Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

    Dostęp do pełnej zawartości forum wymaga zalogowania się. Możesz przyśpieszyć proces logowania lub rejestracji używając konta na wspieranych przez nas serwisach.

    W przypadku problemów z dostępem do konta prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum(@)wrestling.pl

     

UFC 92 - wyniki


-Raven-

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 086
  • Reputacja:   134
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Main Card:

 

-Rashad Evans pok. Forrest Griffin przez TKO at 2:46, R3

-Frank Mir pok. Rodrigo Minotauro Nogueira przez TKO at 1:54, R2

-C.B. Dollaway pok. Mike Massenzio przez TKO at 3:01, R1

-Quinton Rampage Jackson pok. Wanderlei Silva przez KO at 3:21, R1

-Cheick Kongo pok. Mustapha Al Turk przez TKO (strikes) at 4:37, R1

 

Pozostałe walki:

 

-Yushin Okami pok. Dean Lister przez Unanimous Decision (30-27 x 3), R3

-Antoni Hardonk pok. Mike Wessel przez TKO (Strikes) at 2:09, R2

-Matt Hamill pok. Reese Andy przez TKO (Strikes) at 2:19, R2

-Brad Blackburn pok. Ryo Chonan przez Unanimous Decision (29-28 x 3), R3

-Pat Barry pok. Dan Evensen przez TKO (Kick) at 2:36, R1

 

Powiem szczerze, że ostatnie PPV UFC w tym roku świetnie wyszło Łysemu i spółce. Żadna walka z karty podstawowej nie potrwała pełnego wymiaru czasu, tak więc działo się i to nieźle!

 

- Rampage vs. Silva. Patrząc na Wanda zdejmującego koszulkę pomyślałem sobie: "kim jest ten szczypiorek i gdzie jest Silva?":) Wanderlei wyglądał jak po kuracji odchudzającej, był o połowę mniejszy niż w PrIde. Silva jak zwykle pajacował przy wejściu i robił miny, Jackson skupiony, jakby dokładnie pamiętał poprzednie 2 porażki z Brazylijczykiem. Początek walki to szok nie mniejszy niż roznegliżowanie się Wanda:))). Gdzie ta agresja Silvy, która była jego znakiem firmowym? Gdzie to parcie do przodu? Niemal od samego początku karty zaczął rozdawać Rampage, który sprytnie zdominował Wanda w stójce. W pewnym momencie Silva wyłapuje lewego sierpa na szczenę i wali na glebę jakby mu ktoś odciął zasilanie (ciężkie KO). Sędzia od razu przerywa walkę, chociaż Jakson miał jeszcze chęć zapodać Brazylijczykowi małe G&P (zdecydowanie pamiętał poprzednie 2 porażki:) Przeprowadzka do Stanów nie wyszła Silvie na dobre, bo jest cieniem tego Wanda, którego znamy z występów w Japoni.

 

- Minotauro vs. Mir. Wspaniałe widowisko, chociaż był to spektakl jednego aktora, którym był Frank Mir. Jestem markiem Nogueiry, ale w tej walce prawie wogóle go nie było! Mir wyszedł do ringu rozluźniony, jakby w ogóle nie obawiał się bardziej doświadczonego oponenta. Mino skupiony, jakby błądzący gdzie indziej myślami... Początek i od razu ostre szarże Mir'a, który już na starcie zaczął spychać Nog'a do defensywy. Po jednej z takich akcji Minotauro wyłapuje ostrego punch'a na szczenę i ląduje na dechach, ale po nieudanej próbie dobicia go przez G&P, Mir rozsądnie wstaje i zaprasza Brazylijczyka do stójki (świetna strategia Franka, który wolał nie konfrontować swojego brazylijskiego ju-jitsu z umiejętnościami Nogueiry, schował dumę w kieszeń i postawił na stójkę). Tutaj także Minotauro prawie nie istnieje i jest bombardowany uderzeniami na głowę przez Amerykanina. Na sekundy przed gongiem kończącym pierwszą rundę, Mir po ładnej kombinacji znowu posyła Brazylijczyka na deski. Koniec rundy wybawia Nog'a z opresji... Druga runda ma podobny przebieg jak pierwsza, Minotauro nie ma pomysłu na Amerykanina a ten poczynia sobie coraz śmielej, zmuszając Nogueirę do mało składnej obrony. Po jednym z kolejnych ataków, Mir znowu zasadza Brazylijczykowi cepa na brodę a Mino znowu wita się z glebą. Tym razem Frank rusza od razu i zasypuje oponenta uderzeniami (G&P) a sędzia (wg mnie zbyt szybko) ogłasza TKO.

Powiem tak - Mir wygrał jak najbardziej zasłużenie, bo był w każdej materii lepszy od Nogueiry, który wyszedł do tego pojedynku zupełnie bez pomysłu. Uważam jednak, że sędzia pospieszył się trochę z przerwaniem walki, bo Nog nie odpłynął i jeszcze się bronił. Nie, nikt nie oszukał Brazylijczyka, bo przegrał on zasłużenie, ale sędzia powinien dać jeszcze chwilę Frankowi, by to on postawił kropkę nad "i" (sądzę, że Brazylijczyk i tak by nie przetrwał do końca rundy) a tak pozostał lekki niedosyt, bo uważam, że sędzia (i cały zarząd UFC) aż rwał się do przewania walki i ogłoszenia wygranej Mir'a, którego rewanż z Lesnarem, będzie przecież marketingową bombą atomową!

Co by nie mówić - zasłużona wygrana Amerykanina i świetna, logiczna (olał parter, w którym różnie mogło być, gdy tylko zobaczył, że spokojnie dominuje w stójce) walka. Szkoda, że Minotauro przegrał w taki sposób, bo w tym pojedynku po prostu nie istniał...

 

- Rashad Evans vs. Forrest Griffin. Świetna walka w wykonaniu Mistrza! Forrest jak zwykle wyszedł do niej przygotowany i z konkretną strategią. Wykorzystywał przewagę warunków fizycznych i sprytnie nie pozwalał sporo mniejszemu oponentowi skracać dystansu. Powiem szczerze, że podczas pierwszej rundy (a także zaryzykowałbym stwierdzenie, że - i niemal całej walki) Evans nie pokazał nic ciekawego a Griffin pięknie trzymał go na dystans i bombardował low-kick'ami. Mniejszemu Rashadowi ciężko było się przebić przez zasłonę wszystkich tych kick'ów i jakoś mocniej ugryźć obrońcę tytułu. Druga runda była podobna do pierwszej - nacierający Forrest i usiłujący coś bezskutecznie wymodzić pretendent do pasa. Jak dla mnie obie rundy wygrywa wyraźnie Griffin (publika na maksa dopinguje obrońce tytułu!). W trzeciej rundzie zawodnicy w pewnym momencie lądują na glebie i Evans przypuszcza niesamowity atak zasypując Mistrza lawiną uderzeń (G&P), ale Forrestowi udaje się jakoś zapiąć gardę i przetrzymać nawałnicę, choć widać że nie spłynęło to po nim jak woda po kaczce. Evans zaczyna pracować nad rozpięciem gardy Griffina i ładuje mu kilka mocnych łokci na twarz. W pewnym momencie Rashad będąc nadal w gardzie trafia bardzo mocnym prostym w twarz Champa, Forrest rozszczelnia gardę i zaczyna się egzekucja. Po lawinie killerskich uderzeń, Griffin odpływa (i tak sędzia czaił się zbyt długo z ogłoszeniem TKO, bo Forrest odjechał dobrą chwilę wcześniej) i werdykt może być tylko jeden - TKO i mamy nowego Mistrza a Rashad Evans pozostaje nadal niepokonany.

Powiem szczerze, że pretendent, poza wygraną, niewiele ciekawego pokazał i w tym pojedynku o wiele bardziej podobał mi się Griffin, który świetnie realizował założoną sobie strategię. Niestety chwila nieuwagi + dynamit w łapach Evansa + średnia szczena Griffina wystarczyły, by pas zmienił posiadacza. Szkoda. Mam nadzieję na rewanż tych zawodników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 19
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    8

  • Scythe

    4

  • Ceglak

    3

  • pablobjj

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!! :D

 

Nie mogłem się powstrzymać :P A przechodząc do konkretów, naprawdę piękna gala! UFC pięknie zakończyło rok 2008. Jestem w pełni usatysfakcjonowany z KAŻDEGO rezultatu w Main Card. Zgodnie z moim przeczuciem, Rampage nie dał Silvie powiedzieć ani słowa. Po prostu trafił go porządnie i posłał do krainy snów, co było dla mnie najpiękniejszym i najcudowniejszym wydarzeniem w świecie MMA w 2008! :D Wydaje mi się, że fani Silvy powinni się w końcu pogodzić z faktem, że w dzisiejszych czasach cepy nie wystarczą, by wygrywać z najlepszymi (btw. ktoś może wspominał, że Silva ma lepszą stójkę, niż Quinton? Wolne żarty :) Rampage ma obecnie 3 razy lepszą stójkę, niż Liddell, który zjadł Wanderlei'a na śniadanko 8) ) Co do pojedynku Mir vs Mino, tak jak pisałem wyżej, miałem przeczucie, że to będzie najcięższa przeprawa dla Noga w jego karierze i tak też się stało, tyle, że nigdy nie podejrzewałbym, że Mir po prostu zje Noga w stójce! Frank nigdy nie błyszczał w tej płaszczyźnie, ale to, co pokazał 27 grudnia naprawdę mi zaimponowało! Wydaje mi się, że Mir jest teraz na fali i stawiam zdecydowanie na niego w pojedynku z Lesnarem, który według mnie nie pokazał nic ciekawego w walce z Couturem. Przechodząc do ME, czyli Griffin vs Evans. Nie chce się powtarzać, ale ZNOWU potwierdziły się moje przypuszczenia :P Od początku twierdziłem, że Forrest z najbardziej prestiżowym pasem UFC to czysta parodia i sam Griffin udowodnił to w tej walce. Co z tego, że radził sobie przez pierwsze 2 rundy? Czy ten człowiek myślał, że jeśli raz udało mu się takim sposobem wygrać z Jacksonem (chociaż zwycięstwo to BAARDZO śmierdziało nieładną kontrowersyjną kupką, a już na 100% jednogłośna decyzja), to z każdym następnym wymęczy decyzję? Przykro mi to stwierdzać, bo wiem, że narażam się fanom Griffina, ale moim zdaniem ME UFC i walki o pas to nie miejsce Forresta. Griffin miał być mięsem armatnim dla Shoguna, który dostał go na rozgrzewkę w UFC. Rua wyszedł do walki w fatalnej formie, co Forrest wykorzystał i tylko dzięki temu Griffin znalazł się tam, gdzie nie powinien (a z pewnością nie teraz, chociaż nie sądzę, żeby był kiedykolwiek gotowy na bycie prawdziwym mistrzem, który wychodząc bronić tytuł jest faworytem, a nie wiecznym underdogiem ;] ) To chyba tyle ode mnie Jeszcze raz: GALA PIĘKNA! Nie mogło być lepiej :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 334
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.12.2003
  • Status:  Offline

Galę obejrzałem dziś rano (oprócz pojedynków spoza głównej karty i Mir vs Mino, na którego spoilera nadziałem się przez przypadek. Damn! :) ) i oczywiście nie wypada mi nie zgodzić się z przedmówcami. Świetne zwieńczenie roku, bardzo dobre walki, choć miałem wielką nadzieję, że Wanderlei pokaże się z lepszej strony. Zabrakło mu zdecydowanie jakiegoś planu na tą walkę, który powinien mieć zdając sobie chyba sprawę ze swojej nienajlepszej formy (inna sprawa, że ”jego planem” zawsze było miotanie na oślep i brutalna agresja. Teraz, kiedy jej zabrakło, widać, że powinien się bardziej przyłożyć do strategii, a nie tego, co najlepiej wyłania się z jego łamanej angielszczyzny ”I will beat him so bad” :) ). Rampage za to w świetnej formie, widać, że bardzo skupiony, ośmielę się stwierdzić, że gdyby był w podobnej dyspozycji przed walką z Forestem, dalej byłby posiadaczem pasa LHW.

Main event też palce lizać. Zgodzę się z Ravenem, że Griffin miał dobry plan na tą walkę i świetnie wykorzystywał warunki fizyczne, nie dopuszczając do starcia z Evansem. Tyle tylko, że w pewnym momencie zabrakło mu chyba koncentracji (bo chyba nie siły, z tego co się orientuję, Forest raczej nie ma problemów kondycyjnych) i popełnił błąd, który z pełną stanowczością wykorzystał Evans. Wystarczył moment i G&P załatwiło sprawę...co prawda Forest po walce trochę pajacował mówiąc, że nie tapował kiedy Rashad go okładał, ale gdyby nie sędzia, z jego twarzy zostałaby szybciutko mokra plama.

O zwycięstwie zdecydował więc niuans, jeden błąd, a wynik równie dobrze mógł być w drugą stronę, bo przecież gdyby Griffin nie odwrócił się w momencie, kiedy Evans się poślizgnął i wylądował na dupie tuz przy klatce, na pewno nie zmarnowałby okazji i byłby dalej czempem.

A jaki jest nowy mistrz? Nie zgodzę się z Ravenem, że nie pokazał nic ciekawego, chociaż fakt, że dał sobie narzucić warunki gry Foresta, który jednak taki ma właśnie styl.

Co w tej sytuacji mógł zrobić? Ruszał się, próbować kąsać Foresta i kilka razy mu się udało (chociaż byłemu już mistrzowi udawało się to częściej ;) ), a że nie udało się go konwencjonalnie powalić, to już inna historia ;) Inaczej jednak nie mógł tego pojedynku rozegrać, bo przecież gdyby poszedł na pełne starcie pewnie nie miałby większych szans.

 

Zaskakująco ciekawy był też opener między Kongo, a Mustafą. Przyznam, że Francuza widziałem na ringach MMA po raz pierwszy, ale zrobił dobre wrażenie. Inaczej niż Mustafa, który zdaje się, jest typowym siepaczem i pewnie nieprędko dostanie następny pojedynek w głównej karcie.

A Kongo? Czy to dobry rywal dla Lesnara? Szczerze mówiąc, nie wiem, bo nie widziałem jego walki z Couture, kiedy zdobył mistrzowski pas. W każdym razie na tą chwilę lepszy wydaje się dla niego Mir, który jak czytam, rozniósł w proch pana Mino, co już samo w sobie o czym świadczy.

A jakie państwa zdanie? Lesnar ma szanse z Mirem, czy na odwrot - wkrótce będziemy mieli nowego mistrza wagi ciężkiej? ;)

 

Pozdro i przepraszam za chaotycznego posta, ale piszę z pracy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 086
  • Reputacja:   134
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wydaje mi się, że Mir jest teraz na fali i stawiam zdecydowanie na niego w pojedynku z Lesnarem, który według mnie nie pokazał nic ciekawego w walce z Couturem.

 

Może to wynik ostatnich rozstrzygnięć, ale ja jestem bardziej pesymistyczny odnośnie typowania :D Mir może mieć z Lesnarem cholernie ciężką przeprawę, tym bardziej że już w ich pierwszej walce mieliśmy totalną dominację Brock'a (stójka i parter) i wygraną "rzutem na taśmę" Franka (trochę chłopak miał szczęścia, bo w pewnym momencie sędzia spokojnie mógł ogłosić TKO, po G&P Brocka, kiedy oponent prawie w ogóle się nie bronił. W porównaniu do tamtej sytuacji - Minotauro w momencie ogłoszenia TKO był niemal niezamroczony!). A od tamtego czasu Lesnar z pewnością trochę "dojrzał" ringowo i będzie na pewno baaardzo uważał na BJJ Mir'a.

Powiem tak - sercem będę za Frankiem, bo wizja Lesnara ze zunifikowanym pasem mistrza HW po prostu łamie mi serce :D, ale kasy na Mir'a bym nie postawił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

gala okazala sie wielkim sukcesem. Z punktu widzenia fana dostalismy wszystko: emocje, nagle zwroty i nokauty!

 

nie bede opisywal walk, kto widzial ten wie, zreszta Raven juz i tak zdazyl to dosyc ciekawie nakreslic.

 

Odniose sie natomiast do paru rzeczy:

Mir vs Minotauro

decyzja sedziego jak najbardziej sluszna. Gdyby potrwalo to chwile dluzej bylibysmy swiadkami BARDZO CIEZKIEGO KO. Gadanie ze Nog nie takie juz sytuacje przetrwal sa w tym wypadku nie na miejscu. W momencie G&P w wykonaniu Mira, rece Noga przypominaly gumowe raczki dmuchanej lali. I nie wiem czy ktos widzial jak Nog wstawal i oddal pare pierwszych krokow, polecam zobaczyc to jeszcze raz. Mir w pelni kotrolowal sytuacje. Ciekawia mnie opinie ludzi ktorzy zdaja sie nie dostrzegac powagi sytuacji. Sytuacja byla wrecz identyczna kiedy to Evans obijal Griffina a jednak nikt nie krzyknie ze moglismy to jeszcze chwile pociagnac. Szkoda by mi bylo patrzec na Mino jesli sedzia pozwolilby na dalsze pare sekund dominacji Mira. To byloby wrecz jak wpuszczenie dziecka do sklepu ze slodyczami dajac mu karte platnicza bez limitu.

 

Silva vs Rampage

Silva zdaje sie musi odpoczac od wszystkiego i odnalezc dusze wojownika. Do tego dochodzi fatalna obrona w jego wykonaniu. Przez chwile poszedl na zywiol i... skonczylo sie jak sie skonczylo. Zeby bylo jasnosc - Rampage tez nie zachwycil, jedyne jego dobre momenty to wlasciwie te parenascie sekund przed KO Silvy. Doskonala obrona lokciami w podwojnej gardzie przed atakami Silvy i sierpowy na szczece Silvy. Poza tym bez rewelacji, albo inaczej mowiac, nie mielismy moze okazji zobaczyc nic wiecej bo za krotko to trwalo.

 

Griffin - Evans

Evans jest pajacem. Ale pajacem z planem. Przez dwie i pol rundy pajacowal po calym oktagonie nie dajac sie wciagnac w walke Griffinowi. Do tego doszlo jeszcze jego show po ataku Griffina w jednym z naroznikow, gdzie Evans po prostu odepchnal mistrza i prawa reka poczarowal przy ustach i kroczu tylko po to by lewym sierpem poczestowac zaskoczonego Forresta.

Griffin mial pomysl, mial checi, ale... nie ma talentu tyle ile ma go Evans, ktory mimo slabszych warunkow udowodnil, ze w sporcie trzeba miec przede wszystkim talent. Jak to ktos powiedzial - "roznica miedzy nimi jest taka: Evans nie potrzebuje ogladniecia przed walka wszystkich czesci Rocky`ego jak to robi Griffin by zablysnac w oktagonie"

 

Kongo vs Al Turk

Turk chyba niepotrzebnie poddenerwowal Konga tym low blow. Cheick po chwili oddal a potem tylko pokazal ze zwyciezca moze byc tylko jeden. Kongo jest niesamowicie mobilny, dobrze kombinuje w ringu, ale czegos mu brakuje. Ciezko powiedziec czego, ale musi sie jeszcze rozwijac zeby stanac do walki o pas HW i krecic sie w jego poblizu na wysokim poziomie. Jak na razie jest dosyc wyskokowym zawodnikiem. Raz moze byc tak innym razem inaczej

Edytowane przez Ceglak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 086
  • Reputacja:   134
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ciekawia mnie opinie ludzi ktorzy zdaja sie nie dostrzegac powagi sytuacji. Sytuacja byla wrecz identyczna kiedy to Evans obijal Griffina a jednak nikt nie krzyknie ze moglismy to jeszcze chwile pociagnac.

 

Może dlatego, że różnica była tego typu, że Griffin po G&P leżał jak trup i się nie ruszał (sędzia mógł pozwolić Evansowi go zabić lub przerwać tą egzekucję) a Minotauro jeszcze usiłował wykaraskać się z opałów (nie odpłynął). Tak jak pisałem wcześniej - pewnie i tak Brazylijczyk by tego nie przetrwał, ale to Mir powinien mieć szansę postawić kropkę nad "i" a tu wyręczył go sędzia. Fakt Ceglak - sytuacja była poważna, ale zawodnik ma zawsze możliwość odklepania, jeżeli nie "odpłynął" a czuje, że i tak już nie da rady. Nogueira jeszcze coś próbował, chociaż i tak nie sądzę, by przetrwał tą rundę z Mir'em.

 

Co w tej sytuacji mógł zrobić? Ruszał się, próbować kąsać Foresta i kilka razy mu się udało (chociaż byłemu już mistrzowi udawało się to częściej ), a że nie udało się go konwencjonalnie powalić, to już inna historia Inaczej jednak nie mógł tego pojedynku rozegrać, bo przecież gdyby poszedł na pełne starcie pewnie nie miałby większych szans.

 

Pozwolę sobie się nie zgodzić. Gdyby Evans i Griffin poszli na wymianę, to właśnie Forresta wynieśliby nogami do przodu. W końcu to Rashad ma prawdziwy dynamit w łapach a Griffinowi często zarzuca się słabą szczenę :D Dlatego też uważam, że Evans zawalczył bardzo asekuracyjnie i nic wielkiego nie pokazał (jak na tak utalentowanego zawodnika) a właśnie Griffin prawie do samego końca rozgrywał ten pojedynek bardzo strategicznie, mając świadomość swoich mocnych i słabych stron.

Może to moja słabość, ale zawsze bardziej będę doceniał workera, który daje w walce z siebie 110% niż talent, który walczy zachowawczo (dając słaby show), licząc na jeden lucky punch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

Może to wynik ostatnich rozstrzygnięć, ale ja jestem bardziej pesymistyczny odnośnie typowania

 

Mi ostatnio typowanie idzie nadzwyczaj dobrze, dlatego pokusiłem się o kolejną odważną opinię dotyczącą pojedynku Lesnar vs Mir :twisted:

 

A od tamtego czasu Lesnar z pewnością trochę "dojrzał" ringowo i będzie na pewno baaardzo uważał na BJJ Mir'a.

 

Można też w drugą stronę. Wtedy Mir wychodził do walki nie wiedząc o Lesnarze dosłownie NIC. Teraz wie, czego można się po Brocku spodziewać i z pewnością wyjdzie z zupełnie inną strategią, a jak wiadomo, Mir to jeden z najinteligentniej walczących fighterów.

 

Rampage tez nie zachwycil, jedyne jego dobre momenty to wlasciwie te parenascie sekund przed KO Silvy. Doskonala obrona lokciami w podwojnej gardzie przed atakami Silvy i sierpowy na szczece Silvy. Poza tym bez rewelacji, albo inaczej mowiac, nie mielismy moze okazji zobaczyc nic wiecej bo za krotko to trwalo.

 

Nie bronię teraz Quintona, ale od kiedy zaczął stosować taktykę "z kontry i bez szaleństw", stał się czołowym zawodnikiem dywizji LHW. Tak samo walczył z Liddellem, w walce z Hendersonem również szukał okazji do ataków z kontry, jedynie w pojedynku z Forrestem mógł pójść na żywioł, bo wymiana z Griffinem dla takiego strikera, jak Ramp, to raczej nic niebezpiecznego (według mnie) ;) Zresztą, postawmy się w sytuacji Jacksona, który po prostu NIE MÓGŁ pozwolić sobie na 3 porażkę z Wanderlei'em. Page nie mógł ryzykować wszystkiego, bo tu już nie chodziło o świetny show dla fanów, a o dokonanie zemsty za szkody psychiczne, które siedziały w głowie Quintona przez ostatnie 4 lata :)

 

Jak to ktos powiedzial - "roznica miedzy nimi jest taka: Evans nie potrzebuje ogladniecia przed walka wszystkich czesci Rocky`ego jak to robi Griffin by zablysnac w oktagonie"

 

Jak to Scy powiedział :twisted:

 

ale zawsze bardziej będę doceniał workera, który daje w walce z siebie 110% niż talent, który walczy zachowawczo (dając słaby show), licząc na jeden lucky punch.

 

Nie sądzę, żeby Rashad w tej walce liczył na lucky punch :) On po prostu musiał "wyczuć teren". Jeśli chodzi o docenianie workera dającego z siebie 110%, jasne, za takie coś można ludzi podziwiać, ale nie rozdawać na prawo i lewo title shoty, tylko dlatego, że ktoś ciężko pracuje. Jeśli Griffin dostał shota za pokonanie Shoguna, to czemu Jardine nie dostał shota za pokonanie Liddella, mając już na koncie zwycięstwo z Forrestem? Moim zdaniem w momencie, w którym Forrest otrzymał shot, bardziej od niego zasługiwał na to Keith. Wszyscy przypierdalają się do Machidy, że niby nudny, mało efektowny, walczy zachowawczo i tak dalej. Dlaczego nikt nie powie tego o Griffinie? Od ponad 3 lat zdarzyło mu się tylko raz zawalczyć normalnie, bez zachowawczych taktyk i pieprzenia się z przeciwnikiem, oby wymęczyć decyzję, a była to walka z Shogunem.

 

[ Dodano: 2008-12-30, 19:17 ]

Jeśli chodzi o ostatni wątek, muszę dodać, że owszem, Forrest szedł czasem na żywioł i chciał zawalczyć ostrzej, tyle, że wtedy zawsze przegrywał. To właśnie moim zdaniem świadczy o jego "wybitnym" talencie, który pokazuje, jak bardzo Griffin zasługiwał na mistrzostwo LHW UFC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Może to moja słabość, ale zawsze bardziej będę doceniał workera, który daje w walce z siebie 110% niż talent, który walczy zachowawczo (dając słaby show), licząc na jeden lucky punch.

 

to tez strategia :) znac swoje slabe punkty i przyjac odpowiednia dla siebie formule walki.

A co do wymiany ciosow - nie da sie ukryc ze Evans mialby zdecydowanie wieksze szanse, ale ile juz razy doswiadczylismy ze w takich walkach ze decyduje lucky punch, a tym bardizej jak przeciwnicy nie sa nowicjuszami.

 

a Minotauro jeszcze usiłował wykaraskać się z opałów (nie odpłynął)

 

fakt moze nie odlynal, ale tutaj musimy rozgraniczyc pewne sprawy, a konkretnie co nazywamy obrona: Mino nie tyle sie BRONIL co instynktownie CHRONIL sie przed bardzo ciezkim KO a to duza roznica. Obrona moglaby polegac na probie klinczu, moze wejsciem w garde, chociazby pol garde, albo jakiekolwiek uniki.

Sami piszecie ze tu nawet nie chodzilo o to ze Mino moze jeszcze sie uda, ze sie wybroni i sprobuje nawet wygrac jakos, chodzilo o to zeby Mir mogl postawic kropke nad "i" tak sobie mysle ze Mir nie tylko postawil by kropke nad "i" ale tez pare wykrzyknikow zaraz za tym. Sedzia po prostu nie pozwolil na cos co bylo kwestia sekund

 

 

 

 

p.s.

po raz KOLEJNY obejrzalem walke Mira i Mino. Powiem tak, Nog sie nawet nie chronil... rece lataly mu na wszystkie strony pod wplywem uderzen Franka

 

Scy sorry tak sie zasmiewalem ze zapomnialem ze to Twojego autorstwa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  600
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

W sumie to mi sie nie bardzo podobalo u Evansa - ten wlasnie gest jaki jak mniemam mial oznaczac : mozesz mnie tu cmoknac czyli w krocze , takiego typu pajacowania bardzo nie lubie .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 086
  • Reputacja:   134
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jeśli chodzi o docenianie workera dającego z siebie 110%, jasne, za takie coś można ludzi podziwiać, ale nie rozdawać na prawo i lewo title shoty, tylko dlatego, że ktoś ciężko pracuje.

 

Scy, napisałeś tak jakbyś pierwszy raz w życiu oglądał UFC (a wiem, że tak nie jest :D ). Od kiedy to Łysy daje title shoty (bo widzę, że to Cię oburza) za zasługi? Za co Lesnar dostał walkę o pas HW? Za zasługi, skoro pokonał "zaledwie" Herringa? Za co Mir dostał walkę o pas? Za zasługi, skoro po powrocie z kontuzji pokonał tylko taką "sławę" jak debiutujący w UFC Lesnar? Za co niewalczący ponad rok Randy Couture dostał title shota z Sylvią? Za zasługi w dywizji HW, skoro wcześniej walczył w niższej kategorii wagowej?

Po prostu walki o tytuł bardzo często rozdawane są z dupy i Dana White bookuje je wg klucza, który może przynieść większą kasę ze sprzedaży PPV's a nie dla tego, że ktoś na to zasłużył. Teraz odpowiedz sobie dla czego walki o pas nie dostał niepokonany Machida, który usypia widzów swoimi pojedynkami, choć jest kurewsko skuteczny (ja tam lubię oglądać jego walki) a dostał uwielbiany przez fanów Griffin - "chowaniec UFC", który zaczął od zera (Ultimate Fighter) i wspiął się na szczyt (coś jak amerykański sen...).

Dostanie walki o pas to jedno, ale wygranie jej to inna bajka i można sobie psioczyć na Brocka ale nie sposób mu odmówić tego, że zgnoił niemiłosiernie Couture'a i wygrał zasłużenie. Podobnie jest z Griffinem - zasłużenie lub nie (wg mnie - zasłużył, jeżeli weźmiemi kryteria rozdawania shotów przez UFC, bo dokonał więcej niż Mir pokonujący Brocka, czy Lesnar pokonujący Herringa. Jako mega-underdog przepięknie pojechał Shoguna), ale w walce o pas był lepszy (niewiele, bo niewiele, ale BYŁ) od Rampage'a (kurewsko sprytnie go rozpracował a Jackson nie wiedział co z tym fantem zrobić) i tytuł zdobył zasłużenie.

Niestety takie są realia w UFC, że title shoty daje się z potrzeby marketingowej a nie za zasługi, ale to czy dany zawodnik jest na tyle dobry by szansę tą wykorzystać, to już inna bajka. Griffin był. I tyle.

 

Sami piszecie ze tu nawet nie chodzilo o to ze Mino moze jeszcze sie uda, ze sie wybroni i sprobuje nawet wygrac jakos, chodzilo o to zeby Mir mogl postawic kropke nad "i" tak sobie mysle ze Mir nie tylko postawil by kropke nad "i" ale tez pare wykrzyknikow zaraz za tym. Sedzia po prostu nie pozwolil na cos co bylo kwestia sekund

 

Widzisz - i tak i nie, bo na 99,9% Mir by go dobił, ale... Zawsze pozostaje to małe "ale". To jest MMA i nigdy niczego nie można być pewnym. Nie z takich opresji wychodzili fighterzy a później jeszcze wygrywali swoje walki. W walce Lesnara, kiedy Brock zapodał Frankowi monstrualne G&P też pomyślałem, że już po chłopaku (bez picu byłem w stanie to zrozumieć, jeśli sędzia przerwałby walkę) a tu mieliśmy reaktywację Mira i piękne zwycięstwo.

Nadal uważam, że sędzia mógł poczekać tą sekundę, skoro Mino nie odpłynął (porównywanie jego sytuacji z sytuacją Griffina, który leżał niczym trup, to gruba przesada) ani nie odklepał. Chociaż tak jak pisałem wcześniej - pewnie Nog już by się raczej nie pozbierał.

 

W sumie to mi sie nie bardzo podobalo u Evansa - ten wlasnie gest jaki jak mniemam mial oznaczac : mozesz mnie tu cmoknac czyli w krocze , takiego typu pajacowania bardzo nie lubie .

 

Tak, zdecydowanie było to mało profesjonalne zagranie. Podobnie zachował się ostatnio Anderson Silva, który walcząc z dużo słabszym rywalem (Cote) - także zaczął pajacować. Żałosne jest takie zachowanie i powinno być karane przez federacje (np. pojechaniem po premii). W końcu to sport i jakaś kultura powinna obowiązywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

Podobnie jest z Griffinem - zasłużenie lub nie (wg mnie - zasłużył, jeżeli weźmiemi kryteria rozdawania shotów przez UFC, bo dokonał więcej niż Mir pokonujący Brocka, czy Lesnar pokonujący Herringa.

 

Ogólnie zgadzam się z większością tego, co napisałeś, ale warto zauważyć, że jednak wszystkie przykłady, które wymieniłeś, to przypadki z wagi ciężkiej w UFC. A kto na obecny moment miałby tam dostać title shota, jak nie Mir, czy Lesnar? Obecnie w tej wadze UFC nie ma żadnego figthera, który od jakiegoś czasu regularnie niszczy swoich przeciwników i wyraźnie widać, że zasłużył sobie na walkę o pas. Na chama można wcisnąć do grona kandydatów Kongo, lub Gonzagę (jak wygra jeszcze 1-2 walki w dobrym stylu) i tyle. Może kogoś pominąłem, ale naprawdę nie mogę się doszukać w mojej głowie innych kandydatów.

 

Sytuacja w dywizji LHW wygląda za to zupełnie inaczej. Tak jak pisałem, w pewnym momencie Jardine spokojnie mógł dostać shota, jednak nikt mu go nie przyznał. Jest Machida, który również z palcem w dupie mógłby już walczyć o pas, a w obecnej chwili dywizja posiada takich figterów, jak Rampage, Franklin, Henderson, Liddell (bo wciąż uważam, że mimo swojej fatalnej kondycji, nawet teraz byłby w stanie pojechać Griffina), Thiago Silva może niedługo udowodnić, że naprawdę trzeba się z nim liczyć, chociaż już teraz jest bardzo groźnym przeciwnikiem, jest Shogun, który MOŻE powrócił do dawnej formy, a jeśli tak się stało, to jak można przypuszczać, zamiesza niesamowicie i jakoś nie pasuje mi w tym gronie Forrest Griffin kręcący się wokół pasa, bo według mnie każdy z wymienionych przeze mnie zawodników jest dużo lepszym figterem, niż nasz poczciwy wojownik z TUFa (może Thiago Silva byłby w zasięgu Forresta, ale jeszcze nie wiem, co pokaże w walce z Machidą), łącznie z Shogunem, który w dobrej formie zjada dupą Griffina o każdej porze dnia.

 

ale w walce o pas był lepszy (niewiele, bo niewiele, ale BYŁ) od Rampage'a (kurewsko sprytnie go rozpracował a Jackson nie wiedział co z tym fantem zrobić) i tytuł zdobył zasłużenie.

 

Jasne, Rampage przegrał i tyle. Co zrobić, zdarza się najlepszym, tylko zastanawiam się, jakim cudem decyzja była jednogłośna, skoro dla przykładu Jardine wygrał z Icemanem przez split decision, mając wyraźną przewagę podczas prawie całego pojedynku. Ah te układy, układziki :D

 

[ Dodano: 2008-12-31, 02:03 ]

Nie na temat, ale muszę jeszcze o tym wspomnieć :D Właśnie oglądałem znowu walkę Silvy z Rampage'm i po nokautującym ciosie, kiedy Quinton doleciał jeszcze do Silvy i zaczął sprzedawać mu pięści na twarz, zobaczyłem Jacksona, który podbiega podekscytowany do Silvy i ma taki obraz w głowie:

 

Punch! (Quinton myśli: To za Final Conflict 2003 skurwysynu!)

 

Punch! (Quinton myśli: To za Pride 28: High Octane skurwysynu!)

 

Punch! (Quinton myśli: A to gratis...skurwysynu!)

 

:twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 086
  • Reputacja:   134
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ogólnie zgadzam się z większością tego, co napisałeś, ale warto zauważyć, że jednak wszystkie przykłady, które wymieniłeś, to przypadki z wagi ciężkiej w UFC. A kto na obecny moment miałby tam dostać title shota, jak nie Mir, czy Lesnar?

 

Ogólnie uważam, że Mir i (zwłaszcza) Lesnar powinni najpierw zawalczyć z byłym (sprzed Couture'a) Champem - Timem Sylvia a dopiero później, jeśliby wygrali - dostać title shota.

 

Jasne, Rampage przegrał i tyle. Co zrobić, zdarza się najlepszym, tylko zastanawiam się, jakim cudem decyzja była jednogłośna

 

Myślę, że decyzja spokojnie mogłaby być niejednogłośna (pojedynek był jednak dość wyrównany), ale co by nie mówić - w tej walce i tak to Griffin był lepszy, jednogłośnie czy nie.

 

Nie na temat, ale muszę jeszcze o tym wspomnieć Właśnie oglądałem znowu walkę Silvy z Rampage'm i po nokautującym ciosie, kiedy Quinton doleciał jeszcze do Silvy i zaczął sprzedawać mu pięści na twarz, zobaczyłem Jacksona, który podbiega podekscytowany do Silvy i ma taki obraz w głowie:

 

Punch! (Quinton myśli: To za Final Conflict 2003 skurwysynu!)

 

Punch! (Quinton myśli: To za Pride 28: High Octane skurwysynu!)

 

Punch! (Quinton myśli: A to gratis...skurwysynu!)

 

Myślę, że Jackson, pomimo bilansu 1-2 z Silvą, odgryzł się przeokrutnie, bo swoje walki z Wandem przegrywał po ciężkich, wyrównanych pojedynkach a na ostatnim UFC PPV pojechał Silvę normalnie jak dziecko :twisted:

Teraz pewnie czeka nas walka Evansa z Rampage'em, chociaż znając fakt, że Jackson jako bad boy jest nielubiany przez "górę" UFC, to #1 contenderem może zostać kto inny. Ja już od dawna mówiłem, że w walce o pas LHW najchętniej obecnie zobaczyłbym Machidę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Widzisz - i tak i nie, bo na 99,9% Mir by go dobił, ale... Zawsze pozostaje to małe "ale".

 

Mir za to podczas swojej obrony przed Lesnarem byl pelni swiadomy tego co sie dzieje. Nie doswiadczyl predzej paru poteznych uderzen prosto na szczeke. Egzekucja Mino zaczela sie juz w stojce jakby ktos nie zauwazyl.

 

Raven naprawde obejrzyj jeszcze raz, to byla egzekucja, bez proby obrony, rece Mino lataly na lewo i na prawo, ale bynajmniej nie dzieki jego sile miesni, prosze Cie zobacz a pozniej skomentuj jeszcze raz.

 

Wiem ze to sa wojownicy, ze ida aby wygrac, ale to tez tylko sportowcy, ktorym psychika i zdrowie musi dzialac na 100% zebysmy mogli sie cieszyc ich dokonaniami.

 

Trzymam sie tego tak uparcie, bo o ile lubie popatrzec na dobre KO, o tyle nie lubie patrzec na egzekucje bez mozliwosci obrony i szkoda by mi bylo patrzec jak Mino by zbierali z podlogi. Silva po paru ciezkich KO jest tym kogo widzimy obecnie, cieniem, nawet nie cieniem samego siebie.

 

Ja, osobiscie, za taka decyzje bym wrecz nagrodzil sedziego zamiast sie go czepiac! Twierdze ze 100% pewnoscia ze Mino mial juz bardziej niz dosc mimo ze nie polecial jak, sciete przez drwala drzewo, Wand.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 459
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.09.2005
  • Status:  Offline

Ogólnie uważam, że Mir i (zwłaszcza) Lesnar powinni najpierw zawalczyć z byłym (sprzed Couture'a) Champem - Timem Sylvia a dopiero później, jeśliby wygrali - dostać title shota.

 

Nie jestem pewien, czy Sylvia nie odszedł z UFC prawie od razu po swojej porażce z Nogiem. Wydaje mi się, że tak było, więc nie było opcji, żeby zestawić Lesnara, czy Mira właśnie z nim. Z drugiej strony, Mir zdobył mistrzostwo i nigdy nie miał okazji go bronić przez swój wypadek. Po powrocie wyglądał słabo, jednak przed walką z Lesnarem Frank stoczył jeszcze pojedynek z Hardonkiem, którego pokonał jeszcze szybciej, niż Brocka. Kiedyś gdzieś pisałem, że najlepszym zestawieniem dla Mira przed walką o pas, byłby pojedynek z Kongo, a gdyby Frank pokonał Cheicka, nikt by już chyba nie twierdził, że dostał on shota niezasłużenie. Z drugiej strony, tak jak pisałeś wcześniej, czasami fighterzy dostają title shoty za damski chuj, a potem całkowicie zasłużenie zdobywają mistrzostwo. Jeśli przyjąć, że Mir nie zasługiwał na shot (chociaż tym razem ja mogę napisać, że według mnie zasługiwał), to właśnie taka sytuacja miała tu miejsce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 086
  • Reputacja:   134
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jeśli przyjąć, że Mir nie zasługiwał na shot (chociaż tym razem ja mogę napisać, że według mnie zasługiwał), to właśnie taka sytuacja miała tu miejsce

 

Ja też uważam, że Mir zasługiwał na shota, chociażby za całokształt. Sęk w tym, że po powrocie z kontuzji lepiej by wyglądało jeżeli trochę bardziej odbudowałby swoją pozycję w dywizji HW (np. wspomniana przez Ciebie wygrana z Kongo, bo takie nazwiska jak Lesnar czy Hardonk mnie osobiście nie przekonują). W każdym bądż razie zdecydowanie wolę z pasem Franka niż Brocka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Jeffrey Nero
      No to samo pomyślałem skurwysyny a publika była żywa szkoda. Pierwszy raz widziałem taką kontrę z Swinga🤩 kolejna walka z tygodniówki ale jakość PPV. Will by god Osprey. Co do jego finishera to dziwi mnie że jeszcze ani razu od czasu jak jest oficjalnie w AEW  nie wykonał Storm breakera. Hidden blade pasuje do gimmicku aerial assasina ale mógłby to być drugi finisher albo signature move.   Dopiero co skończył z NJPW i miałby walczyć z Moxem o ich główny pas nie widzę tego CzaQ. Prędzej już na Forbidden Door straci pas na rzecz jakiegoś Japończyka. A Will vs Strikland na All In w Londynie o pas AEW. Albo Mox vs Bryan i ostatni run z pasem dla smoka nigdy nie był mistrzem w NJPW co ty na to?
    • Jeffrey Nero
    • PTW
      Przed nami walka wieczoru ponad wszelkie walki wieczoru! 😱 PTW Championship Match Dawid Puncher Seńko (C) vs. Babathunder Mistrz Prime Time Wrestling Dawid "Puncher" Seńko na gali Underground 21 potwierdził wyborną formę w fenomenalnej walce z Marius AL-Ani, w której odebrał dotychczas niepokonanemu Niemcowi pas austriackiej odnogi PTW - WWA. Reprezentant Szczecina zdominował wcześniej ponad dwudziestu rywali w Gold Rush Rumble, by zostać premierowym mistrzem federacji i dopełnić swojego mistrzowskiego przeznaczenia 🔥 Gdy chwyta za mikrofon - dzieją się rzeczy. Gdy w ruch idą pięści - każdy przeciwnik musi się ukorzyć przed ich mocą. Ale teraz gra się zmienia, bo w tej walce, z tym przeciwnikiem to mistrz będzie zdecydowanym underdogiem! Babathunder, znany wcześniej jako Dabba Kato i Commander Azeez to zawodnik, który jeszcze do niedawna występował w WWE i siał postrach na amerykańskich ringach 🤼 Teraz urodzony w Polsce wielkolud wraca do ojczyzny by dać widzom show tak wielkie jak on sam. Wiemy, że powtarzamy to przy okazji każdego kolejnego main eventu, ale co poradzić, kiedy to prawda? TO BĘDZIE NAJWAŻNIEJSZA WALKA W HISTORII POLSKIEGO PRO WRESTLINGU, BĄDŹCIE CZĘŚCIĄ TEGO HISTORYCZNEGO SHOW! Kupujcie bilety na galę (nowe sektory otwarte!) i widzimy się w Legionowie 11 maja! LET'S GO! 🔥🔥🔥 – Oficjalni partnerzy: Środowisko Miejskie & Grupa WOLF & Out Pizza & Fabryka Sportów & Pod Platanem Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Mr_Hardy
      Jak już jesteśmy przy HOF. GCW stworzyło jeszcze Indie Wrestling Hall of Fame. 2022 Dave Prazak Jerry Lynn Homicide LuFisto Ruckus Tracy Smothers 2023 Cheerleader Melissa Christopher Daniels Excalibur Jimmy Jacobs Michael Modest Paul London 2024 Kevin Hogan Mercedes Martinez Sabu Steve Corino The Briscoes (Jay Briscoe & Mark Briscoe) Trent Acid
    • Mr_Hardy
      1 czerwca kolejne już Deathmatch Hall of Fame. Pierwszą osobą wprowadzą w tym roku będzie:   Poprzednie lata wyglądają następująco: 2019 Danny Havoc Mad Man Pondo Matt Tremont Nate Hatred 2021 Eugene Nick Mondo Supreme 2022 Dewey Donovan JC Bailey Toby Klein Wifebeater 2023 Brain Damage Lowlife Louie Mike Bieszck Zandig
×
×
  • Dodaj nową pozycję...