Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Mick Foley "Have a nice day!" Rozdział 36


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.02.2005
  • Status:  Offline

Witam po bardzo dlugiej przerwie.

Dzisiaj chciałbym przedstawić rozdział 36 książki Mick'a Foley "Have a nice day! A tale of blood and sweatsocks" Rozdział traktuje w dużej mierze o pojawieniu się w WWE Cactus Jack'a i o jego teamie z Terry'm Funkiem. Jest też trochę o konflikcie Dude Love'a z Austin'em oraz o screw job'ie w Montrealu. Zapraszam serdecznie do lektury. Rozdział dostępny będzie także na Attitude, gdzie znajdują się już wcześniej przetłumaczone przeze mnie rozdziały.

Nie wiem kiedy pojawią się nastepne fragmenty książki, gdyż mam coraz mniej czasu na tłumaczenie. Następny rozdział łączy się jednak z właśnie przetłumaczonym, więc pewne jest że w końcu kiedyś go przetłumaczę :grin: .

 

Tak więc Have a nice day!

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Rozdział 36

 

Na początku września 1997 roku podniosłem słuchawkę dzwoniącego telefonu. Trzy tygodnie wcześniej przeprowadziliśmy się na Florydę, ale dom nie był jeszcze całkiem wykończony, i w związku z tym całe nasze małe mieszkanie (dotychczasowe – przyp. MB) zastawione było kartonowymi pudłami.

„Słucham” – odpowiedziałem śpiącym głosem.

Głos z drugiej strony nie był bynajmniej śpiący, prawdopodobnie z tego powodu, że facet do którego należał, wypił z pół tuzina kaw w ciągu zaledwie dwóch godzin rozpoczętego właśnie dnia pracy.

„Mick, mówi Vince, chciałbym, żebyś coś przemyślał do poniedziałku. Chcielibyśmy żebyś wystąpił jako Cactus Jack w Madison Square Garden” – powiedział do minie.

Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.

„Jesteś pewien?” – zapytałem, a moje myśli pobiegły do corocznych trzydziestosekundowych rozmów telefonicznych z Pieprzonym J.J. Dillonem.

Vince nie wahał się ani chwili.

„Mick, to będzie coś wielkiego” – powiedział, i od razu dodał - „ Muszę przyznać stary, że nie sądziłem, iż kiedykolwiek zobaczę Cactus Jack’a w WWF.”

„Ja też nie Vince” - odparłem – „Ja też nie.”

 

W niedzielę wieczorem przyjechałem do Stamford w stanie Connecticut, gdzie zjadłem kolację w domu Joey Styles’a, komentatora z ECW. W trakcie wspominania starych czasów, Joey zapytał mnie, czy myślę, iż Cactus Jack dostanie kiedyś szansę w WWF.

„Nie wiem Joey” – skłamałem – „ I bardzo w to wątpię.”

Nie cierpię kłamać przyjaciołom, ale chciałem zachować sprawę powrotu Cactus Jack’a w tajemnicy. Po powrocie do hotelu przespałem się kilka godzin, po czym zostałem zawieziony do studia Titan TV. Spotkałem się z Chrisem Chambersem, który przeprowadził mnie przez osiem godzin efektów specjalnych, innowacji technicznych, oraz, jeśli pozwolicie mi tak powiedzieć, tour de przebrania Mankind’a, Dude Love’a oraz w końcu Cactus Jack’a, co zaowocowało pojawieniem się wszystkich trzech postaci na Titantronie. Scena została przygotowana na powrót Legendy Hardcor’u.

Byłem cholernie zdenerwowany, kiedy wyświetlono ten film, ponieważ naprawdę nie miałem pojęcia jaką reakcję w Nowym Yorku wywoła Cactus Jack. Upłynęło właśnie półtora roku od momentu zniknięcia Cactus Jack’a, i trzy lata od momentu, kiedy ostatni raz pojawił się w telewizji. Fani wrestlingu posiadają raczej krótką pamięć, i w związku z tym zastanawiałem się czy fani w MSG w ogóle widzieli moje występy w WCW.

 

Obawy okazały się bezpodstawne, zaraz po tym jak pokazywany na ekranie Mankind zakrzyczał: „Cactus Jack powrócił!”

Reakcja na widowni przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Liczyłem na miłą reakcję fanów, a to co dostałem przerosło wszystko czego się spodziewałem. Kiedy wyszedłem zza kurtyny usłyszałem najgłośniejszą reakcję fanów, w jakiej kiedykolwiek dane mi było uczestniczyć. Moje odejście z ECW było bardziej emocjonalne i wzruszające, ale ta widownia była prawie dwadzieścia razy liczniejsza, i tego wieczoru należała cała do mnie. Tylko do mnie.

 

Sama walka mogła być moim najlepszym występem w 1997. W momencie, w którym wykonałem na Triple H piledriver przez stół, czułem jakby nowa/stara gwiazda narodziła się na nowo. Często zastanawiałem się, co by stało się, gdybym od tego momentu występował jako Cactus Jack. Mogło być wspaniale, lub równie dobrze mogło szybko się zakończyć. Kto to może wiedzieć? Występy tylko jako Cactus Jack, mogły wyeliminować dziwne wydarzenia następnego, 1998 roku, które wyniosły na szczyt Mankind’a.

 

Fani często pytają o tamtą noc, i o to co czułem schodząc w dół rampy. Prawdą jest, że słysząc reakcję MSG targały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony rozkoszowałem się adoracją tłumu, i czułem jakbym był kimś najważniejszy na świecie. Z drugiej jednak strony myślałem o moich trzydziesto dwu sekundowych rozmowach z Pieprzonym J.J. Dillonem, i jego zapewnieniach jaki to ze mnie szczęściarz, że mam pracę. Obserwowałem Pana Pieprzonego Dillona od lat, i zawsze zastanawiałem się jak jego wywiady w roli menadżera the Four Horsemen, robione ze wszystkimi możliwymi bajerami, sprawiały, że w ogóle pracował. Tak, Panie Pieprzony Dillon, być może miał Pan w połowie rację podczas naszych półminutowych konwersacji – jeden z nas miał szczęście, że pracował.

 

Kilka miesięcy wcześniej dowiedziałem się od Vince’a, że „Cactus Jack nie wygląda jak gwiazda.” Mam nadzieję, że nawet ktoś tak mądry jak Vince naprawdę może nauczyć się, że nie osądza się książki, nie czytając jej.

 

Właściwie wydaje mi się, że Vince sam przyznał w październiku, iż nie zawsze jego racje były na tyle dobre, aby federacja mogła dominować, i przewyższyć inne. Dzień wcześniej, w Minneapolis znaleziono martwego Brian’a Pillmana. Vince zwołał zebranie aby poinformować nas o jego śmierci, ale oświadczył też, że być może skończył się pewien okres i pewne stare pomysły, które przez długi czas sprawdzały się, teraz po prostu nie są już modne. Okazał się na tyle uczciwy, żeby przekazać większość odpowiedzialności za rozwój gimmicków na wrestlerów, do których gimmicki należały. Na tym właśnie spotkaniu skończono ze śmiesznymi, przerysowanymi gimmickami, i wprowadzono nową erę, realistycznych ludzkich charakterów, z którymi fani mogli się utożsamiać. Mniej więcej, właśnie wtedy narodziła się tzw. „Attitude Campaign.”

 

Prawie natychmiast stare gimmicki zostały porzucone, a wrestlerzy, do pewnego stopnia, zaczęli przypominać samych siebie. Stoicki, bogacz Hunter Hearst Helmsley został zastąpiony przez cwanego, zdradzieckiego Triple H. The Real Double J zniknął z ekranu Titantronu, a na jego miejsce wskoczył Road Dogg. Rockabilly wyrzucił swoją świecącą, kurtkę, zmienił kolor włosów na naturalny i stał się Bad Ass Billy’m Gunn’em. Rocky Maivia skrócił swoją fryzurę w stylu Chia Pet, pogłębił swój egocentryczny wizerunek i stał się The Rock’iem. Nawet Howard Finkel poprawił trochę swój wizerunek. Dla niektórych jednak było już za późno. Vader mógł zarobić naprawdę niezłą kasę gdyby utrwalił swój wizerunek zabójcy. Zamiast tego tchórzliwy Vader nigdy naprawdę nie znalazł swojego miejsca w federacji. Ja też miałem problemy z przystosowaniem się do nowego wizerunku, nawet pomimo tego, że kilka miesięcy zajęło federacji przygotowanie nowej strategii. Bycie na czasie okazało się jednym z najważniejszych wyzwań mojej kariery.

 

 

Nie da się zapomnieć Survivor Series z listopada 1997 roku. Bez wątpienia była to najbardziej kontrowersyjna noc w historii wrestlingu, skutki której odczuwalne są nawet dzisiaj. Była to także noc, w trakcie której moja kariera w WWF prawie się skończyła.

Ciągle nie znam wszystkich szczegółów, które zaważyły na kontrowersyjności Survivor Series, więc będę raczej zwięzły w streszczeniu całej historii. Problem pojawił się wtedy, gdy Bret Hart zrezygnował z federacji, po tym jak skusiła go WCW. Dla Vince’a McMahona Bret był jedną z największych gwiazd, która zdobył a wszystkie tytuły, włączając w to najważniejszy, po kilka razy. W samym środku wojny ratingów z Turnerem, Vince poczuł, ze strata Breta może być katastrofalna w skutkach dla federacji, więc pociągał (robił wszystko) za sznurki jak nigdy wcześniej aby go zatrzymać. McMahon nie był w stanie wyrównać rocznych zarobków, które Hartowi zaproponowało WCW, więc zaproponował mu długoterminowy kontrakt, oferujący dużo więcej na dłuższą metę. Trzeba wspomnieć, że Bret czując silny związek z federacją, kontrakt ten zaakceptował.

 

Natychmiast pojawiły się nowe problemy, z których ostatnim na pewno nie był Shawn Michaels, wycofujący się z Wrestlemanii z powodu kontuzji kolana. Bret odebrał to jako policzek od gościa, na którym mu osobiście nie zależało. Incydent w szatni nie poprawił wiele sytuacji.

Należy tu dodać, że Bret nie czuł się dobrze z powodu wprowadzenia nowego wizerunku federacji, który spychał wrestling na bok, faworyzując stroy line’y oraz zawartość przeznaczoną raczej dla starszej widowni.

Jakby tego było mało, z powodu problemów finansowych federacji, Vince zmuszony był zapytać Breta o redukcję jego zarobków. Bret odmówił, więc Vince, w tamtym momencie pozwolił mu powrócić do negocjacji z WCW, które zakładały pozwolenie na pracę w federacji do piątego grudnia. Był tylko jeden poważny problem. Bret był ciągle mistrzem federacji, i nikt nie miał pojęcia jak można byłoby odebrać mu ten tytuł. Zaproponowano mu kilka scenariuszy, ale był wśród nich jeden, którego nie mógł zaakceptować. Nie zamierzał tracić tytułu na korzyść Shawn’a Michaels’a. Jeżeli Bret postawił by na swoim, Stone Cold lub ja dostalibyśmy

tytuł, i żadne, z późniejszych dziwnych wydarzeń nie miało by miejsca.

 

W całym tym zamieszaniu i ja miałem mały problem: nie zabrałem mojego paszportu lecąc do Kanady na PPV. Bałem się być zatrzymanym na lotnisku w Montrealu przez kanadyjską policję, co często zdarzało się na granicy. Wielu wrestlerów doświadczyło na własnej skórze przeszukania, przez nadpobudliwych strażników granicznych, którzy starali się wyglądać na super ważnych. Wypożyczyłem samochód, którym zamierzałem przejechać z piątkowego show w Detroit na sobotnie show w Toronto, a później na PPV do Montrealu. W Detroit, kumpel Owena, Ronnie Gaffe, zaproponował mi spanie w swoim domu w Hamilton, oraz towarzystwo w dalszej podróży. Wiedziałem, że od wieków oczekiwał na wspólną w wyprawę, więc zgodziłem się bez oporów. Poza tym perspektywa całonocnego prowadzenia samochodu przed moją walką z Kane’em, nie była zbyt kusząca. Tak więc wyruszyłem w drogę z Gafferem, nie mając pojęcia, że brak mojego samochodu, może mieć większe konsekwencje, niż mogło mi się to na początku wydawać.

 

Byłem bardzo dumny z powodu mojej walki z Kane’em, który w tamtym czasie był na początku pushu, w roli niepowstrzymanego potwora. Chokeslam, który otrzymałem od niego poza ringiem spowodował wgniecenia w rampie, co wywołało wielkie wrażenie wśród naszych techników. Myślałem, że udało mi się dodać coś zarówno do aury Kane’a potwora, jak i do mojej aury nigdy się nie cofającego. Obolały, ale zadowolony usiadłem przed telewizorem oczekując na walkę wieczoru.

 

Bret zgodził się, dla dobra federacji, walczyć z Shawn’em Michaels’em, ale tylko pod warunkiem, że tytuł nie zmieni właściciela w Montrealu. Wchodził do ringu w przeświadczeniu, że walka skończy się na skutek dyskwalifikacji z powodu interwencji the Hart Foundation, w skład której wchodzili jego brat Owen, oraz szwagrowie Davey Boy Smith i Jim Neidhardt. To co wydarzyło się później było jednak bardziej interesujące.

Jak już wspomniałem wcześniej, ludzie mogą wygadywać co tylko chcą na Shawn’a, i wiele z tego może być prawdą. Nikt jednak nie ma prawa kwestionować jego umiejętności zapaśniczych. Z tymi dwoma, będącymi u szczytu swojej formy zapaśnikami, walka była typowana na walkę roku. Fani w Montrealu wspierali mocno Breta, który jest kimś w rodzaju bohatera w swojej ojczyźnie. I wtedy, w jednym momencie wszystko zaczęło się knocić.

Przez większą część walka była dość jednostronnym widowiskiem. Shawn dostawał wycisk na ringu i poza nim. W pewnym momencie, Shawn zastopował Breta, i założył mu jego własny firmowy chwyt Sharpshooter. Sytuacja była ciekawa, ale nie było w niej nic dziwnego, do momentu, w którym nie zobaczyłem Earl’a Hebner’a wzywającego do zakończenia walki. Dzwonek zadzwonił, a Hebner szybko zmył się z ringu, wprost do czekającego samochodu, który wywiózł go z hali. Shawn i Bret obydwoje wyglądali na zdziwionych. Michaels dostał pas, a Vince powiedział mu, żeby zabierał się z ringu. Później Bret oskarżył Shawn’a o udział w spisku, i jeżeli jest to prawdą, to Michaels świetnie ukrył to będąc w szatni.

„Nie chcę tego pieprzonego pasa w ten sposób.” – wrzeszczał Heart Break Kid – „To jest pojebane.”

Tymczasem w ringu, Bret poczuł, że został oszukany. Zakłopotanie przerodziło się w gniew, kiedy uświadomił sobie co się stało, i kiedy zobaczył Vince’a stojącego w pobliżu ringu. Nie wiedząc co robić splunął Vincowi prosto w twarz. Tłum ciągle nie mógł uwierzyć w to co się stało, kiedy do Breta dołączyła reszta Hart Foundation, jako wsparcie dla człowieka, który oddał czternaście lat WWF, tylko po to, aby być przez tę federację oszukany.

A zapleczu hali również panowała atmosfera niedowierzania. Właściwie odpowiednim słowem na opisanie atmosfery panującej w szatni powinno być słowo szok. Nie podobało mi się to, czego przed chwilą byłem świadkiem.

„Nie robi się czegoś takiego, takiemu facetowi jak Bret.” – to wszystko co mogłem powiedzieć. Powtarzałem to bez przerwy przez kilka minut. Z biegiem czasu byłem coraz bardziej wściekły.

„Czy mogą oczekiwać, że będę dla nich dalej pracował, po tym co zobaczyłem.” – powiedziałem Patowi Pattersonowi, który był również wyraźnie niezadowolony z tego co zobaczył.

„Wiem, wiem” – odpowiedział przez łzy Pat – „ Ja też nie mogę w to uwierzyć.”

Nie byłem wściekły na Pat’a, ale przekazałem mu wiadomość dla mojego szefa, do którego w tamtym momencie czułem odrazę.

„Powiedz Vince’owi, że nie będzie mnie jutro w pracy.” Kilku innych wrestlerów wygłosiło podobne oświadczenie. Zauważyłem bardzo zestresowanego Vince’a Russo, naszego głównego scenarzystę (bookera).

„Powinieneś się wstydzić” – rzuciłem do niego, nie widząc jednak, że nie ponosił on w tym wypadku żadnej winy, za to co się stało. W jakiś czas później Russo powiedział mi, że te słowa zraniły go bardziej niż najgorsza oblega.

Razem z Ronniem Gaffe’m wybiegliśmy z hali. W drodze powrotnej nie wstydziłem się moich uczuć.

„Nie pracuję więcej dla tej cholernej firmy” – wypaliłem.

Ronnie był załamany, nie tylko dlatego, że zobaczył jak brat jego kumpla został przekręcony, ale także dlatego, że jego z dawna zaplanowana podróż zaczynała się walić.

„Cactus, proszę” – błagał mnie – „ Pomyśl o czym mówisz.”

„Przemyślałem to Ronnie,” – odparłem – „ i nie zamierzam pracować.”

Kiedy dotarliśmy do hotelu wykonałem kilka telefonów.

Najpierw zadzwoniłem do Jimm’a Ross’a i zostawiłem mu następującą wiadomość: „ Powiedz Vince’owi, że nie przyjdę jutro do pracy. Rzygać mi się chce, i nie wydaje mi się, żebym mógł dla niego więcej pracować. Jeśli masz jakieś pytania, możesz dzwonić do mnie do Quality Inn.”

Następnie zadzwoniłem do Bret’a, który zatrzymał się w innym hotelu. Nie było go w pokoju, więc zostawiłem mu wiadomość, podobną do tej jaką zostawiłem Ross’owi, i informującą go o moim wsparciu. Później udało mi się złapać Owen’a.

„Co się stało?” – zapytałem.

„Vince przyszedł do szatni Bret’a, kiedy ten właśnie się przebierał. Przeprosił go, ale Bret powiedział mu: Vince, właśnie zamierzam wziąć prysznic. Jeśli będziesz tu jeszcze zaraz po tym jak skończę, dam Ci kurwa w mordę.”

„No i co, wyszedł? – zapytałem.

„Nie” – odpowiedział Owen – „ był tam przez cały czas kiedy Bret brał prysznic.”

„Co się stało kiedy skończył?” – chciałem wiedzieć.

„Bret wyszedł spod prysznica i przyłożył Vince’owi” – spokojnie odpowiedział Owen – „ Vince upadł, Shane pomógł mu się pozbierać i wyszli.”

Chciałem, żeby Owen wiedział, o moim wsparciu dla jego rodziny.

„Nie idę jutro na RAW. Kilku innych chłopaków też nie idzie. Vince będzie musiał co najmniej przeprosić, albo nie będzie miał wiele ze swojej firmy.”

W tym momencie wszedł Kane (dzieliliśmy razem pokój), który usłyszał większość z tego co mówiłem. Siedmioletni weteran, który w końcu znalazł odpowiedni dla siebie gimmick był również smutny, ale nie zamierzał odchodzić. Zapewniłem go, iż doskonale go rozumiem, zanim zauważyłem, że świeci się światełko na moim telefonie. Zadzwoniłem do operatora, który poinformował mnie, iż Jimm Ross oddzwonił.

Podczas rozmowy, Ross, który nie starając się usprawiedliać całej sytuacji, próbował przedstawić jak najwięcej okoliczności łagodzących.

„Mick, musisz zrozumieć, że Vince zrobił tylko to, co uważał za niezbędne aby jego firma przetrwała.” – powiedział Ross.

Słuchałem wszystkiego co miał mi do powiedzenia, i przyznam szczerze, że część z tego miała sens. Pomimo wszystko byłem już jednak zdecydowany.

„Powiedz Vince’owi, że nie będzie mnie jutro.” – zakończyłem rozmowę.

Następnie, miałem wątpliwą przyjemność poinformowania mojej żony, o tym, że po raz drugi w ciągu niespełna trzech lat pozbawiam się sześcioliczbowej pensji. W tamtym czasie moja pensja miała być dwukrotnie większa, niż ta którą dostawałem w WCW, co czyniło jeszcze bardziej wątpliwą przyjemność poinformowania mojej żony. Powiedziałem o wszystkim Colette, która wydała się być zakłopotana.

„Jesteś pewien Mick?” – zapytała – „ Sprawy tak dobrze się układają.”

„To nie ma znaczenia.” – odpowiedziałem – „Nie mogę pracować dla ludzi, którzy robią takie numery.”

Rozumiała moją motywację, ale starała się patrzeć na wszystko realistycznie.

„Mick, jak będziemy zdobywać pieniądze?” – zapytała.

„Nie musimy nic robić.” – zapewniałem – „ Mamy dość pieniędzy, aby żyć spokojnie przez długi czas. Będę miał więcej czasu dla dzieci, i gwarantuję Ci, że kiedy za cztery lata mój kontrakt wygaśnie, ciągle będzie dla mnie miejsce w biznesie.”

Colette była smutna, ale wiedziała, ze podjąłem już decyzję, i wierzyłem w jej słuszność.

„W porządku, masz moje wsparcie.” – zapewniła mnie, zanim powiedzieliśmy sobie dobranoc.

Kiedy odłożyłem słuchawkę, zauważyłem, znów świeci się kontrolka na moim telefonie. Zadzwoniłem do operatora i zapytałem o wiadomości.

„Panie Foley, dzwonił Pan McMahon. Prosił, żeby oddzwonił Pan do niego.”

„O Boże.” – powiedziałem do Kane’a – „Dzwonił Vince. Nie wydaje mi się ,abym był w stanie właśnie teraz z nim rozmawiać.”

 

Tej nocy długo leżałem rozmyślając o wydarzeniach wieczora. Byłem zaskoczony, że Vince, który właśnie zainkasował cios w twarz, był jeszcze w stanie zadzwonić do Micka Foley, kiedy usłyszał o jego decyzji. W tym momencie zacząłem przeklinać sam siebie, za to, że pojechałem z Ronniem. Bez niego, złapałbym jakikolwiek lot z Montrealu, i po prostu zniknął. Z jego powodu, mój wypożyczony samochód, znajdował się teraz w garażu, do którego nie mogłem dotrzeć. Byłem całkowicie uzależniony do Ronniego. Tylko on mógł zwieść mnie z powrotem do mojego samochodu w Hamilton. Ronnie miał zamiar pojechać na dwa następne show, nawet pomimo tego, iż z perspektywy rodziny Hartów, podróż była skończona. Tak więc, w czasie gdy reszta załogi udała się na show w Ottawie, ja zostałem w moim pokoju hotelowym w Montrealu.

 

Tego dnia nie miałem nic więcej do roboty niż myśleć, więc sporo myślałem. Ciągle nie mogłem uwierzyć w to co stało się poprzedniej nocy, ale miałem nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Kiedy Vince zobaczy swoją zbuntowaną ekipę, będzie musiał wszystko naprawić, a wtedy byłbym zadowolony i dołączyłbym z powrotem do federacji. Myślałem o decyzji o odejściu, i zdałem sobie sprawę, że opuszczenie federacji równało się ze złamaniem kontraktu, i że straciłbym wszystkie należne mi pieniądze. Nie przejmowałem się siedzeniem w domu przez rok, ale na pewno nie chciałem stracić pieniędzy, na które pracowałem. Gdybym odszedł bez powiadomienia (wypowiedzenia), nie występował bym przez trzy miesiące na PPV, byłbym przez sześć miesięcy pozbawiony honorarium, i jeden miesiąc nie mógłbym występować w ringu. Spowodowało to, że pomyślałem, o trzy miesięcznym wypowiedzeniu, dzięki czemu dostałbym wszystko co słusznie mi się należało. Ciągle jednak przeprosiny, lub naprawienie całej sytuacji ze strony Vinca, sprawiły by że cała sprawa mogła okazać się łatwiejsza.

 

Z wielką uwagą obejrzałem tej nocy RAW, ale byłem zdruzgotany, że zamiast naprawić błąd, federacja wykorzystała całą sytuację. Byłem zniesmaczony tym jak nabijano się z Brett’a. Jeden po drugim, na ekranie pojawiali się wrestlerzy, którzy jeszcze wczoraj mówili mi że nie będą dłużej pracować dla Vince’a. Zdałem sobie sprawę, że nikt za mną nie poszedł – taka jest właśnie różnica pomiędzy napadem na sklep z prawdziwym pistoletem, a napadem z pistoletem na wodę. Mój protest najwyraźniej nie podziałał. Dziwnym trafem w transmisji słyszałem same pozytywy na temat Mankind’a.

 

Później, tego samego wieczora odbyłem dwugodzinną rozmowę telefoniczną z Jimm’em Cornette. Przekonał mnie, że pomimo tego, iż żaden z nas tego nie aprobował, musimy zrozumieć, że Vince zrobił to co uważał za dobre dla swojej firmy. WCW bardzo zależało na tym ,aby zniszczyć Vinca wszystkimi dostępnymi środkami, i kiedy chodziło o Vince’a McMahon’a Ted Turner faktycznie nie skąpił pieniędzy. Widziałem mistrzynię kobiet WWF na Nitro, kiedy to wyrzuciła swój pas mistrzowski do kosza. WCW mogło zaoferować Brett’owi kilka tysięcy więcej aby zrobił to samo. Federacja zawsze miała na uwadze aby mistrzostwo świata coś znaczyło – bez niego firma znalazła by się w gigantycznych kłopotach.

W końcu jednak moja decyzja sprowadziła się do pieniędzy. Szanowałem Brett’a i bardzo go lubiłem, ale wiedziałem, że nic mu nie będzie. Zarabiałby około dwóch milionów rocznie, podczas gdy ja zostałbym na lodzie. Pomyślałem o tych dwóch liczbach. Dwa miliony do zera. Zero do dwóch milionów. Z dużymi zastrzeżeniami, ale jednak pojawiłem się na nagraniu TV następnego popołudnia.

Powitano mnie z otwartymi ramionami, a temat mojego odejścia nie został więcej poruszony. Prawdę mówiąc dostałem niespotykanie dużą pensję za Ottawę, pomimo tego, że przecież mnie tam nie było.

 

Brett naprawdę docenił mój gest poparcia, i wspominał to w kilku wywiadach, które czytałem. WCW mogło zrobić świetny interes ściągając Brett’a, ale, co nie jest zaskoczeniem, nie wykorzystało go. W ciągu kilku miesięcy, z powodu polityki i różnic kreacyjnych, Brett stał się po prostu jeszcze jednym z wielu. Dosłownie udało im się zmarnować jednego z najlepszych zapaśników w biznesie. Z drugiej strony WWF wykorzystało to dziwne wydarzenie jako katalizator dobrych pomysłów i lepszych ratingów. Prawdziwe oszustwo zostało użyte jako trampolina dla diabolicznej wersji osobowości Vince’a McMahona – osobowości, która pomogła federacji osiągnąć większe, niż ktokolwiek mógł wcześniej pomyśleć, sukcesy. Jako kontrast wprowadzono renegata Stone Cold’a, który mógł odgrywać się na „firmowej szumowinie” Mr. McMahon’nie. Na house show’ach zaczęło pojawiać się coraz więcej widzów.

Osobiście czułem, że moja kariera znajduje się na rozdrożu. Wiedziałem, że Vince był wielkim fanem zarówno Mankind’a jak i Dude’a, ale osobiście uważałem, że Cactus Jack może przyciągnąć więcej widzów, i zarobić więcej pieniędzy. Planując powrót Cactus Jack’a zaproponowałem serię dziwacznych walk, ze moim starym przyjacielem i wrogiem jednocześnie, Terry’m Funk’iem. Serię której kulminacja nastąpiłaby podczas Wrestlemanii.

 

Rozmawiałem o mojej japońskiej przeszłości z Victorem Quinones’em, który zapytał mnie, czy podobne death match’e mogłyby odbywać się w Stanach. Osobiście uważam, że krwawa walka pomiędzy przyjaciółmi jest mniej obraźliwa od scen seksu. W każdym razie, kiedy jest zrobiona dobrze. Nigdy nie zaproponowałbym czegoś podobnego na RAW, ale na PPV nie widziałbym w tym nic złego.

Wpadłem na pomysł turnieju death match best of seven. Magnum TA i Nikita Koloff odnieśli duży sukces w połowie lat osiemdziesiątych bazując na podobnym pomyśle, więc pomyślałem, że kusząc pewną dozą niebezpieczeństwa nieźle dopełnimy całość. Wyobraziłem sobie konferencję prasową, na której Terry i ja losujemy te niedorzeczne walki z koszyka.

„Pan Funk właśnie wybrał bed of nail match” – powiedział by prowadzący. Po wybraniu sześciu walk, fani mogliby wybrać stypulację na ostatni mecz. Muszę przyznać, że zamierzałem wtrącić się trochę do głosowania, tak aby finał był rewanżem, za klasyczną walkę na Kawasaki Stadium – liny owinięte drutem kolczastym, deski owinięte tymże drutem, materiały wybuchowe, eksplodujący ring. Wyobraziłem sobie relację na Wrestlemanii drogą satelitarną z rancza Terry’ego niedaleko Amarillo w Teksasie.

 

Wydawało mi się, że sukces jest na wyciągnięcie ręki. Bardzo chciałem zaproponować coś takiego, ale przedtem musiałem się upewnić, że będę miał z kim walczyć. Zadzwoniłem do Funkera. Mniej niż rok wcześniej sprowadzono Terry’iego do federacji na kilka programów, po których firma postanowiła więcej go nie zatrudniać. W programie na żywo nazwał komentatora „Jankeskim Bękartem”, a do Vince’a zwracał się per „Cholerny Sukinsynu”. Firma wydawała się być lekko przerażona jego wypowiedziami, ale do diabła, jak się później okazało Terry okazał się być w pewnym sensie prekursorem słownictwa używanego obecnie na RAW. Słowa, za które został upomniany były często używane w nowym wizerunku federacji, więc myślałem, że może dano by jeszcze jedną szansę „Cholernemu Teksańskiemu Skurczybykowi.” Zadzwoniłem do Terry’iego i przedstawiłem moje pomysły. Odpowiedź była krótka: „Cactus, bardzo chciałbym znowu z Tobą pracować.”

 

Nadeszła pora na trudniejszą część zadania – przedstawienie pomysłu Vince’owi. Poprosiłem o spotkanie, które odbyło się w szatni, po nagraniach w Columbus Ohio, w obecności Jimm’a Ross’a i Bruce’a Pritchard’a. Próbowałem przenieść nacisk z brutalności i niebezpieczeństwa na aspekt dramatu międzyludzkiego, ale musiałem uczciwie przyznać, że bez krwi się nie obędzie. Chciałem, żeby wiedział, że liczyć się będzie jakość walk, i zapewniłem go, że będą najlepsze na jakie nas będzie stać. Zaproponowałem serię walk na PPV od stycznia do marca, z kulminacją na Wrestlemanii. Pozostałe cztery walki mogłyby odbyć się po nagraniach telewizyjnych, tak by można było wyemitować migawki. Spekulowałem również, że home video z turnieju mogłoby zarobić dużo pieniędzy.

Vince wydawał się być zaintrygowany pomysłem, szczególnie wyobrażeniem eksplodującego ringu na ranczu Terry'’ego. „ Istnieje możliwość, że bylibyśmy w stanie to zrobić” – oświadczył „diabelski” McMahon.

Kilka dni później zadzwonił do mnie Jimm Cornette.

„Cactus, Vince’owi pomysł się spodobał, ale zamierzamy trochę go zmienić” – powiedział Corny.

„Chcielibyśmy, abyście z Terry’m zaczęli wszystko od wspólnego tag teamu w styczniu na Royal Rumble. Po pewnym czasie dojdzie między wami do konfliktu i rozłamu, podczas którego Terry wyzwie cię na Texas Death Match podczas lutowego Pay Per View w Houston. Później dojdzie między wami do najtwardszej z możliwych walk na Wrestlemanii.”

 

Zabrzmiało to wspaniale, ale był jeden problem. Vince planował wielką niespodziankę, w postaci Mike’a Tyson’a, i spodziewał się zainteresowania najpoważniejszych mediów. Nie wydawało mu się, aby pokazywanie dwóch gości wykrwawiających się i wybijających sobie nawzajem zęby, było najlepszym pomysłem na reklamę wśród nowej publiczności. Patrząc wstecz z pewnej perspektywy miał zapewne rację. Ciągle chcieli Funkera, ale jako mojego partnera.

Cholera, to wcale źle nie brzmiało. W sumie Terry i ja wspólnie już wystarczająca mocno walczyliśmy w przeszłości. Może nadszedł czas abyśmy połączyli na chwilę siły. Wszystko co trzeba było obecnie zrobić, to wpaść na dobry pomysł na wprowadzenie Terry’iego przed publiczność, która niestety, przez ostatnie trzydzieści lat nie była zaznajomiona z jego wyczynami.

 

Rozpoczęliśmy od walki Dude’a Love z Billy’m Gunne’m, którą komentował jego partner Road Dogg. Dude wygrał walkę, ale po niej został zaatakowany przez Road Dogg’a. Walczyliśmy aż na szczyt rampy prowadzącej na ring, gdzie sędzia próbował zakończyć pojedynek. Gunn chwycił mnie i zrzucił z mierzącej siedem i pół stopy sceny(około 2,25 m; stopa to około 30 cm; przyp. MB). Kiedyś słyszałem, że scena mierzy około piętnastu stóp wysokości, ale w takim razie sam mierzyłbym trzynaście stóp i dziesięć cali. Pomimo to dystans wydawał mi się dość duży, kiedy spadałem w stronę stołu, który powinien mnie zatrzymać.

Oops! Nie trafiłem w stół, a mówiąc bardziej precyzyjnie – otarłem się o niego, a jedna z jego nóg skrzywiła się, kiedy przeleciałem obok i rozbiłem się na zimnym betonie hali Durham, w stanie New Humpshire.

Gunn i Dogg, szerzej znami jako New Age Outlaws, zareagowali bardzo troskliwie na moją kontuzje. Obydwoje zeszli ze sceny i ruszyli mi na pomoc. Jak tylko spostrzegli, że nic nie można już zrobić, zaczęli kopać mnie, w jeden z najgorszych i najzabawniejszych z możliwych sposobów jakie dane mi było w życiu widzieć. Wtedy jednak wcale nie wydawało mi się to zabawne, jako że upadek poważnie mną wstrząsnął, a jego skutki miały dawać i się w znaki przez następnych kilka tygodni.

 

Coroczna pielgrzymka do parku rozrywki Santa Village ożywiła mnie na nowo, gdyż mogłem poruszać się po całym pokrytym śniegiem terenie swobodnie i bez ograniczeń. Moja żona myślała, że zwariowałem, pisząc list do dyrekcji parku z prośbą o pozwolenie na odwiedziny, kiedy park będzie pusty. Właściciele byli zachwycenie, kiedy dowiedzieli się o obsesji jaką mam na punkcie ich małego parku. Jest coś w tym miejscu, co pozwala mi się czuć jakbym był dzieckiem. Nie ma nic piękniejszego niż przejażdżka na Kole Wróżek razem z moją córeczką, w piękny letni, słoneczny dzień. Nawet pomimo tego, że gdzieś w głębi umysłu, myślę, o rozwaleniu komuś łba metalowym krzesłem.

 

Wróciłem do domu na święta, i cieszyłem się na myśl o szesnastu godzinach świątecznej muzyki bombardującej moje uszy. Niestety przesadziłem chyba trochę z duchem świąt, poprzez wymuszanie na moich dzieciach słuchania kolęd i oglądania świątecznych bajek. „Co to znaczy, że nie chcecie oglądać Frosty’iego” – wrzeszczałem na własne dzieci. „ Czy nie macie żadnego szacunku dla świąt?” Dodatkiem do moich żałosnych wrzasków był fakt, że każdą noc spędzałem przegrywając nasze rodzinne wspomnienia, z małych kaset kamery video na standardowe kasety VHS. Kiedy nastał poranek Bożego Narodzenia, czułem się jak postrzelony. Próbowałem być w najlepszej świątecznej formie, ale kolekcja głupkowatych świątecznych prezentów jakie dostałem od Colette sprawiła, że miałem ochotę gryźć. W końcu trafiłem na prezent, który przepełnił czarę goryczy. Otworzyłem fachowo zapakowane pudełko, aby znaleźć, pomiędzy innymi rzeczami, czerwono – biało -niebieską koszulkę łysego Tommy’iego Hilfiger’a z jego wielkim wizerunkiem na froncie. Myślicie, że powinienem znać się na rzeczy, ponieważ widziałem jak moja matka udaje że podobają jej się prezenty, których nigdy potem nie używała. Pamiętam słowa mojego ojca, jak zarzekał się że uwielbia koszulę w kwiaty, jaką dostał ode mnie kiedy miałem dziewięć lat. Pamiętam też jak znalazłem ją dziesięć lat później w jego szafie, ciągle zawiniętą w papier do pakowania. Fajna etykieta prezentu zajęła mnie na chwilę, kiedy próbowałem znaleźć odpowiednie słowa aby opisać to co czułem. „ Nie cierpię tego Colette,” nie było prawdopodobnie dobrym wyborem w tamtej chwili, ale tak właśnie powiedziałem. W chwilę później udałem się do pokoju na długą zimową drzemkę, po której wróciłem i przeprosiłem za wszystko. Następnego dnia pojechałem do Nassau Coliseum aby przedstawić światu Funkera.

 

Wcześnie rano udałem się do studia telewizyjnego, aby przy udziale Chris’a Chambers’a nakręcić promo, w którym przedstawiono przemianę Dude’a w Cactus Jack’a. Wtedy też dowiedziałem się, że zamiast Terry’iego Funk’a moim partnerem będzie Chainsaw Charlie. Z powodów, które ciągle są dla mnie niejasne, Terry, na swoją własną prośbę zostało zmieniony w Chainsaw Charlie’ego, a rezultat tego, nie było dokładnie tym czego chciałem. Cactus Jack pojawiał się już od trzech miesięcy, ale tak naprawdę jego oddziaływanie nie było wcale takie wielkie. Być może przez brak wywiadów, lub też dzięki antyklimatycznemu debiutowi Terry’iego, który wydostał się na zewnątrz drewnianego pudełka przy pomocy pił łańcuchowej, nosząc na głowie parę babskich pończoch, nasz team nie zadebiutował tak jak planowaliśmy.

 

Nie zrozumcie mnie źle. Team nie był porażką, ale zawiódł moje oczekiwania i wyobrażenia. Wydawało mi się, że zapoczątkujemy nową erę niebezpiecznych i dynamicznych promo w sports entertainement. Zamiast tego, byliśmy tylko parą popularnych wrestlerów, którzy znajdowali się daleko w tyle za Steve’em Austin’em.

Podczas jednej szczególne walki tag team’ów w Louisville, w stanie Kentucky, zrozumiałem jasno moją realną wartość. Początkowo Terry został zakontraktowany przez federację na pięć PPV. Kiedy został moim partnerem zaczął pracować na każdym wyjeździe. Firma dawała mu czasem wolne, ze względu na jego wiek, i to jak ciężko pracował pomimo swoich lat. W rezultacie tego wieczora walczyłem w teamie z Owen’em Hart’em i Stone Colde’em przeciwko Outlaws i Rock’owi. Publiczność skandowała znajome „Rocky sucks, Rocky sucks,” kiedy Road Dogg ośmielił się z nią nie zgodzić.

„Nie, wcale nie” – powiedział – „ Wyczucie ma dobre. Wygląda nieźle, no i jest całkiem dobrym gościem.”

Walka rozpoczęła się. Owen i ja dostawaliśmy całkiem niezłą reakcję na nasze markowe ciosy, ale kiedy stagowałem się z Austinem tłum po prostu oszalał.

„Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że on jest główny daniem, a my tylko przystawkami?” – zapytał mnie Owen żartując.

Austin wykonał kilka uderzeń, a tłum wpadł w szał.

„Coś w stylu pieczonych ziemniaków” – powiedziałem do Owena.

Austin trzepnął Gunn’a, a tłum wrzeszczał jeszcze głośniej.

„Jack, przyznaj, że jesteś jak sałatka fasolowa, której nawet nikt nie chce spróbować” – odparł Owen.

Austin wykonał Lou Thesz press, akcję tak śmieszną, że można byłoby spokojnie nazwać ją „fiut w gębę”, a hala w Louisville eksplodowała.

„Owen, nie ukrywajmy, że jesteśmy jak mała natka pietruszki, którą wyrzuca się zaraz po obiedzie” – odpowiedziałem pół żartem, pół serio.

„Tak masz rację” – zgodził się Owen – „ Tak właśnie jest.”

 

Jak już wspominałem Steve Austin to świetny gość, ale skłamałbym, gdybym stwierdził, że reakcją jaką otrzymywał od publiczności, w porównaniu do reakcji jaką ja otrzymywałem nie bolała mnie choć trochę. Czasem nawet bardziej niż trochę.

 

Pomimo fenomenu Austin’a Terry i ja przeżyliśmy wspólnie kilka wielkich chwil. Nasze pojawienie się na Royla Rumble, gdzie zanim skopaliśmy „słodziutki tyłek” Rocka, wymienialiśmy serię ciosów za serią, było jednym z najlepszych momentów. Faktycznie zaprezentowałem wszystkie trzy „twarze Foley’a” podczas finału, ale zawsze najlepiej będę wspominał reakcję Terry’iego, po tym jak zdzieliłem go metalowym krzesłem. Podniósł do góry swoją pończochę, tak ,że bardzo wyraźnie zobaczyłem jego twarz, po czym skinął kilka razy głową, dając mi znak na tak i czekał na cios, który niemal go powalił. Pozbierał się po uderzeniu, zataczając się i próbując znokautować powietrze. Podałem mu to samo krzesło, które przyjął tak jakby to był jakiś hołubiony rodzinny spadek. Tym razem to ja dałem mu znak, po czym walnął mnie trzy razy w głowę. To był naprawdę objaw wielkiej przyjaźni między nami.

 

Dzięki Outlaws odbyliśmy także sławną przejażdżkę w kontenerze na śmieci. Jedną z walk przeciwko Terry’iemu zakończyłem wykonując elbow drop z boku Titantronu do kosza na śmieci, w którym leżał Funker. Outlaws widząc, że jesteśmy unieruchomieni, zatrzasnęli pokrywę i zepchnęli nas z rampy, co skończyło się lądowaniem na zimnym betonie poniżej sceny. To powinien być, mógł być, i był doskonały widok, ale szczegóły były fatalne. Z jednej strony mój skok z Titantronu powinien był być najlepszym momentem walki, dopełnieniem późniejszego dramatu Hell in a Cell. Mówiłem Vince’owi, że wespnę się tylko na około osiem stóp na Titantron, ale kiedy byliśmy już na żywo, zamierzałem wspiąć się na piętnaście. W czasie naszej walki, kontener podjechał za blisko, i kiedy zacząłem się wspinać zdałem sobie sprawę, że upadek z większej wysokości odrzucił by mnie od mojego celu. Zamiast zejść i przesunąć kontener na odpowiednią odległość, odbiłem się i poleciałem w dół, co wyglądało by dostatecznie imponująco, gdyby nie chmura opakowanych fistaszków, która wzbiła się w górę pod wpływem uderzenia. Kiedy wydostaliśmy się z kontenera orzeszki były dosłownie wszędzie. Przysięgam, że porcelana, którą przywiozłem na święta z Anglii wyglądała na mniej porozbijaną od nas, kiedy w końcu wydostaliśmy się ze śmietnika.

Na koniec, prawdopodobnie przeceniliśmy naszą kondycję, co nie pomogło naszej wiarygodności, kiedy zbiegaliśmy w dół rampy aby zakończyć całe przedstawienie. W ciągu półtorej godziny przeszliśmy od bycia nieprzytomnymi w ambulansie, do okładania złych kolesi chodzikami. Terry był nawet ubrany w koszulę szpitalną, jakkolwiek jednak, litościwie, nigdy nie wyemitowano na wizji jego pomarszczonego tyłka.

 

Razem z Terrym walczyliśmy również we wspaniałym Dumpster Match na Wrestlemanii, w której to walce zdobyliśmy mistrzostwo tagów, co pomogło mi w następnej części mojej kariery. Przy pomocy wózka widłowego udało nam się wrzucić obydwu Gunn’a i Dogg’a do ustawionego na zapleczu hali kontenera, co dało nam pasy mistrzowskie. Skąd mogliśmy wiedzieć, że staniemy się ofiarami mało znanej zasady „niewłaściwy kontener”, która pozbawiła nas pasów, i doprowadziła następnego wieczoru na RAW do rewanżu w stalowej klatce? Niestety Terry doznał poważnej kontuzji pleców po powerbomb’ie wykonanym na nim z narożnika ringu prosto do kontenera. W ciągu kilku chwil po upadku na jego plecach pojawiły się sińce, a po kilku godzinach pojawił się płyn. Następnego dnia jakoś udało mu się przetrwać RAW, ale był to ostatni raz kiedy Cactus i Funk wystąpili razem jako team.

Nie mam zamiaru obniżać znaczenia tego co zrobiliśmy wspólnie z Terry, ponieważ tak naprawdę mieliśmy kilka wspaniałych walk. Pomijając sprawy związane z wrestlingiem, będę zawsze z czułością wspominał moją trzymiesięczną współpracę z Terry,m, dlatego, że dała mi ona szansę odbyć podróż z moim bohaterem i mentorem w jednym, oraz możliwość spojrzenia w jego zwariowany umysł człowieka w średnim wieku. Terry Funk reprezentuje wszystko co jest pozytywne w naszym biznesie. Myślę, że mój sąsiad z Florydy, Road Dogg Jesse James ujął to najlepiej mówiąc kiedyś na widok przechodzącego Terry’iego:

„ Nie wierzę, w to co wszystkim mówią spikerzy – to jest najtwardszy sukinsyn w World Wrestling Federation.”

Nie wiem, czy ludzie potrafią docenić jak ciężko jest bez przerwy robić wielkie walki. Wiem, że zwykła publiczność widzi nas jako śmieszny spektakl z mającymi sprawiać realne wrażenie walkami, ale wątpię aby nawet najwięksi fani mogli wiedzieć jak to jest próbować robić dobre walki ciągle i ciągle bez przerwy – nawet wtedy, kiedy ciało i umysł są skrajnie wyczerpane. Byliśmy poobijani i posiniaczeni po Wrestlemanii, a Funk wymagała nawet hospitalizacji, ale jakoś musieliśmy dać z siebie wszystko jeszcze ten jeden raz podczas walki w klatce, która miała zmienić moje losy.

 

Tydzień wcześniej otrzymałem zaskakujący telefon od Vince’a Russo, który zmienił pogląd na nasz biznes. Przed rozmową, po Wrestlemanii miałem pracować z Marc’iem Mero, który w tamtym czasie znany był jako Marvelous Marc Mero i miał wielkie kłopoty ze swoją żoną/pomocnicą Reną (Sable). Oczywiście problemy z żoną były fikcyjne, ale nowy wizerunek „Marvelous” (Cudowny) dał fanom zupełnie nową osobowość. Od czasu wyleczenia się z kontuzji, Mero zmienił swój styl walki, porzucając highflying dla bardziej konserwatywnej, bliskiej macie gry.

Wpadłem na całkiem niezły pomysł odnośnie mnie i Mero, który, uważałem, byłby całkiem rozrywkowy, i miałem małe oczekiwania co do naszej walki.

Telefon od Russo zmienił wszystko.

„Jak się masz Vince” – zapytałem przez telefon chodząc po małej sali gimnastycznej, jaką właśnie razem z Colette otworzyliśmy.

„Cactus, mam dla ciebie dobrą wiadomość” – powiedział Russo, czysto brooklińskim głosem, nawet pomimo tego, że dorastał tylko pięć mil ode mnie, w środku Long Island.

„O co chodzi?’ – powiedziałem, już coś przeczuwając – „ Chyba nie zmieniliście całej tej sprawy z Mero, co?”

„Lepiej” – odparł szybko Russo – „Chcemy, żebyś walczył z Austin’em na następnym PPV.”

Spodobał mi się ten pomysł, ale nie zamierzałem zbytnio się ekscytować.

„Jesteś pewien, że Steve’owi się to spodoba?” – zapytałem.

Russo szybko rozwiał moje obawy.

„Żartujesz?” – powiedział – „To był pomysł Steve’a.”

Wiedziałem, że program ze Steve’em mógłby być wielkim sukcesem, ale jak kilka lat wcześniej powiedział mi Michael Hayes, musiałbym mieć do tego powód. Następnej nocy po Wrestlemanii dostałem go.

Terry i ja, krótko, ale brutalnie, walczyliśmy w klatce z Outlaws. Terry prawie nie mógł się poruszać, z powodu bomby do kontenera. Wydaje mi się, że właśnie z tego powodu, podczas gdy walczyłem z Outlaws, Terry został przypięty kajdankami do klatki. Prezentując hart ducha, który był moją specjalnością, zwalczyłem wszystkie przeciwności i zacząłem się wspinać po ścianie klatki w drodze po zwycięstwo. Kiedy dotarłem na szczyt i przełaziłem na drugą stronę, powracający do WWF X-Pac (który właśnie przeskoczył z WCW) czekał już na mnie z krzesłem gotowym do uderzenia, które strąciło mnie z powrotem do środa klatki. Dostałem jeszcze kilka ciosów, zanim wykonano na mnie pildriver na to samo krzesło, który ostatecznie zakończył walkę. Po zakończeniu walki, X-Pac wszedł do klatki i ponowił atak. Dołączyli do niego Chyna i Triple H. Tak narodziła się nowa D-Generation X (lub DX), i były to całkiem dobre narodziny. Zostałem dobity przez X-Paca, który wykonał bronco ride w narożniku, Huntera, który rozwalił mnie pedigree na krzesło, oraz Outlaws, którzy wykończyli mnie kilkoma ciosami krzesłem. Połączenie jaj X-Pac’a odbijających się od mojej twarzy, oraz powtarzające się uderzenia stali o moją czaszkę spowodowały że leżąc w ringu, czułem się obolały i wkurzony zarazem.

DX zeszli z ringu, a wielu fanów zaczęło opuszczać już halę myśląc, że show jest już skończone. Próbując ich zatrzymać przemówił Howard Finkel.

„Panie i panowie, pamiętajcie, za chwilę pojawi się ...................Stone Cold Steve Austin.”

Hala oszalała, i zaczęła skandować jego nazwisko. „Austin, Austin, Austin,” słyszałem, gdy wstawałem z ringu. Spojrzałem na Terry’iego i zauważyłem wyraz wielkiego bólu na jego twarzy. Pomyślałem o sobie, i o latach bolesnych poranków, z którym musiałem się zmagać. Dwóch najtwardszych sukinsynów w federacji, i wszystko czym byliśmy dla Albany to nać pietruszki na talerzu. No może i byłem natką, ale natką z uczuciami, które właśnie zostały urażone. To był minus. Byłe też jednak i plus. Miałem powód, i to dobry.

Następnego wieczora w Syracuse, wyszedłem do ringu z kołnierzem ortopedycznym na szyi i ciężkim sercem.

Przemówiłem do fanów, jasno wyrażając swoje uczucia:

 

„ Zawsze wykorzystywałem swoje szanse w ringu, i wiele złych rzeczy przydarzyło mi się przez wszystkie lata. Co zawsze pozostaje mi to komfort, tego, iż wiem, że kiedy patrzę na moją karierę, moje marzenia, rzeczy, które dokonałem, i rzeczy, które poruszały moje serce, wiem, że były zawsze warte bólu. Ludzie pytają „Cactus, jak tam Twój kark?” – odpowiadam, że będę przeklęty, jeśli dam takim szumowinom jak DX załatwić Cactus Jacka.

Widzę, że zauważyliście, że Terry’iego Funk’a nie ma dzisiaj z nami. Nie rozmawiałem z nim, ale zostawiłem mu wiadomość na sekretarce, i nie mówię tego, aby zabrzmieć jak twardziel, ale Cactus Jack i Terry Funk nie opuszczają walk. Więc myślę, że jeśli Funker był na tyle ranny, żeby wrócić do domu, to naprawdę musi być w poważnym stanie.

Chciałbym, żeby ludzie znali Terry’iego trochę lepiej, niż tylko z występów w ringu, ponieważ ludzie ciągle rozważają, kto jest największym wrestlerem wszechczasów, ale gwarantuję wam, że jeśli spytacie każdego za kulisami i w szatni, odpowiedzą, że Terry Funk, jest najtwardszym draniem jakiego w życiu widzieli. Wydaje mi się, że prawdopodobnie widzieliście plecy Terry’iego, i mam nadzieję, że widzieliście Wrestlemanię, ponieważ to była wspaniała walką, i jestem z niej bardzo dumny. Terry leżał tam na łóżku, ze swoim pasem mistrzowskim i powiedział: „ Cactus, to wszystko było tego warte, ale nie mamy tych pasów teraz, czyż nie?”

„I nie powiem wam dlaczego, ale powiem, że kiedy Cactus Jack, leżał tam, był przytomny, i nie mógł się prawie poruszać, bardzo ciężko było mu się poruszać, i bardzo blisko byłem omdlenia. I wtedy spojrzałem na Terry’iego Funka’a, i usłyszałem coś, i mówiąc prawdę zachciało mi się rzygać.

To jest..........ogłoszono, podziękowania dla fanów za przybycie na World Wrestling Federation, i powiedziano coś o Stone Cold Steve’ie Austin’inie, i ludzie zaczęli skandować jego nazwisko. To bardzo zabawne, bo kiedy przyszedłem tu dwa lata temu jako Mankind, ludzie ciągle pytali „Dlaczego nie będziesz Cactus Jack’iem?” Wtedy wychodziłem w krawacie i białych butach, a oni pytali „Dlaczego nie będziesz Cactus Jack’iem?”

Tak więc dałem wam Cactus Jack’a. Dałem wam każdą kroplę potu jaką miałem, i kiedy leżałem tam nie mogąc nic zrobić, skandowaliście nazwisko kogoś innego. To nie jest zarzut w stosunku do Austin’a. Hej, jestem zadowolony, że jest mistrzem, i on tego nie przyzna, ale znamy się od wielu lat i jest moim przyjacielem; ale to co zrobiliście mnie i Terry’iemu Funk’owi, kiedy leżeliśmy tam na ringu, było nie tylko wstrętne i bez szacunku, było ohydne.

Tak więc, po trzynastu latach krwi, potu i wylanych łez, mogę wreszcie powiedzieć, że to wszystko jest nic nie warte. Dużo czasu upłynie zanim znów zobaczycie Cactus Jack’a”

 

 

RAW w następnym tygodniu był niezapomniane z dwóch powodów. Po pierwsze zakończyło dwu i pół letnie zwycięstwa WCW w ratingach. Po drugie pokazało powrót Dude Love’a.

Właściwie show było klasycznym dla federacji. Przedstawiało Austin’a wyzywającego Vince’a na walkę i Vince’a trenującego przed tą walką, przez cały czas trwania dwu godzinnego programu. Show było zarówno urzekające jak i rozbawiające, i było dobrym przykładem na to, dlaczego RAW jest najgorętszym programem w kraju. Jednym z moich ulubionych segmentów był ten, w którym Pat Patterson i Gerald Brisco, znani razem jako the Stooges, dawali Vince’owi w szatni rady wrestlerskie.

„Tak więc Vince, wiesz, że Stone Cold zawsze ustawia do stunner’a kopiąc w brzuch,” – doradzał Briscoe, była szkolna i zawodowa gwiazda wrestlingu z Oklahomy.

„Kiedy to zrobi, zahacz go tutaj [pod kolanem]. Kiedy to zrobisz, to już go masz Vince. Już go masz.”

Vince pokiwał głową na znak że rozumie, a Patterson zapiał z zachwytu „ Czyż to nie będzie niespodzianka chłopcze.”

Patterson i Briscoe, są najlepszym przykładem na różnice pomiędzy federacją a WCW. WCW nie było w stanie uczynić z Brett’a Hart’a, faceta znanego już od kilku lat, gwiazdy. Z drugiej strony, Vince był w stanie uczynić z dwóch weteranów bez formy większe gwiazdy niż byli nimi w latach największej formy. Syn Vince’a, Shane, który obecnie jest jedną z czołowych postaci federacji, zapytał mnie kiedyś co chciałbym robić, gdy już zakończę karierę.

„Chciałbym być jednym ze Stooges.” – powiedziałem.

„No nie wiem” – odparł Shane – „Stooges ostro obrywają.”

„Shane” – ripostowałem – „Jestem w tym dobry!”

Show zbliżało się do kulminacji, kiedy zabrzmiała muzyka Dude’a i farbowany hipis pojawił się w celu zrujnowania zabawy.

 

„Dude chce wiedzieć, czy nie może wszyscy dać sobie z tym rady? Mam do was żal, Filadelfia. Dude nie czuje tutaj dzisiaj pełni miłości.

Ale Steve’o jak wiesz, jest tylko jeden koteczek, który może przynieść pokój na Warzone (nazwa drugiej godziny podczas emisji RAW przyp. MB), i jest to Dude Love. Wiem, Stone Cold, że zamierasz przyłożyć dzisiaj trochę wujaszkowi Vinny, ale Dude nie może się z tym pogodzić. O Steve’o, jesteśmy ściśnięci, tak związani, jak tylko dwa kotki mogą być ściśnięte. Ale musisz zrozumieć Steve’o, że Vince McMahon wypisuje czeki, które pozwalają żyć Dude’owi tak jak Dude lubi żyć. Tak więc myślę, możesz powiedzieć, Wujku Vinny, jesteś moim dobroczyńcą.

Chcę żebyś zapamiętał dobrze jedną rzecz. Kiedy patrzysz na Stone Cold Steve’a Austin’a, patrzysz na najtwardszego sukinsyna, a on może skopać ci twoje cztery litery bez najmnie..............”

 

Wnerwiony Vince kopnął Dude’a w tyłek, a ten pogonił za napompowanym szefem federacji. W całym tym zamieszaniu, Dude zwrócił się przeciwko Austin’owi, i show skończyło się widokiem Austin’a czującego gniew Ukochanego (the Loved One – pseudonim Dude’a). Liczby show były fenomenalne, nawet pomimo tego, że postawa Dude’a służyła głównie wkurzeniu ludzi, którzy świetnie się do tej pory bawili. Następnego tygodnia, WCW wyprowadziło kontrę w postaci walki Hollywood’a Hogan’a z Goldbergiem, i jeszcze raz wyprzedziła nas w ratingach. Robiąc to, WCW właściwie wbiła sobie nóż w plecy. Starcie Goldberg’a i Hogan’a byłoby niesłychanym wydarzniem dla PPV. Poprzez emisję walki „za darmo” WCW straciło potencjalnie miliony dolarów. Przez następne kilka miesięcy ratingi zmieniały się raz w jedną, raz w drugą stronę.

Przez następne kilka tygodni wyszła cała teoria spiskowa, i było już jasne, że Dude siedzi w kieszeni u McMahona. Dude dostał nawet swój prywatny czas na wywiady nazwany „Love Shack”, który przedstawiał różowawy dywanik, naszyjniki miłości, lawowe lampy i nowe Dudettes. Dudettes były całkiem nowego rodzaju. Stare, niewinne odeszły. Zastąpiły je nowe, ubrane w skąpe bikini. Z tych powodów, moja żona grzecznie odmówiła powtórzenia swojej roli z zeszłego lata (była jedną ze „starych” Dudette – przyp. MB).

Walka na PPV okazała się wielkim sukcesem, zarówno pod względem sportowym jaki artystycznym Tak naprawdę miałem wielkie wątpliwości w stosunku do tej walki, ponieważ nie byłem pewny jak zachować charakter Dude’a robiąc go jednocześnie zagrożeniem dla mistrza federacji. Pofarbowałem nawet włosy aby choć trochę zmienić osobowość Dude’a. Później dowiedziałem się, że nawet dyrekcja miała obawy przed walką.

 

Jak się okazało, wszystkie obawy szybko rozwiały się, kiedy razem z Austin’em rozpoczęliśmy walkę. Vince wyglądał po prostu śmiesznie jako cwaniacki szef, próbujący za wszelką cenę pozbawić „Rattlesnake’a” mistrzostwa. Jego miny, za wyjątkiem tej z podskakującym jabłkiem Adama, należą do najlepszych w tym biznesie.

Pod koniec walki, Dude leżał powalony i nieprzytomny, podczas gdy zaniepokojony McMahon starał się bez powodzenia podnieść jego ważące 300 funtów ciało z ringu. Austin chwycił krzesło, które miało być przeznaczone dla Dude’a, i walnął nim Vince’a prosto w głowę. Vince, ku uciesze fanów, padł jak ścięty, ale w tym samym czasie zabrzmiał dzwonek, oznajmiający dyskwalifikację mistrza. Dude wygrał! Dude wygrał! Jak by to powiedział Owen Hart: „ Udało się! Tak, jestem zwycięzcą! Woo!” Niestety, pas nie zmienia właściciela gdy walka kończy się przez dyskwalifikację, więc Austin pozostał mistrzem.

„Hardcore”, to słowo słyszy się bardzo często, ale jego definicja nie jest całkiem jasna. Mam nadzieje, że już spostrzegliście, że używam terminu „Hardcore Legend” jako żart, zwyczajnie dlatego, że lubię jego brzmienie i dlatego, że nie lubię nazywać sam siebie „legendą.” Być legendą to wielki zaszczyt i honor, który inni mogą mi nadawać takie miano, jeśli bardzo im na tym zależy. Jeśli robią to na poważnie, bardzo mi to schlebia, ale ciągłe odnoszenie się do pojęcia Hardcore Legend, jest czymś co robię aby sam siebie rozbawić. Nikt inny niż sam Terry Funk powiedział, kto według niego jest prawdziwym hardcorowcem.

„Vince McMahon jest hardcorowcem; wiesz dlaczego Cactus?” – zapytał mnie kiedyś Funker – „Bo jest milionerem, który wcale nie musi brać krzesłem po głowie, ale robi to, ponieważ to kocha.”

Tak więc, jak mówią fani ECW – „He’s hardcore. He’s hardcore.”

Następne dwa RAW, okazały się być sukcesem, gdyż WCW nie było nadawane przez dwa tygodnie z powodu playoff w NBA. Przeczuwaliśmy, że będzie to wielka szansa na pokazanie naszego najlepszego produktu fanom, którzy zaczynali być zniechęceni nieświeżym programem Turner’a. W pierwszym tygodniu Vince dał szansę walki o pas Goldust’owi, co nie za bardzo spodobało się Dude’owi. Dude wyszedł z siebie, skarżąc się, że nosi krawat, tak jak chciał Vince, pobił Austin’a tak jak chciał Vince, a teraz Vince daje szansę takiemu dziwakowi jak Goldust. To ustawiło program następnego show w Richmond, w stanie Virginia.

 

RAW w Richmond może być jednym z najlepszych w całej mojej karierze. Na początku programu wyszedłem na scenę przepraszając za wszystkie moje karygodne postępki z zeszłych tygodni. Zanim zszedłem do szatni, ogłosiłem, że są trzy rzeczy, których nigdy już nie zrobię – „ nie będę podlizywać się takiemu nędznikowi jak Vince McMahon, nie pozwolę, aby moje dzieci oglądały mnie zadającego się z grupą podrzędnych striptizerek, oraz nigdy, przenigdy, nie dam sobie założyć tego cholernego krawatu.” Fani wyrażali głośno swoje poparcie dla nowego wizerunku Mick’a Foley, dopóki nie pojawił się Vince, który wygłosił jeden ze swoich najlepszych speech’y. Pomimo tego, że właśnie ogłosiłem swoją niezależność, wyglądało na to, że nie mogłem wyswobodzić się całkiem spod kontroli Vince’a, kiedy stałem tam zafascynowany jego opowieścią o poświęceniu i lojalności.

 

„Chcesz walczyć o tytuł, Mick?” – wywrzeszczał mi w twarz. „ Walcz i zasłuż sobie na niego. Dzisiaj będziesz walczył z Terry’m Funk’iem, i nie chcę, żebyś tylko tak zwyczajnie go pokonał. Masz go zniszczyć. Masz wyrwać mu serce, tak, żeby krew kapała Ci z rąk. Wtedy dostaniesz szansę walki o tytuł.” Byłem całkowicie pod wpływem „czarów” Vince’a, dopóki nie zabrzmiał odgłos tłuczonego szkła, a ryk 18,000 fanów oznajmił pojawienie się Stone Cold’a, który zamierzał zniszczyć „Love Shack.” Wyglądało to jak dziwna bitwa, o duszę Mick’a Foley, w której Vince był diabłem, a Austin kimś w rodzaju oblanego piwem, wulgarnego Anioła. Kto okaże się zwycięzcą tego nowoczesnego moralitetu? Wkrótce mieliśmy się dowiedzieć.

  • Odpowiedzi 14
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Mefisto

    3

  • Dejv

    2

  • Big Gun

    2

  • Strong Fan

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 977
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.11.2003
  • Status:  Offline

Dzieki za kolejny rozdzial na ktory musielismy czekac prawie 3 lata :).Ale jak to sie mówi lepiej pózno niz wcale :).Dzieki!

  • Posty:  245
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.01.2005
  • Status:  Offline

Lubię Foleya, więc przeczytam... kiedyś

20003137424285fb9541ec1.jpg


  • Posty:  529
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.11.2003
  • Status:  Offline

dzięki miło sie czytało :-)

458954520447d6ce7641a4.jpg


  • Posty:  1 977
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.11.2003
  • Status:  Offline

Dobra sory rozszalalem sie cos :).

  • Posty:  742
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

big thanks jak dzis nie wstane o 6:30 to cie opierd... ;-) pozdrawiam dzieki ide lulu

78269406145f2cb280ea01.jpg


  • Posty:  2 485
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Dzieki za starania Big Gun... Niezle sie czyta.
The best there is, the best there was, the best there ever will be... Hartfan

1683510344acb5553018c.jpg


  • Posty:  1 947
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Wielkie THX za ten rozdzialek :)

Niektórzy mówią, że jestem leniwy, inni, że po prostu jestem sobą,

Niektórzy mówią, że jestem szalony i chyba zawsze taki będę.

10705701947791dc706fc5.jpg


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

THX! - będzie co czytać wieczorem.

 

Ps. Nie miałbym nic przeciwko, jakbyś przetłumaczył resztę książek Foley'a :)

"Jesteś niebem obserwującym chmury. A wydarzenia, ludzie, sytuacje, to obłoki, które po nim przepływają. Tylko przepływają. Dlatego nie próbuj ich zatrzymać, bo na pewno odpłyną wcześniej, czy później. Gdy przytrafia Ci się coś pięknego albo bolesnego, powinieneś zrobić krok, odstąpić od siebie i popatrzeć z dystansu. Ludzie, których kochasz, to właśnie takie chmury. Są na Twoim niebie dłużej lub krócej, ale nigdy na zawsze"

  • Posty:  852
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.03.2004
  • Status:  Offline

ooo stary DZIEEEEEKI

 

NAPIERDALAM POKŁONY Tobie, tak sie ciesze :D

...

  • Posty:  245
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.01.2005
  • Status:  Offline

Jest jakiś inny rozdział tej książki na RM, jak tak po podajcie mi linka do niego albo napiszcie w jakim dziale jest

20003137424285fb9541ec1.jpg


  • Posty:  5 909
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows


  • Posty:  72
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.12.2003
  • Status:  Offline

Świetna robota Big Gun, jak zwykle zresztą :).

Czytając tą książkę nie zauważyłem, że ma ona 36 (czy więcej) rozdziałów :).

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...