Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Booking


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  317
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2008
  • Status:  Offline

Z okazji pierwszej rocznicy naszego bookingu podbijam temat i po raz kolejny serdecznie zapraszam do rejestracji na naszym bookingu! Wczoraj obchodziliśmy jubileusz działalności, co udowadnia, że nasza strona ma solidne fundamenty i nie jest jednym z tych "tygodniowych" bookingów. Nasi gracze może nie są najstarsi, ale dojrzali i gotowi do dyskusji na poziomie, oraz zdrowej rywalizacji.

 

W imieniu administracji serdecznie zapraszam - booking.jun.pl

12135614384eeb824360301.jpg

  • 2 lata później...

  • Posty:  1
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.09.2011
  • Status:  Offline

Chciałem odświeżyć ten temat, ponieważ Booking dalej żyje - to już 3 lata!! - i dalej chętnie przyjmiemy nowych bookerów.

 

Forum działa pod nowym adresem - www.booking-forum.com.pl - serdecznie zapraszam do wspólnej zabawy. Jeśli lubisz pisać gale alternatywne, czy po prostu masz ciekawe pomysły i chęć ich zaprezentowania zarejestruj się i pokaż na co cię stać.

 

napływ spam-bot'ów zmusił nas do aktywacji kont przez administratora, jednak mogę zapewnić iż sprawdzam listę nieaktywnych użytkowników 2-3 razy dziennie, poza tym można mnie zawiadomić przez PW lub na GG (6221570).

 

Na wszelkie pytania odnośnie mechaniki, zasad czy innych problemów chętnie odpowiem na GG lub PW, więc w razie czego proszę pisać ;)

 

Tak więc jeszcze raz serdecznie zapraszam!

www.booking-forum.com.pl

  • 1 rok później...

  • Posty:  317
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2008
  • Status:  Offline

Niedawno booking obchodził swoje 5-te urodziny, z tej okazji przypominam wszystkim, że nasza gra i forum są wciąż aktywne. Działamy pod nowym adresem, na nowym, stabilnym serwerze, za to ze starą kadrą :) Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy mają ochotę spróbować swoich sił w rozpisywaniu gal, prowadzeniu storylinów, oraz wszystkim, co wiąże się z prowadzeniem swojej federacji :)

 

Nowy adres forum to: BOOKING

 

Wymagana jest rejestracja, zapraszamy serdecznie do wspólnej zabawy :)

12135614384eeb824360301.jpg

  • 9 lat później...

  • Posty:  1
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  20.04.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Cześć,

po okrągłych dziesięciu latach wracamy do gry (i po piętnastu od pierwszego startu forum :D)!

https://bookingforum.pl/index.php

Jest parę nowych rzeczy, ale zasady rozgrywki pozostają w zasadzie takie same. Zatrudniasz zawodników, organizujesz gale, zarabiasz pieniądze i rozwijasz swoją własną federację pro wrestlingu. Gramy dla zajawki i liczymy na to, że uda się ponownie stworzyć jakąś małą bookingową społeczność. Zapraszam!

  • Lubię to 1

  • Posty:  489
  • Reputacja:   6
  • Dołączył:  17.08.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Godzinę temu, PercAngle napisał(a):

Cześć,

po okrągłych dziesięciu latach wracamy do gry (i po piętnastu od pierwszego startu forum :D)!

https://bookingforum.pl/index.php

Jest parę nowych rzeczy, ale zasady rozgrywki pozostają w zasadzie takie same. Zatrudniasz zawodników, organizujesz gale, zarabiasz pieniądze i rozwijasz swoją własną federację pro wrestlingu. Gramy dla zajawki i liczymy na to, że uda się ponownie stworzyć jakąś małą bookingową społeczność. Zapraszam!

Potwierdzam. Nawet staruszek THOMAS powrócił do gry :-P Na pierwszy rzut oka zasady mogą się wydawać skomplikowane, ale w ogólnym rozrachunku nie jest to jakimś strasznym problemem. Zapraszam wszystkich, którzy mają trochę czasu na nieszablonową zabawę :)

  • 3 miesiące temu...

  • Posty:  2
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.12.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Myślę że bump po trzech miesiącach nie będzie się liczył jako spam :)

Chciałem, jak przykład, wrzucić swoje pierwsze show po powrocie. Organizacja skupiona na oryginalnych (Tudzież możliwie oryginalnych, ciężko w tych czasach o pełną oryginalność :) ) i kreowaniu ich od podstaw, jeśli ktoś może mieć podejście "Dlaczego zaczynać grę, skoro XYZ main eventer jest już zabrany". Zarówno teraz, jak i na oryginalnym forum zawsze tworzenie nowych pomysłów i kreowanie własnych zawodników było najlepszą częścią. Poniżej show, jeśli ktoś chciałby przeczytać, może kogoś zainspiruje żeby spróbować i pokazać swoje pomysły i swoją kreatywność - bo o to przecież chodzi, o kreatywność, współpracę i dobrą zabawe :)

 

Zamknę show w Spoilerze, jest dosyć długie a nie chce rozciągać forum nie potrzebnie - zostawię też link do całego show, jeśli ktoś zdecydowałby się dać szansę i dołączyć do nas :)

 

LoF Strike #1

 

Spoiler

Jeff i Jamie zajęli miejsca przy stole komentatorskim.

 

Jeff: Wow. Po prostu Wow. Kto by sie spodziewał…współczuje ludziom którzy nie mogli zobaczyć co wydarzyło się przed show…ale jestem pewny ze prędzej czy później wydamy jakieś DVD.

 

Jamie: Z pewnością. Witamy, wszystkich którzy zdecydowali się spędzić z nami trochę czasu. Akcja zacznie się za chwilę, ale wcześniej kilka informacji.

 

Jeff: Dokładnie. Najbliższe kilka show będzie toczyło się pod dyktando dwóch turniejów - Heavyweight oraz Cruiserweight Championship, które finały odbędą się na LoF ReBirth. 

 

Jamie: Zobaczycie zarówno nowe talenty i nowe twarze jak i być może kilka które znacie. W tym amerykański debiut dwóch zawodników  - Romeo Clemente oraz Shou Ikeda! 

 

Jeff: O ile Romeo jest utalentowany i ludzie mieli duże nadzieje, to Shou jest absolutnie kimś na kogo fani czekali.

 

Jamie: Zaczniemy jednak od walki o nieco mniejszym zasięgiu globalnym, ale znacznie większym zasięgu lokalnym. Cain Williamson, młoda gwiazda dokładnie z…Raleigh. North Carolina

 

Jeff: A jego przeciwnikiem będzie Maximillian Wallace, który również nie ma daleko - jako że pochodzi z South Carolina. 

 

Jamie: Mam wrażenie że wiem za kim będzie widownia w tym matchu…

 

Match 1: Single Match

Cain Williamson Vs Maximillian Wallace

 

Highlights:

Dwóch technicznie zdolnych zawodników, którzy zaczęli wolniej, ewidentnie czując presję jaką jest opener na pierwszej gali. Kilka prostych rzutów aż do momentu kiedy Maximillian zatrzymał Suplex, wymierzając swój. Przejął po tym kontrole, trzymając przeciwnika w Headlocku na macie. Kiedy Cain próbował wstać, Wallace przeszedł w szybki Side Russian Leg Sweep, po czym zablokował rękę oponenta, zakładając Fujiwara Armbar. Cain nie był w najlepszej sytuacji, daleko od lin i bez możliwości ruszenia się. Wreszcie skręcił się  i zaczął wstawać. Maximillian odepchnął go do narożnika - ale jego próba Enzuigiri okazała się nieskuteczna, Cain zdążył sie pochylić i wymierzył Leg Lariat na tył głowy rywala który powoli wstawał z maty. Widownia ożywiła się kiedy ich home town boy zaczął wracać do gry.

 

Leg Lariat odwrócił sytuację w tej walce, Cain ma okazję złapać oddech i przygotować kolejny krok swojej ofensywy. Złapał Wallace’a za włosy, podciągając go do góry…i rzucił nim przez ring T-Bone Suplex’em! Dobry start…Cain podniósł się w przeciwnym narożniku i rozpędził się…Corner Clothesline! Bulldog…zablokowany! Max zablokował go w powietrzu i przeszedł w Inverted DDT, dzięki czemu teraz on ma chwilę na oddech…ale zamiast tego, próbuje skończyć to starcie! 

…1…2..

Ale jeszcze nie teraz, Cain wciąż ma wystarczająco sił żeby przerwać pin. Maximillian czai sie juz za plecami rywala, czekając na moment żeby zakończyć to starcie…Cobra Clutch już jest…ale Cain nie pozwala sie podnieść! Wykręcił się, Backslide z jego strony! Ale również zablokowany! Obaj siłują się, próbując przeciągnąć drugiego…wreszcie się rozszczepili, Cain pchnął przeciwnika na liny…Money Shot (Leaping Reverse STO)! Szybki pin!

…1…2…3!

Pierwsze zwycięstwo w historii LoF należy do Cain’a!

 

Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Caaaaaain Williaaaaaamson!

 

Jamie: Świetny występ z ich strony

 

Jeff: Oficjalnie, LoF jest otwarte. Mamy pierwszy match za nami i jaka historia - Chłopak z Raleigh wygrał pierwsze starcie, który odbyło się w jego rodzinnym mieście. 

 

Jamie: Dzisiejszy wieczór będzie dla niego szczególny, brawa dla niego i oby tak dalej.

 

Jeff: Maximillian za to nie czuje sie najlepiej. Widać że ta porażka nie leży z nim

 

Jamie: Nie dziwie się, nie jest łatwo być tak blisko domu i przegrać debiut…miejmy nadzieje że nie wpłynie to na niego.

 

Titantron pokazał backstage, gdzie Thunder rozmawiał z kimś kogo starzy fani mogą kojarzyć - T-Ash! Niestety, ich rozmowę przerwał ktoś kogo fani jeszcze nie mieli okazji poznać - James Crawford. Brytyjczyk podszedł do Thunder’a, ignorując Asha. Thunder spojrzał na niego, zdziwiony jego obecnością. 

 

Thunder: Mogę…Ci w czymś pomóc? 

 

Crawford: Tak. Jak najbardziej. Z tego co wiem, mam brać udział w turnieju o Heavyweight Championship, oczywiście. Ale do tej pory nie wiem z kim będę walczył, albo nawet kiedy. W jaki sposób mam się przygotować? 

 

Thunder spojrzał na niego, widocznie rozbawiony.

 

Thunder: Nie wiedziałem że to ma jakieś znaczenie…Ash, miałeś kiedyś taki problem?

 

T-Ash podszedł bliżej do Anglika

 

T-Ash: Nie. Zakładam że mało kto ma…poza ludźmi którzy nie są wystarczająco dobrzy.

 

James zrobił się nieco bardziej czerwony, robiąc krok do przodu, stając tuż przed Ashem, pokazując różnice w ich wzroście i rozmiarze. 

 

Crawford: Tak jakbym miał się bać kogoś, kto nie może mi nawet spojrzeć w oczy bez drabiny.

 

Thunder wciągnął powietrze głośniej z uśmiechem.

 

Thunder: Uuuuu….zabrzmiało jak wyzwanie. Podoba mi się to.

 

Thunder klepnął James’a w ramię, który nie wydawał się zadowolony z gestu.

 

Thunder: Właśnie rozwiązałem twój problem. Twoim przeciwnikiem będzie T-Ash. A jeśli chodzi o to kiedy…nie ma lepszego czasu niż teraz, prawda? Ring jest wolny. Powodzenia.

 

Thunder klepnął ich obu w ramiona i odszedł z uśmiechem. T-Ash mrugnął na James’a i odszedł, kierując się w stronę ringu. James wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić. 

 

Jamie: Ask and you shall recieve. Ale nie wiem czy James wie o co poprosił.

 

Jeff: To jest właśnie różnica. Jak mówiliśmy, większość rosteru to nowe twarze które zaimponowały i dostały szansę…ale nie wszyscy. T-Ash, który w pierwszym roku swojej kariery wygrał nagrodę dla najlepszego talentu roku, nie jest łatwym rywalem.

 

Jamie: Nie było może o nim głośno, jego kariera przystopowała - ale nie dajmy się oszukać, wciąż jest groźny, szczególnie że przybyło mu dużo doświadczenia. 

 

Jeff: James Crawford może być zdolny…ale moim zdaniem tym razem wziął więcej niż może przełknąć. 

 

Match 2: Heavyweight Tournament Qualifier

James Crawford Vs T-Ash.

 

Highlights:

Od początku James próbował złapać mniejszego przeciwnika, ale T-Ash zwinnie unikał go, dokładając przy tym low kick, albo Forearm Smash w plecy. Trwało by to dłużej, gdyby James nie złapał wreszcie nogi Ash’a, podciął go Leg Sweep’em i wstrzymał jego ruchy Elbow Drop’em - który Ash odczuł dosyć mocno. Brytyjczyk przejął kontrolę nad walką, starając się wykorzystać swoją przewagę siłową - trzymając go w Bear Hug’u. Kiedy Ash wstał, szybko wrócił na dół - rzucony Belly-to-Back Suplex’em, po którym James wciąż starał się wycisnąć całe powietrze z płuc amerykanina. Ash zdołał w końcu przełamać chwyt, wykręcił się i odepchnął go Dropkick’iem do narożnika - rozpędził się i chciał zrobić coś więcej, ale Crawford zdążył się odsunąć przez co Ash uderzył w pusty narożnika, z uśmiechem stukając się w głowę, pokazując że jest sprytniejszy…

 

Brytyjczyk złapał rywala za włosy, Irish Whip’em wysłał go na liny…uderzając kolanem w żebra wracającego Ash’a! Uff…cały match skupia się na tym, najpierw Bear Hug, potem kilka Suplex’ów - teraz kolejny! Gutwrench Suplex i szybka próba pinu!

…1…2…

Kick out! Ale widać że Ash ma problem, odturlał się do lin, trzymając się za żebra, które przyjęły znacznie więcej obrażeń niż powinny…James poszedł za nim, podnosząc go i szykując się do Suplex’u przez liny…Ash ma inne plany! James podniósł go w górę, ale Ash odepchnął się od liny, ciągnąc głowe brytyjczyka za sobą, prosto na górną line! Crawford odbił się jak od ściany, lądując na środku ringu, próbując złapać oddech - teraz to on pokazuje że jest sprytniejszy, stukając się w głowe palcem z uśmiechem. Wślizgnął się do ringu, dodając jeszcze Running Stenton! Teraz jego sznasa na pin!

…1…2…

Ale też tylko 2 count. T-Ash wzruszył tylko ramionami, jakby nie przeszkadzało mu to że walka dalej trwa. Wstał, podnosząc nogę brytyjczyka…i przerolował sie do przodu, blokując noge James’a! Calf Crusher! Crawford stara się sięgnąć liny, nie jest daleko…i udało mu się! T-Ash puścił go i wstał powoli, czekając aż jego przeciwnik zrobi to samo…Ash odbił się od lin…prosto w brutalny Back Kick w brzuch! Aż podniosło go z maty! Ash spadł na kolana, co James wykorzystał! Tea Time Drop (Lifting DDT)! Szybki pin!

…1…2…

I znowu 2 count. James ewidentnie sfrustrowany, obrócił się, łapiąc Ash’a za włosy…wow! Koji Clutch! Kiedy tylko Crawford sie pochylił, Ash załapł go i wciągnął w Koji Clutch! Tym razem do lin za daleko, Crawford robi co może, stara sie przełamać ucisk…ale nie ma wyjścia! Tap out! 

 

Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…T-Aaaaaaaaaaash!

 

Crawford wyturlał się z ringu, trzymając się za kark, podczas gdy Ash wskoczył na narożnika, patrząc na niego stuknął się jeszcze raz w skroń, pokazując mu raz jeszcze kto jest sprytniejszy. Brytyjczyk nie wydawał się zachwycony tym co się stało.

 

Jeff: Mówiliśmy że tak będzie, talent i umiejętności to jedno, doświadczenie i inteligencja, to drugi. 

 

Jamie: T-Ash właśnie udowodnił że młode talenty w LoF mają przed sobą dużo pracy.

 

Jeff: Mówiąc o pracy, Shou Ikeda jak do tej pory nie miał jej za wiele poza swoim rodzinnym krajem.

 

Jamie: Utalentowany i udekorowany w Japonii, wreszcie postanowił pokazać się światu i sprawdzić się w rywalizacji z innymi ludźmi ze swojego pokolenia.

 

Jeff: To nie mała okazja, wiedząc że zgodził się na swój międzynarodowy debiut właśnie u nas. Po drugiej stronie, Romeo Clemente - dumny reprezentant Lucha Libre, który wierzy że długoletnie tradycje i technika którą otrzymał w swoim kraju, pomogą mu przywrócić chwałę swoim rodzinnym stronom.

 

Jamie: Nie możemy powiedzieć że są na tym samym poziomie, jeśli chodzi o rozgłos - ale z pewnością ich umiejętności są bardzo blisko siebie. 

 

[Na titantornie puszczano highlight montage, z walk i występów Romeo w Meksyku, jak przygotowanie do Main Eventu dzisiejszego show]

 

Po zakończonym materiale, w ringu stał Thunder z mikrofonem

 

Thunder: Mam nadzieję że jak do tej pory wszyscy bawią się świetnie, oglądając starania kolejnego pokolenia.

 

Słyszalny cheer widowni zdaje się to potwierdzać. 

 

Thunder: Ale…mam wrażenie że czegoś nam brakuje.Ponieważ kolejne pokolenie to nie tylko masywnie zbudowani mężczyźni, rzucający sobą w ringu, prawda? Nie zapomnieliśmy że jest jeszcze druga strona tego medalu. Dlatego właśnie postanowiliśmy zaprosić jeszcze jedna osobę, która nie tylko zna GWA - ale również kobiecy wrestling. Kogoś, kto pokieruje tą dywizję ku chwale i sławie. Panie i Panowie, pozwólcie że przedstawię nową Menadżerkę Generalną kobiecej dywizji. 

 

Kiedy skończył, po kilku sekundach uderzył nowy theme song…a na rampie pojawiła sie Downstar! Ku radości fanów, zaczęła schodzić do ringu, witając się z nimi po drodze. Kiedy dołączyła do Thundera, uściskali się, po czym drugi GM zostawił Down w ringu samą.

 

Downstar: Kiedy Thunder się ze mną skontaktował…nie powiem, byłam zaskoczona. To nie do końca jest…rola którą myślałam że będę miała w życiu. Praca biurowa…ludzie którzy znają mnie i moją karierę, wiedzą że moja historia ze stołami sprowadza się bardziej do ich łamania, niż siedzenia za nimi.

 

Down zaśmiała się, kiedy fani chantowali “We want tables!” 

 

Downstar: Spokojnie…myślę że uda się to zorganizować w pewnym momencie. W międzyczasie, chciałam powiedzieć że włożyliśmy sporo czasu żeby upewnić się że roster który mamy jest silny i każdy znajdzie dla siebie zawodniczkę którą będzie chciał wspierać. Dlatego też poprosiłam o możliwość zaprezentowania wam przyszłości kobiecego wrestlingu. Oto pierwszy match w historii LoF z udziałem kobiet. 

 

Downstar spojrzała w stronę rampy, na której pojawiła się już pierwsza zawodniczka - przy lekko punkrockowej melodii, do ringu zeszła Ashley a na jej rywalkę nie trzeba było długo czekać - kiedy przy bardziej agresywnej melodii na rampie pojawiła się Sarah. Downstar spojrzała na nie obie, kiedy był już w ringu,

 

Downstar: Historia LoF rozpoczyna się dziś. Pokażmy że kobiecy wrestling wciąż jest czymś, co ludzie powinni szanować.

 

I po tym wyszła z ringu, zostawiając zawodniczki gotowe do starcia. 

 

Match 3:

Ashley Vs Sarah

 

Highlights:

Początek walki był dosyć spokojny, zawodniczki wymieniały się uderzeniami i chwytami. Ashley wreszcie zablokowała jeden z nich, po czym rzuciła rywalką Hip Toss’em, dokładając szybki Leg Drop. Sarah nie chciała jednak oddać tej walki tak szybko i kiedy Ashley ją podnosiła, Sarah odepchnęła ja i poprawiła niskim Dropkick’iem w kolano. Po tym to ona przejęła kontrolę, nie dając rywalce dużo miejsca. Kiedy Ashley starała się odwrócić sytuację, dostała DDT za swoje próby - po którym Sarah weszła na narożnik, dokładając Diving Knee Drop. Kolejna część walki była praktycznie ta sama, Sarah wykorzystywała swoją przewagę, zatrzymując ofensywe Ashley zanim ta mogła się nawet zacząć. Szybki Snap Suplex i kolejny Knee Drop nie pomogły jej. Walka wydała się być praktycznie przesądzona w tym momencie…

 

…Sarah wciąż pokazuje swoja dominacje, trzymając przeciwniczkę w Side Headlock’u…Ashely próbuje uwolnić się z pomocą lin, ale zamiast tego jedyne co na nią czekało to Headlock Takedown, Sarah wylądowała na niej i wciąż trzyma ją ciasno w swojej kontroli…raz jeszcze Ashely próbuje wstać, tym razem przynajmniej utrzymała się na nogach…Back Suplex! Sprytne wyjście z jej sytuacji! Może teraz będzie miała okazję coś zrobić…Running Senton! Ashley próbuje się spieszyć, nie wiadomo ile czasu ma…przeciąga rywalkę bliżej narożnika…Colorado Spring (Splitt-Leged Corkscrew Moonsault)! Pin!

…1…2…

Close! Tak blisko! Ashley prawie skończyła tą walkę…wstała z pomocą lin, szykując się do dalszej ofensywy…wskoczyła na narożnik, szykując się do Brash Aside (Meteora)...Sarah wstaje, trzymając się za żebra, nie wiedząc co na nią czeka…Ale i tak zdążyła się odsunąć! Ashley uderzyła kolanami w matę! Nie mogło być przyjemne…Sarah wskoczyła na nia, Ghetto Stomp! Double Foot Stomp dobił Ashley do maty! Sytuacja odwróciła się raz jeszcze, teraz to Sarah szykuje się do B-Stomp (Curb Stomp)...Ale teraz Ashley unika dużego problemu…i odpłaca się! Running Brash Aside! Jednak siła uderzenia odrzuciła ją od przeciwniczki! Ashley próbuje się do niej doczołgać i wreszcie udaje jej sie przejść do pinu!

…1…2…

Sarah położyła nogę na linie! W ostatniej chwili, sędzia przerwał liczenie - Ashley nie wie co się stało, była pewna że to koniec…próbuje złapać oddech, przemyśleć co jeszcze moze zrobić…Sarah powoli wstaje w narożniku, Ashley juz gotowa w przeciwnym narożniku…ale w trakcie biegu Sarah zdążyła wjechać Low Dropkick’iem w jej nogi! Szybko zerwała się na nogi…B-Stomp! I w przeciwieństwie do Ashley, szybko przechodzi do pinu!

…1…2…3!

 

Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Saaaaarah!

 

Jeff: Co za match! 

 

Jamie: Dobrze widzieć Downstar z powrotem - i dobrze widzieć że wie co robi. Swietny sposób żeby przedstawić nam kobiecą dywizje. 

 

Jeff: Jeśli tak to bedzie wyglądać, to nie mogę się doczekać co Pani GM ma w planach.

 

Jamie: Nasz czas powoli dobiega końca - przed nami już tylko Main Event, na który wszyscy czekają. 

 

[Na titantornie puszczano highlight montage, z walk i występów Ikedy w Japonii, jak przygotowanie do Main Eventu dzisiejszego show]

 

Po materiale, widzimy na ekranie widok z backstage’u, gdzie T-Ash jest w drodze do wyjścia z areny, kiedy jego drogę zaszedł James Crawford - tym razem nie sam. Blake Stevens i Izzy Richards są razem z nim. Widać że T-Ash nie czuje się zbyt komfortowo. Blake tylko się uśmiechnął lekko.

 

Stevens: Spokojnie. W przeciwieństwie do ludzi z którym zazwyczaj pracujesz, nie mamy w zwyczaju atakować kogoś w takiej…

 

Stevens zmierzył go wzrokiem, sugerując wzrost T-Ash’a.

 

Stevens: …nierównej walce. Ale nie mamy również w zwyczaju pozwalać ludziom takim jak ty, bezkarnie okazywać brak szacunku. 

 

T-Ash zrobił krok do przodu, patrząc mu prosto w oczy

 

T-Ash: Duże słowa, jak na kogoś kto nie zrobił jeszcze nic, żeby sobie na szacunek zasłużyć. 

 

Stevens uśmiechnął się znowu, Izzy parsknęła śmiechem pod nosem

 

Stevens: Tak…fakt, twoja lista osiągnięć jest ZNACZNIE większa. To jak ja to widzę, jesteśmy na tym samym poziomie. Różnica jest tylko taka, że jesteśmy młodsi, lepsi i…

 

Tu Stevens zrobił krok do przodu, odpychając Asha o krok do tyłu klatką piersiową, patrząc na niego z góry.

 

Stevens: …Silniejsi. Dla własnego zdrowia, radziłbym o tym pamiętać, kiedy masz do czynienia z Royalty.

 

Stevens jeszcze raz zmierzył go wzrokiem, po czym odszedł z typowym dla siebie uśmiechem - Crawford i Izzy poszli za nim, natomiast Ash wydawał się nieco zaniepokojony. Po tym, wracamy do akcji w ringu - gdzie Romeo Clemente już czeka a widownia wita debiutującego z Japonii, Shou Ikede.

 

Main Event: Cruiserweight Tournament Qualifier

Shou Ikeda Vs Romeo Clemente

 

Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu, czekając i szukając dobrej okazji do ataku. Powoli, ostrożnie złączyli ręce…i szybki Arm Drag Takedown od Romeo! Obaj szybko wstali z powrotem, Shou dał się zaskoczyć…obaj zaczęli krązyć wokół ringu jeszcze raz…tym razem to Ikeda zaskoczył rywala! Szybkie kopnięcie w żebra…jeszcze jedno…Spin Back Kick! Shou rozpędził się, odbijając się od lin…ale Clemente uchylił się przed uderzeniem - Jumping Neckbreaker jako kontra! Świetny początek dla Romeo, który jak na razie skutecznie kontroluje przebieg tej walki…szybki Armbar na macie i na ten moment akcja zwolniła, Shou próbuje się wykręcić, ale ciężko mu z tym idzie, Romeo nakłada nacisk na ramię, zmuszając Japończyka do zostania nisko na macie, żeby uniknąć większej presji…co więcej, nie zanosi sie na poprawę…Leg Drop wymierzony na ramię Shou i meksykanin wraca do Arm Baru. Ikeda uderzył kilka razy w mate, co widownia podłapała, zaczynając go dopingować…Shou przekręcił się, robiąc przewrót w przód żeby zdjąć presję ze swojego ramienia i wstał, dostarczając szybkie Enzuigiri! Romeo odszedł kilka kroków do tyłu, ogłuszony…i tym razem nie zdążył zareagować! Running High Knee! Nie zwalniając, odbija się od lin po raz kolejny - Sliding Clothesline i szybki pin!

…1…2..

Nope, jeszcze nie. Romeo zdecydowanie nie do końca wie gdzie jest, ale zdołał przerwać pin. Starcie poszło od 0 do 100 w momencie, gwałtowny zryw akcji i Shou nie zamierza zwalniać, wrócił już na nogi, czekając na Romeo…Irish Whip do narożnika…i szybki Splash! Shou wskoczył na drugą linę w narożniku, podczas gdy jego przeciwnik powoli się odwraca…Missile Dropkick! Sytuacja się odwróciła, najpierw to Meksykanin był w kontroli, mając konkretny plan - teraz to on musi coś wymyślić. Shou złapał go za ramię, podnosząc go na nogi…i Romeo znalazł okazję! Jumping Double Knee Armbreaker! Ikeda szybko wyrolował się z ringu, trzymając się za ramię które swoje już wycierpiało - natomiast Romeo zyskał sobie chwilę na złapanie oddechu. I chyba ma już jakiś pomysł co dalej…Suicide Dive! Nie ma w planach wygranej przez Count Out, wrzucił go z powrotem do ringu. Sam wskoczył na kant…i dodał Slingshot Somersault Senton! Szybki pin z jego strony

…1…2…

I ramie japończyka wystrzeliło do góry. Romeo poirytowany, wstał powoli, wracając do poprzedniego planu, Fujiwara Armbar na tym samym ramieniu, wciąż próbuje osłabić siłę przeciwnika - i wiedząc jak dobrym strikerem jest Ikeda, ten pomysł nie jest zły. Tym razem Shou próbuje wydostać się jak najwcześniej, widać że po wszystkim co się wydarzyło, teraz jego ból jest większy…próbuje sięgnąć lin nogami, ale wciąż jest za daleko…Romeo naciska najmocniej jak może, stara się jak moze żeby zmusić oponenta do poddania się…ale wreszcie sięgnął! Sędzia odlicza i Clemente wreszcie odpuścił…ale tylko chwyt! Szybki Knee Drop na to samo ramię! Shou nie może się nawet podeprzeć na tym ramieniu żeby wstać, nie jest w stanie oprzeć żadnej części swojego ciężaru - Romeo może i nie wygrał jeszcze tej walki, ale ewidentnie jego strategia zaczyna działać. Ikeda wstał z pomocą narożnika…gdzie otrzymał Running Dropkick! Romeo wspina się już na narożnik…Diving Crossbody! Udało mu się utrzymać na górze, żeby przejść do pinu!

…1…2…

Kick out! Shou usiadł na macie, wciąż trzymając się za ramię - Clemente stanął za nim, dokładając szybki Low Kick w ramię siedzącego oponenta. Shou odturlał się szybko, próbując zyskać sobie trochę miejsca, ale nic z tego - Romeo jest już za nim, brutalnie podnosząc go za ramię, które wykręcił…I pchnął go na liny Irish Whip’em…Shou uchylił się przed Back Elbow’em, odbijając się od lin jeszcze raz…ale tym razem High Knee nie trafia! I co gorsza Japończyk spadł na matę, prosto na ramię które było celem ataku całą walkę! Podniósł się z maty, ale Romeo nie zamierza dać mu wiele czasu - Step Up Enzuigiri! Jednak zamiast celować w głowę, pełny impakt kopnięcia trafił znowu w ramię! Kreatywne rozwiązanie, następny atak juz w drodze…Nieee! Sitdown Hip Toss od Shou! Niestety musiał użyć rannego ramienia i widać to po nim! Wreszcie przeszedł do pinu!

…1…2…

Dalej nic - Shou nie miał siły żeby podnieść jego nogę, dając Romeo szanse na przerwanie pinu. Ikeda czuje że nie ma dużo czasu, lepszej okazji może nie mieć - wstał już, sygnalizując White Tiger (Tiger Driver)! Podebrał obie ręce…ale nie miał siły dokończyć! Romeo wrócił na nogi, kiedy Ikeda próbował go podnieść! Romeo szybko kopnął go w brzuch i złapał za głowę - Mexican Slicer (Shiranui) w drodze! Moment…nie! RISING SUN! Romeo wyskoczył w górę - ale Shou zdołał wytrącić go z równowagi w pół drogi i kiedy Romeo spadał, wpadł prosto na kolano Ikedy! Rising Sun (Flapjack Jumping Knee Strike)!

Ikeda szybko przechodzi do pinu, chroniąc sobie ranne ramię!

…1…2…3!

I tym razem to już jest koniec! 

 

Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Shoooou Ikeeeeeeeda!

 

Jeff: Co za starcie! Shou Ikeda wygrywa swój międzynarodowy debiut - ale bądźmy szczerzy, nie był to spacer po parku

 

Jamie: Jak rozmawialiśmy, może i opinie są jednostronnie faworyzujące Shou, ale jeśli chodzi o umiejętności w ringu, obaj są bardzo blisko siebie - co właśnie udowodnili. 

 

Jeff: Wow…jeśli to show jest pokazało czego możemy się spodziewać, to z pewnością będzie ciekawie. Wiedziałem że zebraliśmy bardzo zdolny roster, ale trening to jedno - prawdziwe show, to już zupełnie inny poziom.

 

Jamie: Czas pokaże czego możemy się spodziewać - ale zgodzę się że zobaczyliśmy tu bardzo obiecujący początek. Miejmy nadzieję że będzie już tylko lepiej. 

 

Jeff: Jeszcze raz dziękujemy wszystkim którzy pomogli sprawić że to show powstało. Zarówno widzom zebranym dzisiaj jak i każdej osobie która w przeszłości wspierała GWA.

 

Jamie: Tak jak powiedział Thunder na początku - nasz sukces nie zależy i nie zależy od nas. To dzięki wam możemy robić to co robimy i mamy nadzieję że pozwolicie nam robić to dalej. 

 

Jeff: Na dzisiaj to juz koniec, serdecznie zapraszamy na kolejne show!

 

Edytowane przez VictorV2

  • Posty:  473
  • Reputacja:   279
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie sądziłem, że w końcówce 2023 roku zobaczę, że jest gdzieś prowadzona forumowa gra wrestlingowa. Grałem na wielu e-fedach, pbfach, nawet o symulatory zahaczyłem, ale na takim forum bookingowym nigdy nie grałem i chyba nawet by mnie to nie wciągnęło. Aż tyle czasu nie mam, a  nawet jak miałem to nie wciągnąłem się w ten tryb.

wrestlers-on-the-road.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      1. Jamie Hayter vs. Mercedes Moné - mocno średnia walka (zwłaszcza jak na te z Moneciarą w składzie), z bardzo dobrym finiszem. Szefowa Mercedesa została rozpisana za mocno, przez co często walka była bardzo jednostronna. Wkurwia to tym bardziej, że przecież rozpisano jej wygraną. Mocny finisz, gdzie chwilami można było się łudzić, że Hejterka to jednak ugra. Jednak nic z tego. Samochodówka oczywiście musiała zaorać kolejną rywalkę i zdobyć kolejne trofeum. Wkurwia mnie babsko straszliwie, ale nie tak heelowo (jak powinna), ale tak po prostu, normalnie - po ludzku. Mam tylko nadzieję, że nie planują zrobić z niej pierwszej laski w AEW z dwoma babskimi pasami : 2. FTR (Cash Wheeler and Dax Harwood) (with Stokely) vs. Daniel Garcia and Nigel McGuinness - słabiutka walka, przez większość czasu oparta o gnojenie Nigela i niedopuszczanie Garcii do ringu, czyli bookingową sztampę. Jedyne zaskoczenie, to to, że finalnie to Daniel jobnął, bo spodziewałem się, że od tego tu będzie Angol. Uśpiło mnie to starcie i kilkukrotnie musiałem cofać, co nie jest najlepszą rekomendacją. 3. Mark Briscoe vs. Ricochet - kolejny zmarnowany potencjał przez durny booking. Pomimo niezłych spotów i fajnych motywów komediowych, Maras przez 90% walki wycierał sobie buty Łysolem, żeby ten na koniec wygrał po dwóch akcjach z nożyczkami... Kto to kurwa rozpisuje??? Podkupili bookerów z WWE? 4. The Hurt Syndicate (Bobby Lashley and Shelton Benjamin) (c) (with MVP and MJF) vs. The Sons of Texas (Dustin Rhodes and Sammy Guevara) - walka z dupy, o randze tygodniówki, a oglądało się ją całkiem spoko. Nie była zbyt długa, były zmiany przewag, fajnie rozpisany Dustin (który z wiekiem jest jak wino) i nie przynudzała. Żaden tam wypas, ale mimo wszystko, dostałem więcej niż się spodziewałem (choć za wiele się nie spodziewałem). 5. Kazuchika Okada (c) vs. "Speedball" Mike Bailey - pierwsza, naprawdę dobra walka na tym PPV. Mocno kibicuję Karate Kid'owi od czasów TNA i tutaj także błyszczał, a walka nabierała kolorów, kiedy Bailey zaczynał ją prowadzić (bo Okada standardowo potrafił ją ringowo zamulić). Zajebiste kontry, zmiany przewag i solidnie rozpisany pretendent, który - pomimo, że nie miał prawa tego wygrać - zafundował nam kilka niezłych near falli. Fajnie się to wszystko oglądało. Akurat na Bitch'a Bailey jest obecnie za krótki (pod kątem wypromowania), ale mam nadzieję, że finalnie dostanie w AEW push adekwatny do jego skillsów. 6. "Timeless" Toni Storm (c) (with Luther) vs. Mina Shirakawa - no żesz ja pierdolę! Przecież za takie rozpisywanie walk powinny być instant wyjebki z roboty. Sikawa robi miękkim dzyndzlem Sztormiaczkę przez niemal całą walkę, kontruje, obija, ogólnie niemal ośmiesza w ringu, żeby Antośka na sam koniec miała reaktywację i po odpaleniu jednego finiszera, skradła wygraną??? To musiał bookować ten sam kretyn, co rozpisywał walkę Rico z Briscoe. Widać tą samą spierdolinę mózgową i zero pojęcia o co chodzi w tym biznesie 7. Kenny Omega, Swerve Strickland, Willow Nightingale, and The Opps (Samoa Joe, Powerhouse Hobbs, and Katsuyori Shibata) vs. Death Riders (Jon Moxley, Claudio Castagnoli, Marina Shafir, and Wheeler Yuta) and The Young Bucks (Matthew Jackson and Nicholas Jackson) - mam z tą walką duży problem. Z jednej strony 3/4 było mega chujowym chaosem, pełnym słabego brawlu i okraszonym jakimiś debilnymi przyśpiewkami i odpustową muzą lecącą w tle (serio???), co wymęczyło mnie w chuj i spowodowało permanentne odliczanie do końca. Jednak pozostała 1/4, a zwłaszcza to co działo się stricte w ringu, potrafiło diabelnie wkręcić i sprawić, że momentami można było zamarkować. Te wariackie spoty, szaleństwo i konkretny hardcore - prawie uratowały to starcie. "Prawie" robi jednak różnicę. Nie wiem czy Joe miał jakąś kontuzję, ale nie było go tu niemal widać, gdzie to on powinien poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa (powinni go uwiarygodnić), żeby na następnym PPV, mógł gładko jobnąć Mox'owi, w walce "jeden na jeden". Dziwnie to wyglądało, że Kapitan Teamu stosunkowo (do reszty) gówno tutaj zrobił. 8. The Paragon (Adam Cole, Kyle O'Reilly, and Roderick Strong) vs. The Don Callis Family (Konosuke Takeshita, Kyle Fletcher, and Josh Alexander) (with Don Callis) - nie wiem co było nie tak z tą walką, ale za cholerę nie potrafiła mnie wkręcić. Ringowo było spoko (bo oba teamy, to świetni zawodnicy), ale czułem jakby każdy odpierdalał tam swoje, bez jakiejś większej ringowej chemii. Finisz też był jak cała walka... Po prostu był, ot tak, bez jakiejkolwiek finezji. Szkoda, bo potencjał by tutaj na prawdziwego killera, a dostaliśmy walkę jakich wiele... na tygodniówkach. Swoją drogą Cole ładnie poleciał w dół w kwestii pushu. Od main eventera do udupienia w tagach. Wygląda jakby kompletnie nie mieli obecnie na niego pomysłu. 9. "Hangman" Adam Page vs. Will Ospreay - byłem podjarany wizją tej walki jak ksiądz proboszcz przed wizytą w Smyku. Finalnie powiem tak - było bardzo dobrze, ze świetnie rozpisanymi zawodnikami, kozackimi kontrami i mnóstwem near falli. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie spodziewałem się po taki składzie jeszcze więcej. Jedna rzecz była tam dla mnie jak kamyk w zajebiście wygodnych butach, a mianowicie tempo stracia. Kiedy Kowboj prowadził pojedynek, było chwilami wolno jak w walkach Reignsa, z tą jednak różnicą, że Adaś potrafi robić to na pełnej kurwie (co pokazał nie raz) w przeciwieństwie do Pięknego. Ktoś znowu rozpisał to po chuju, bookując Hangmana z "zaciągniętym ręcznym" :roll: Szkoda, bo mogli skrócić to o te 10 minut, ale pozwolić obu wcisnąć gaz do dechy, a wtedy ponowne ojcostwo już by mi nie groziło, bo urwałoby mi jaja Nigdy nie czytam innych opinii przed napisaniem własnej, ale podejrzewam, że za wynik pewnie AEW dostało mocne zjeby. Ja tam nie narzekam. Od zawsze mocno kibicuje Wisielcowi (bardzo lubię jego postać oraz ringowe skille) i cieszy mnie push dla niego. Podejrzewam, że wygrał, bo chcą jeszcze zostawić pas u Moxa (Adaś niestety nie da tutaj rady), a jak już Ospreay dostanie swoją szansę na Złoto - to ją wykorzysta. Swoją drogą Angol jest trochę rozpisywany jak Omega - potrafi przegrać z teoretycznie słabiej promowanym rywalem, ale potrafi też wygrać dosłownie z każdym, co zapewne wkurwia jego fanów, ale też powoduje, że przy jego starciach, nie można być do końca niczego pewnym. Reasumując - kolejne już PPV od AEW, które jak na ich możliwości, to dupy nie urywa. Od chuja niewykorzystanego potencjału i bookerskiej fuszerki. Tak na dobrą sprawę, to były tylko 2 bardzo dobre walki (main event i Okada z Bailey'em) i 2, które były spoko (walka o pas tagów oraz Anarchy). Cała reszta zassała w mniejszym lub większym stopniu, co jak na umiejętności AEW (a pokazali nie raz, że potrafią montować kurewsko dobre PPV's) jest jednak mocno rozczarowujące. Moja ocena: 3-/6.  
    • PTW
      GALA JUŻ W SOBOTĘ, KTO OKAŻE SIĘ PROTAGONISTĄ KOMIKSU NAPISANEGO W NASZYM RINGU? :) To tylko mała zajawka tego, co wydarzy się 31 maja w ramach pro wrestlingowej extravaganzy zatytułowanej PTW: Dzień Dziecka. Kto napisze kolejny rozdział epickiej historii, a kto utonie w falach zapomnienia? Bądź z nami i przeżywaj losy swoich ulubionych bohaterów! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Grins
      R-Truth a raczej Ron Cena to był świetny przystanek dla Cena co jak co  Wychodzi na to że Cena sam chyba sobie dobiera zawodników z którymi chce stoczyć walkę, mam nadzieje że to nie Cody będzie ostatnim przeciwnikiem Cena tylko Punk.  Bronson Reed nowy członkiem stajni Rollinsa... Najśmieszniejsze w tej całej historii jest to że Roman zniknął od tak z dupy, po prostu go nie ma i chuj... Zrobił sobie przerwę i wróci po Money In The Bank albo na samej gali ale już nie jako OTC, Trible Cheef bo to już umarło coś czuje że będzie już nowy gmmick oby nie Big Dog    
    • Grins
      Jakoś ostatnio mam mało czasu oglądać wrestling, ale obejrzałem ostatnio tą galę i ogólnie była nawet spoko tym bardziej Fatal 4 Way mocno mnie nie zawiódł ale już Main Event był nie co średni. Nie będę się tu rozczulał nad każdą walką, ogólnie przejdę od razu do Main Eventu, na prawdę to miała być ostatnia walka Cena i Ortona? Serio średnia końcówka tym bardziej, John mimo że staruje się Heelować to średnio mu to idzie, ta jego sztuczność bije po oczach, serio jak już chcieli tego turnu to mógł zmienić charakter a nie dalej wchodzi przy swojej starej muzyce, dalej w starym stroju bez sensu to jest... Ogólnie wszystkie segmenty Ortona i Cena były świetne ale sama walka to totalna klapa, szkoda mi Ortona że go tak chujowo zabookowali bo serio nie zasługuje na to.  Tyle z tego dobrego że Valkyria jest pompowana i pushowana to na duży plus, jednak powrót Becky to nie był taki zły pomysł może sama Beczka postanowi promować młodsze nabytki. 
    • KyRenLo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...