Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

rezultaty: UFC TUF Heavyweights Finale


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 273
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

The Ultimate Fighter

Heavyweights

Finale

http://img247.imagevenue.com/loc515/th_96936_tuf10poster_122_515lo.jpg

2009/12/05, The Pearl, Las Vegas, Nevada, Stany Zjednoczone

 

10. Pojedynek finałowy 10-tej edycji TUF:

Roy Nelson vs. Brendan Schaub

Nelson przez KO (prawy prosty), rd.1 (3:45)

 

9. Pojedynek w wadze półciężkiej:

Matt Hamill vs. Jon Jones

Hamill przez dyskwalifikację (łokcie ku dołowi z dosiadu), rd.1 (4:14)

 

8. Pojedynek w limicie wagowym do 97.5kg:

Kevin "Kimbo Slice" Ferguson vs. Houston Alexander

Kimbo Slice przez jednogłośną decyzję

 

7. Pojedynek w wadze lekkiej:

Frank Edgar vs. Matt Veach

Edgar przez poddanie (duszenie zza pleców), rd.2 (2:22)

 

6. Pojedynek w wadze ciężkiej:

Marcus Jones vs. Matt Mitrione

Mitrione przez KO (prawy sierpowy), rd.2 (0:10)

 

5. Pojedynek w wadze ciężkiej:

Darrill Schoonover vs. James McSweeney

McSweeney przez TKO (uderzenia w stójce), rd.3 (3:20)

 

4. Pojedynek w wadze ciężkiej:

Jon Madsen vs. Justin Wren

Madsen przez niejednogłośną decyzję (30-27, 28-29, 29-28)

 

3. Pojedynek w wadze półciężkiej:

Brian Stann vs. Rodney Wallace

Stann przez jednogłośną decyzję

 

2. Pojedynek w wadze półśredniej:

Dennis Hallman vs. John Howard

Howard przez KO (uderzenia w parterze), rd.3 (4:55)

 

1. Pojedynek w wadze lekkiej:

Mark Bocek vs. Joe Brammer

Bocek przez poddanie (duszenie zza pleców), rd.1 (3:36)

Bonusy (po 25000 USD):

+ walka wieczoru: Edgar/Veach

+ nokaut wieczoru: Nelson

+ poddanie wieczoru: Bocek

 

TUF 11:

Kolejna, już jedenasta edycja The Ultimate Fightera będzie emitowana od kwietnia nadchodzącego roku. W tej edycji mają wystartować zawodnicy wagi średniej i półciężkiej. Zgodnie z przewidywaniami pierwszym trenerem będzie Tito Ortiz, drugim natomiast Chuck Liddell. Oznacza to, że jeszcze w pierwszej połowie 2010r. powinniśmy zobaczyć trzecie starcie legend oktagonu.

WZIĄŚĆ? W języku polskim nie ma takiego słowa! Mów poprawnie a będziesz pisać poprawnie.

[you] zostań bohaterem,

bądź honorowym dawcą krwi

  • Odpowiedzi 6
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • mnih

    2

  • -Raven-

    2

  • Scythe

    1

  • SaigeY

    1

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  460
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.05.2009
  • Status:  Offline

Nelson vs Schaub - Liczyłem na to, że Schaub da rade przeciwstawić się Nelsonowi i jego gnp i początek walki dał mi uwierzyć w to, że Schaub może wygrać, lepiej moim zdaniem radził sobie w stójce, tylko raz dał się obalić a i tak nic z tego nie wynikło. Jednak ku mojej rozpaczy mimo, że lepiej radził sobie w stójce nadział się na prawego i poszedł spać... Dana już chyba nie będzie jeździł po Nelsonie... Evans też nie był jakoś zachwycony ;P Mam nadzieję, że Schaub też dostanie kontrakt i powoli, ale będzie brnął do przodu. 8)

 

Kimbo vs Houston - Pierwsza runda meeega nudna, jedyne co mnie zastanawiało to ile Houston zrobił kółek w octagonie... sporadyczne wymiany, runda chyba dla Kimbo. W drugiej już się zaczęło coś dziać, mimo przespanego początku Kimbo ruszył do ofensywy i zdecydowanie wygrał rundę. Nie ograniczył się do wymian w stójce, piękny slam, kilka obaleń, a nawet dosiad! :shock: Trzecia runda, bardziej wyrównana, widać Kimbo już nie miał pary, wymiany w stójce i obalenie dały rundę Kimbo... 30-27. Kimbo zakładający duszenie - bezcenne. I chyba niestety dostanie kontrakt w ufc, mam nadzieję, że albo Kimbo będzie występował z jakimiś freakami na galach w europie, albo przegra najbliższe pojedynki i pożegna się z UFC.

 

Hamil vs Jones - No to Jones pokazał klase. Świetny jest, po prostu zniszczył Hamila i mimo, że przegrał to w ufc powinien być traktowany jako zwycięzca, jeszcze pewno gdzieś dwie walki i będzie title shot. Nie wiem po co mu był ten łokieć, ja dopatrzyłem się tylko jednego nieprzepisowego, a czytałem, że zrobił trzy. Bardzo łatwo zdobyty dosiad i masakrowanie łokciami, mistrzostwo...

8434236214bec043e1f826.jpg


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

A mnie cieszy wygrana Nelsona, bo akurat to za nim trzymałem kciuki. Chciałem zobaczyć minę Łysego, który zmuszony jest dać kontrakt komuś o ciele Tanka :lol: Początek walki był dla grubaska bardzo niepomyślny, bo Schaub mocno zdominował go w stójce i co chwila głowa Roy'a odskakiwała do tyłu. Po tym jak Nelson zaczął się wdawać w bokserskie wymiany z Brendanem (mocno było widać różnicę w zasięgu rąk) - myślałem, ze jest po frytkach, ale Nelson mocno zaskoczył, wygrywając właśnie na tej płaszczyźnie. Co by jednak nie mówić, to Schaub się lepiej zaprezentował w tej walce (mocno widoczna była jego dominacja). Mimo to, cieszy mnie wygrana Nelsona :D

 

Co do Kimbo, to trzeba przyznać, że nauki Rampage nie poszły w las i Slice także z uporem maniaka nie blokuje low-kicków :twisted: Dziwną strategię sobie obrał Houston... Myślałem, że zmiękczy Kimbo low kickami i ruszy do ataku a ten tylko dymał kółka dookoła octagonu :D

Dobra druga runda dla Kimbo i świetny slam (kozacko to wyglądało!), przyznam jednak, że trzeba być Slice'em, żeby mieć zapięte czyste duszenie zza pleców i nie zdusić oponenta (na własne zyczenie Kimbo odpuścił submission) :shock:

W trzeciej rundzie Kimbo ledwo dyszał i liczyłem, że Houston ruszy ostro do przodu. Niestety on także jechał już na rezerwie i nie pokazał nic wielkiego z duszącym się Kimbo...

Przykre, że Slice wygrał (choć w tej walce był zdecydowanie lepszy) i pewnie dostanie kontrakt z UFC. Taki "fighter" w takiej federacji to porażka, ale Danuta i tak trzepnie na nim kasę, chociaż Kimbo będzie "mięsem armatnim" dla większości fighterów.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Roy Nelson vs. Brendan Schaub

Nie przykladalem specjalnie uwagi do tej edycji TUF wiec nie wiem kto tu byl faworytem. W stojce i wymienie bokserskiej przewazal Schaub, ale tylko na poczatku rundy. Od chwili udanego obalenia to Nelson dyktowal warunki i zasluzenie wygral.

 

 

Matt Hamill vs. Jon Jones

Co najmniej dziwna sprawa. Sam nie wiem jak sie do tego odniesc. Jones mial wygrana jak w banku na olbrzymim procencie i... te łokcie. Nie chce za bardzo tgeo komentowac, wiec tylko napisze ze Bones przyjal ta decyzje pokornie i powiedzial ze nic nie dzieje sie bez przyczyny, wiec mozemy liczyc na jego dalszy rozwoj zarowno w ringu jak i poza nim.

Nigdy nie mialem okazji uslyszec Hamilla przed walka, ale po tej ledwo sie trzymal i mowil jakby mial zaraz zejsc.

 

Kevin "Kimbo Slice" Ferguson vs. Houston Alexander

Mimo wszystko i calej niecheci "smartow" do Kimbo nie mozna mu powiedziec ze sie nie rozwija. Druga runda w jego wykonaniu byla wprost z podrecznika. Raven, po dokladnym obejrzeniu walki wydaje mi sie ze nie mial on nawet 50-procentowej mozliwosci zalozyc dobrego duszenia i dlatego odpuscil.

 

 

 

Frank Edgar vs. Matt Veach

weteran poczekal az Veach sie wyszczeka i zrobil swoje, tak mozna to najkrocej opisac. Veach probowal pomiatac Edgarem poprzez niezle wyniesienia do slamow, jednak ich final, czyli uderzenie bylo juz slabiutkie i Edgar nie ucierpial praktycznie nic a nic.

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

Co do Kimbo, to trzeba przyznać, że nauki Rampage nie poszły w las i Slice także z uporem maniaka nie blokuje low-kicków

 

Serio, dałbym sobie już z tym spokój, bo to przestało być zabawne jakieś 8 lat temu. Jeszcze z siedem razy przeczytam ten tekst i będę zmuszony wyszukać słabości wszechmogącego Minotaura i naśmiewać się z tego przy każdej najbliższej okazji...Geez! Głębsze przemyślenia zostawię jutro.

Do It Like A BOSS !

52212044855de371531fdf.jpg


  • Posty:  1 273
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

10. Pojedynek finałowy 10-tej edycji TUF:

Roy Nelson vs. Brendan Schaub

Nelson przez KO (prawy prosty), rd.1 (3:45)

Jeżeli Nelson nie byłby zwycięzcą tej edycji, można by było mówić co najmniej o zaskoczeniu, a w ewentualnym zwycięzcy widzieć potencjał na pierwszą dziesiątkę wagi ciężkiej. Mam nadzieję, że Nelson dostanie jeszcze na jakimś FN-ie walkę z Mitrione bądź Madsenem (bardziej ta pierwsza opcja, bo wtedy można zestawić Madsen/McSweeney i nie będzie żadnego rewanżu z programu) a następnie już z kimś z top 10.

9. Pojedynek w wadze półciężkiej:

Matt Hamill vs. Jon Jones

Hamill przez dyskwalifikację (łokcie ku dołowi z dosiadu), rd.1 (4:14)

Mimo wszystko Jones udowodnił, że można zaryzykować i zestawić go z kimś z pierwszej dziesiątki dywizji półciężkiej UFC.

8. Pojedynek w limicie wagowym do 97.5kg:

Kevin "Kimbo Slice" Ferguson vs. Houston Alexander

Kimbo Slice przez jednogłośną decyzję

Joe Silva liczył na fajerwerki i się przeliczył. Ku zaskoczeniu wszechświata Houston postanowi walczyć rozsądnie. Nic mu to nie dało i spodziewam się, że jego powrót do UFC był tylko tymczasowy. Pytanie, co dalej z Kimbo? Joe ma twardy orzech do zgryzienia... znaleźć mu leszcze i uzupełniać nim rozpiski, czy rzucić go na pożarcie komuś pokroju Forresta Griffina w jakimś co-main event'cie?

7. Pojedynek w wadze lekkiej:

Frank Edgar vs. Matt Veach

Edgar przez poddanie (duszenie zza pleców), rd.2 (2:22)

Edgar, zgodnie z przewidywaniami umocnił się na pozycji trzeciego kandydata (za Sanchezem i Maynardem) do walki o pas mistrzowski Penna. Miło widzieć jak rozwinął swoje umiejętności bokserskie.

6. Pojedynek w wadze ciężkiej:

Marcus Jones vs. Matt Mitrione

Mitrione przez KO (prawy sierpowy), rd.2 (0:10)

Z jednej strony Jones pokazał, że ma zacięcie do grapplingu - sprawnie wykorzystuje swoje warunki fizyczne do obalania, potrafił wyciągnąć armbara tak błyskawicznie, że nawet Fedor by się tego nie powstydził. Z drugiej jednak strony, albo nikt go nie uczy, albo on nie potrafi się nauczyć utrzymywania pozycji. Jeżeli chce się opierać swoje walki na grapplingu to nie można sobie pozwalać na powroty do stójki, zwłaszcza, gdy za przeciwnika ma się tak wybitnego parterowca jak Mitrione. Mattowi wystarczyła podstawowa znajomość sztuki parterowej i rzucanie ciężkich rąk na przeciwnika by wygrać tę walkę... to nie za dobrze świadczy o Wielkim Dzidziusiu. Jeżeli Marcus nie popracuje nad stabilizacją pozycji w parterze oraz posługiwaniu się prostymi do trzymania dystansu i trzymaniem gardy w stójce to nic wielkiego nie zwojuje.

5. Pojedynek w wadze ciężkiej:

Darrill Schoonover vs. James McSweeney

McSweeney przez TKO (uderzenia w stójce), rd.3 (3:20)

Chyba najciekawszy z pojedynków toczonych przez tegorocznych "absolwentów", choć mogę kłamać, gdyż nie widziałem jeszcze walki Madsen/Wren. Do rzeczy: jeszcze przed pierwszym gongiem McSweeney miał wcale niemałą przewagę nad przeciwnikiem, gdyż jego przygotowania prowadzili panowie z obozu Grega Jacksona z Rashadem Evansem na czele. Po tygodniach pracy z Darrillem podczas tapingu programu doskonale poznali atuty i mankamenty jego gry, dzięki czemu nakreślili odpowiedni game plan dla wrednego Brytola. Amerykanin przez dwie rundy stawiał dzielny opór niewiele odstając przeciwnikowi. Warto dodać, że zdecydowana część walki toczyła się w parterze i powinna usatysfakcjonować fanów połóż i dołóż ;)

Mimo technicznej stójki James średnio straszy swych przeciwników w tym aspekcie. Dopiero w trzeciej rundzie, gdy Darrill opadł z sił udało mu się mocno trafić latającym kolanem a później kolanem w klinczu skutecznie odebrać chęci do walki Schoonoverowi. Odniosłem wrażenie, że gdyby ta walka odbyła się jeszcze w domu to Darrill by wygrał.

McSweeney byłby idealnym przeciwnikiem dla Cro-Copa na jakiejś brytyjskiej gali ;)

1. Pojedynek w wadze lekkiej:

Mark Bocek vs. Joe Brammer

Bocek przez poddanie (duszenie zza pleców), rd.1 (3:36)

Bocek wykorzystał swoje doświadczenie i obycie w oktagonie. Bocek zaliczył trzecią wygraną z rzędu, tak więc może się spodziewać, że dostanie teraz cięższego przeciwnika. Może Edgara? Choć temu przydałoby się mocniejsze nazwisko. Może jednak zmierzy się, jak zakładano pierwotnie z Veachem, choć ja zestawiłbym go z Brammerem.

WZIĄŚĆ? W języku polskim nie ma takiego słowa! Mów poprawnie a będziesz pisać poprawnie.

[you] zostań bohaterem,

bądź honorowym dawcą krwi


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   276
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

Serio, dałbym sobie już z tym spokój, bo to przestało być zabawne jakieś 8 lat temu. Jeszcze z siedem razy przeczytam ten tekst i będę zmuszony wyszukać słabości wszechmogącego Minotaura i naśmiewać się z tego przy każdej najbliższej okazji...Geez!

 

Geeez Scy, reagujesz jakby ktoś atakował Twoją matkę :D Ramp nie blokuje low-kicków - taka jest prawda (a Kimbo też łykał niskie kopnięcia jak ciepłe buły). Minotauro - pomimo że mój ulubieniec - sporo punch'ów blokuje twarzą. I co? Mam się popłakać z tego powodu? Nikt nie jest przecież doskonały.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 119 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 018 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 703 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 101 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 583 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 884 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      Night 1 1. Gunther (c) vs. Jey Uso - nie wkręciła mnie ta walka. Niby coś się działo, ale wszystko szło jakby obok mnie. Tak rozpisali Szkopa, że zamiast podejrzeń, człowiek nabierał tylko pewności, że żadnego zaskoczenia tu nie będzie i pas zmieni właściciela. Tanie sztuczki typu przywalenie pasem i "o, kurwa - po tym się już bankowo nie podniesie!" - nie zadziałały. Na koniec zrobili Guntherowi dobrze, bo Yeet-Man nie potrafił go dobić żadnym z własnych finiszerów i musiał się posłużyć subem rywala. Jak na opener, to jakoś za specjalnie mnie to nie nakręciło na ciąg dalszy gali. P.S. Lałem z tego buraka, jakiegoś długowłosego amerykańskiego sportowca, którego pokazaywali w przerwie, a ten popisywał się, że na raz potrafi wyzerować kubek piwa... Widać kolo zatrzymał się mentalnie na etapie gimnazjum  P.S. 2 Ta dupa co zapowiada walki powinna bulić prawa autorskie za fryzurę, dziadkowi Morty'ego 2. The War Raiders (Erik and Ivar) (c) vs. The New Day (Kofi Kingston and Xavier Woods) - nie spodziewałem się niczego, po tej dorzuconej do karty walce, może też dlatego całkiem pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie było to może nic wielkiego, ale sporo się tam działo, były solidnie rozpisane oba teamy i całkiem przyjemny, zakręcony finisz. Jak na takie tygodniówkowe gówno-starcie, to lepiej by się to sprawdziło w openerze niż Yeet-Man. 3. Jade Cargill vs. Naomi - jak na tak "emocjonalny" feud, walka z tych emocji była kompletnie wykastrowana. Odpierdalały swoje od spotu do spotu, a pojedynek ciągnął się jak wóz z węglem. Zero odgrywania w ringu tej "nienawiści" na której był nakręcany ten angle. Liczyłem na jakieś zawirowania, pojawienie się Bi-Anki (że to jednak nie Glowo była mózgiem ataku), jakieś elementy niepewności, a tutaj pojechali po lini najmniejszego oporu, że Siwa się odegrała i tyle. Spierdolili potencjał tego feudu po całości, spłycając go w chuj. Z innej beczki - Callgirl oszpeciła się na maksa tymi krótkimi włosami. Czyżby wizażystka Rondy nadal dorabiała sobie w WWE? 4. LA Knight (c) vs. Jacob Fatu - ogólnie nic ciekawego, ale walka została rozpisana dokładnie tak jak musiała zostać - Grubasu musiał dominować, a Rycerz bazować na unikach i kontrach. Totalne rozczarowanie to finisz. Był potencjał żeby zaognić zgrzyty pomiędzy Jakubem a Sikaczem (przez co LAczek zachowałby pas), a oni czysto podłożyli mistrza heelowi. Niby fajnie, że mocno promują Tłuszczaka, ale tutaj to aż prosiło się o to, żeby Solista przypadkowo wyjebał Spike'a Kubie i uniemożliwił mu zdobycie Srebra. 5. Rey Fenix vs. El Grande Americano - w końcu konkretna walka na tym PPV, szybka, dynamiczna, z kontrami, zmianami przewag i świetnymi akcjami. Szkoda tylko, że finisz rozpisali tak sztampowo, ale cóż - Fenix był tam tylko na zastępstwo Mysteriusza, tak więc musieli zachować dziewictwo Americano dla Krasnala jak już wróci po kontuzji. Mogli to tylko zrobić jakoś bardziej pomsłowo, a nie "just like that". 6. Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair - tak właśnie powinna zostać rozpisana walka Jade i Glow. Tutaj w każdej sekundzie widać było, że babki się nienawidzą i chcą się pozabijać. Bardzo dobra walka, pełna emocji i zwrotów akcji. Zabukowana tak, że do samego końca nie można było być pewnym, która z tego wyjdzie z pasem. Bardzo mocno rozpisana każda z zawodniczek. Stratna wcale nie odstawała na tle bardziej doświadczonej Flary. Plus za finisz, gdzie młoda czysto pokonuje Królową Rozwodów. Tak się powinno promować nowe gwiazdy. Na marginesie - nie wiem, kto odpowiada za strój Jabłecznikowej, ale gacie dobrali jej tak, że podkreślały mocno brak dupska, bo wisiały na niej jak pranie na sznurze, nie mając się na czym opinać. 7. Roman Reigns vs. CM Punk (with Paul Heyman) vs. Seth Rollins - wybaczam. Wybaczam chujowe rozpisanie tej walki, która przez połowę czasu nie mogła się rozkręcić. Wybaczam słabe rozpisanie ringowe, gdzie mało się działo (mocnych momentów było jak na lekarstwo), a wszystko ciągnęło się bardzo wolno. Wybaczam, że Heymana, który był clue całego tego feudu, uaktywnił się dopiero na samym końcu, a przez całą walkę nie widać po nim było żadnych dylematów. Wybaczam, bo scena gdzie na koniec Rollo stoi tyłem do czającego się z krzesłem Romka i nie odwraca się nawet na moment (świetnie odegrał to twarzą), bo wie, co zaraz odjebie Paul - to było mistrzostwo świata. Na dokładkę ludzie popujący Setkę i odklepanie Rzymskiego - to było piękne (mógł tylko Crub Stomp pójść na krzesło, bo zwyklak na Pięknego, to trochę mało wiarygodne). Pomimo, że ten main event dupy nie urwał pod kątem ringowym (uważam, że potencjał nie został tu wykorzystany nawet w połowie), to wygrana Rollka (gdzie "pogodził" dwóch cwaniaków) cieszy mnie jak sam chuj. Prawie tak samo jak brak wygranej Punka.  
    • MattDevitto
      Walka z pre-show w porządku. Nic specjalnego, ale było trochę pozytywnego chaosu i koniec końców wyszło ok. Małe 'ale' - już nie wiem co oni robią z tą Roxanne i Corą. Raz są w teamie, zaraz nie są i tak w kółko. One dwie w NXT miały więcej powrotów do siebie niż Ridge i Brooke w Modzie na Sukces #gimbynieznają Opener - byłem dość sceptycznie nastawiony na pojedynek tej dwójki, ale zupełnie niepotrzebnie, bo wyszło całkiem dobrze. Nie był to oczywiście żaden 5-star, ale przyjemnie się oglądało takie zestawienie w akcji. Zmiany przewag zrobiły robotę dzięki czemu można było uwierzyć w zmianę mistrza. Ostatecznie Ricky broni pas, ale nie będę udawał, że interesuje mnie co dalej będzie się z nim działo Tag teamy - MOTYC i choć piszę na bieżąco to strzelam, że MOTN. Ciężko będzie przebić reszcie co tu się działo...Było dynamicznie, widowiskowo, zaskakująco, jednym słowem dostaliśmy w tej walce absolutnie wszystko. Świetne starcie, które nawiązywało poziomem do klasyków NXT z przeszłości. Paradoks obecnie tej dywizji jest jednak taki, że na PLE praktycznie zawsze teamy dowożą, natomiast jeśli idzie o historie i znaczące story to już inna sprawa. Zmiana mistrzów na plus Ladder match - kto nie lubi ladder matchy? Szczególnie jak wychodzą tak dobrze jak ten. Zadanie nie było proste, bo panie musiały wyjść po świetnej walce tagów, ale dały radę. Nie było zamulania, a to w takich pojedynkach najważniejsze. Spodziewałem się jak będzie wyglądać końcówka, ale Sol to do końca kariery będzie miała puszczane ostatnie minuty tego pojedynku. Ponownie dobra decyzja co do nowej mistrzyni i już widzę kolejkę, która ustawia się do tego tytułu. Sol vs. Kelani, Zaria itd. to znowu mogą być interesujące zestawienia już na niedaleką przyszłość. Tag teamy - niezła walka, która jednak pozostawała gdzieś w tle do tego co działo się między członkami D'Angelo Family. Rozegrali to wręcz idealnie, bo kiedy wszyscy myśleli, że już nic z tego nie będzie - znowu zaskoczyli. Od dawna całe to family już mnie nie interesuje, ale teraz sam jestem zainteresowany co będzie dalej. Podoba mi się to rozwiązanie i fakt, że zacznie dziać się w końcu coś nowego, świeżego wokół Tony'ego. Czas na to najwyższy... 4-way - przyjemna walka, choć nie ukrywam, że czekam już na story Giuli z Vaquer. Grace i Parker niech robią swoje, ale w zestawieniu o którym wspomniałem jest największy potencjał. Cała czwórka pokazała się tutaj z dobrej strony i każda miała swoje 5 minut w walce. Jedyny minus jest tak naprawdę taki, że absolutnie niczym nie zaskoczyli. Stephanie dalej z mistrzostwem po odliczeniu Parker - tak jak można było obstawiać domy. PS: Booker totalnie odleciał ME bardzo dobry, ale Williams tylko w 3-waych wypada dobrze i nie chce mi się już go szczerze oglądać na szczycie karty w NXT. Trzeba końcu po tylu miesiącach czegoś nowego. Oba dalej mistrzem, czyli bez zaskoczenia, ale skłamałbym gdyby jego title run był ciekawy. Wieje nudą w main eventach i nawet bardzo dobre walki tego nie zmienią, bo teraz znowu będzie trzeba męczyć się z lichymi segmentami tydzień po tygodniu. Podsumowując, nic nowego: NXT znowu dowiozło na PLE, ale nie ma tu story (poza mały wyjątkami) dla którego warto włączać ten brand co tydzień. Mimo to gala do polecenia każdemu, kawał dobrego wrs
    • IIL
      Sabu zakończył karierę na gali Joey Janela Spring Break w No Ropes Barbed Wire i mimo, że to jego ostatnia walka, nie poszedł na skróty...  
    • LegendKiller
      Dobra, powiem to całkiem szczerze — już po tym RAW, kiedy Rollins rzucił Heymanowi, że “wisi mu przysługę”, miałem przeczucie, że Gruby wydyma i Punka, i Romana. I co? Dokładnie tak się stało. W normalnych okolicznościach marudziłbym jak ostatni skurwysyn — że przewidywalne, że naciągane, że “sratatata”. Ale nie tym razem.   Całokształt tego main eventu, tempo walki, emocje, a przede wszystkim absolutnie fenomenalna gra aktorska Heymana sprawiły, że oglądało mi się to z kurewską satysfakcją. A to się u mnie, zgryźliwego dziada, nie zdarza często. Mało która walka potrafi mnie jeszcze poruszyć na tyle, żebym po wszystkim powiedział: „No kurwa, to było dobre.” A tu? Tu się udało. I to z nawiązką. Jednym z najlepszych momentów był ten szalony spot, gdzie każdy każdemu odpalił jego własny finisher. Kurwa, jak to było świetnie rozpisane i zrealizowane — totalna uczta dla fanów. Czysty chaos, ale kontrolowany i cholernie efektowny. MVP tej walki — ba, całej pierwszej nocy WrestleManii — to bezapelacyjnie Seth. Pieprzony. Rollins. Gość udźwignął ten storytelling jak nikt inny. Po jego drugim łomie aż podskoczyłem z kanapy i z takim impetem zajebałem ręką w półkę, że świeczka się rozjebała, a żona się wkurwiła. Warto było. Coś pięknego. Ten match dosłownie uratował tę miałką, nijaką pierwszą noc. Dla mnie: absolutny five-star. Zero gadania. Po prostu mistrzostwo. No ale żeby nie było za słodko — były też momenty, które wywołały u mnie co najwyżej wzruszenie ramion albo lekką irytację. Na pierwszy ogień: opener. Nie wiem, może jestem już skrzywiony przez najbardziej gejowski chant we współczesnym sports entertainment i przez samego Jeya Uso (dla mnie to tylko i aż bardzo dobry tag wrestler), ale serio — miałem wrażenie, że oglądam Sami Zayn vs Gunther, tylko że w wersji z Temu. Jay ma tyle wspólnego z ringową psychologią co ja z lewicą. A to, że walka o World Heavyweight Championship wyglądała bardziej jak segment mający rozgrzać publikę wejściem Jeya, to dla mnie totalne nieporozumienie. I nie zrozumiem nigdy, dlaczego TLC match – który idealnie pasowałby jako opener, żeby dać ludziom konkretny zastrzyk adrenaliny – został przesunięty na… SmackDown. Kto to kurwa bookował? Jeszcze słówko o Guntherze. Reign tragiczny. Jedna naprawdę dobra walka z Ortonem, poza tym wieczne tkwienie w tle i absolutny brak momentów, które by coś znaczyły. Porównanie jego IC title runu do tego WHC to jak porównywać gówno z czekoladą. Bez smaku, bez mocy, bez sensu. Z rzeczy, które mnie zaskoczyły na plus — Charlotte Flair. Serio, nie sądziłem, że to powiem, ale szacunek za to, że schowała ego w kieszeń i czysto jobbnęła Tiffy. Niestety, sama walka do zbyt dobrych nie należała — Stratton momentami wyglądała jakby zgubiła mapę. Jeszcze sporo nauki przed nią, bo na razie to raczej vibe NXT niż Mania. Fatu vs LA Knight oraz Jade vs Naomi — tu zapamiętałem głównie dwa momenty: piękną kontrę moonsaulta w BFT i ten brutalny powerbomb z pozycji electric chair dropa. Reszta? Meh. No i tag teamy… totalny filler. Nawet nie próbuję udawać, że oglądałem — robiłem sobie w tym czasie śniadanie.  
    • IIL
      Obudzić się do takiego newsa w trakcie weekendu WM to jakiś scenariusz z horroru...      Niezbyt mnie to cieszy. Monopol w wrestlingu do niczego dobrego nie prowadzi. Odbito też piłkę odnośnie kolaboracji CMLL/AEW w Arena Mexico i WWE zorganizuje w czerwcu supershow AAA/NXT... JBL w story przejął AAA, komplementuje Alberto Del Rio i nazywa Meksyk krajem trzeciego świata...    Co dalej? Impact? NOAH?   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...