Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Archiwum 2007 - UFC


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  318
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.01.2006
  • Status:  Offline

Gala ogólnie była całkiem dobra.Szkoda mi troche że przegrał Burkman ale niestety przegrał zasłużenie .Main Event kompletnie mnie zaskoczył spodziewałem się długiej walki a tu bardzo szybkie rozstrzygniecie :shock: .Teraz już nie moge się doczekać walki RAmpage vs Henderson .To na pewno bedzie bardzo interesujący pojedynek :D
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64371
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 123
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    26

  • Scythe

    22

  • mnih

    15

  • Romo

    14

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

RAmpage vs Henderson .To na pewno bedzie bardzo interesujący pojedynek

 

Henderson do efektownych zawodnikow nie nalezy, za to jest bardzo efektywny. Jesli w takiej walce mozna byloby sie spodziewac czegos interesujacego to raczej poprzez inicjatywe Jacksona

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64498
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 334
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.12.2003
  • Status:  Offline

Ok, pierwsza gala UFC w pelnym wymiarze zaliczona.

Rozpoczalem wiec oficjalnie ewolucje z fana mainstreamu do fana "prawdziwej" rozrywki, pomijajac od razu etap indy wrestlingu (jak rozumiem, taka jest kolejnosc), gdyz "I'm better than that" :D

 

Generalnie nie zaluje sciagania, kilka pojedynkow na dosc wysokim poziomie. Moje uwagi:

 

- bardzo fajnie budowany hype do glownej walki wieczoru. Nawet srednio obeznany z realiami UFC czlowiek musial wczuc sie w atmosfere wielkiego wydarzenia, jaka miala byc walka Jackson vs Lidell.

- z drugiej strony...wiem, ze to dziwnie zabrzmi w ustach do niedawna fana mainstreamu, ale momentami czulem sie jak na Nitro z lat 98-99. Grubo powyzej 15 minut i ani jednej walki? Cos nie tak :)

- Wejscia poszczegolnych wrestlerow na ring fajne, choc wiadomo, bez pyro to nie to samo :twisted: Troche irytujacy i przydlugi jest ten caly ceremonial nakladania wazelinki na twarz etc, ale rozumiem, ze takie sa wymogi.

- od strony realizatorskiej bdb. Proma przed kazda walka, troche trash talkingu z obu stron, dosc klarowny podzial na mniej wiecej face'ow i heeli (przynajmniej takie jest moje odczucie :) ). Troche tylko dziwne, ze poczawszy od walk jobberow po coraz bardziej powazne pozycje w karcie wszystkim poswieca sie tyle samo czasu. W ciagu 3 godzin sluchanie kolejnych form "Zmiazdze go i rozkwasze mu buzke" w roznych elokwentnych formach troche burzy spojnosc gali i w pewnym momencie zaczyna irytowac.

- Same walki bardzo ciekawe. Z punktu widzenia osoby ktora wczesniej ogladala tylko troche MMA i bez specjalnej emfazy na pewno ogladalo sie to bardzo milo. Rozumiem, ze UFC to takie WWE wsrod tego typu federacji? :)

- Sympatycznie ogladalo sie tak dluzsze walki (Paryisian vs Burkam, Starnes vs Leben)

jak i squashe (zwlaszcza ten z udzialem Deana Martina, ktory faktycznie wyglada troche jak Tyson :D)

 

Main event trochę rozczarowal, ale raczej z uwagi na krotki czas trwania. Pan Jackson zrobil na mnie duze wrazenie, tak walka jak i osobowoscia, stylem bycia i swietnymi mic skillsami "Hey Chuck, don't cry man, don't cry" :lol:

Lidella troche kojarze z paru walk widzianych wczesniej i tez mam swoja teorie na temat jego porazki, natomiast w gronie takich znawcow az wstyd ja wypowiadac :twisted:

 

Podsumowujac. Nie zaluje 3 godzin spedzonych przed monitorem i najpewniej bede regularnie sledzil, przynajmniej PPV's ;) Dobra rzecz.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64651
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  852
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.03.2004
  • Status:  Offline

dla mnie porażka Lidella to zaskoczenie, facet rozniósł 2 razy Coturna a tu taki klaps :) Choć tydzień temu widziano go na imprezce a i czasem wygląda jakby coś wciągał. Ale cieszę się, bo niedługo Shogun startuje w UFC i pozamiata całą organizację :) Szkoda, ze socker kicków nie ma w UFC, fajnie je Shogun wykonywał w Ś.P. Pride :)

Chciałbym pierw zobaczyć jak Shogun w parę sekund niszczy Ortiza :) potem walke z Q. Jacksonem lub z Danem (zależy kto wygra ich walkę i który będzie miał pas).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64675
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

Ale cieszę się, bo niedługo Shogun startuje w UFC i pozamiata całą organizację

 

ta, z pewnością...Szczerze mówiąc, wątpię, żeby Shogun pozamatał obecnie całą organizację w light heavyweight. Zresztą, co ja tam będę gadał, wystarczy, że zacytuję Twoje słowa przed UFC 71:

 

"to co teraz prezentuje Jackon a Liddel to przepasc większa niż dziura gwiazdy porno Jeśli walka nastąpi na ufc71 to Rampage poleci na ko w pierwszej rundzie. Jeśli Quentin nie weźnie się ostro za siebie to przy obecnej formie Chucka nie ma z nim żadnych szans."

 

:)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64680
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  852
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.03.2004
  • Status:  Offline

wiem i dlatego byłem w wielkim szoku :D jeszcze zwycięstwo Gonzagi nad CroCopem mnie w tym utwierdziło, no ale cóż :) Ale dam sobie palca obciąć, że z Shogunem będzie inaczej :) walczył już zresztą na zasadach UFC jak Pride ogranizowało gale w USA no i Jacksona pocisnoł w 1 rundzie :) Jackson widocznie ma sposób na Lidella i w końcu ostro potrenował, bo musisz mi przyznać, że wcześniej był cieniem samego siebie.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64685
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

no i Jacksona pocisnoł w 1 rundzie Jackson widocznie ma sposób na Lidella i w końcu ostro potrenował, bo musisz mi przyznać, że wcześniej był cieniem samego siebie.

 

Jackson ma nowego trenera, nowy obóz treningowy, porządnych doświadczonych i świetnych sparing partnerów (za czasów jego walk w Pride sparował z samymi amatorami, a Team Oyama nigdy nie błyszczał, taka prawda) i wielką motywację w tej chwili. Zaryzykowałbym stwierdzeniem, że obecnie jest w swojej życiowej formie i mimo wszystko stawiam na niego w walce z Dan'em.

 

Jeszcze kwestia porażki z Shogunem. Przyznaję, to był squash :) Ale jest jedna sprawa. W okresie, kiedy Rampage walczył z Shogunem, Quinton był w swoim największym życiowym dołku (jeśli widziałeś walkę z Ninją, która była ostatnią walką Rampage'a przed pojedynkiem z Shogun'em to doskonale wiesz, o czym mówię). Nie ma co gadać, Ramp podłamał się po 2 porażce z Silvą, ale to było dawno temu. Couture wygrał z Liddell'em, później 2 razy poległ, Randleman wygrał z Mirko, później przegrał, nawet podam tu przykład Sakuraby, który skutecznie wyniszczał rodzinę Gracie, aż w końcu nadszedł i czas na niego na ostatniej gali K1 HEROS's. Tak więc fakt, że ktoś kogoś tam kiedyś pokonał kompletnie nie daje powodu do myślenia, że tym razem będzie tak samo.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64692
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  852
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.03.2004
  • Status:  Offline

o no i właśnie o to mi chodziło, jak pisałem tamte słowa co zjechałem Jacksona to po jego ostatnich walkach. Prawdę pisząc ;P nie wiedziałem o zmianie trenera i sparing partnerów, dobrze dla niego :) Choć ja dalej będę przy swoim, że Shogun pozamiata dywizję LH. Dla mnie jest takim mniejszym Fedorem :) Kończy walki przez KO lub przez dźwignie. Wyszkolony, odporny, młody byle mu kasa do łba nie uderzyła jak kiedyś Victorowi. Pamiętasz zapewne jak roznosił wszystkich w UFC (zmiażdżył Silve, Tanka), a potem kasa, dziewuchy i teraz jest cieniem samego siebie. Mam nadzieję, że Shogun nie popełni tego błędu. Moim zdaniem jest obecnie największym talentem w MMA. Hmm jeszcze pozostaje ten Kameruńczyk na S (nie che mi się szukać jak sie poprawnie pisze jego imię bo się spieszę :P). Koleś załatwił dwóch czołowych LH w Pride a wcześniej miał tylko jedną przegraną walkę w 1 rundzie w Cage rage.

 

Co do ostatniej walki Saku to mym zdaniem powinien być przynajmniej remis, Gracie nie pokazał nic więcej niż Japończyk a wręcz chyba mniej.

 

 

trochę chaotycznie pisane, ale to wina piwka na beznadziejnym meczu polaków :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64719
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  600
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

 

Co do ostatniej walki Saku to mym zdaniem powinien być przynajmniej remis, Gracie nie pokazał nic więcej niż Japończyk a wręcz chyba mniej.

 

zgadzam sie , ja widzialem tam wygrana Sakuraby .

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64802
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  311
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.11.2003
  • Status:  Offline

Jackson zmienił nieco swój styl walki, kiedyś robił wszystko aby znokautować przeciwnika, ew. obalić go i obijać na glebie. Teraz już tak nie atakuje. Porażki z Silvą nauczyły go trochę (ale tylko trochę) pokory :) Czeka spokojnie na ruch przeciwnika, jest hmm... bardziej dojrzały w ringu. Można powiedzieć, że to już nie ten sam Quinton, ale na pewno nie jest gorszym zawodnikiem, niż podczas najlepszych występów w Pride. Walczy mniej agresywnie, ale bardziej skutecznie.

 

Wyszkolony, odporny, młody byle mu kasa do łba nie uderzyła jak kiedyś Victorowi. Pamiętasz zapewne jak roznosił wszystkich w UFC (zmiażdżył Silve, Tanka), a potem kasa, dziewuchy i teraz jest cieniem samego siebie

 

Jeżeli chodzi o Belforta to był gwiazdą w zupełnie innych czasach niż Shogun. Belfort zawsze miał solidną stójkę & szybkość, miał także czarny pas BJJ, ale praktycznie nie walczyl w parterze. Nie miał niestety dobrych obaleń oraz g&p. Nigdy nie był zawodnikiem kompletnym, i nigdy nie będzie. Kasa & dziewuchy nie zniszczyły Vitora, zniszczyły go wypowiedzi ludzi, którzy to zachwycali się jego sukcesami na początku kariery w UFC, ale zapomnięli (a także sam Vitor), że MMA się rozwija. Tank nigdy nie był dobrym zawodnikiem, miał tylko nokautujący cios, ale zwycięstwo nad nim sprawiło, iż Vitora uznano za nowego "wielkiego" MMA. Później w Pride, gdzie zawodnicy byli bardziej wszechstronni, kompletnie mu nie szło. Największy sukces to wygrana z Herringiem. Jednak największy wpływ na upadek Belforta w ostatnich latach, miała sytuacja związana z jego siostrą, która została porwana. Po roku, jej ciało znalazła policja. Do tego trzeba dodać liczne kontuzje (jak np. podczas walki z Sakurabą). I tak Vitorowi należy się szacunek, za to, że później jeszcze radził sobie w UFC i zdobył pas. Vitor nie był słabszym zawodnikiem niż podczas pierwszych gal UFC. Po prostu, jego rywale prezentowali wyższy poziom.

 

Shogun może "pozamiatać" w UFC. Może wygrać z Chuckiem, może wygrać z Quintonem, ale nie jestem pewien co do Ortiza. Niby ma już najlepsze lata za sobą, ale nadal jest świety w obaleniach, g&p & walce za pomocą łokci. Natomiast, Quinton powinien wygrać z Hendersonem. Będzie to jednak dla niego ciężka walka, podobnie jak starcie z Lindlandem.

 

Ogólnie w UFC robi się ciekawie, szkoda tylko, że kosztem Pride, gdzie niedługo największymi gwiazdami będę zawodnicy pokroju DVD, Yoshidy, Fujity czy dziadka Colemana.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64844
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  852
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.03.2004
  • Status:  Offline

A co masz do Fujity, bardzo dobry zawodnik? Wiekowy, ale wciąż dobry. Dla mnie Ortiz strasznie przereklamowany jest. Do Chucka mu daleko a co dopiero do Shoguna :) Rua też ma świetne obalenia i umie kończyć walki przez dźwignie (patrz walka z zapasikiem Radelmanem) jak i g&p mu wychodzi. A Ortiz 2 zwycięstwa ostatnio z Kenem Shamrockiem, wygrene po niejednogłośnej decyzji z Belfortem i Gryffinem. Sądzę, że nawet te "gwiazdy pokroju" Yoshidy i Fujity by go pokonali.

 

A co do Belforta jego siostra została porwana później niż zaczął dostawać ostre baty w mma.

 

Swoją drogą ciężko powiedzieć czy jeszcze zobaczymy Pride :(

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64850
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  311
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.11.2003
  • Status:  Offline

A co masz do Fujity, bardzo dobry zawodnik? Wiekowy, ale wciąż dobry

Nic nie mam, jest to solidny zawodnik ale nic więcej...

 

Dla mnie Ortiz strasznie przereklamowany jest. Do Chucka mu daleko a co dopiero do Shoguna

Ortiz jest przereklamowany, ale tak samo przereklamowany był Chuck (Cro Cop LHW bueheheh):) Chucki miał wielkie szczęście, że parterowcy z którymi walczył, decydowali się na walkę w stójce. Nigdy mnie do siebie nie przekonał i raczej nie przekona. Ortiza także nie lubię, ma dużą jadaczkę, dużą głowę, szczeka jak pies i nie ma szacunku dla przeciwników. Ale walkę w parterze potrafił kontrolować baaardzo dobrze. To świetny zapaśnik. IMO lepszy zawodnik MMA od Randlemana.

 

Sądzę, że nawet te "gwiazdy pokroju" Yoshidy i Fujity by go pokonali.

Tego raczej się nie dowiemy. Fujita znacznie cięższy, natomiast śmiem twierdzić, że Yoshida by przegrał. On także jest już w kiepskiej formie. Ale tak to sobie można gdybać...

 

Rua też ma świetne obalenia i umie kończyć walki przez dźwignie

Rua ma dobre obalenia :) Natomiast zwycięstwo nad Randlemanem to nie jest jakiś wielki sukces (wystarczy popatrzyć na ostatnie wyniki walk z udziałem Kevina). Gdyby Shogun przegrał, to chyba nawet większa niespodzianka niż porażka Cro Copa by była.

 

A co do Belforta jego siostra została porwana później niż zaczął dostawać ostre baty w mma.

Zgadza się, jednak to miało ogromny wpływ na jego psychikę i postawę ringową w późniejszych pojedynkach. Wcześniej Belfort przegrywał, bo tak jak napisałem - dostawał lepszych przeciwników niż w UFC. I tyle. Belfort nigdy nie był świetnym zawodnikiem. I nie będzie. Zwróć uwagę, że wszyscy zawodnicy ze "starej szkoły" = wczesne UFC & Pancrase, a nawet i Pride, obecnie są tylko i wyłącznie przeciętniakami. Co się dzieje z Colemanem, Kerrem, Belfortem, Tankiem, Frye'em, Kimo, Rizzo, Randmelanem, Shamrockiem, Sakurabą a nawet Vovchanchynem czy Herringiem? Ba, gdzie jest Ricco Rodriguez? Pewna era już daaawno się skończyła.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64863
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  852
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.03.2004
  • Status:  Offline

z ostatnim zdaniem zgodzę się w 100%. W ogóle co sie stało z Kerrem ?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64890
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Shogun może "pozamiatać" w UFC. Może wygrać z Chuckiem, może wygrać z Quintonem, ale nie jestem pewien co do Ortiza.

 

Ortiz chyba już deko wyłożył laskę na treningi zajął się bardziej biznesem. To jakie przygotowanie pokazał podczas walki z Liddell'em to był po prostu śmiech na sali. Myślę, że Tito wypalił się już troszkę i MMA stoi na dalszej pozycji w jego zaintereowaniach niż np. projektowanie ciuszków. Myślę, że Shogun raczej wytarłby sobie nim buty a cięższą przeprawę miałby np. z Quintonem czy z Hendo.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64902
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  311
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.11.2003
  • Status:  Offline

W ogóle co sie stało z Kerrem

 

Kerr jechał przez cały czas na sterydach itp. Do tego doszły painkillery. Jego styl walki, zawsze opierał się na ogromnej sile & obaleniach. Kiedy jednak okazało się, że z jego zdrowiem nie jest najlepiej, przestał brać, zmienił treningi itp. I jak się okazało, Mark bez odpowiednich "suplementów" nie jest wystarczająco dobry. Widać to świetnie po wynikach walk z jego udziałem - przegrane z Yoshihisą Yamamoto, Mike'em Whitheadem (w IFL) i Mustaphą al Turkiem (w Cage Rage), ogólnie ostatnie 5 walk = 5 porażek. Do tego przegrywał w ADCC m.in z Aroną.

Ale coś złego z Kerrem stało się po przegranej walce z Kazem Fujtą w Grand Prix 2000. Od tamtej pory, był zdecydowanie mniej agresywny, mało skuteczny. Nie wychodziły mu nawet firmowe obalenia.

Obecnie Mark trenuje od czasu do czasu, możliwe, że stoczy jeszcze jedną walkę w Cage Rage, a jeśli nie to zakończy karierę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/17421-archiwum-2007-ufc/page/3/#findComment-64987
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Najnowsze posty

    • Kaczy316
      Dobra czas na kolejny epizod SD! Więc Let's GOOOOOOO!!!   Zaczynamy od....Reya Mysterio? Chyba został przetransferowany na SD, znaczy być może, ale zobaczmy, może się przekonamy! No w sumie zadeklarował udział w RR Matchu i powiedział o jego ostatnim zwycięstwie i że zrobił to dla przyjaciela i w sumie tyle, a przeszkodził mu Kevin Owens! Który wspomina o swoich main eventach WM, a potem mówi, że chciałby zrobić jeszcze jedną rzecz w swojej karierze czyli zawalczyć z Reyem Mysterio i zawalczyć z nim 1 na 1 na WM, więc, niech Rey wygra Royal Rumble Match i wybierze właśnie Kevina jako "Championa" na swojego przeciwnika, a Rey odpowiada, że Kev nie jest Championem xD, a Kevinowi puszczają nerwy i zaczyna być psychopatą xD, Ciekawy segment, ale mało znaczący, w sensie no Rey zapowiedział udział, a Kev mu przerwał i pewnie po to, żeby ustalić ME dzisiejszego show, zapewne zobaczymy KO vs Mysterio i może to być dobry pojedynek, chociaż chyba nie będzie to ME, bo jeszcze mamy dzisiaj walkę mistrzowską, więc raczej to ona zakończy show, ale zobaczymy, segment mimo wszystko na plus, nieduży, ale nie był zły.   No i tak myślałem KO vs Rey już dzisiaj. Cody za to musi podpisać kontrakt i Kevin tak samo, BECAUSE NICK ALDIS SAID SO!   Meh Pianek i Naomi vs Nia i Candice.....No około 10 minut naprawdę solidnego wrestlingu, Mistrzynie WWE Women's Tag Team wygrywają, ale szkoda, że walka nic totalnie nie wnosi, poza potencjalnym rozpadem duetu Candice i Jax, bo Nia przypadkiem doprowadziła do ich przegranej, ale nie wiem czy pójdą w to dalej, ile razy WWE teasuje jakiś rozpad, żeby potem totalnie o tym nic nie powiedzieć i mieć to gdzieś, więc no zobaczymy, nic ciekawego, dobry pojedynek i tyle.   Wywiad z Bayley, bo tradycyjnie zawodnicy/zawodniczki muszą powiedzieć coś przed walkami o tytuły czy innymi ważnymi walkami, to jest tak nudne już, bo jest za często zdecydowanie. Piper i Chelsea są świetne xD.   Lecimy Jimmy Uso vs Carmelo Hayes! To powinna być solidna walka. Po około 12 minutach naprawdę solidnej walki, Tama i Jacob atakują Jimmy'ego, ciekawe, ale ogólnie co do walki to była ona bardzo dobra, ale dla osób, które lubią ślimacze tempo, naprawdę nie wiem jak można było zabookować takie tempo w walce z takimi zawodnikami, ja tutaj oczekiwałem szybkich wymian, fajnych kontr itp, a dostałem starcie Triple H'a z Randym Ortonem, akcja i godzina leżenia, nie chodzi o to, że było to złe starcie, bo było bardzo dobrze zabookowane pod tym względem jeśli tak to miało wyglądać, ale jak dla mnie to kompletnie po prostu nie pasowało pod styl tych zawodników jaki prezentują na co dzień. Melo też oberwał od Fatu xD JEST I ON! JUŻ NIE TRIBAL CHIEF, A PO PROSTU SOLO SIKOA! Ciekawe co od niego usłyszymy.    Płynnie przechodzimy do segmentu z udziałem The New Bloodline, więc zobaczmy co tam chce nam powiedzieć były już Tribal Chief Solo SIkoa. No i o to cały segment, Jacob chciał uciszyć publikę, nie udało mu się, Solo się obraził i poszedł nie wypowiadając słowa, ale Jacob przejmuję Mica, bo on z Tamą zostali w ringu, więc zobaczmy co powie. Z tego co zrozumiałem to Jacob dopiero zaczął się rozkręcać, a wszystko przerywa LA Knight, ale no sam nie da rady dwóm mocnym członkom Bloodline, jednak pomaga mu w tym Braun Strowman! Chociaż Tama nie pozwala Fatu walczyć ze Strowmanem i wyciąga go z ringu, ciekawie. W sumie nie wiem co miał na celu ten segment, bardzo chaotyczny i wyglądał tak samo jak wszystko co New Bloodline robi od jakiegoś czasu.   MCMG vs Los Garza, no ten pojedynek powinien być solidny i szybki. Świetny około 12 minutowy pojedynek tych dwóch zespołów, tutaj było to czego oczekiwałem, solidne tempo, naprawdę mocne akcje, fajny tag teamowy wrestling, bardzo dobrze mi się to oglądało i jak na razie najlepsza walka wieczoru zdecydowanie, Pretty Deadly próbowali coś pomóc, ale tak niezbyt im to wyszło i jedynie przeszkodzili Los Garza w wygraniu tej walki, co doprowadzi do dalszej ewolucji tego story, więc zobaczymy jak to wyjdzie, ale walka naprawdę mega przyjemna.   STOP TRYING TO DISTRACT ME NICK! Kevin jest złotem, dajcie mu ten tytuł xD.   Piper vs B-Fab, tak trochę #Nikogo ta walka, ale dajmy szansę. No prawie 2,5 minuty walki, nic ciekawego zbytnio, znowu Michin przychodzi w obronę i taki mamy to never ended story, zaraz kolejna walka na SNME pewnie, dalej nie wyjdzie ona ciekawie i takie życie.   Lecimy Rey vs KO, no ta walka powinna być gitem, na to liczę w sumie. Kurde ale ta walka mi się podobała, ale ta walka mi siedziała, jakim cudem KO jest 10 lat w MR i on nie walczył jeszcze z Reyem? Przecież Ci zawodnicy mają taką chemię ze sobą, tutaj zagrało wszystko, ringowo było genialnie, psychologia świetna i historia pomiędzy nimi, tempo było idealne względem tego jakich zawodników mamy w ringu, a także pod względem tego co chcieli opowiedzieć w ringu i co im się udało świetnie zrobić, naprawdę ta walka była świetna i publika też chyba ją kupowała, chemia niesamowita, chciałbym zobaczyć ich kolejne starcie jak dla mnie druga najlepsza walka w tym roku o ile nie biję się o pierwsze miejsce z Punk vs Rollins z Raw 6 Stycznia, genialnie to wyszło, toć to mogłoby być na WM jako opener albo po prostu jako walka na PLE, na zwykłym PLE to nawet ME mógłby być, genialne lekko ponad 15,5 minuty, polecam każdemu to obejrzeć, bo walka przerosła moje najśmielsze oczekiwania, nie spodziewałem się tak świetnego starcia i brawa dla KO oraz Reya, dla KO dodatkowo za wygranie walki oczywiście! Po walce jeszcze fake'owe próba szacunku dla Reya i próba Package Piledrivera, ale oczywiście wbija Cody na ratunek, brawl przerwany przez ochroniarzy, czyli co tydzień będziemy to oglądali, jak dobrze, że zostały tylko 2 SD do RR xD, jak dla mnie za wcześnie ogłosili kolejny pojedynek KO z Codym i teraz ciężko doprowadzić ten feud do końca w jakiś interesujący sposób, ale próbują.   Ulala, na SNME zobaczymy podpisanie kontraktu przez Rhodesa i KO, a nadzorował będzie to HBK! Brzmi ciekawie.   Strowman vs Jacob na SNME, no to brzmi jak coś ciekawego.   Next Week: LA Knight vs Tama Tonga, pojedynek, którego chyba jeszcze nie widzieliśmy, brzmi nieźle. MCMG vs Pretty Deadly oj tak to ringowo powinno oddać i to wszystko jak na razie, dwa solidne pojedynki.   DIY i Pretty Deadly na backu, to zawsze coś ciekawego! Ciampa świetnie gra ostrego dupka, a Gargano fajnie go tłumaczy, to duo jest genialne, a Apollo jako totalny nikt mówi im jak jest xD, brzmi jak jakiś serial xDD. Promo powrotu Charlotte i fajnie że wraca, wiele osób tego nie chcę, ale ja liczę, że wygra RR i zobaczymy Tiffany vs Charlotte, toć to tak ringowo rozwali system, ja rozumiem, że można rzygać Charlotte, ale nie da się jej odmówić, że to top topów jeśli chodzi o babki i zawsze daję z siebie 100% i wygląda przy tym jak milion dolarów, po dłuższym odpoczynku, który zdecydowanie miała, bo aż rok to można za nią zatęsknić, w przeciwieństwie do Becky, która wraca jak gdyby nigdy nic i cały czas w tym samym nudnym gimmicku i znowu będzie w tym samym miejscu co przed powrotem, bo nie można od niej odpocząć, ja po ostatnich 3-4 latach jej dominacji jeszcze od niej nie odpocząłem, więc niech jeszcze posiedzi na przerwie, ale Flair chętnie zobaczę, nie było jej na WM 40, więc tutaj liczę, że zaszczyci nas swoją obecnością na WM 41 i zawalczy z Tiffany, bo nie ma innej tak dobrej rywalki na ten moment dla Stratton.   Bayley vs Tiffany main event tego o to SD o WWE Women's Championship, zobaczymy czy Panie przebiją Reya i KO, jest to jak najbardziej możliwe, ale ciężkie do wykonania. Ciężki pojedynek do oglądania przez pierwsze 9-10 minut mogę wam streścić co się działo akcja+próba przypięcie i tak przez dobre 9-10 minut walki, nawet jak Panie wyszły poza ring to akcja, wrzucenie rywalki do ringu i próba przypięcia, tych prób było chyba więcej niż w dwóch ostatnich ME WM, więc to jest niesamowite xD, polecam oglądać ten pojedynek tak od 9-10 minuty dopiero, chociaż i wtedy nie działo się za wiele, walka zła nie była, była solidna i dobra, ale miałem większe oczekiwania, bo wiem na co stać te Panie, solidny/dobry pojedynek, ale to wszystko, poziomu Reya i KO nie osiągnęły i powiem więcej, nie były nawet blisko, ale tak jak pisałem było bardzo ciężko według mnie, sama publika też spała przez pierwszą połowę walki i nie dziwię im się, też bym usnął, druga połowa zdecydowanie lepsza tak jak pisałem, interakcja Bayley z Roxanne zapowiada chyba rychły debiut Roxanne jeszcze przed WM, podoba mi się, że w ostatnich latach Triple H praktykuję też debiuty przed WM, mega mi się to podoba, bo nie trzeba czekać na Raw po WM tylko zawodnicy jeszcze przed WM mogą się solidnie pokazać i wykazać, fajnie to wygląda i mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie. Po obejrzeniu walki do końca stwierdzam, że druga połowa walki była nawet bardzo dobra i nawet fani się obudzili, ale jednak no niesmak po tej pierwszej połowie pozostaję no niestety Tiffany spodziewanie broni tytuł w bardzo dobrej pierwszej obronie mistrzostwa, solidna 20 minutowa walka, jak na pierwszą obronę było bardzo dobrze, fajnie się zapowiada run Tiff oj fajnie.   Plusy: Segment początkowy Pianek i Naomi vs Candice i Nia Jimmy vs Carmelo MCMG vs Los Garza KO VS REY MYSTERIO TO ZŁOTO! Main event   Neutral: Segment The New Bloodline   Minusy: Squash Piper na B-Fab i feud Michin z Green, który......trwa dalej......   Podsumowanie: Bardzo wrestlingowy odcinek SD, mało znaczących rzeczy, które miałyby jakieś konsekwencje w przyszłości, ale wrestling tutaj był bardzo wysokich lotów i tego odmówić się nie da, można było się bardzo dobrze bawić, seg początkowy spoczko, chociaż no tylko na jeden wieczór, nie będzie miał większego znaczenia chociażby już i za tydzień, seg z Bloodline no po prostu odbył się, Jacob też za wiele nie wniósł niestety, tak jak mówię ten epizod stał walkami i one oddały oj oddały, a Rey vs KO to jakiś majstersztyk, świetnie się to oglądało i świetnie wyszło, brawa dla obu Panów, więc jeśli chcesz obejrzeć wrestling na wysokim poziomie to ten odcinek SD jest dla Ciebie, mega przyjemny epizod pod tym względem!
    • HeymanGuy
      WWE SmackDown! - 17.01.2025 Mysterio/Owens: Rey z wejściem na pełnym sentymencie – 2006 Royal Rumble, wielka chwila, a tu zapowiedź jego udziału w kolejnej edycji. To jest klasyczny sposób na podbudowę emocji, ale potem wjeżdża Kevin Owens, który niszczy ten vibe jak typowy drań. Tekst o Dominiku? To był cios poniżej pasa, ale hej, skoro ma budować hype, to działa. Sama kłótnia i dymy – standardowa zagrywka, walka Rey vs. KO? To ma potencjał. Trochę sztampowe, ale Rey i KO to gwarancja emocji. Liczę, że ich walka rozwali system. Non-Title Match - WWE Womens Tag Team Champions Naomi i Bianca Belair vs. Nia Jax i Candice LeRae: Dobra, mamy klasyczny non-title match który jest ważny. Match jak najbardziej solidny – tempo trzymało się na poziomie, a Naomi i Bianca to duet, który aż kipi energią. Błąd Nii Jax to typowa zagrywka, żeby nie robić z niej całkowitej maszyny do niszczenia. Naomi kończąca Bubba Bombem? To było miłe nawiązanie do klasyki, pozdro Dudleyz, choć wiem że ona robi to na codzień bo nawiązuje do swojego tyłka. Publika wkręcona, akcja przyzwoita, choć szkoda, że pasy nie były na szali. Jimmy Uso vs. Carmelo Hayes: No i tu robi się ciekawiej, bo Jimmy ma tę charyzmę, której czasem brakowało Jeyowi w solowych występach, oczywiście na początku jego runu. Hayes był świetny technicznie, a Jimmy dobrze balansował styl Bloodline z własnym charakterem. Szkoda, że końcówka z DQ była taka przewidywalna – Bloodline ciągnie się w nieskończoność, a pomysły się wyczerpują. Jacob Fatu i Tama Tonga to jednak miły akcent. Jacob przy mikrofonie to bestia niczym Wilk na Mikrofonie, w głowie się nie mieści, myślę że tym segmentem zdeklasował wszystkie razem wzięte Sikoi, to fakt, nie opinia. Mam trochę dość tego autopilota jakim idzie to story, Bloodline potrzebuje świeżego oddechu. Los Garzas vs. Motor City Machine Guns: Tag team wrestling w najlepszym wydaniu! Los Garzas w końcu dostali czas, żeby pokazać swoje możliwości, a MCMG to klasa sama w sobie. Szybkie tempo, precyzja i świetny storytelling w ringu. Pretty Deadly dodali trochę chaosu, ale to MCMG zasłużenie zgarnęli zwycięstwo. To była walka, dla której chce się włączyć SmackDown. Los Garzas powinni dostawać więcej takich szans. Swoją drogą ciekawy zabieg ze wspomnieniem współpracy WWE - TNA podczas wejścia MCMG - legend TNA, żywych legend. Piper Niven vs. B-Fab: No tutaj szybka robota. Piper jako dominatorka, a B-Fab próbująca się odnaleźć – klasyczne "david vs. goliath", ale z twistem. Michin z kendo stickiem wpadła trochę jak deus ex machina, ale niech będzie. Nic szczególnego, ale Niven pokazuje swoją siłę, a B-Fab... cóż, przynajmniej się stara. Rey Mysterio vs. Kevin Owens: Walka po otwierającym segmencie. Spokojny początek trochę zawiódł, bo te dwa nazwiska stać na dużo więcej. Od połowy walka się rozkręciła, ale wciąż czułem, że coś tu hamowało ich potencjał. KO z wygraną po dirty zagrywce? Klasyka. Ale to jego atak na Reya po walce i wjazd Cody’ego rozkręciły całe widowisko. Dobre, ale nie wybitne. Ich przyszłe starcie może być perełką, o ile się odbędzie. WWE Womens Championship - Tiffany Stratton (c) vs. Bayley: Main Event, który miał coś do udowodnienia – i zrobił to! Tiffy jako mistrzyni wciąż się rozwija, a Bayley to perfekcyjna rywalka, żeby wynieść ją na wyższy poziom. Fizyczność, storytelling i świetne zakończenie z Prettiest Moonsault Ever. To był solidny main event, który zamknął galę pod względem ringowym w mocnym stylu. Stratton udowadnia, że zasługuje na ten pas. Bayley jak zawsze niezawodna. Nie była to gala roku, ale miała swoje momenty. Tag teamy wypadły najlepiej, a main event potwierdził, że Tiffany Stratton ma szansę być jednym z filarów dywizji kobiet. Bloodline wciąż się kręci, ale zaczyna to już pachnieć wypaleniem. Ogólnie – solidne SmackDown, choć bez efektu wow. Ciekawe, ale raczej dla tych, co lubią wybierać perełki, niż oglądać od deski do deski.
    • Gość what are long term of lasi
      order furosemide online If rapid target acquisition is part of your criteria then I d say that the center dot can be ignored in those cases
    • Gość how to get propecia cheap
      5 days greater, 95 CI 3 finasteride men fast cheap cKO d gluc; D P WT IUB288 vs
    • MattDevitto
      Ogarniałem właśnie sobie kartę The People vs. GCW 2025 i kilka walk wygląda spoko, aż tu nagle to: Gdzieś już tego pana po prawej widziałem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...