Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Deliquent na temat wrestlingu


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  5 484
  • Reputacja:   15
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Deliquent na temat wrestlingu

Autor : Deliquent


Witam wszystkich, którzy jeszcze mnie pamiętają, oraz tych, którzy mnie nie pamiętają bądź też nie chcą pamiętać.

 

Choć nie będę pisał za często, a możliwe, że nie napiszę już nigdy (tzn. o wrestlingu), to chciałbym poznać wasze opinie na temat owego tekstu, który sprezentowałem. Zaznaczam, iż kompletnie nie bawiłem się w jego sprawdzanie. Wpierw miał być to tekst o tym, jakie to piękne były lata 80-te, później o najlepszych wrestlerach, następnie o tym, co mnie obecnie denerwuje we wrestlingu, oraz mała lekcja historii, aż wyszło połączenie tego wszystkiego, co raczej wygląda nieco dziwnie. Tekst postanowiłem podzielić na dwa okresy 1980-1992 i 1993- aż do teraz. Ponieważ co chwilę musiałem odrywać się od pisania, wygląda to jak ciasto, do którego się nie zagląda :) Być może wyrosło za bardzo, być może za mało, może być zakalec, ale mimo wszystko chyba da się zjeść :) Zapraszam.

 

[r...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/deliquent-na-temat-wrestlingu.html
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 20
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    5

  • Przemk0

    2

  • -Raven-

    2

  • AGNKP

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.12.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Twoja wiedza, Zwiechu, jest niesamowita, nic dziwnego, że ciągle jesteś wymieniany w czołówce polskich znawców wrs. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić - ot, dla czystej polemiki - to do końcowego "grupowania" zawodników. Mnie osobiście wydaje się, że Undertaker powinien znaleźć się w gronie "main eventerów" po 1993 roku. Zawodnik-ikona Wrestlemanii, pokazał (nawet ostatnio, mimo "zaawansowanego" wieku), że potrafi prowadzić do znakomitych walk wrestlerów nawet nie przeciętnych (vide Batista, można się tylko domyślać, jaki program mógłby zrobić z Ceną), w dodatku sklasyfikowany przez PWI na 2. miejscu w rankingu All-Time (przed nim jest tylko Flair). Zdecydowanie umieściłbym Callowaya w pierwszej grupie (może kosztem Kurta). Dodatkowo nieco wyżej postawiłbym też Owena - zawsze trochę w cieniu brata, ale z perspektywy czasu zaryzykowałbym twierdzenie, że to Owen był tym bardziej kompletnym.

Jeśli zaś chodzi o cały wstęp, przekrój "przez lata" - naprawdę, świetnie (i mądrze) napisany felieton. Czekam na następny - choćby za 4 lata ;P

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102324
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 692
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  13.04.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Lubie czytać tego typu przemyślenia, szczególnie gdy moge wynieść z tego jakąś wiedze. Bez wątpienia kosztowało to wiele pracy (patrząc na obszerność tekstu) ale było warto, bo bardzo mi się podobało. Licze, że zechce Ci się jeszcze czasem coś podobnego napisać, bo tak jak pisze Grim, masz ogromną wiedze. A duża wiedze + własne przemyślenia = dobry artykuł.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102472
Udostępnij na innych stronach

Super artykuł!!!!fajnie jest czasem dowiedzieć się czegoś więcej(duuuużo więcej),wiele jak się okazuje to jednak nie wiedziałem...chociaż co do tych rankingów to miałbym inne zdanie...ale to już kwestia gustów i upodobnień :-)) ale Szacuneczek spoko robota,pozdrawiam (oby więcej tego typu artykułów!!!)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102583
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Świetny artykuł. Musze przyznać, że dał mi do myślenia i zmienił trochę mój pogląd na wrestling. Mówię tu przede wszystkim o tym zostało napisane na temat walk. Ja zawsze uważałem, że gimmick matche sa ciekawsze, więc powinno ich byc więcej, a ten artykuł uświadomił mi, że wcale tak nie musi być i że pojedynki 1 vs 1 też moga być piękne. Zachęciło mnie to także do obejrzenia walk starszych, których nigdy nie oglądałem.

Szacunek i oby więcej takich artykułów!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102617
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Dobrnąłem do końca. Zaserwowałeś nam, Zwiechu, małe kompendium wiedzy ;). Rzec by można, takie w Twoim stylu, gdyż pamiętam inne teksty Twojego pióra (czy raczej klawiatury), w których brylowały zestawienia i porównania. Zgodnie z tym, co zasugerowałeś na początku, jest trochę chaotycznie. Nie mogę więc odnieść się do całości inaczej niż: dobra robota. Sam jednak co nieco piszę i domyślam się, że taki banał Cię nie zadowoli (choć zawsze miło jest przeczytać dobre słowo na temat swojej pracy). Spróbuję zatem jakość odnieść się do wszystkiego, co rzuciło mi się w oczy...

 

Po pierwsze, może faktycznie warto spojrzeć na lata 80-te przez pryzmat Ricky'ego Steamboata i kilku innych wrestlerów, a nie ogromniastych klocków przepychających się niezdarnie w ringu. Celowo nie napisałem o Ricu Flairze, a w szczególności o Randym Savage'u, których szeroka publiczność mogła oglądać jeszcze niedawno, a młodsi fani, dla których nawet lata 90-te to już prehistoria, nie mają o nich dobrego zdania z uwagi na ostatnie "wyczyny". O ile jednak Nature Boy potrafił zrobić walkę, która mogła się podobać (wiadomo, że nie było to to, co kiedyś, ale na tle ogólnym cieszyło oko) i wszyscy są karmieni komentarzami o jego fenomenie, o tyle nikt nie zadał sobie trudu żeby pochwalić Macho Mana i pokazać: on też był dobry. Co prawda nie jestem wielkim entuzjastą 80's, ale to bodaj najważniejszy okres w jego historii. To wtedy odbyła się pierwsza WrestleMania. To wtedy WWE urosło do rangi ogólnokrajowej federacji, kładąc kres federalizacji wrestlingu. To wtedy Hulk Hogan otworzył wszystkie drzwi i dał zielone światło do uzyskania przez federację Vince'a McMahona statusu "global". W przeciwieństwie do Ciebie nie uważam jednak, że tylko tamten okres wypuścił walki, które "naprawdę przeszły do historii". W przypadku matchy nie jest tak, że stają się one klasykami z chwilą ostatniego gongu. Potrzeba czasu. Zresztą wydaje mi się, że lata 90-te były dość urodzajne pod tym względem. Żeby nie szukać daleko, Razor Ramon vs. Shawn Michaels, Ladder Match na WrestleManii X.

 

Po drugie, o gimmick matchach napisałem w tekście pod adresem http://www.attitude.pl/przeswietlenie-tna-smierc-gimmick-matchy.html . Opinie tam zawarte w dużej mierze pokrywają się z tym, co napisałeś tutaj. Dzisiejszy mainstream trapi wiele problemów. Największym z nich jest to, że wszystkiego jest za dużo. Nawet dziecko wie, że dużą wartość osiągają tylko te dobra, które są rzadkie. Ciężko jednak za takie uznać PPVs, których jest więcej niż miesięcy w roku; pasy mistrzowskie (WWE), których jest tyle, że dla każdego starczy (co bynajmniej nie jest powodem do dumy); gimmick matche, po które bookerzy sięgają w myśl zasady: jeżeli nie masz co zrobić z wrestlerem lub ich grupą, wciśnij ich w już istniejący gimmick match lub wymyśl nowy, o ile możesz na tym zarobić. Najwięksi idealiści powinni przestać się łudzić, że Vince robi wrestling dla nich. On robi wrestling dla kasy i ma Was gdzieś.

 

Po trzecie, lubię kiedy coś lub kogoś się odbrązawia. Czasem ciężko to przełknąć niczym gorzką pigułkę, ale przynajmniej daje nowe pole do dyskusji. The Undertaker w mid-cardzie? Ruch co najmniej zaskakujący, ale nie bezzasadny (Grim, PWI to magazyn dla marków, zobacz jakie walki nagradzają ;)). Winning streak, na myśl o którym wszyscy wzdychają, w dużej mierze składa się ze zwycięstw nad miernotami [Giant Gonzales, Big Boss Man, A-Train (z Big Showem), Mark Henry] i emerytami (Jimmy Snuka, Flair). Nie sposób nie zgodzić się również z zarzutem o branie udziału w bezsensownych feudach. Jego pozycja dziwi jednak na tle np. The Rocka, który wielkim wrestlerem (liczę również czasy Nation of Domination) był mniej więcej pięć lat. Tyle tylko, że feudował w większości ze śmietanką WWE, co winduje go do main eventu. Brak Stinga w którejkolwiek kategorii to moim zdaniem nadużycie. To prawda, że wrestlingowo skończył się gdzieś w 1995, ale czy na Starrcade '97 został pogrzebany żywcem? Sądzę, że żywcem pogrzebało się WCW. Sting sklecił jeszcze parę dobrych walk. Może nie mam tak wyrafinowanego gustu jak widzowie Japonii, Meksyku czy indys, ale co tam... Wiadomo, każdy ranking jest subiektywny. Skoro jest Samoa Joe, którego mainstreamowcy poznali dopiero w 2005, to nie miałbym oporów żeby choćby do "warto wspomnieć" dodać np. Halla ;).

 

Po czwarte, słusznie dostało się ECW. Z drugiej jednak strony, Paul Heyman mógł w ogóle nie podjąć wyzwania i nie stawiać na hardcore. Czy byłoby lepiej? Uważam, że wrestling byłby uboższy, bo co jak co, ale ECW zapisało piękną kartę w historii. Jak zawsze wszystko rozbiło się o pieniądze. Poza tym Heyman był żadnym biznesmenem. Podziwiam go jednak za to, że do wszystkiego doszedł sam. WCW miało wszystko podane jak na talerzu, a mimo to poległo. Jeżeli napiszesz kolejny tekst, poświęć go federacji z Atlanty. Kocham ją, ale szlag mnie trafia gdy myślę o jej zorganizowaniu (zwłaszcza gdy ktoś nazywa ją cudowną ;)).

 

Ufff... koniec. Zapewne poświęciłeś dużo czasu, aby przypomnieć sobie to i owo, wiec możesz spokojnie gonić pewnych administratorów z Warszawy o zgrzewkę piwa... sorry, Coli ;). Odkurzyłeś też niektórym z nas (w tym obok podpisanemu) pamięć. Mam nadzieję, że to nie ostatni tekst i szybciej niż za cztery lata rzucisz nam coś do przeczytania.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102645
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  358
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.02.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Umieszczenie Taker'a w MidCardzie jest co najmniej ''kontrowersyjne'', gdzie tu Austin do taker'a ??? Austin na topie był tylko przez okres 1998-2001, wcześniej był zwykłym Midcarderem. Hmmmm skoro mówimy już kogo Austin pokonał na WM to dwa razy rock'a(tylko to go ratuje) ale kogo oprócz Rock'a ?? Halla ? który w 2002 był zwykłym Midcrderem w WWF/E,jedziemy dalej Savio Vega w 1996 kto to był Savio Vega ?? (Lower Midcarder)......, jeszcze coś na temat Taker'a to prawa ze był wpychany w słabe feudy ale ile ich miał ?? całkiem nie dużo, a dobrych też sporo miał (HBK)(KANE)(Diesel)(Lesnar)(HHH) i jeszcze więcej. A walki Austin vs. Taker bilans jest wyrównany, i do tego nie przypomina mi się kiedy Austin czysto pokonał taker'a w Buried Alive Austinow'i pomógł Kane,Summerslam 98 austin tez wygral nie czysto,JD 2001 ? HHH i jego sledgehammer, a Taker ? pyknoł czysto Austina i HHH w Handicap na Insurrextion 2001. Moim zdaniem PWI to świetny Ranking........Flair zasluzenie dostał pierwszą lokatę Taker drugą w sumie też.......w 1991 pierwszym roku taker pokonał Hogan'a ktory był wowczas na Topie.....w 91 austin byl jakims jobberem w WCW..........W sumie to zgadzam się z Austinem w ME ale co robi tam HHH który wykorzystał córke McMahona do mieszania sie w Booking, Teraz Rock..... :shock: 5 lat w WWF wystarczyło aby przebić taker'a :? coś zabardzo wiezyc mi się nie chce...........to tyle.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102686
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Amarru, bilans walk nie ma tu nic do rzeczy. Podobnie jak przeciwnicy na WrestleManii. Steve Austin był wyróżniającą się postacią w WCW (chociaż nienawidziłem tego idiotycznego tauntu z kręceniem filmu), w ECW mieliśmy już namiastkę Stone Colda (shootowe proma w kierunku Erica Bischoffa i Hogana), a w WWE stał się twarzą Ery Attitude. W przeciwieństwie do Takera, Austin wywalczył pozycję main eventera na ringu (Triple H, mimo iż jest kanalią, też, Stephanie McMahon wykorzystał już po wszystkim). I żeby było jasne, nie mam nic do Dead Mana. Stwierdzam tylko fakt, że on z miejsca dzięki świetnemu gimmickowi i dobremu wprowadzeniu stał się członkiem elity. W tej kwestii nic nie różni go np. od The Great Khaliego [oczywiście obu tych panów (nie odważyłbym się nazwać Hindusa wrestlerem) dzieli przepaść, więc niech nikt nie piszę, że ich porównałem]. Rocky to inna sprawa, ale mam nadzieję, że Deliquent przeczyta nasze dywagacje i jakoś się do tego ustosunkuje ;).
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102688
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

Okres 1980-92 został przedstawiony po mistrzowsku. Wiele się dowiedziałem o tym przedziale czasowym, czytając ten tekst. Nie podoba mi się tylko to, że Hennig, Luger, Funk czy Rhodes zostali umieszczeni w przedziale low-carderów. Terry Funk - ikona, która miała wielki wpływ na rozwój hardcore'u i którą zeszmaciło WWF dopiero w '97 gdy po powrocie nadano mu jakże beznadziejny gimmick, Chainsaw Charlie. Luger wypromował się już jako członek 4 Horsemen, był solidnym power wrestlerem i dobrym champem, którego zeszmacono dopiero w WWF gimmicku The Narcisist. W WCW przed przejściem i po odejściu z WWF był zajebisty i nie ma co gadać. Rhodesa i Henniga można spokojnie zaliczyć do mid-cardu.

Do 93-Dziś, mam natomiast trochę więcej zastrzeżeń. Po 1) tak jak w 80-92, grupowanie wrestlerów. Nie rozumiem tego dlaczego Undertaker - ikona tamtego okresu, została umieszczona w mid-cardzie. Nie rozumiem tez tego, co na liście robi walczący dopiero zaledwie kilka lat - Samoa Joe, który z resztą jest symbolem bardziej indy niż main streamu i nic wielkiego nie zdobył. Już bardziej pasuje tam AJ Styles, który więcej osiągnął i można by go spokojnie dać do Mid-Cardu. Jeff Jarrett Low-carderem ? gimme a break. Genialny heel, który z debilnego gimmicku Double J i feudu z Flairem wyniósł chyba tylko, o ile dobrze pamiętam U.S Title, ale który zajebiście się wczuł w role The Chosen One i trochę poźniej w King Of The Mountain. Gdyby nie ten człowiek, TNA nie zyskałoby tak dużej popularności.

Po 2) napisałeś, że nie wymieniasz Hogana i Flaira, których spokojnie można dodać do mid-cardu. Przecież Hogan od 93 do końca swojej kariery w WCW był prawie cały czas na topie. A to, że nudził za mikrofonem a ludzie nim rzygali, nie zostało przeze mnie dostrzeżone. Mega-heel, który podczas swojego entrance stawał się baby-facem, powiedział kilka słów i znów stawał się heelem. Dziwna ta publiczność była :) Genialny za mikrofonem + Eric do towarzystwa i aż chce mi się załączyć Nitro by słuchać go 20 minut na każdej z 3 godzin Nitro :) . Co do Flaira to raczej się zgadzam, bo rzeczywiście po 93, nie był już tym samym Flairem. 4 Horsemen straciło strasznie na wartości a Ric tylko raz na jakiś dłuższy okres czasu zostawał zauważany i dawano mu 'kogoś lepszego' do prowadzenia feudu.

Po 3) Napisałeś, że DDP nie był wystarczająco dobrym wrestlerem. W moim przekonaniu Page był jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci w WCW a wrestlerów lepszych ringowo z przedziału upper-mid card/main eventer mogę wyliczyć na palach jednej ręki.

Na razie na myśl mi przychodzą tylko Booker T i Scott Steiner.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102698
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  311
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.11.2003
  • Status:  Offline

Na początek - dziękuję za opinie, i za to, że macie ochotę podyskutować :)

 

Z uwagi na to, iż nie mam obecnie wystarczająco dużo czasu, aby odpowiedzieć na wszystkie "ale", zajmę się kilkoma "zarzutami":

 

1. Pozycja Undertakera w rankingu:

Zgadza się Taker jest ikoną, zawodnikiem, który nigdy nie przegrał na WM, niezwykle popularnym wrestlerem. Ale... Nigdy nie był postacią, wokół której wszystkos się kręciło. Nigdy nie był wrestlerem, dzięki któremu WWF sięgnęło szczytów. Wpierw był to Hogan, Piper i Savage. Później Bret Hart i HBK, a następnie Austin, Rock i w mniejszym stopniu Triple H. Oni stale walczyli z main eventerami, bądź przyszłymi main eventerami. Natomiast Taker dostał pas, a następnie feudy z Robertsem, Kamalą, Gonzalezem, IRS, Bundym itp. itd. Później "mega feud" z panem znanym dziś jako Viscera. Tak naprawdę, to przyjście Foleya "ożywiło" jego karierę (do tego jeszcze feud z midcarderem Goldustem, i z Vaderem który powoli szedł w odstawkę). Później Undertaker kręcił się wokół main eventów, ale tylko przez pewien czas (bo później byli Rikishi, Hardy, a nawet Kennedy który nie spełnił jeszcze pokładanych w nim nadziei), zmienino jego gimmick, co sprawiło, że... stracił swój największy "+". I jako American Bad ass i jako "Red Devil", Taker dawał przeciętne walki, do tego jego arsenał został ograniczony z uwagi na to, iż został heelem, a gimmick... To tak jakby push dostał Brian Adams za czasów D.O.A. Inna sprawa... Niemal do końca 1996 r. w speechach robotę odwalał za niego P.Bearer. Każdy "main eventer" z mojej listy, niemal od początku sam bardzo dobrze dawał sobie radę w tym aspekcie.

Taker to jeden z nielicznych wrestlerów o takim wzroście, który potrafił tak wiele w ringu, ale też nie można wychwalać go pod niebiosa, bo jako American Bad Ass był beznadziejny (o ile pamiętam, zajął drugie miejsce w rankingu Observera na najgorszego zawodnika roku). Dla mnie jest bardzo dobrym zawodnikiem, z doskonałym gimmickiem, ale nie jest typem wrestlera, który niemal w pojedynkę decydowałby o losach federacji. Bez odpowiednich przeciwników(Foley, który przyjmował dzikie bumpsy oraz HBK, Hogan, który mu jobbował), i ludzi (Bearer) nigdy nie przeszedłby do historii. Austin, Angle, Rock, Hitman, HBK, Triple H zawdzięczają wszystko ciężkiej pracy oraz naturalnym umiejętnościom (czy to w aspekcie ring skillsów, czy mic skillsów). Jeszcze jedna rzecz - choć Taker walczy dłużej niż Austin czy Rock, to NIGDY nie cieszył się tak niewiarygodną popularnością. Teraz przebija go nawet John C. czy Rey Mysterio.

I aby było jasne - lubię Takera bardziej niż Austina, Triple H, Rocka czy Hitmana, ale był on zawsze "dodatkiem" do powyżej wymienionych, a nie zdecydowanym nr. # 1.

 

2. Pozycja Stinga w rankingu 92-obecnie:

- dla mnie Sting jako wrestler skończył się w 1994 r. A jego postać zniszczono na Starrcade 1997. Nigdy nie był człowiekiem, który ciągnął federację na swoich barkach, a kiedy już powierzono mu takie zadanie, to... okazało się to pomyłką. Niestety. Oczywiście, jest w tym także wina bookerów, ale nie tylko. Sting nie miał w pewnym czasie "amunicji", która pozwoliłaby mu na przeskok poziom wyżej. Do 1992 r. miał atut w postaci naprawdę bardzo dobrych walk i ważnych feudów. Później tylko jeden niezwykle ważny feud, który go zniszczył, oraz gimmick, który ograniczył jego możliwości. I to by było na tyle.

 

3. Pozycja DDP w rankingu:

- To, że było tylko kilku wrestlerów w main eventach, o większych umiejętnościach, nie znaczy, że zasługuje na wyższą pozycję. Przejęcie przez Nasha bookingu baaardzo mu pomogło. Ale nie jest to człowiek, który powinien się znaleźć z tego powodu w low cardzie.

 

Lata 1992-2008 postaram się opisać bardziej w kolejnym tekście (będzie oczywiście także o WCW Six), ale trzeba jeszcze trochę poczekać (ale nie 4 lata:))

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102904
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  330
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.07.2007
  • Status:  Offline

Teraz przebija go (undertakera) nawet John C. czy Rey Mysterio.

 

Chyba trochę przesadziłeś. Nie jestem jakimś znawcą wrestlingu, ale uważam, że obecnie to właśnie Taker jest najbardziej popularnym wrestlerem w WWE. Ktoś już kiedyś o tym pisał, że w czasie feudu Undertaker vs. Batista, gdy deadman np. chokeslamował jakiegoś animala, to cała publiczność się cieszyła, natomiast w odwrotnej sytuacji, część ludzi buczała. Różnica między Takerem, a Ceną i 619 polega na tym, że ten pierwszy jest uwielbiany przez wszystkich, a Rey i John, głównie przez marków.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102962
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

A ponieważ marków jest najwięcej na galach WWE i śmiało można ich nazwać grupą docelową, Cena i Rey przebijają Takera popularnością. Wyjaśnienie Zwiecha jest dobre, aczkolwiek zdaniem Flaira Hart nigdy nie był wielkim drawem, więc i to może być kwestią dyskusyjną ;).
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102965
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2006
  • Status:  Offline

Swoją opinie o felietonie jako pierwszy napisałem w newsach i myślałem czemu nikt nie odpowiada :) Oto i ona:

 

dłuuugie jak na felieton i na bank dużo ciekawych przemyśleń.

 

przemyślenia są trafione i bardzo dobitnie pokazują że wrestling to nie tylko same gmimicki i umiejętności wrestlerów jak również ratingi, ilość zarobionych pieniędzy i ludzi oglądających PPVs, ale przede wszystkim dobre feudy, emocjonujące bookowanie walk, psychologia wrestlerów i dobra promocja produktu. Co tu dużo mówić żeby było obszerniejsze, a u nas w kraju dużo ludzi interesowało się wrestlingiem to można by było wydać to jako książkę.

Co do minusów to brakuje treści dotyczącej tego co się dzieje po 1994.

 

PS. Liczę na felietony MMA :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102966
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  330
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.07.2007
  • Status:  Offline

A ponieważ marków jest najwięcej na galach WWE i śmiało można ich nazwać grupą docelową, Cena i Rey przebijają Takera popularnością. Wyjaśnienie Zwiecha jest dobre, aczkolwiek zdaniem Flaira Hart nigdy nie był wielkim drawem, więc i to może być kwestią dyskusyjną ;).

 

Tylko że takera uwielbiają i marki i nie-marki, a Cene i Reya tylko marki.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/11116-deliquent-na-temat-wrestlingu/#findComment-102969
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      I tak i nie. Nie - nie jest to prawidłowa odpowiedź. Tak - zdecydowanie jest to film dla Ciebie, amigo
    • Kaczy316
      1.Zgadzam się w 100% taki teatr/serial, ale wrestling nigdy nie był sportem   2.Przez prawie pół dekady ciężko nie powtarzać schematów, nawet w filmach obecnie to widać czy serialach, ciężko stworzyć coś oryginalnego, bo "wszystko już było".   3.100% Prawdy   4.Znaczą, ale niestety o wiele mniej niż kiedyś, w sensie uważam, że obecnie więcej niż w latach 17-22, ale mniej niż w latach przed PG Erą chociażby.(A i btw pominąłeś nr. 4 xD)   5.Wszystko się dostosowuję do swoich czasów dobrym porównaniem są filmy i seriale, bo do tego można porównać wrestling, jakie filmy wychodziły w latach 90-00? I ogólnie jakie rozrywki wtedy preferowano? Brutalność była mega pożądana przez ludzi, walki, coś dla tego typu grup odbiorców, a właściwie wtedy to były nawet masy, bo większości wmawiano, że to jest rozrywka, teraz wszystko jest tworzone pod masy i dzieci, jakie czasy takie widowiska.   6.A tutaj się nie wypowiem, bo ciężko mi coś powiedzieć, może coś w tym jest.   Teraz tematy bieżące:   1.Dość subiektywna opinia, ja uważam, że dzięki temu mieliśmy naprawdę mega WM 40, gdyby Cody zdobył tytuł rok wcześniej nie mielibyśmy tak dobrego odłączenia się Jeya według mnie od Romana, sytuacji z Bloodline całej, kozackiego feudu z Rockiem, świetnego momentu z wybraniem zemsty na Rollinsie przez Romana, no ja powiem tak, gdyby patrzeć świeżo po WM 39 to można by to tak uznać, ale patrząc ile świetnych momentów dało to, że właśnie Rhodes wygrał dopiero rok później to jestem zdania, że była to najlepsza możliwa decyzja.   2.Z Tym też się zgadzam w 100% Bloodline zaczyna nudzić, ale głównie dlatego, że znowu wracamy do punktu gdzie umiera sporo storyline'ów, po prostu boją się pociągnąć za spust, dlaczego Solo nie wygrał z Romanem? Dlaczego nawet po wygranej Romka nie dostaliśmy Rock Bottom dla Romualda? Czemu Heyman się nie mógł odwrócić od Romana? Dlaczego Reigns nie mógł zwerbować sobie drużyny na WG tylko to Drużyna się do niego kleiła pomimo tego co im robił? To story zyskało na innowacyjności i ryzyku, a teraz traci mega dużo na pójściu po najmniejszej i najbardziej przewidywalnej linii oporu.   3.Też w 100% się zgadzam i mówię to od dłuższego czasu, Sami od 2022 odwala taką robotę, a jedyne co miał to pas IC, gdzie stracił go w drugim feudzie meh, chociaż ME WM nie da się mu odebrać i genialnego momentu, tak dalej to nie jest pas WWE/WH i ścisły ME tygodniówek, PLE, po prostu jak jest potrzebny to go wyciągają z kieszeni, żeby jobbnął, to samo jest z KO, smutne, ale niestety prawdziwe.   4.Też nie jestem tego fanem, jak ma ktoś zdobyć pas to niech będzie Full Time, przyzwyczaiłem się, że pasy World potrafią trafiać w ręce part timerów, no zdarza się, trzeba "promować" federację nazwiskami, ale żeby nawet mid cardowe? To już dla mnie przesada, jeszcze ten run był mega kiepski i zabił tylko tytuł US jeszcze bardziej.   5.Tutaj uważam, że zawodzą przecieki i internet, jest cała masa spekulacji, plotek i fake newsów, najświeższy przykład? The Rock, zapowiedział, że będzie na Raw i to wszystko, zjawił się? Zjawił, ale w tym przypadku to było takie 50/50, bo WWE zaczęło pompowanie balonika na Bad Blood kiedy The Rock zakończył gale, ale potem wszystko dopowiadali sobie fani, jakieś pojawienie się na SvS, potem ataki na Raw na Netflixie, nieważne, że byłoby to świetne pod kątem story, ale WWE nigdy wprost nie powiedziało, że Rock naznaczy Solo na nowego Tribal Chiefa i zrobi go z niego i że to Rock za tym wszystkim stoi, to wszystko fani sobie ustalali, więc z jednej strony się zgadzam, a z drugiej fani mają mega wysokie oczekiwania, a czasem WWE chcę po prostu, żeby legenda się pokazała i pogadała i to wszystko, ale to też już się robi mega nudne, bo ile można słuchać o tym jak świetnie być w danym mieście i jaka ta publika nie jest genialna i jak to wrestler X nie tęsknił za miastem Y czy za samym WWE xD, kontrowersyjny temat bardzo, ale ciekawy.   6.Ciężko zrobić coś z niczego, jak mają zrobić Panie na równi z facetami kiedy......Wrestling i walki to stricte męska rozrywka? Zawsze tak było i zawsze tak będzie i w większości to faceci oglądają takie rzeczy i chcą oglądać utalentowanych zawodników, 3/4 babek botchuje najprostsze akcję, nawet jak dali ME WM to z tego co pamiętam finish był zbotchowany, a przecież były tam dwie zawodniczki, które tu wymieniłeś, to tak jakbyś chciał zrobić z facetów cheerleaderów, w sensie nie jestem pewny, ale chyba są faceci cheerleaderzy, jednak nie zmieni to faktu, że jest to dyscyplina, która nie dość, że lepiej wychodzi kobietom to jeszcze ludzie po prostu chętniej je oglądają, bo z nimi to zostało utożsamione, kwestia tego na czym/kim dana dyscyplina powstała i która płeć jest w tym lepsza, zdarzają się wyjątki oczywiście, ale nie zmienia to reguły i faktów, porównanie może kiepskie wybrałem, nie jestem pewny, ale takie jedynie mi do głowy przyszło.  
    • Jeffrey Nero
      Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.
    • HeymanGuy
      1. Wrestling to bardziej teatr niż sport Oczywiście, że w wrestlingu są elementy sportowe, ale jest to przede wszystkim teatr. Przykład? Chociażby feud Lesnara z Romanem m.in. na WM 34, gdzie wielu fanów czuło, że walka była "ustawiona", ale nie pod względem wyniku, a pod kątem większego marketingu, a nie autentycznego rywalizowania dwóch zawodników. Historia i scenariusz były bardziej widoczne niż sama walka w ringu. Nawet w WWE, jednym z głównych atutów są właśnie postacie i opowiadanie historii, które przyciągają widza, a nie czyste umiejętności sportowe. 2. "WWE stało się mega komercyjne i przewidywalne" Pamiętacie, jak Vince McMahon wykreował najpierw SCSA, potem Jasia Cenę i tak powtarzał ten schemat z coraz to nowymi "twarzami" federacji> Zaczęło to być przewidywalne. Przykład: kiedy Cena zdobył 16. tytuł mistrza WWE w 2017 roku, fani odczuli to jako kolejną próbę wykreowania historycznego momentu, który nie miał większego związku z rzeczywistą rywalizacją. WWE stało się maszyną do zarabiania pieniędzy na nazwiskach i powtarzalnych formułach. Kolejnym dowodem może być dominacja The Undertakera przez lata – jego seria na WrestleManii była traktowana jak wydarzenie, ale z roku na rok traciła na świeżości. Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. 3. "AEW to jeszcze nie jest prawdziwy konkurent dla WWE" Owszem, AEW zyskało wielu wiernych fanów, ale wciąż nie może dorównać WWE pod względem globalnego zasięgu. Jednym z najbardziej mówiących o tym momentów była reakcja na "All In" w 2018 roku, kiedy AEW ogłosiło ogromne plany i zmiany w wrestlingu, a potem okazało się, że ich plany są w dużej mierze oparte na tym, co już robiło WWE, tylko z deka gorszym wykonem elitarnym to wychodzi. AEW wciąż nie potrafi zbudować takiej samej bazy subskrybentów w WWE Network, tudzież od kilku dni fani WWE na Netfliksie, czy dotrzeć do tak szerokiej grupy odbiorców na całym świecie. 5. "Znaczenie mistrzostw w WWE i nie tylko. Czy one coś jeszcze znaczą?" Czy pas mistrza WWE ma jeszcze jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? W wielu przypadkach pasy są bardziej elementem marketingowym niż oznaczeniem najlepszego zawodnika. Przykład? Cała masa, Jinder Mahal przejmujący pas aby trafić na indyjski rynek. Walki o pasy stały się bardziej oparte na scenariuszach ,,po coś" niż na faktycznej rywalizacji, co było widoczne w wielu storyline'ach. Oczywiście przykład Jindera to jeden z wielu, ale ten najbardziej przychodzi mi do głowy, kiedy w rosterze mieliśmy przecież masę lepszych workerów. 6. "Wrestling w latach 90-tych miał ten ‘dziki’ klimat, teraz za bardzo się tego boją, a nie powinni" Lata 90-te w wrestlingu to czas, kiedy granice były przekraczane. Z jednej strony mieliśmy erę Attitude WWE, z Austinem, Rockiem i Triple H, a z drugiej – ECW, które promowało brutalność, kontrowersyjne tematy i awangardowe podejście do tego, co można zrobić w ringu. W tym czasie wrestlerzy tacy jak Mick Foley (Cactus Jack) czy Terry Funk wprowadzali brutalność, która nie miała miejsca w dzisiejszym, bardziej ułożonym wrestlingu, przynajmniej tym mainstreamowym na dłuższą metę. Wiadomo jest GCW i inne CZW itp., ale to nie to samo. To były czasy, gdy nawet McMahon robił coś szalonego w ringu. Dziś już tego nie ma, a powinno się do tego od czasu do czasu wracać, ale na poważnie, a nie na odwal się. Kiedyś takie gale jak Extreme Rules i TLC zwiastowały naprawdę coś niespotykanego. Wiadomo, kiedyś formuła się wyczerpuje, ale aż tak szybko? 7. "Kontrowersyjni wrestlerzy na siłę wciskani audiencji" Patrząc na p sytuację np. z Joeyem Ryanem, który został oskarżony o molestowanie, ale mimo to próbował powrócić na ring, widać, że promotorzy wrestlingu często ignoruje kontrowersje. WWE przez wiele lat trzymało się "herosów", ale kiedy te osoby wpadły w skandale, organizacja po prostu je ignorowała i nie rozliczała się z nimi do końca. To samo dotyczy sytuacji z Hulk Hoganem, który po skandalu z nagraniem rasistowskim wrócił do WWE po kilku latach, co wywołało falę kontrowersji. Z jednej strony wrestling jest show, ale z drugiej, niektóre decyzje są bardziej biznesowe niż moralne, choć nie wiem co miało na celu pojawienie się Hogana na ostatnim RAW, bo ani biznesowo, ani moralnie się to nie spina imo. To było tak ogólnikowo, teraz bardziej na bieżąco. 1. "Cody Rhodes i jego droga do tytułu mistrza WWE" Historia Cody'ego Rhodesa, który wrócił do WWE po latach nieobecności, była jedną z najgorętszych story 2023 roku. Jednak ja jestem zdania, że WWE niepotrzebnie "zatrzymało" jego zwycięstwo nad Romanem Reignsem na WrestleManii 39, co było dla mnie sztuczne i przeładowane marketingiem. WWE zbudowało sobie historię wokół tego, że Cody musi "doprowadzić historię rodziny Rhodesów do końca", ale czy to naprawdę miało sens w kontekście jego rzeczywistego rozwoju w WWE i federacji? Przecież to było przewidywalne, Cody zasługiwał na pas mistrza wcześniej, zamiast rok panowania Reignsa prawie, że w hibernacji. Co teraz z tego wielkiego reignu Romana? Wspomnienie, ale czy dobre? 2. "Roman Reigns i jego dominacja nad WWE – ile można?" Roman Reigns stał się niemalże niepokonanym mistrzem w WWE, a storyline wokół jego dominacji trwa już od kilku lat. Mnie już szczerze nudzi tą idea Reignsa, bo choć jest dobrze napisany, to powtarzalność tego, jak Reigns "niszczy" kolejnych rywali, staje się przewidywalna. Całe "Bloodline" i jego rozwój w tej sytuacji miały ogromny potencjał, ale powtarzalność tej dominacji sprawia, że m. in. ja oczekujemy, spodziewamy się czegoś nowego, innowacyjnego. Co więcej, sytuacja z bliźniakami sprawiała wrażenie, że saga Bloodline idzie w stronę bardziej "personalnego" konfliktu niż rzeczywistej rywalizacji sportowej. Czasem sobie tak myśle, kiedy ta historia w końcu osiągnie swój "koniec" i jak WWE zrealizuje tę "dominację" na dłuższą metę, bo który to już ME WM będziemy mieć oparty w jakimś stopniu na kimś z Bloodline? Nawet nie chcę wiedzieć. 3. "Sami Zayn i knebel Triple H'a na jego twarzy. Jak WWE hamuje Samiego Zayna? Dlaczego?" Zaczynając od najpierw "lojalnego członka" Bloodline, Zayn stał się jednym z najgorętszych nazwisk w WWE dzięki świetnej pracy nad swoim charakterem. Jednak po jego "odwróceniu się" od Reignsa i staniu się bohaterem, zaczęły się pojawiać kontrowersje dotyczące tego, czy WWE naprawdę pozwoli Zaynowi zbudować "autentyczną" postać bez polegania na "momentach" z przeszłości. Wyraźnie widać, że Zayn często wpasowywał się w role, które były tylko "przeplatanką" starych smaczków storyline'owych, co niekoniecznie pasuje do jego talentu i potencjału, bo to i to ma ogromne. Męczy mnie to, że mają Samiego na wyraźnym hamulcu, zamiast spuścić go ze smyczy i pokazać co potrafi z pasem załóżmy WHC, albo WWE. Wszystko po to, żeby aktorzyny miały co robić, albo ktoś kończył historię przez 2-3 lata, SZ spokojnie dźwignąłby główny pas w WWE i to jest kryminał, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy patrząc na to jaką robotę robi w ostatnich miesiącach. 4. "Logan Paul jako mistrz – czy to naprawdę dobra droga?" Pojawienie się Logana Paula w WWE wywołało mieszane uczucia u mnie. Jego status super gwiazdy w mediach społecznościowych i ogromny zasięg sprawiły, że WWE postanowiło dać mu pas US. Jednak ja totalnie nie widzę żadnego sensu w tym, by celebryta, który nigdy wcześniej nie był profesjonalnym wrestlerem, zdobywał tytuł nawet w midcardzie. Może to być świetny ruch marketingowy, ale pod względem storyline'owym wydaje się to kontrowersyjne, bo można to traktować jako "spalanie" mistrzowskich pasów w imię szerszego zainteresowania mediów. Czy to dobry kierunek, by tytuł mistrza był traktowany jako coś, co można "sprzedać", a nie zasłużyć na niego w ringu? Przypominam, że w rosterze mamy takie tuzy jak Theory, Knight, Waller, no cholera moge wymieniać przez pare minut na jednym wdechu. Ale traktujmy pasy jak zabawki dalej, gawiedź i tak łyknie. 5. "(nie)Udane powroty legend do WWE – nostalgia czy wypalenie?" Powroty legend takich jak Edge i Christian (zwłaszcza po zakończeniu kariery Edge'a w 2011 roku) są zarówno ekscytujące, jak i kontrowersyjne, z uwagi na to że wychodzą inaczej niż sobie wyobrażamy. Na ogół cieszę się z ich występów, ale z drugiej strony – czy nie zaczyna to być po prostu używanie nostalgii zamiast rozwijania nowych gwiazd? WWE kontynuuje wciąganie starych, lubianych postaci do głównych storyline'ów, co wywołuje pytanie, czy to nie blokuje możliwości stworzenia nowych legend. Z jednej strony, te powroty dodają wielkiego efektu wow, ale z drugiej, mogą sprawiać, że nowe talenty nie dostają odpowiedniej przestrzeni. Moje zdanie jest takie, że WWE ostatnio nie potrafi za bardzo w wielkie powroty. Jedynie powrót Punka zasługuje na uwagę, ale reszta? Bez większego echa i polotu według mnie. Kiedyś bardziej w to potrafili. 6. "Wrestling kobiet – czy WWE robi wystarczająco, by promować je na równi z mężczyznami?" W ostatnich latach kobiety w WWE, takie jak Becky Lynch, Charlotte Flair czy Rhea Ripley, zyskały ogromną popularność, ale wciąż pojawiają się pytania o to, czy WWE naprawdę traktuje je na równi z mężczyznami. Storyline’y z udziałem kobiet są coraz bardziej złożone i emocjonalne, ale wciąż można zauważyć, że są one traktowane jako "dodatkowe" story w porównaniu do głównych fabuł z mężczyznami. Np. walka Becky Lynch z Trish Stratus na SummerSlam 2023 była świetnie zrealizowana, ale była to zaledwie jedna z kilku równolegle toczących się historii, niekoniecznie traktowanych na równi z głównymi pasami męskimi. W skrócie według mnie WWE nie robi nic, abym przestał traktować kobiety jako przerwa na siku.  
    • MattDevitto
      Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...