Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

Tragedia Yamato, księcia krwi Konoe w trzech aktach spisana


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  426
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.03.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Klasyczny

Dramatis Personae:

 

Yamato Konoe – książę z rodu Fujiwara

Asuka Nijo – tłumaczka

Zbigniew Wierzchowski – reporter

Chór – fani zgromadzeni w hali

 

 

AKT I

Scena 1

 

Japonia, miejsce do trenowania tradycyjnego japońskiego łucznictwa (Kyudo).

Na pierwszym planie Yamato Konoe z łukiem (dwumetrowym) w lewej ręce.

Obok niego Zbigniew Wierzchowski.

Słoneczny poranek.

 

 

YAMATO KONOE

(napinając cięciwę w okolicy ucha)

Przepraszam, że musiałem pana tu ściągnąć, ale niestety nie miałem czasu by w ostatnich tygodniach przylecieć do Polski.

(strzała wystrzelona – trafia bardzo blisko środka tarczy. Łuk z gracją obraca się w dłoni)

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI

Brawo! Brawo! Bardzo ładnie!

 

YAMATO KONOE

Nie ma się czym zachwycać – zbyt daleko od środka. Jeden taki mały błąd może pozbawić zwycięstwa. W Kyudo („droga łuku”) jak i w innych dziedzinach życia nie ma miejsca na najmniejszy rodzaj błędu. Myśli pan, że walcząc z Psycho wystarczy coś zrobić „bardzo ładnie”? Takie półśrodki mnie nie interesują. Cel został wyznaczony – teraz wszystko zależy od celności....

(napina cięciwę)

... a następnie trzeba trafić... w samo serce.

(strzał lepszy od poprzedniego – dla zawodowca nie jest to jednak sam środek)

Nie skomentuje pan tego?

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI

Nie wiem... (wahając się) jak...

 

YAMATO KONOE

Wielka szkoda. Umiejętność kulturalnego wypowiadania się na dowolny temat jest oznaką... (spogląda na niego zrezygnowany)... To chyba nie ma sensu prawda? (napina kolejną strzałę) Nie sądzi pan, że łucznictwo jest w pewien sposób urzekające? Niech pan zapamięta podstawową zasadę - właściwe strzelanie to właściwe trafianie. Wiedząc to nawet pan mógłby stanąć do walki z Psycho.

(trafia idealnie w sam środek)

Genialnie. Widać odezwała się we mnie krew pierwszego wielkiego króla Goguryeo – Jumonga [dosłownie „wielki łucznik”, panował 58 – 19 p.n.e.]. Nie sądzi pan, że może należałoby zwiększyć tempo akcji?

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI:

(nie rozumiejąc)

Tak.... być może?

 

YAMATO KONOE

Zatem niech się stanie według słowa mego.

(nadal trzymając łuk w lewej ręce, prawą ręką wyciąga miecz i obracając się przystawia ostrze do prawego policzka reportera)

Co pan teraz czuje? Chłód?

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI

(przestraszony)

Taa...tak...

 

YAMATO KONOE

To zabawne, że ten wywiad może posłużyć jako lekcja poglądowa wprowadzająca do mojej walki z Psycho. Mówiłem już o unikaniu nawet najmniejszych błędów, wyznaczaniu celu oraz właściwym strzelaniu, które jest jednocześnie właściwym trafianiem. Teraz przeszliśmy zaś do opcji pod tytułem – zwiększanie tempa akcji. To urocze, prawda? (uśmiecha się)

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI

(nadal przestraszony)

Taaaak....

 

YAMATO KONOE

Panu się może wydawało, że moje monologi nie mają żadnego sensu, ale to nieprawda. Ich sens trzeba odnaleźć, co dla upadłych umysłów może stanowić pewien problem. Dziś jednak mogę wyjątkowo pełnić rolę przewodnika po ciemnej jaskini niewiedzy. Czuje pan chłód ostrza? Lodowatą oziębłość stali? Stara to broń... a więc ten mroźny chłód jest także przejmującym oddechem historii. Niemądry jestem... mówiłem przecież o właściwym dobieraniu celu....

(z gracją przesuwa ostrze z policzka na okolice tętnicy szyjnej reportera)

Tak lepiej?

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI:

(spetryfikowany)

...

 

YAMATO KONOE

Cóż to? Źle się pan czuje? Doprawdy... (uśmiechając się delikatnie) nie mogę pojąć dlaczego. Skoro cel został wybrany, uniknięto błędów i zwiększono tempo to chyba czas zadać ostateczny cios? Te trzy z pozoru banalne zasady mogę doprowadzić do końcowego sukcesu. Wszystkie trzy odpowiednio dobrane w czasie, skoordynowane z indywidualnymi warunkami panującymi w danym czasie są prostą... i w zasadzie jedyną... drogą do zwycięstwa. Dramatyczne okoliczności nie wymagają bowiem nadzwyczajnych środków. Psycho to człowiek jak każdy inny. Taki urok egalitaryzmu.

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI

(cicho)

Co... to... ma... być... parada równości?

 

YAMATO KONOE

Tak jak pan dzisiaj.... tak już niedługo Psycho poczuje przeraźliwy chłód mojego ostrza. Niech pan spojrzy jak pięknie odbija się w nim słońce... gdy przyjdzie czas tej długo oczekiwanej walki tak samo odbijać będą się w nim gwiazdy.

(popada w zadumę i uśmiecha się)

Cóż... może trochę w bardziej metafizycznym sensie. To co pan czuje – będzie czuł Psycho. Tak jak pan zależy teraz tylko od mojej woli – tak samo będzie z Psycho. Tak jak znaleźliśmy się w tej chwili tutaj w wyniku niezbadanych działań przeznaczenia – w ten sam sposób spotkam się z Psycho. Wiele zależy od nieodwracalnego i nieuchronnego losu. Pańskie życie jest w tej chwili w moich rękach. Wyroki Niebios są nieuchronne, ale ja jestem pewien, że wkrótce Psycho znajdzie się w dokładnie takiej samej sytuacji jak pan. Moja gwiezdna klinga jest bowiem potężniejsza od wulgarności i barbarzyństwa.

(znów zadumany)

Mimo to jednak.... Gra w którą się wdałem jest w istocie.... niebezpieczna.

(opuszcza klingę, Wierzchowski prewencyjnie odsuwa się)

 

ZBIGNIEW WIERZCHOWSKI

(próbuje odzyskać oddech)

To... nie było konieczne.

 

YAMATO KONOE

Pańskie istnienie w tej chwili jest świadectwem mojej wielkoduszności.

(dotyka delikatnie palcem czubek ostrza miecza – pojawia się kropla krwi)

Cóż to? Nie jest błękitna?

 

 

Scena 2

Rękopis spalony przez autora w Saragossie.

 

 

AKT II

Scena 1

 

Rzeczpospolita Polska, gala promująca zbliżające się PPV.

Kibice spełniają rolę starogreckiego chóru.

Gra „Tatakau Mono Tachi”, pojawia się książę Konoe.

Powoli wchodzi na ring.

 

 

YAMATO KONOE

To szalenie interesujące, że znalazłem się tu dzisiaj w tak niecodziennej, a dla mnie dramatycznej konwencji. Pogarda tłumu i ignorancja motłochu zmusza mnie niejako do zrewidowania części moich dotychczasowych zamierzeń. Czuję, że stojąc tutaj niejako niepotrzebnie trwonię swoją drogocenną myśl na obce dla tego świata fantazje. Moich myśli, pełnych geniuszu i artyzmu jest jednak tak wiele, że z pewnością mogę ich trochę poświęcić. Zwłaszcza w obliczu nadchodzącego boju jaki czeka mnie na najbliższym... zaraz... jak to się nazywało?

(opiera się o narożnik i zbiera myśli)

 

CHÓR(FANI)

Baltic Mayhem!

 

YAMATO KONOE

O właśnie... nigdy nie potrafiłem zapamiętywać tych dziwacznych nazw. Zdecydowałem się zatem na tymczasowe odrzucenie klasycznego stylu i wejście na groźną i niezbadaną ścieżkę modernizmu. Wydawałoby się, że nowatorstwo i odkrywanie niezbadanych szlaków na zdawałoby się już utartej drodze polskiego wrestlingu jest mi całkowicie obce. (wzdycha) To tylko jeden z wielu aktów mojego dramatu. Gra w którą się wdałem okazała się szalenie niebezpieczna, ale w istocie - była ona konieczna. Dramatyczne okoliczności nie miały wymagać nadzwyczajnych środków. Zdaje się, że okłamałem sam siebie. Teraz zaś ja, książę z krwi Fujiwarów biegnę w forpoczcie nowatorstwa. Los niesłychanie potrafi zakpić z człowieka.

(chwila zadumy)

Na najbliższej gali nawet tak szeroko reklamowana walka o mistrzostwo świata nie będzie tak ważna jak mój pojedynek z Psycho. Inni mogą sobie walczyć o mało istotne pasy i trofea bez historii. Nim rozstrzygną się losy mistrzostwa świata – ja będę musiał się zmierzyć w walce o ład moralny. Owszem, możliwość walki o mistrzostwo świata jest kusząca. To wszak jedna z dróg wiodąca to chwały.. chwały niebios i ziemi. To brzmi tak górnolotnie, prawda? Chwała! Ha! Do tego nie tylko zwykła chwała, a chwała wieczna... chwała niebiańsko-ziemska. Dlatego walka z Psycho jest aż tak emocjonująca. To nie w pojedynku o mistrzostwo świata rozstrzygną się losy tej federacji. W ten dzień - to nasza walka będzie najważniejsza. Nieszczęśliwie w tym krytycznym momencie otchłań mojej najgłębszej świadomości zaczynają gnębić nieznośne i natrętne pytania. Trudno mi nawet o tym mówić. (chwila przerwy) Psycho ma w sobie tą dziką, bezceremonialną wulgarność, którą zjednuje sobie poklask motłochu i innych mniej lub bardziej poważnych ludzi. W ten sposób dochodzi do tego, że ja sam siebie zaskakuje. To przedziwne.... ale moja intuicja, jeszcze tak niedawno nieomylna, teraz ulega zwątpieniu. Obawiam się, że zaatakowana ze wszystkich stron różnymi herezjami.... może zacząć pojmować rzeczywistość w fałszywym świetle.

(kilkudziesięciosekundowa pauza)

Dlatego w momentach krytycznych tak ważna jest samodyscyplina. Tłum zgromadzony na hali być może nie popiera całkowicie Psycho... ja zaś tłumem się nigdy nie przejmowałem by mnie to obchodziło. Jest jednak jeszcze ten dziki i plugawy motłoch... to kółko wzajemnej adoracji, związek plebejskich komentatorów, którzy upatrzyli w moim przeciwniku swojego mentora, swojego bożka któremu gotowi są składać najwyższe ofiary i się na nim wzorować. Niegdyś plugawy plebs znalazł sobie złotego cielca... teraz zaś kolorem fałszywego bożka jest biel... (wzdychając)... jakże los bywa .. zaskakujący. Taka widać uroda mojego dramatu. Cóż zatem powinienem z nim uczynić?

 

CHÓR(FANI)

Ukrzyżuj go!

 

YAMATO KONOE:

(zaskoczony)

Wrócimy do tego później, bo chyba legendarny polski antysemityzm się mi tutaj odezwał. Czuję się jakbym był w Łodzi czy innym zabawnym mieście. Wracając do wątku głównego – nie mogę jednak zupełnie zignorować mojego przeciwnika i uznać, że jest o dwie klasy gorszy ode mnie. Nawet znany i lubiany w niektórych kręgach Kraven, dla większości wzór zachowań na ringu, wspominał niegdyś, że gdy przedrze się przez te wszystkie marki, które Psycho ma na sobie, pominie wstawki o narkomanii, oczyści ze wszystkich zniekształceń językowych, kalectwa formy i pretensjonalnej wulgarności.... to... odnajdzie się w tym jakąś treść. To właśnie sprawia, że tym razem poprzeczka została podniesiona o wiele wyżej. To nawet nie to samo co Vaclav, który jest tylko marnym uzurpatorem i przejściowym mistrzem czasu niepokojów. (zaczyna się śmiać sam do siebie) Bogowie... czy ja go naprawdę w pewien sposób pochwaliłem? Czy brakiem szacunku nie powinienem odpowiedzieć na brak szacunku? Agresją na agresję? Wulgarnością na wulgarność? Całkowitą pewnością siebie na pewność siebie? Widać konwencja dramatu jednostki mi nie służy.

 

CHÓR(FANI)

(niezrozumiały bełkot)

 

YAMATO KONOE

(ignorując fanów)

Mógłbym przejść teraz do części banalnej. Zrekonstruować historię polskiego wrestlingu. Zacząć snuć opowieść o tym jak to Psycho tak naprawdę w wielkich i kanonicznych federacjach niczego nie osiągnął, że nie wygrał najważniejszych pasów, a te decydujące walki z tymi najlepszymi przegrywał. Ironią losu jest fakt, że dawne gwiazdy popadły w zapomnienie i zostały przyćmione blaskiem jego gwiazdy... blaskiem, który w sam sobie jest straszliwie ponury. Wytworzony w garażu jakiejś małej polskiej firmy, która nie ma się co równać z wielkimi, japońskimi korporacjami. To tylko tak dla przypomnienia, gdybym znowu miał zostać nazwany panem Nintendo czy Mitsubishi. Jak mawiał polski marszałek sejmu - pokaż lekarzu, co masz w garażu. Za wulgarnymi i samolubnymi słowami bożyszcza nieuków nie idą żadne czyny. Ma on z pewnością swój niewątpliwy urok, ale nic więcej. Doprawdy przypomina mi to bohaterów rodem z Beverly Hills 90210, sztucznie wykreowanych niczym aktualny polski premier czy potencjalny przyszły prezydent USA. Nie powinienem się zatem niczemu dziwić. Wiara w rzeczy nie do uwierzenia jest prawie nieuleczalna.

(waha się)

Ja doskonale wiem, że w tym świecie filozofia, moralność, poezja, kultura.... nie mogą mi pomóc. Co się jednak stało to się nie odstanie. Gra została rozpoczęta, a na szali znajduje się wszystko co ważne. Wiem jednak, że tą narkotyczną wizję znaną jako telenowela pod tytułem P jak Psycho nie tylko trzeba, ale wręcz należy wreszcie zakończyć.... i ja się tego zadania podejmuje. Zwłaszcza, że ta walka to niejako konflikt o wyższe wartości. Po jednej stronie moralność i cnota (virtus), a po drugiej obraz dzikiego i nieokiełznanego barbarzyństwa. Jestem ostatnią twierdzą, ostatnim bastionem by bronić kultury. Za mną nie ma już nikogo, nikt nie woła i nikt nie przybędzie. Tak jak Arabowie grożą Izraelowi, że zepchną go do morza... tak i ja dzisiaj stoję na zboczach białych klifów w Tel-Awiwie. W takiej chwili jak ta... nie wolno się cofnąć. Albowiem to więcej niż zbrodnia, to błąd. Za mną nie ma już nic - przede mną dziki tłum i nieokrzesana personifikacja pretensjonalnej wulgarności jaką jest bez wątpienia Psycho. Ponawiam pytanie - jaki powinien być jego los?

 

CHÓR(FANI)

Ukrzyżuj go!

On koronę imperatora znieważa!

 

YAMATO KONOE

To, że dla mnie jest on wrogiem – to jasne. Ale cóż właściwie złego wobec was uczynił?

 

CHÓR(FANI)

Potęp i wydaje go męce.

On koronę imperatora znieważa!

 

YAMATO KONOE

Nie umiem obchodzić się z ludźmi, na których nie skutkuje żadne rozsądne słowo. W naszych plugawych czasach nikomu i niczemu nie można ufać. Jakże bowiem często widzialne oblicze jest źle dopasowaną maską. W dodatku ta zabawna metafora, gdy spojrzy się na Psycho ukrytego za oparami dymu staje się dziwnie prawdziwa. Czym tym razem nas zaskoczy? Cóż nam pokaże? Znów ujrzymy transmisję z jednego z modnych, europejskich miast? Nachalną projekcję kiczu i tandety za 100 000 euro? Wielkie telewizory, czarne jak niewiadomo co [tu wstaw obrazowe porównanie, koniecznie z użyciem słowa „zajebiście”]? Setki pięknych kobiet będących na jedno skinienie naszego bohatera? Szybkie i najdroższe samochody? W zasadzie czemu nie? To przecież tak porywa to biedne społeczeństwo! To chwyta za serce! No cóż... ja nie jestem pełen podziwu. Ja niczym Emil Zola w roku 1898 - oskarżam. Słyszycie? Oskarżam! J'accuse! Jest to więc nie tylko mój dramat... dramat księcia z krwi rodu Konoe. To także oskarżenie świata na istnienie którego ja nie mogę się zgodzić. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zwycięży ten chory świat narkotycznych wizji.

(popada w zadumę)

Chociaż może on już zwyciężył zyskując uznanie i zdobywając sobie naśladowców. Czy to zatem dowód na nieskuteczność nowej ewangelii? Czy zatem świat przeszłości, świat mitycznego PCW i nieomal już legendarnego EWF czeka zagłada? Moje odejście będzie oznaczać zerwanie ostatniej nici zespalającej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Mam nadzieję, że takiej klęski nie ześle na mnie los. Zdeptanie legendy ma mych oczach byłoby nawet dla mnie zbyt dramatyczne. Dlatego moje zwycięstwo jest konieczne by przynajmniej na jakiś czas odsunąć widmo zagłady. Muszę zniszczyć wszystkich tych, którzy stają na drodze mojej wiary i świętego nieomylnego magisterium. W tym przypadku takim zagrożeniem jest Psycho.... (krótka pauza)... gdy już opadnie bitewny kurz.... zwycięstwo będzie moje. Nie moja to rzecz co uczynicie z nim po moim triumfie. Przeleję jego krew, a on będzie wasz.

 

CHÓR(FANI)

Krew jego na nas i na dzieci nasze!

 

YAMATO KONOE

Chociaż między myślą, a jej realizacją leży wielka przepaść... ja... czuję się jakby tej przepaści nie było. Rzeczywistość to przepaść... a ja tkwię pośrodku niej. Jeśli przegram... cóż... przynajmniej wiem, że katastrofa nastąpiła punktualnie - bo wkroczyłem już na drogę swojego przeznaczenia, drogę najkrótszą i najpewniejszą, wybraną zimną kalkulacją... przeze mnie i tylko przeze mnie.

(Wychodzi.)

 

 

Scena 2

Usunięta.

 

 

AKT III

Scena pierwsza i ostatnia

 

Pochmurny poranek, plaża.

Na tle niespokojnego morza Yamato Konoe oraz Asuka Nijo.

 

ASUKA

To już prawie koniec. Idź i przynieś mi serce wroga. Pomogę ci w tym.

 

YAMATO KONOE

Cóż jednak jeszcze można uczynić?

 

ASUKA

Zrób to. Zrób to pierwszy, nim ktoś cię uprzedzi. Idź i zdobądź chwałę niebios dla siebie.

 

YAMATO KONOE

(patrząc w górę)

Chcesz bym posiadł chwałę niebios?

(spogląda na nią)

Ja - nigdy nie pożądałem żadnej chwały.

 

ASUKA

(odwracając się w jego stronę)

Wiem o tym. Jednakże chwała nieba i ziemi może należeć tylko do jednej osoby. Pod firmamentem tej federacji niebiosa obdarzają chwałą tylko jedną osobę. W naszej obecnej sytuacji ty i ja... jesteśmy ledwie pionkami na czyjejś szachownicy. Aby stanąć do walki przeciwko przeznaczeniu musisz zyskać chwałę.

 

YAMATO KONOE

W tym znowu naturalnie masz rację.

 

ASUKA

Znowu naturalnie mam rację.

 

YAMATO KONOE

(zastyga, blady jak śmierć, z coraz szerzej otwierającymi się źrenicami)

Zatem faktycznie - wynik ostatniego aktu rozstrzygnie o naszym losie.

 

 

 

KONIEC

5624562044dc465af79c51.jpg

  • Odpowiedzi 1
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Robespierre

    1

  • Ja Myung Agissi

    1

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 864
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.01.2008
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wyraźnie widać lekkość i swobodę dobierania słów...Kyudo - tutaj chylę czoło gdyż oddałeś idealnie istotę tej dziedziny. Oczywiście pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy jest podział RP na 3 akty. Dodatkowo wiedza odnośnie historii Japonii jest Twym wielkim atutem, która daje ogromne pole manewru. :)

EWF, III Oddział Kancelarii Osobistej Jego Imperatorskiej Mości.

Cultured Society|The Princess of Attitude.

I love the whisper of Attitude <3.

3926129444e3b08a90b45e.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Bastian
      Tak jest
    • KyRenLo
      John Cena ma rywala. Tak jak spodziewała się zdecydowana większość z nas już przed samym turniejem jest to oczywiście Gunther: Wiemy również coś więcej o kolejnych dwóch pojedynkach. Bayley zmierzy się z Sol Rucą: Natomiast Cody Rhodes podejmie mistrza NXT (Kogoś z dwójki Ricky/Oba):      
    • KyRenLo
      Widzę coś o Flo, więc muszę odpowiadać. Zapewne chodzi o zawodniczkę obecnie TNA zwaną Tessa Blanchard.
    • Grins
      Tak jak myślałem Gunta idzie na Cena, ale to co się działo po walce ewidentnie wskazuje że nie tego fani oczekiwali, coś czuje że zbierze przepotężne buczenie za tydzień, po co wgl był ten turniej? Nie można było zorganizować to tak że Gunther atakuje Cena na Survivor Series dusi go, brutalnie go niszczy i rzuca mu wyzwanie że to on będzie jego ostatnim przeciwnikiem? Przecież to byłoby o wiele lepsze rozwiązanie niż bezsensowny turniej z którego i tak nic nie wyszło, moim zdaniem taka decyzja z
    • MattDevitto
      Od jutra turniej wkracza praktycznie w decydującą fazę, więc dla zainteresowanych dodaję bloki:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...