cartoonowych herosów.

Napisałeś, że Hardy'ego i Jasia łączy to, że są nierozpoznawalni poza biznesem... Ok. i co z tego? Taki Brian Danielson bywa nierozpoznawalny nawet w samym biznesie (jeżeli ktoś interesuje się wyłącznie mainstream'em to ksywka American Dragona do teraz - kiedy przeszedł do WWE - mogła mu niewiele mówić) i co? Czy oznacza to, że Danielson nie posiada charyzmy???

Charyzmatyczny wrestler ma być rozpoznawalny we wrestlingu i oddziaływać na fanów. To, że nie będą go kojarzyć ludzie spoza biznesu nie ma tu żadnego znaczenia (choć oczywiście fajnie jeżeli go kojarzą vide: Hogana, bo niesamowicie promuje to samą wrestlingową rozrywkę) i nie deprecjonuje to jego charyzmatyczności.

 

Borden - a ja znowu nie rozumiem tego całego oburzenia, że Jeff wydymał fanów, bo mówił, że jak wróci to wróci do WWE, a przeszedł do TNA. Hardy z pewnością kogoś wydymał, ale był to wyłącznie McMahon a nie fani (chyba, że mówimy tu o ultrasach samego WWE a nie o fanach Hardy'ego). Jeff nie zaczął walczyć w jakiejś niszowej federacji w Singapurze tylko w TNA, a więc jeżeli ktoś jest tak wielkim fanem Jeff'a - nie będzie miał problemu żeby móc pooglądać występy swego idola w sześciokątnym ringu.

Wybór taki a nie inny Jeffa to czysty biznes i trzeba podejść do tego z jakimś jednak zrozumieniem. Facet zmienił pracę, bo dostał lepsze (wg jego kryteriów) warunki. Trudno wymagać żeby się męczył i robił coś na co nie ma już ochoty, tym bardziej że wrestling to dla niego wyłącznie praca (co niejednokrotnie podkreślał).

Swoją drogą, czy fani Jeffa woleliby go nie oglądać wcale (bo Hardy obecnie do WWE i ich napiętych grafików nie miał zamiaru wracać) czy jednak zobaczyć swojego idola w akcji, chociażby i w TNA?

 

Odnośnie całej tej dyskusji na temat powrotu Flair'a, to dodam od siebie tylko tyle, że tak na prawdę to nie irytuje mnie fakt, że Ric złamie słowo i powróci do aktywnego wrestlingu (a myślę, że stanie się tak bankowo, bo facet potrzebuje obecnie kasiory a w roli niewalczącej nie wydusi z TNA aż tyle) tylko to, że znowu będzie żenował w ringu (walki Rica - z niewielkimi wyjątkami - to od lat katastrofa) i oddzierał kupony od swojej wielkiej kariery, na co ciężko jest patrzeć.

 

[ Dodano: 2010-01-08, 18:46 ]

W najbliższym czasie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem w TNA jest konflikt "originals i młoda gwardia vs gwiazdy sprzed lat". Na czele originalsów w roli mentora reformatora stanie Hogan. Po drugiej stronie barykady będzie Nash. Temu wszystkiemu będzie przyglądał się Sting. Niewykluczone, że w obu frakcjach znajdą się zdrajcy.

Przypuszczam, że wszystko zakończy się dobrze dla TNA, albowiem przereklamowani gwiazdorzy, liczący tylko dolary na koncie, zostaną wygnani raz na zawsze z federacji przez trio Hogan, Flair i Sting.

 

Nie wiem, czy pamiętasz, ale taki feud już kiedyś był w WCW (New Blood) i była to gra wstępna do upadku Federacji...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  212
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.10.2004
  • Status:  Offline

Nie lubie oglądac federacji TNA. WWE jest lepsze pod każdym względem np. ma bogatą historię, ma lepszych wrestlerów, dużo nowych ciekawych wrestlerów np. Sheamus, Drew Mcintyre, Ezekiel Jackson, Morisson itd., bardziej znane gale PPV i lepszą atmosferę w hali no i organizuje gale w większych obiektach niż TNA i lepszy ring.Jeszcze trzeba dodac ze WWE ma geniusza w postaci Vinca McMahona.

Szanuje federację TNA, dobrze, że jest taka federacja ale ja wole ogladac WWE.

Przejście Jeffa Hardy z WWE do TNA było dla mnie dużym zaskoczeniem.Jestem ciekawy czy Matt Hardy również przejdzie do TNA.


  • Posty:  287
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.04.2009
  • Status:  Offline

WWE jest lepsze pod każdym względem

 

Nie, nie pod każdym względem. W TNA bardzo dużą wagę przykłada się do jakości walki, a zarazem w World Wrestling Entertaiment ważną rzeczą są storyliny. Kwestia gustu.

 

ma lepszych wrestlerów

 

Znowu się nie można zgodzić. W TNA jest wielu Wrestlerów (także byłych gwiazd WWE), którzy bardzo dobrze znają się na tym co robią. Nie można powiedzieć, że ten jest taki, a ten owaki, bo każdy Wrestler jest inny pod względem odgrywanej postaci i storyline'ow związanych z nim.

 

dużo nowych ciekawych wrestlerów np. Sheamus, Drew Mcintyre, Ezekiel Jackson

 

To niestety nie są ciekawi Wrestlerzy. Ezekiel siedzi już w WWE od dłuższego czasu, tak samo Morrison. Pozostała dwójka to dla mnie kompletne nieporozumienie (Sheamusa zniosę, ale Drew już nie). Push z dupy załatwiony od Trypla, nie rozumiem dlaczego ktoś taki, jak Morrison traci pas na rzecz kogoś w stylu Drew.

 

Jeszcze trzeba dodac ze WWE ma geniusza w postaci Vinca McMahona.

 

:shock: :lol: Od kiedy on jest geniuszem? Robi dziwne rzeczy (patrz kilka linijek wyżej) do tego nie umie dobrze poprowadzić storelineow z powracającym Bretem, marnowanie wielu UTALENTOWANYCH zawodników jak Evan Bourne...

 

Co do tematu przejścia Jeffa. To przyznam, że dość się zawiodłem. Jednakże myślę, że większy "szok" przeżywali jego wielcy fani, którym w końcu Hardy obiecał szybki powrót. "This is no good bye for ever, this is just good bye for now" (czy jakoś tak) to są jego słowa... Mi to obojętne w jakiej federacji będzie występował, bo jakoś nie darzyłem go specjalną sympatią. Nie sądzę, żeby Matt dostał w najbliższym czasie push, a już na pewno nie tak duży jak Jeff. Użyję tutaj moich 2 ulubionych słów: Pożyjemy zobaczymy (jak się sytuacja z Jeffem rozwinie).

 

PS Sorry jeśli źle napisałęm STORELINE, bo z odmianą tego słowa miałem nie mały problem :P


  • Posty:  1 334
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.12.2003
  • Status:  Offline

Wreszcie miałem okazję obejrzeć ”legendarnego” Impacta, więc napiszę kilka słów. Najpierw jednym zdaniem: Mam mocno mieszane uczucia, ale z czystej ciekawości, żeby zobaczyć, jak to będzie dalej wyglądało, obejrzę też następny odcinek.

 

Zacznę od tego, co mi się nie podobało.

Po 1) Hogan - z moich obliczeń wynika, że pierwszy segment z nim, Bischoffem, Nashem i spółką trwał grrrubo ponad kwadrans. Od razu skojarzyło mi się Nitro, chociaż chyba nawet wtedy cotygodniowe monologi Terry'ego nie były aż tak długie. Obejrzałem całość, ale kilka razy mocno świerzbiło mnie, żeby przewijać. Nie podobało mi się to, że TNA ponownie zatrudniło Halla, który mimo zapewnień ”dirt sheetów”, że jest w dużo lepszej formie niż kilka lat temu, w dalszym ciągu wygląda i wysławia się jak wrak czlowieka i swoja własna parodia. Niestety, stawiam w ciemno, że w ciągu 2 miesięcy wyleci na zbity pysk z TNA razem z Waltmanem, który jak czytałem, już zaczyna co nieco ”gwiazdorzyć”. Nie chcę oglądać Halla w takiej formie w TNA... :/

 

Z drugiej strony cieszę się, że swoją rolę w TNA dostał Bischoff. Jednak jego kwestie wydały mi się jakieś takie...drętwe momentami - może to być, że jest to kwestia gorszych writerów pracujących w TNA? Tak czy inaczej mam nadzieję, że odegra w nowym TNA jakąś ważną rolę, bo zawsze lubiłem go oglądać

 

Po 2) Limuzyny - jak zobaczyłem te białe cacka pod eskortą policji od razu skojarzyło mi się to z WCW. Ten przepych, prywatne odrzutowce - jednym słowem klucz do upadku federacji Turnera. Można to było chyba jakoś zrobić bez tego całego ”przepychu”

 

3) Nasty Boys - tak, tak, Hogan da szansę młodym blablabla (swoją drogą śmiałem się jak norka, kiedy w którymś z wywiadów przed 4 stycznia jako młodego perspektywicznego zawodnika z TNA wymienił Hogan...AJ Stylesa :lol: ), podczas gdy jednocześnie po kumplowsku załatwia robotę swoim kolegom. Niestety, Knobbs i Saggs skończyli się dobre hmm...18 lat temu? I jakby tego było mało, będą mieli program z Team 3D, którzy w ostatnich latach też wyraźnie obniżyli loty. Stawiam w ciemno, że walki Nasty Boys vs Dudleys będą z góry nominowane przez większość z Was w przyszłorocznych Attitude Awardsach w kategorii ”najgorsza walka roku”

 

4) Sting - fajnie, tylko po co? Tak, tak, Starrcade'97, pamiętamy...szkoda, że obok Hogana nie stał Nick Patrick, to już w ogóle byłoby mega sugestywne...

 

5) Młode talenty, które miały dostać szansę - a zamiast tego dostały,...co dostały, każdy widział

 

6) Orlando Jordan - człowiek, którego kojarzę tylko z tego, że kilkanaście razy z rzędu jobbował Chrisowi Benoit w czasie 23s. na walkę :) Co on robi w TNA? Niestety, za kolesiostwo dla Hogana i spółki kolejny minus

 

7) Bubba The Love Sponge - po raz pierwszy widziałem jegomościa, który ponoć rozdaje karty w świecie wrestlingoweych newsów. I myślę, że ten jeden raz wystarczy. Słusznie napisano na LoP, że Bubba to nieslubne dziecko Marka Maddena i Dona Westa. Bardzo irytujący, 'nuff said ;)

 

8) Ataki na wrestlerów - znowu mi się kiepsko skojarzyło. Tym razem z niesławnym ”Who drove the Hummer?”. No i te kiepawe skity z reporterami nadającymi gorące ”breaking newsy” z placu boju. Jakoś mną to nie zakręciło

 

---------------------

Ok, przejdźmy do pozytywów:

 

1) Hogan - ok, segment był mega długi i momentami strasznie nużył, ale faktycznie zasłużył na uwagę przynajmniej z jednego powodu - Hogan przyznał pośrednio, że jest winny upadkowi WCW (”tym razem chłopaki, będzie inaczej”). Historia, którą opowiedział w pierwszym odcinku jest na tyle ciekawa, że pewnie wielu ludzi będzie chciało zobaczyć, jaki jest jej ciąg dalszy. Tym bardziej, że przecież nie wiadomo nawet, czy Hogan będzie w nowym TNA facem czy heelem...

 

2) Jeff Hardy - WIELKIE zaskoczenie, niestety, mocno zjebane przez TNA. Zgadzam się tu bodaj z Loose Cannonem - jak dla mnie Hardy to face numer 2 XXI wieku (zaraz za Ceną) i jego przejście do TNA powinno być trochę mocniej zaakcentowane. W końcu, jeśli TNA zacznie iść do góry w ratingach, to głownie dzięki Jeffowi, który z całego rosteru TNA jest obecnie największym drawem. Tymczasem fakt, że najpewniej dostał na początek program z Hernandezem...to jakaś pomyłka. Koleś z miejsca powinien wejśc do ME i zacząć własnoręcznie sprzedawać kolejne PPVs, a nie być wpadkowanym w midcardowy program, który na pewno nie pomoże walczącej o widza federacji

 

3) Val Venis - bardzo miła niespodzianka, ale tu przemawia przeze mnie prywata, bo Val to jeden z moich ulubieńców ;) W każdym razie mam nadzieję, że był to tylko epizodyczny występ, a Mr Towel Man nie zagości w rosterze na stałe. Chyba, że jako valet Beautiful People :) To byłoby pewnie ciekawe ;)

 

4) D'Angelo Dinero pokonujący Wolfe'a - miła niespodzianka, która może zwiastować jak najabardziej zasłużony push dla Pope'a. Mam tylko nadzieję, że przy okazji TNA nie utopi nigdzie Desmonda ;)

 

5) Ric Flair - z jednej strony to świetnie, że podpisał umowę z TNA, z drugiej, tak duże skumulowanie wielkich nazwisk w dwugodzinnym programie to zdecydowana przesada. Roster TNA rozrósł się do takich rozmiarów, że gdyby rozdzielać czas antenowy w miarę sprawiedliwe, wrestlerzy na Impakcie powinni się pojawiać raz w miesiącu ;)

A wracając do Flaira - transfer na duży plus, zwłaszcza wiedząc, że na pewno wkurzyło to McMahona

 

6) AJ Styles vs Kurt Angle - najlepsza walka w mainstreamowej TV show od czasu Iron Matchu Cena vs HBK niecałe 2 lata temu na RAW. Przynajmniej z tego, co pamiętam ;)

 

 

Generalnie było więc nieźle, choć na pewno mogło być lepiej. TNA zrobiło krok we właściwym kierunku, chociaż nagromadzenie gwiazd każe przypuszczać, że dobrze się to dla nich nie skończy. Najważniejsze jednak jest to, że z całą pewnością Impact! wywołał cel dla mnie nadrzędny - sprawił, że wszystkim w Stamford, CT zrobiło się ciepło. Wiadomo, że nic tak nie działa na McMahona jak konkurencja. Więc im lepsze będzie TNA, tym lepsze będzie WWE, co równa się ”tym lepiej dla nas” ;)

 

Pozdrawiam i przepraszam za chaotyczny miejscami ton wypowiedzi

What is the difference between Sheamus and the World War II? WW II is over ;)

13629172384628ee9bd26ff.jpg


  • Posty:  789
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.09.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

MOim zdaniem Jeff hardy jest drawem ale w WWE, bowiem w TNA jego postac wydaje mi sie zbyt cukierkowa. Przez to odnosze wrazenie ze jest za delikatny zeby mieszac w Main Evencie. Musi sie dotrzec w walkach o X-Division.

"Plaga dysleksji wśród mlodzieży, jest tylko, uprawomocnioną lekarskim stemplem, plagą lenistwa umysłowego"

 

"Kwestię wolności w internecie można włożyć Ad ACTA" - 25 January 2012

 

Now Heaven Has Some LATINO HEAT

1326192738437791faa06bf.gif


  • Posty:  3 601
  • Reputacja:   6
  • Dołączył:  21.06.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

Tymczasem fakt, że najpewniej dostał na początek program z Hernandezem...to jakaś pomyłka.

Homicide'm :) Problem w tym, że w TNA porobiło się za dużo face'ów a stanowczo za mało heelów. No bo jakich heelów mamy obecnie? Właśnie Homicide, Wolfe, Joe, Rhino, Daniels, Nash, Team 3D i cała ekipa World Elite. Jeff mógłby dostać program z Joe, ale kurde znowu Samoa musiałby jobbować :/ a przecież ma jeszcze walizkę do wykorzystania. Poza tym nic się nie stanie jak Jeff na rozgrzewkę dokopie Homicide'owi, prawda? :P

 

16476371734edf391100c30.jpg


  • Posty:  78
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.01.2010
  • Status:  Offline

Ponoć Jeff chce zwerbować Matta aby dołączył do niego w TNA... Więc wszystko niestety wskazuje na to że Jeff zamierza spędzić trochę więcej czasu w TNA :sad:

 

edytuje post, nie reklamuje sie tu stron konkurencyjnych, dostajesz ostrzezenie

Edytowane przez Venon
I'm Jericholic

19119692514c8a8a83a4b8c.png

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...