Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

Przyjaciele...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 632
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.09.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Kamera pokazuje nam wnętrze pokładu samolotu. Wokół krąży kilka stewardes oraz pasażerowie zajmujący swoje miejsca zgodnie z numeracją na biletach. Przy jednym z okien, siedział odprężony i wyluzowany Jupiter, który miał na uszach zaciągnięte słuchawki. Jupek ubrany był w żółtą koszulkę z napisem MAUI, spodnie typu ¾ w zielone palemki, a na oczach umieszczone były przeciwsłoneczne okulary ze złotymi szybkami odbijającymi wszystko dookoła niczym znakomite lustro.

 

Tuż obok usiadł mężczyzna niskiego wzrostu w dobrze skrojonej marynarce i od razu przywitał się z sąsiadem.

 

Mężczyzna: Dzień dobry. Jestem Karol Białas, dziennikarz telewizji [piiiiiiiiiiip – stop kryptoreklamie].

 

Jupiter: Witam.

 

KB: Panie Jupiterze, napewno domyśla się pan, że mój lot dokładnie tym samolotem, na tym miejscu nie jest przypadkowy. Wiem kim pan jest, i aby dostać się do pana i chwilę porozmawiać trzeba naprawdę się namęczyć. Jest pan w ciągłych rozjazdach... Poznań, miasta w których odbywają się gale HVW, Irlandia, Hiszpania... Ciężko pana złapać... Wpadłem więc na pomysł aby zdobyć bilet i porozmawiać z panem na pokładzie samolotu. Trochę mnie to kosztowało, więc napewno byłbym rozczarowany gdyby teraz oznajmił pan, że nie ma ochoty na wywiad.

 

Jupiter lekko się uśmiechnął i powiedział: Nie chcę aby taki wysiłek z pańskiej strony najzwyczajniej się zmarnował. Porozmawiamy...

 

Obaj zapięli pasy. Jak zwykle Jupiter przeżył chwilę emocji przy starcie. Latał samolotami od niepamiętnych czasów, a nigdy nie mógł się pozbyć tego przykrego uczucia strachu mnożonego przez zawodną wyobraźnię, kiedy maszyna z rykiem silników odrywała się od pasa startowego. Potem przychodziło uspokojenie i jeszcze krótka chwilka ściskania w gardle podczas lądowania. Irracjonalnie mniejsza, bo ziemia, widoczna tuż pod skrzydłem, dawała złudne wrażenie bezpieczeństwa.

Zgasły napisy nakazujące zapięcie pasów, można już było spokojnie pójść do kibla, a stewardesy zaczęły roznosić wielkie tace ze szkłem. Jupiter grzecznie zrezygnował z powitalnego kieliszka szampana i wyciągnął się wygodnie w miękkim fotelu kabiny business class...

 

KB: Sprzęt elektroniczny już można uruchamiać. Czy zgodziłby się pan aby nagrywac go na kamerze? Zależało by mi na przekazaniu telewidzom jak najlepszego obrazu pańskiej osoby.

 

Jupiter: Oczywiście.

 

Białas wyciągnął z bagażu podręcznego mały statyw oraz przenośną kamerę. Zainstalował sprzęt w bardzo szybki i zgrabny sposób, kierując obiektyw wprost na twarz Jupitera.

 

KB: A więc zaczynamy...

 

Po kilkunastu standardowych pytaniach typu, „Dlaczego HVW?”, „Jak się pan czuje po ostatniej walce?”, na które Jupiter odpowiadał już przed telewizyjnymi kamerami i na łamach gazet, Karol Białas zapytał o Vaclava...

 

KB: Czy jest coś co chciałby pan powiedzieć Vaclavowi? Jest szansa, że jeszcze przed najbliższą galą Vaclav obejrzy ten program i będzie mógł zobaczyć, co ma pan mu do powiedzenia. Wiemy, że Vaclav okazał się szybszy, zwinniejszy i mający więcej szczęścia, zgarniając panu najważniejszy tytuł w federecji sprzed nosa.

 

Jupiter: Vaclav jest celem podrzędnym dla mnie. Najważniejszy cel to pas, który Vaclav nosi przy sobie. Vaclav... Ty jesteś nadzwyczaj inny niż wszyscy... Myślisz, że masz pas i jesteś najlepszy? Udało Ci się po prostu... Może to do Ciebie nie dociera? Może trzaba Ci to wytłumaczyć w inny sposób? Masz rację... Do stworzeń takich jak Ty trzeba podchodzić inaczej...Jesteś jak dziwne i podejrzane bydlę. Powiedzmy sobie jasno i bez ogródek, jesteś typem wywołującym jedynie odruch obrzydzenia. Wystarczy po prostu na Ciebie spojrzeć, by przekonać się o tym naocznie i ostatecznie. Wystarczy? Nie? Idźmy więc dalej. Bytujesz jak żyjący w odludziu uliczny męt, chowasz się po krzakach, parkingach, czaisz się, by dopaść i wbić się w czyjąś skórę. A kiedy ta sztuka już Ci się uda i bezlitośnie katujesz swoją ofiarę ze strachu nie patrząc mu prosto w oczy, wtedy Twoja krew zaczyna płynąć szybciej, adrenalina podskakuje do najwyższych sfer możliwości, a całe Twoje ciało zaczyna się pocić i wydalać z siebie nieznośny dla normalnego człowieka smród. Taki jesteś Vaclav... Czy taki ktoś zasługuje na miano championa? Czy taki odludek może dalej dzierżyć coś tak cennego jak główne trofeum tej federacji? Coś co powinno znajdować się na tym o to ramieniu (Jupek pokazuje swoje prawe ramię)? Co zrobić jeśli ktoś taki jak Vaclav wciąż panoszy się w nie swoim domu? Co robi normalny człowiek, któremu zdarzył się bezpośredni kontakt z tak odrażającym stworzeniem pokroju Vaclava?... Otóż człowiek taki w pierwszym, naturalnym odruchu próbuje się go pozbyć, rozumując, im szybciej, tym lepiej. I wiecie co? Trudno tu się naprawdę dziwić. Najlepiej dać takiemu odrazu nauczkę, aby uciekł, schował się skąd wylazł i zrozumiał, że to nie miejsce dla niego... Ten sposób rozumowania i postępowania z Vaclavem to jednak iście niewybaczalny błąd... Osobnik taki zachowa się wprost przeciwnie do naszych oczekiwań... Będzie czychał i atakował z ukrycia, wybierając sobie za cel Twoje plecy... Tak jak to zrobił kiedyś Stabber, tak jak nie tak dawno postąpił omawiany Vacuś na parkingu...

 

KB: Widać, że ma pan żal do niego...

 

Jupiter: Żal? Jaki żal? On mi podpadł od pierwszej gali, następnie mając niesamowite szczęście wziął coś co nie powinno należeć do niego, a teraz panoszy się niczym burak pierwszej klasy.

 

KB: Myśli pan, że zarząd da panu jeszcze szansę na rewanż? I to w walce o najważniejszy tytuł?

 

Jupiter: Oczywiście, że mam taką nadzieję. Drugi raz już mu się nie uda wyjść z takiego pojedynku cało.

 

KB: Muszę poza kamerami przyznać, że jestem pana kibicem, tak jak wielu fanów polskiego wrestlingu i życzę panu z całego serca takiej walki. I zdobycia tytułu oczywiście...

 

Jupiter lekko się uśmiechnął i w tym momencie zapalił się czerwona lampka z ostrzeżeniem o zapięcie pasów... Samolot podchodził do lądowania, więc chcąc, nie chcąc, reporter musiał zakończyć nagrywanie i pochować sprzęt z powrotem do bagażu.

 

Czarna torba z napisem NIKE jechała na taśmie bagażowej. Zatoczyła łuk i trafiła wprost pod nogi Jupka. Pochylił się, chwycił ją lekko i wrzuciwszy na wolny wózek, skierował się w stronę wyjścia. Obok filaru jego niedawny sąsiad z samolotu, szamotał się z ogromną walizą. Chłopcy z Brygady Transportowej widocznie grali nią w koszykówkę, gdyż była nieco sponiewierana, a rozdarty bok kipiał swoją zawartością. Pasażerowie omijali go szerokim łukiem, a Jupiter uśmiechnął się do niego. Odpowiedział mu błysk bezradnych oczu.

 

KB: Zapomniałem zapytać o jeszcze jedno? Dlaczego właśnie tutaj pan przyleciał?

 

Jupiter ponowił uśmiech i odpowiedział na do widzenia: Interesy hehe...

 

Jupiter kiwnął pożegnalnie ręką i pchając przed sobą wózek ruszył w stronę, gdzie nad rzędem sterowanych fotokomórkę drzwi wisiał ogromny napis: WITAJCIE W SZCZECINIE. Wyszedł z dworca, zostawił wózek na podjeździe i rozejrzał się. Nieco z prawej, wśród tłumu podróżujących stał wysoki facet ubrany w zieloną koszulkę z napisem Ireland... Był to Chris „More” Attitude...

 

 

Chris: Wybacz, że nie zaproponowałem Ci gościny – powiedział wyprowadzając Jupka na ulicę. Łukowate lampy jarzyły się rzucając na bruk jasne kręgi światła.

 

Jupiter: Nawet o tym nie pomyślałem – zapewnił go – Powiedz tylko czy przygotowałeś salę i ring na nasze sparingi przed galą?

 

Chris: Wszystko jest już należycie przygotowane. Chodź odwiozę Cię – oświadczył wrzucając czaną torbę na tylne siedzenie terenowego samochodu.

 

Jupiter: Myślisz, że Tuan będzie problemem? – spytał, kiedy wydobyli się z gąszczu szczecińskich uliczek.

 

Chris: Wiesz, że Tuan jest jaki jest. Może sprawić problem, ale nim bym się nie martwił. Gorzej będzie z Psychem. Masz już z nim przecież poważne doświadczenia i znasz go.

 

Jupiter: Tym razem będę przygotowany dużo lepiej. No i nie będę sam. Wiesz, że razem możemy zdziałać dużo... Nie jeden raz przekonałem się o tym na własne oczy.

 

Chris: I tym razem damy radę. Zobaczysz... Szum morskich fal w tym tygodniu był o wiele łagodniejszy niż zazwyczaj, a to dobry prognostyk. Poza tym obserwowałem Psychozillę i znam jego słabe punkty i strony. To wcale nie jest niezniszczalny terminator jak się wszystkim naokoło wydaje.

 

Jupiter: Czujesz to? Jak publika będzie skandować nasze imiona po zwycięstwie? Właśnie takie chwile najbardziej mnie kręcą w tym całym interesie.

 

Chris się uśmiechnął przytakując mu w ten sposób: Children of Sensi...

 

Jupiter: Że co?

 

Chris: Children of Sensi. Tak Tuan i Psycho nazwali swój team...

 

Jupiter: Hahahaha!! Bardziej poważnej nazwy nie było? Haha...... Żenada. Dla mnie mogą się nawet nazywać Żwirek i Muchomorek... To są dwa dupki i tyle w tym temacie.

 

Objechali plac w koło i zatrzymali się przed bogato wyglądającym hotelem. Był to potężny gmach cały zbudowany z czerwonej wypalonej na słońcu cegły.

 

Chris: To tu (pokazał palcem na hotel). A teraz słuchaj. Pójdziesz do hotelu, pokój masz wynajęty na Twoje nazwisko, a jutro z samego rana przyjadę po Ciebie i zaczniemy sparingi. Mamy kilka dni do gali, więc przygotujemy się odpowiednio. Ja niestety muszę teraz zniknąć, wiesz dlaczego. Ale od jutra jestem do dyspozycji.

 

Jupiter: Dzięki wielkie stary. Wiedziałem, że na Ciebie można liczyć. Jesteśmy przyjaciółmi od dawna i cieszę się, że nigdy nic nie stanęło nam na drodze by miało być inaczej. Pokonamy tych dwóch pajaców, a potem będziemy kierować się w stronę najważniejszego tytułu federacji. I mam głęboką nadzieję, że kiedyś spotkamy się w pięknej walce o tytuł mistrzowski. Wtedy pokażemy wszystkim, na czym polega wyższa kultura wrestlingu... To byłby piękny pojedynek.

 

Chris: Mam to samo na myśli. (Następnie Chris wyciągnął w stronę Juoka rękę na pożegnanie i powiedział): Za morze...

 

Jupiter odwzajemnił uścisk dłoni: .... Za fale....

 

 

Jupiter po rozgoszczeniu się w hotelowym pokoju podszedł do uchylonego okna i zaciągnął się świeżym, wieczornym powietrzem. Jego pokój usadowiony był na trzecim piętrze, więc doskonale widział co się dzieje na biegnącej obok hotelu ulicy.

Po kilku chwilach, z przejeżdżającego żółtego samochodu – a raczej głośnika na kołach – zagrzmiał rap. Basy były ustawione na taki ful, że Jupiterowi z takiej nawet odległości wibrowały płuca. Nie rozumiał słów piosenki, ale brzmiały bardzo gniewnie. Jupiter zaczął mówic do siebie:

 

Właśnie taki jest Psycho One. Niby groźny, wyszczekany człowieczek, który ma na twarzy wymalowane słowa „przekleństwo i puste groźby to moja ideologia”... Po co wróciłeś do tej federacji? Aby znów błaznować? Aby znów wywyższać się ponad wszystkich i uciec w momencie, kiedy coś znowu Ci się nie spodoba? Tak mocno upokorzyłeś się publicznie odchodząc po pierwszej gali, a teraz masz czelność wracać i znowu się nadymać jak żaba dmuchana w dupę przez słomkę... Znowu chcesz wielki groźny mężczyzno dopaść mnie i zaatakować? Chcesz dać mi nauczkę? Co chcesz tym razem udowodnić? Że jesteś lepszy?... Otóż nie jesteś... Nie byłeś i nigdy nie będziesz... W dodatku teraz zmieni się klasyfikacja... Ja na topie, Ty na dnie... Co lepsze... Związałeś się z gościem, który również sobą nic nie prezentuje... Za kogo obaj się uważacie? Gangsterzy? Bandziory, łajdaki, parający się wszystkim skurwiele? Myślicie że jesteście fachowcami od kwestii jarania trawy i puszczania czarnej muzy? Myślicie, że wszystkie laski puszczają sobie z palca oglądając wasze ujarane mordy w tv? Haha... Pajace.... Zwykłe pajace... Ale teraz skończy się to... Chris i ja pokażemy wam gdzie jest wasze miejsce... Children of Sensi? Przestaniecie istnieć szybciej, niż myśleliście nad wyborem tak głupiej nazwy dla waszego pożal się boże teamu... A wiecie dlaczego? Bo nigdy nie będzie między wami takiej współpracy jak między mną a Chrisem. Nigdy nie będziecie potrafili dogadać się i rozumieć bez słów jak my... A Ty Psycho wracaj lepiej skąd przybyłeś po ucieczce, bo lepiej wiać i nie wracać, niż wiać po raz drugi....

 

Transmisja się urwała...

53541565549537ccb6a05f.jpg

  • Odpowiedzi 2
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Juppozo

    1

  • estevez

    1

  • mu

    1

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  786
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.09.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Klasyczny

A Ty Psycho wracaj lepiej skąd przybyłeś po ucieczce, bo lepiej wiać i nie wracać, niż wiać po raz drugi....

 

.. a najlepiej dostać wpierdol 400 razy , a przy kolejnej okazji mówić o tym , że jesteś lepszy . :D średnio , jeśli chodzi o poruszenie naszego temu , bardziej na plus to , że ładnie pokazałeś współprace z chrisem . ale i tak , spodziewałem sie czegoś lepszego po Tobie .

czasami spotykasz na swojej drodze osobe , której nie należy wkurwiać . to ja .

291222956444952483a993.jpg


  • Posty:  1 692
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  13.04.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  Ciemny

Ukazanie teamu z Chrisem (przyjaźń, współpraca) wyszło bardzo dobrze, podobało mi się również wkomponowanie speechów o Vaclavie i rywalach z gali. Tego brakuje troche u debiutantów. Szkoda tylko, że poprzedniego RPa nie było:)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Bastian
      Tak jest
    • KyRenLo
      John Cena ma rywala. Tak jak spodziewała się zdecydowana większość z nas już przed samym turniejem jest to oczywiście Gunther: Wiemy również coś więcej o kolejnych dwóch pojedynkach. Bayley zmierzy się z Sol Rucą: Natomiast Cody Rhodes podejmie mistrza NXT (Kogoś z dwójki Ricky/Oba):      
    • KyRenLo
      Widzę coś o Flo, więc muszę odpowiadać. Zapewne chodzi o zawodniczkę obecnie TNA zwaną Tessa Blanchard.
    • Grins
      Tak jak myślałem Gunta idzie na Cena, ale to co się działo po walce ewidentnie wskazuje że nie tego fani oczekiwali, coś czuje że zbierze przepotężne buczenie za tydzień, po co wgl był ten turniej? Nie można było zorganizować to tak że Gunther atakuje Cena na Survivor Series dusi go, brutalnie go niszczy i rzuca mu wyzwanie że to on będzie jego ostatnim przeciwnikiem? Przecież to byłoby o wiele lepsze rozwiązanie niż bezsensowny turniej z którego i tak nic nie wyszło, moim zdaniem taka decyzja z
    • MattDevitto
      Od jutra turniej wkracza praktycznie w decydującą fazę, więc dla zainteresowanych dodaję bloki:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...